Co zmienić, żeby Polska była wielka?
To uprawnienia emerytalne są dziś, oprócz stabilności zatrudnienia, wabikiem dla chętnych do pracy w służbach mundurowych. Ta reguła przyciąga do policji także ludzi mniej zaradnych. Oni chcą tylko pewnej posady i szybkiej emerytury, do której mogą sobie spokojnie dorabiać
Mundurowy może odejść ze służby już po 15 latach!Atrakcyjne jest także to, że po 30 latach służby otrzymuje aż 75 proc. ostatniej pensji. Nie ma znaczenia przebieg całej kariery. Liczy się tylko to, jakie funkcje pełnił tuż przed końcem kariery. A w cywilu na emeryturę pracuje się o wiele dłużej, a jej wysokość będzie zależeć od tego, ile sobie na nią uzbieramy w formie składek emerytalnych.
Normą w służbach jest to, że pensji się nie obniża. Jeśli np. komendant komisariatu nie sprawdził się na stanowisku, jego przełożony musi znaleźć mu równorzędną pozycję z identyczną albo wyższą pensją. Funkcjonariuszowi, który zapowiada odejście na emlatach pracy!eryturę, szef podwyższa wszystkie możliwe dodatki. Dla budżetu komendy to nie problem - przecież pracownik zaraz odejdzie. A dzięki temu delikwent będzie miał wyższą podstawę do obliczenia emerytury.
Ten system powinien być zmieniony. Nie stać nas na utrzymywanie zdrowych, wyszkolonych emerytów. Przy całym szacunku dla trudów tej służby nie można się zgodzić, by w wieku np. 35 lat zdrowy, młody człowiek odchodził na emeryturę (bo wciąż najwięcej osób w policji ma wykształcenie średnie i do służby przychodzi po maturze). To szkoda dla firmy, która go zatrudniła i wyszkoliła. Czas między 10. a 20. rokiem służby to najlepszy okres dla mundurowego.
Należałoby też zreformować system przyznawania rent policjantom i wojskowym, bo jest on pełen luk zachęcających do wyłudzania świadczeń. Zmian wymagają także zasiłki chorobowe. Ich sposób naliczania jest o wiele korzystniejszy niż dla innych zawodów. A zwolnienia lekarskie to prawdziwa plaga w policji.
Na razie rząd planuje, że ludzie rozpoczynający pracę w służbach mundurowych w 2012 roku będą już włączeni do powszechnego systemu ZUS. Czy to szok? Nie. Gdy ruszała reforma emerytalna, mundurowi byli tak jak inni Polacy w powszechnym systemie emerytalnym. Płacili zwyczajnie składki do ZUS i OFE. Po trzech latach rząd Leszka Millera to skasował. Gdyby nie to, mielibyśmy już dziesięć roczników mundurowych w nowym systemie emerytalnym. To jedna z bardziej szkodliwych decyzji SLD.
Teraz trzeba ją zmienić. Wiceszef MSWiA Adam Rapacki, były generał policji, ostrzega jednak, by "nie wylać dziecka z kąpielą". Słaba pensja i emerytura, taka sama jak przeciętnego Polaka, może zniechęcać do pracy w policji czy wojsku. Trzeba uważać, by reforma i oszczędności budżetowe nie odbyły się kosztem bezpieczeństwa obywateli.
yć może trzeba zawrzeć kontrakt z przyszłymi policjantami: nie macie przywilejów emerytalnych, ale też będziecie w przyszłości zarabiać więcej. Przydałby się kompleksowy pomysł na karierę w służbach mundurowych. Czytelne kryteria awansu, system motywacyjny dla najlepszych, sposób na eliminowanie tych, którzy się nie nadają. Co więcej, jeśli rząd chce wydłużyć wiek emerytalny funkcjonariuszy nawet do 65. roku życia, musi się zastanowić, jak tych ludzi "zagospodarować" przez ostatnie 10-15 lat służby. Trudno bowiem wyobrazić sobie strażaka, który w tym wieku ratuje z pożaru mieszkańców 10-piętrowego bloku, czy policjanta drogówki ścigającego pirata na autostradzie, nie wspominając już o BOR-owcach chroniących VIP-ów.
Istnieje też ryzyko, że ci ludzie po 5-10 latach pracy, gdy zdobędą już na koszt państwa wyszkolenie (często specjalistyczne) i bezcenne doświadczenie, będą szukać pracy w prywatnych firmach za większe pieniądze. Bo wabik emerytury równej 75 proc. pensji nie będzie już działał. Autorzy reformy muszą odpowiedzieć na kilka pytań, np. co z nadgodzinami? Dziś za pracę po godzinach mundurowy nie dostaje ani złotówki. Może za to odebrać sobie dni wolne w innym terminie. Wielu policjantów tego nie robi. Czy rząd zamierza płacić mundurowym więcej za godzinę pracy w niedzielę albo święto? Oprócz pensji (zależnej m.in. od stażu pracy, stopnia, stanowiska itd.) mundurowym przysługują dziś liczne dodatki: za dojazdy, za brak mieszkania, mundurówka. Czy rząd je zlikwiduje? Czy wprowadzi na stałe do pensji?
Wzorem kontraktu z mundurowymi powinien być układ z nauczycielami. Zabrano im wcześniejsze emerytury. Owszem, pojawiły się za to tzw. świadczenia kompensacyjne dla tych, którzy chcieliby odejść z pracy wcześniej. Ale znalazł się tam jeden haczyk. Jak już ktoś to świadczenie weźmie, to nie może dalej pracować w szkole. W czasie debaty nasłuchaliśmy się od związków zawodowych o wypaleniu zawodowym, o ciężkiej pracy (czego nikt nie neguje), o tym, że wcześniejsze emerytury są po prostu absolutnie niezbędne, bo na co komu 60-letni nauczyciel WF-u. A jak się okazało, że nie można przejść na wcześniejszą emeryturę i jednocześnie dalej pracować w szkole, to liczba chętnych na świadczenia spadła niemal do zera. Ale wraz z kijem była też marchewka. Podzielone na etapy podwyżki, i to w czasie kryzysu, kiedy pensje raczej malały, niż rosły.
en sam model powinien być zastosowany w służbach mundurowych. Pytanie, na jakie podwyżki budżet będzie stać. Dziś przeciętna pensja brutto w policji to ok. 3,7 tys. zł. Od tego trzeba odjąć podatek i składkę zdrowotną. Mundurowi nie płacą składek emerytalnych i rentowych. Na początek trzeba by więc podwyższyć im pensje, by chociaż utrzymać dotychczasowy poziom pensji netto. Część z tej podwyżki w formie składek pójdzie do ZUS, ale część także do prywatnych OFE i to trzeba będzie sfinansować.
Reforma w perspektywie pięciu lat będzie więc kosztować i może to rząd przeraża, bo dziura budżetowa jest olbrzymia.
Z drugiej strony przeniesienie emerytur mundurowych do ZUS da na pewno budżetowi państwa ulgę liczoną w miliardach. Wydłużenie czasu służby również. Tyle że oszczędności pojawią się najwcześniej za 15 lat.
Gazeta Biznes