logo
 Pokrewne renessmeKompozytor dzwonków Samsung E630kompozytor dzwonków do Nokii 3410kompozytor Czterej pancerni Nokiakompozytor piosenki do wgrania Nokiakompozytor do Sony Ericsson T230kompozytor dźwięków na komórkę Motorolakompozycje ze sztucznych kwiatów na cmentarzkompozytor dzwonków do Nokii 3210kompozytor dzwonków w SE 750kompozytor dzwonków do Sony Ericsson
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • acapella.keep.pl
  • renessme


    Zalezy gdzie
    'sie ucho przystawi'.
    Wymienia sie rowniez wspolczesnych kompozytorow;
    Nie zapomina sie Grotowskiego, Kantora.
    Polskiego kina.
    Sztuki plakatu.
    I to slynie swiatowo.
    Amerykanie uwielbiaja Kota, Baranczaka, Milosza.

    To tak w telegraficznym skrocie.

    Dodam jeszcze polskie zupy (i zdziwcie sie): bary mleczne.
    O Polakach, juz pisalem.



    O PRL albo prawie wcale sie nie mówi albo żle sie mówi.Ten okres dla wielu
    Polaków jest duża częścia ich życia , kiedy zakladali rodziny, kształcili sie,
    zdobywali zawód.Polityka niewielu sie zajmowalo.Totalny, czarny PR PRL powoduje,
    że jego byli obywatele dokonuja oficjalnej psychologicznej autokastracji.Taki
    zabieg ma zawsze negatywne skutki.O tym okresie nie mówi sie jeszcze w Polsce
    bez politycznego zacietrzewienia.Telewizja państwowa często siega do archiwum bo
    w dziedzinie kultury jest co pokazywać , o czym mówić.Az wstyd o tym mówić a
    trzeba powiedzieć, że wielkośc polskiej szkoly filmowej wtedy sie formowała i
    to nie w podziemiu, plakat , ujawniły sie talenty plastyków, polski teatr i
    wspólcześni wielcy polscy kompozytorzy zdobyli slawę i uznanie.Państwo
    komunistyczne konkurując z zachodem po okresie stalinowskim tworzylo warunki
    dla sztuki niekomercyjnej, eksperymentow artystycznych.Cenzura oczywiscie
    istniala ale mimo to wiele dziel sie obronilo i oglądamy je dzisiaj.Kultura tak
    jak sport byla propagandowa bronia komunistów.Polska awangarda byla ciekawa dla
    Zachodu.Znacznie mniej ciekawa była dla ludu pracujacego, to tez fakt
    D.Niestety, wolne państwo polskie zostawilo kulture samej sobie co doprowadzilo
    do jej wysokiej komercjalizacji.Jak dotad porownanie osiągnić PRL i III R P
    w dziedzinie osiagnięc kulturowych wypada na korzyść PRL. `



    Gość portalu: Randall napisał(a):


    > *leje ze śmiechu*

    Potrzebne Ci wkładki dla nietrzymających.

    > Najbardziej w polskim radiu (o telewizji nie wiem, bo tam nie pracuję) nie
    lubi
    >
    > się dęciaków. A jeszcze nie daj Boże zatrącających jazzem.

    Ja wiem - Sting czy Czopek jak coś im się wypsnie pseudojazzowego, w radiu
    można to usłyszeć (acz temu panu rzadziej, niestety). Jazz zresztą z założenia
    jest gatunkiem niemainstreamowym. Ale może się nie znam... Inna sprawa, że
    współczesnych kompozytorów hitów jazzujących na miarę Cole Portera czy George'a
    Gershwina na razie jakoś nie odkryto...

    > Czasy, gdy gitara elektryczna była poczytywana za coś wywrotowego i
    > buntowniczego, skończyły się piekielnie dawno temu. Teraz to mainstream. Taki
    > jak Zalef.

    O Zalefie napisałem powyżej. Rozumiem, że dla Ciebie "gitara elektryczna" to
    mainstream typu Wilki czy Bajm, dla mnie to np. Iron Maiden. Też niby
    mainstream, a w radiu singla nie puszczą, bo za ciężki.



    kazda muzyka jest matematyczna
    nie tylko ta Lutosławskiego
    tylko ze niektorzy inni dodają do muzyki programowe trelemorele
    by sie ludziom łatwiej słuchało i łatwiej "rozumiało"

    za 100 lat, z nam wspołczesnych polskich kompozytorow zostanie głownie
    Lutosławski.



    jan_telecki napisał:

    > kazda muzyka jest matematyczna
    > nie tylko ta Lutosławskiego
    > tylko ze niektorzy inni dodają do muzyki programowe trelemorele
    > by sie ludziom łatwiej słuchało i łatwiej "rozumiało"
    >
    > za 100 lat, z nam wspołczesnych polskich kompozytorow zostanie głownie
    > Lutosławski.


    Też tak czuję, nie lubię tłumaczenia, "co kompozytor chce powiedzieć" ))
    No i co do przyszłości muzyki Lutosa



    Slawomir Kulpowicz (1952-2008)
    Za Rz:

    Zmarł Sławomir Kulpowicz, wybitny jazzman
    ostatnia aktualizacja 07-02-2008 21:01

    Sławomir Kulpowicz, wybitny pianista i kompozytor, zmarł dziś w Warszawie -
    poinformował Milo Kurtis, muzyk.

    Sławomir Kulpowicz, pianista i kompozytor, urodził się w 1952 r. w Warszawie.
    Jego ojciec, Witold Kulpowicz był najbardziej znanym w Polsce twórcą utworów
    oraz wydawnictw na akordeon. Sławomir zaczął muzykować w wieku pięciu lat,
    odznaczając się wielkim talentem do kompozycji i improwizacji.Był absolwentem
    klasy fortepianu Średniej Szkoły Muzycznej w Warszawie. Jego nauczycielami
    fortepianu byli renomowani; prof. Andrzej Jasiński oraz prof. Anna i Jerzy
    Żurawlew, założyciel Konkursu Chopinowskiego.

    Naukę kontynuował na wydziale jazzu i muzyki rozrywkowej Akademii Muzycznej w
    Katowicach, którą ukończył z wyróżnieniem. Swoją pracę dyplomową poświęcił
    sztuce Coltrane'a. Jeszcze podczas studiów związał się z grupą Silesian Set i
    współpracował z awangardą śląskich kompozytorów współczesnych, tworząc wiele
    "workshopów" muzyki współczesnej, wykonujących utwory takich mistrzów jak:
    John Cage czy Stockhausen.

    Wydał lub uczestniczył w nagraniach kilkudziesięciu albumów.

    Uczestniczył we wszystkich najważniejszych festiwalach jazzowych, m.in. Jazz
    Jamboree, Nordesee Jazz Festival, Zurych Jazz Festiwal,Berliner Jazz Tage
    Umbria Jazz Festival /Włochy/,John Coltrane Festival /USA/, Jazz Yatra
    Festival /Indie/.

    [']



    15.02, godz. 21
    Dzisiaj do posłuchania parę rzeczy trochę innych niż zwykle. Będzie Marcel
    Grandjany i jego Aria w stylu klasycznym na harfę i smyki; potem Peter Klatzow -
    kompozytor z RPA, który studiował u Nadii Boulanger, podobnie jak wielu polskich
    współczesnych - tego Klatzowa Koncert na marimbę i orkiestrę smyczkową; na
    koniec zaś ponownie harfa ze smyczkami - Remanences Piotra Mossa. Chyba się nie
    zanudzicie
    Pozdrawiam



    Wstyd sie przyznac ale malo jest utworow Pendereckiego ktore mi sie podobaja.
    Jeszcze w kraju mialem okazje grac probki roznych nowatorskich kompozycji ktore
    poza Jesienia nie byly grane.

    Bylem natomiast zauroczony Lutoslawskim jako dyrygentem i bardzo mi sie
    podobaly jego utwory. Wiele lat temu Chicago Symphony grala pare z nich i
    brzmialy fantastycznie.
    Nie znam wspolczesnej Polskiej awangardy kompozytorskiej ale jest troche
    amerykanskich kompozytorow ktorzy znakomicie umieja operowac faktora wielkich
    orkiestr bez ogluszania publicznosci i bompardowania jej dysonansami. Ich
    kompozycje sa kompleksowe, nowatorskie i bardzo interesujaco i inteligentnie
    napisane. Granie ich nie jest meaczarnia jaka kiedys przezywalem. Z
    (relatywnie) mlodszej generacji John Corigliano i Alan Hovhaness sa dobrymi
    przykladami. Oni maja doskonale opanowany warsztat bedac "nadwornymi"
    kompozytorami roznych najwiekszych amerykanskich orkiestr. Polecam wysluchanie
    paru ich kompozycji.

    boniedydy napisała:

    > jaga_klarnecistka napisała:
    >
    > > Dlaczego uważacie, że kwas to każdy utwór współczesny??? Niektóre są bardz
    > o
    > > fajne!!! Jak np. Siedem bram Jerozolimy Pendereckiego... Ale kwasem może b
    > yć
    > > każdy utwór, kory zostanie skwaszony przez wykonawcę...
    >
    > To nie ja tak uważam, tylko większość znanych mi muzyków ma takie podejście.
    > Oczywiscie, na ile w tym żartu, a na ile powagi, tego nie podejmuję się
    > rozgryźć w poszczególnych przypadkach.
    >
    >



    Gość portalu: wmak napisał(a):

    > Gość portalu: Beata Z. napisał(a):
    >
    > > Niestety musze sie zgodzic z Prof Davisem i to prawda ze
    nikt
    > w
    > > Anglii nie bedzie sie ogladal na historie jesli stanie im
    na
    > > drodze do sukcesu, zwlaszcza finasowego. Anglicy nie sa
    > > sentymentali, ale sa pragmatyczni. Pracujac od 4 lat w
    > Londynie
    > > jako konsultant ds. inwestycji widze coraz wieksze
    > > zainteresowanie Polska w swiecie biznesu i wiekszosc
    klijentow
    > > zada dodania Polski (czesciej niz Rosji)do prowadzonych
    badan
    > > ktore do tej pory obejmowaly wylacznie kraje z zachodniej
    > > Europy. Nie znaczy to ze dana firma ma zamiar otworzyc
    biuro w
    > > Warszawie tylko po prostu chce wiedziec co sie dzieje na
    Wisla
    > i
    > > jaki sa mozliwosci Polakow. Nie wynika to ze zwyklej
    > ciekawosci,
    > > bo na to nie ma czasu i pieniedzy, ale z potencjalu jaki
    nasz
    > > kraj otwiera w swiadomosci wielu ludzi interesu. Potrzeba
    > jednak
    > > troche czasu zanim jednak my dorosniemy aby ta sytuacje
    > > wykorzystac. No i nie mozemy sie oburzac ze nikt nie
    pamieta
    > > gen. Andersa i na pewno wiekszosc nie wie gdzie jest Gdansk
    > > gdzie zaczela sie II wojna i ruch "Solidarnosc". Anglicy
    maja
    > > klopoty z pamietaniem swojej wlasnej historii. Ale prosze
    > wsiasc
    > > do londynskiej taksowki i zagadac kierowce, ktory od razu
    sie
    > > rozgada jak to im Lato dolozyl w mistrzostwach swiata pilki
    > > noznej w 1973 no i Dudek to teraz niezle sobie radzi w
    > > Liverpool. Zadziwiajaco "Lato" i "Dudek" Anglicy potrafia
    > > wymowic idealnie.

    Moj fryzjer doskonale pamieta Tomaszewskiego i swietnie wymawia
    jego nazwisko, zas w moim srodowisku Szymanowski, Lutoslawski i
    spora garsc wspolczesnych kompozytorow polskich jest dobrze
    znana znana i ceniona a nie tylko Szopen, nie mowiac juz o
    filmowcach.



    Wszystkie jedno imię miały
    Czytałam już lepsze reportaże o Filipinkach. W szczególności razi
    powierzchowność i "kalejdoskopowość" opowieści. Brak mi także paru
    choćby zdań o twórcy Filipinek, bez którego to bezprecedensowe
    zjawisko nigdy by nie powstało. Jan Janikowski, który występuje w
    tym tekście tylko jako "statysta" w epizodach, był nie
    tylko "spiritus movens" przedsięwzięcia pod nazwą "Filipinki", ale
    też jego trwałą opoką i "warunkiem koniecznym" aż do końca
    popularności zespołu. Zwolniono go chyba zbyt pochopnie, bowiem jego
    pomysły twórcze nie zostały bynajmniej wyczerpane, o czym świadczą
    choćby sukcesy, jakie odniosły kolejne, utworzone przez niego
    zespoły - Baby Jagi i Amazonki. Nie były to wprawdzie sukcesy na
    miarę Filipinek, bo w końcu lat 60. epoka "girlsbandów" juz minęła,
    niemniej rezygnacja z usług J.Janikowskiego była przedwczesna i
    przyczyniła się do gwałtownej utraty popularności oraz likwidacji
    zespołu.
    Jan Janikowski był prawdziwym człowiekiem - orkiestrą. Będąc z
    formalnego wykształcenia magistrem ekonomii w rzeczywistości
    przejawiał chyba większe talenty instrumentalne, kompozytorskie i
    organizacyjne. Filipinki nie były bynajmniej jego debiutem w tym
    względzie. Już wcześniej udzielał sie jako pianista, kompozytor i
    aranżer w teatrze studenckim Skrzat w Szczecinie, w radiu
    akademickim, kabarecie piosenki - Scena Poezji 13 Muz, a po
    zakończeniu przygody z dziewczęcymi zespołami piosenkarskimi przez
    wiele lat pracował jako kierownik muzyczny w szczecińskich teatrach -
    Polskim i Współczesnym. Wyjechawszy w stanie wojennym do USA przez
    kilka lat koncertował tam z powodzeniem wspólnie z Feliksem
    Konarskim, słynnym przedwojennym bardem - poetą, aktorem,
    pieśniarzem znanym pod pseudonimem Ref-Ren, twórcą takich
    popularnych przebojów jak: Umówiłem się z nią na dziewiątą, Już
    nigdy, Odrobinę szczęścia w miłości, Powróćmy jak za dawnych lat.
    Do Polski wrócił Jan Janikowski w roku 1988 zmieszkując w Warszawie,
    gdzie niespodziewanie zmarł 28 maja 1990 r. w wieku 64 lat.



    Jak było w Jarocinie
    A w zasadzie jak było w Jarocinie w sobotę 19 sierpnia, w godzinach 22.30 - 4
    rano:).
    Festiwal odżył i na pewno był lepszy niż próba reaktywacji sprzed roku. To
    dobrze, że wrócił konkurs. Polecam Miguel And The Living Dead. Nie słyszałem
    wprawdzie jak grają, ale kapela która wygląda tak bezkompromisowo nie może być
    zła:). Dostali jakieś wyróżnienie.
    In plus zaskoczył mnie Proletaryat. Pierwszy numer bardzo dobry i współczesny.
    To naprawdę dobrzy muzycy, który zbyt często zmieniają konwencję i
    dlatego "stracili kontakt z elektoratem":). Piersi odstawiły swoją szopkę
    sprawnie i szybko (była "Rodzina słowem silna"). Aya RL zagrała świetny koncert
    (Kukiz w życiowej formie wokalnej), a za gitarzystę robił Edmund Stasiak - i
    chociaż ten typ to kawał (skreślone), to jednak tutaj dał radę. Chórki robiła
    niejaka Ramona Rey. Kobieta ładna, świadoma swojej atrakcyjności i mająca
    zadatki na wokalistkę komercyjną nr 1 w Polsce. Musi tylko zmienić kompozytora
    i producenta, bo Igor jest dla niej ze zbyt innej bajki. Ale to mniej więcej
    tak jak wyrzucić z PiSu J. Kazyńskiego, więc zadanie wykonalne tak sobie:).
    Emigranci nie powinni pojawiać się na tym festiwalu. Benedek zaś uznał za
    stosowne pożalić się przed topniejącą publiznością, że swojej płyty nie mógł
    wydać przez 10 lat.
    Co do Made In Poland - red. Danielewski prawdę napisał:)))). Zaczęło się od
    szamańskich bębnów Hajdasza, chociaż z "taśmy". Na scenie poza kol. Pawłowskim
    był jeszcze kol. gitarzysta, który onegdaj grał ze Sweet Noise. Nie bardzo dał
    radę(:. Hajdasz jako wokalista poradził sobie dobrze w dwóch anglojęzycznych
    numerach (w tym coverze Ministry - "Scarecrow") Po polsku śpiewał trochę jak
    Janos Kobor z nieśmiertelnej Omegi po węgiersku:). Ale śpiewał pierwszy raz w
    życiu na koncercie.
    Publiczność chciała bisu, ale "Dziadkowie z Made in Poland" byli już wyraźnie
    zmęczeni.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zabaxxx26.xlx.pl