Stalowa Wola: mieszkańcy wspierają obronę krzyża na osiedlu Młodynie
Po odczytaniu 15 listopada w kościołach stalowowolskich komunikatu "Sąd nad Krzyżem", do kurii biskupiej w Sandomierzu wpływa coraz więcej listów poparcia w sprawie obrony krzyża sprofanowanego na osiedlu Młodynie.
Jego istnienie jest źródłem konfliktu między władzami miasta a jedną z parafii.
Krzyż na osiedlu Młodynie postawiony został 27 lutego br., a poświęcony podczas nabożeństwa Drogi Krzyżowej, w której wzięło udział 10 tys. mieszkańców Stalowej Woli. Lokalizacja krzyża wynikała z faktu, że miał tam stanąć kościół. Dzięki temu mieszkańcy nowego osiedla mogliby liczyć na właściwą opiekę duszpasterską. Władze miasta zostały o tym poinformowane przez kurię sandomierską.
Za powstaniem kościoła opowiedziała się Rada Miejska Stalowej Woli, jednak prezydent miasta nie wyraził na to zgody.
Wkrótce po objęciu diecezji sandomierskiej, jej ordynariusz bp Krzysztof Nitkiewicz zaproponował prezydentowi Stalowej Woli Andrzejowi Szlęzakowi spotkanie, na którym chciał poruszyć sprawę profanacji krzyża i drewnianej kapliczki. Prezydent odmówił spotkania.
(...)
Proces rozpocznie się we wtorek 24 listopada o godz. 9.00 w Sądzie Rejonowym w Stalowej Woli.
http://ekai.pl/diecezje/x23539/stalowa-wola-mieszkancy-wspieraja-obrone-krzyza-na-osiedlu-mlodynie/
Ej Pany umówcie się ze sobą i dajcie po jednym płaskim i spokój, a jak nie to na kreskę stanijcie Waszymi kuniami i też to w ten sposób można rozwiązać a nie tu na forum łzy wylewacie
Wszystko pięknie, ale GOREK z jednym się nie zgodzę.
Piszesz żeby poprawić organizację, hmm... Powiem tak, nad organizacją i dopięciem wszystkiego na ostatni guzik to można pracować nad zlotami typu ogólnopolski itp. a nie na spotach gdzie pojawia się od 10 do max 25 samochodów. Jak na ogolnopolskim zarzad nie daje rady to moze potrzeba więcej osob? Klubowiczy zaufanych itp.? No ale wrocmy do tego co napisałeś, był to spot, tzw. SPONTAN gdyby nie było tych wszystkich sytuacji typu spóźnienie kogoś, noszenie drzewa, rozpalania ogniska, pożyczania sobie ketchupu, smiania z innych przy ognisku itp. to czy to byłby według Ciebie super extra wypas spot? Co Ty na msze do kosciola sie wybrales gdzie wszystko masz przygotowane?
Co ma być to będzie, wszystkiego nie można przewidzieć, pamiętasz jak organizowałem spota w Sandomierzu. Wynająłem lokal na 30 osób a naliczyłem w jednym momencie 46. Aut nie miałobyć 20 stąd zmienialiśmy parking bo było w ch&^^ więcej. ŻYCIE...
Ja rozumiem wiek, poglady ale czasem docen to jak niektórzy się starają.
Dziękuję skończyłem i oby do następnego ekipo ma
Po siłę do życia
(ANS)
data: 12 września 2005r., źródło: Gazeta Krakowska
Ogólnopolska pielgrzymka niewidomych
Po siłę do życia
SZCZEPANÓW
P onad dwa tysiące osób brało udział w pielgrzymce do sanktuarium w Szczepanowie. Niewidomi i niedowidzący z całej Polski przyjechali tu na dwa dni, by modlić się w miejscu, w którym urodził się święty Stanisław.
Przyjechali kilkudziesięcioma autokarami z niemal wszystkich zakątków kraju. Choćby grupie ze Stargardu Szczecińskiego podróż zajęła kilkanaście godzin.
Pielgrzymkę do szczepanowskiego sankturaium zorganizowało krajowe duszpasterstwo osób niewidomych. To już szóste takie zgromadzenie. Odbywają się co dwa lata.
– Pomysł pielgrzymek zrodził się wśród samych niewidomych – mówi ich duszpasterz, ks. Andrzej Gałka . – Ma oczywiście charakter religijny, ale ważna jest także integracja środowiska. To jedyne takie zgromadzenie w Polsce.
W tym roku niewidomych i niedowidzących zaprosiła diecezja tarnowska. A sami pielgrzymi zdecydowali, że chcieliby się pomodlić tam, skąd pochodzi biskup i męczennik.
– Doskonale pamiętają, jak Jan Paweł II mówił o świętym Stanisławie: „patron ładu moralnego”. Stąd pragnienie pielgrzymowania właśnie do Szczepanowa – dodaje ks. Gałka.
– Możemy zwiedzić miejsca związane ze św. Stanisławem i pomodlić się tu – cieszyli się Jan i Magdalena spod Sandomierza.
Pielgrzymi spędzili w Szczepanowie dwa dni. Dla ponad dwóch tysięcy osób bez trudu znaleziono miejsca noclegowe. Zaoferowali je mieszkańcy pięćdziesięciu pobliskich parafii.
– Pielgrzymki do naszego sanktuarium przybywają często, ta jednak jest wyjątkowa – podkreślał ks. Władysław Pasiut , proboszcz miejscowej parafii.
Dla osób niewidomych uroczystą mszę świętą odprawił biskup Stanisław Budzik. Pielgrzymi wysłuchali też konferencji poświęconej Szczepanowowi oraz św. Stanisławowi. Przeszli drogę krzyżową wokół kościoła.
– Cieszę się z tych pielgrzymek. Przyjechałam tu umocnić się w wierze i nabrać sił do codziennego życia. Spotykam przy okazji wielu znajomych – mówiła Ewa z okolic Dąbrowy Tarnowskiej. (ans)
Połaniec to urocze miasto położone w południowo-wschodniej części województwa świętokrzyskiego nad rzeką Czarną, niedaleko jej ujścia do Wisły, otoczone malowniczymi Lasami Golejowskimi. Jego krajobraz kształtują doliny Wisły, rzeki Czarnej i Wschodniej będące pozostałością okresu polodowcowego. Połaniec jako miasto gminne jest siedzibą władz samorządowych i stanowi centrum gospodarcze i kulturalne dla pobliskich miejscowości.
Połaniec może poszczyć się bogatą historią. Prowadzone wykopaliska archeologiczne pokazały, że na tamtejsze tereny zamieszkiwała ludność już w czasach późnego paleolitu (10 000-8000 lat p.n.e.). Pierwsza wzmianka pochodzi ze spisu uposażeń diecezji krakowskiej z 1191 r., w którym kaplica w Połańcu wymieniona jest jako uposażenie kolegiaty pod wezwaniem NMP w Sandomierzu. W 1264 r. Połaniec otrzymał prawo miejskie od księcia Bolesława Wstydliwego.
Dzięki dogodnemu położeniu przy istniejącym od średniowiecza szlaku handlowym ze Śląska i Małopolski na Ruś oraz na drodze książęcej z Krakowa do Sandomierza Połaniec szybko rozwijał się gospodarczo, demograficznie i kulturowo, a także często gościł ważne osobistości. Powolny upadek miasta rozpoczął się pod koniec XVIII w.; prawa miejskie utracił na mocy ukazu carskiego w 1870 r. Po okresie stagnacji dopiero lata po II wojnie światowej przyniosły dynamiczny rozwój Połańca zwieńczony odzyskaniem praw miejskich w 1980 r.
Będąc w Połańcu warto zobaczyć kościół parafialny św. Marcina z barokową kaplicą Matki Boskiej Różańcowej, osiemnastowieczną Bożnicę oraz przespacerować się na Kopiec Kościuszki, gdzie w 1794 r. Tadeusz Kościuszko ogłosił słynny uniwersał.
Świadomi wspaniałej historii miasta jego mieszkańcy corocznie obchodzą Dni Połańca organizując wystawy, dyskusje naukowe, festyny muzyczne i pikniki. Tegoroczne uroczystości rozpoczną się 6 maja i zakończą się 8 maja mszą polową na Kopcu Kościuszki. Wszystkich zainteresowanych zapraszamy do Połańca!
kurde, jutro jadę do Sandomierza, a wypadałoby sprawdzić, co będę zwiedzać xD'
łe, prawie same kościoły _^_ xDD
ale kamienice są sliczne *,*
Oto oferowane monety:
2000
ROK 2000 (SREBRNE KOŁO W ŚRODKU), WIELKI JUBILEUSZ 2000 (JASKÓŁKI),
2004
OLIMPIADA ATENY, DOŻYNKI, 100-LECIE ASP, WYSPIAŃSKI, LUBELSKIE, LUBUSKIE, ŁÓDZKIE, MAŁOPOLSKIE, MAZOWIECKIE, OPOLSKIE, PODKARPACKIE, PODLASKIE, ŚLĄSKIE
2005
EXPO, DZIEJE ZŁOTEGO (ŻAGLOWIEC), ZAKOŃCZENIE II WOJNY ŚWIAT, JAN PAWEŁ II 1920 – 2005, SOLIDARNOŚĆ 1980 – 2005, 350-LECIE OBRONY JASNEJ GÓRY, K. I. GAŁCZYŃSKI, PONIATOWSKI,
MAKOWSKI, GNIEZNO , WŁOCŁAWEK , CIESZYN, ŚWIĘTOKRZYSKIE, WIELKOPOLSKIE, WARMIŃSKO – MAZURSKIE, ZACHODNIOPOMORSKIE
2006
OLIMPIADA TURYN, DZIEJE ZŁOTEGO (10 ZŁ), MŚ W PIŁCE NOŻNEJ (NIEMCY), NOC ŚWIĘTOJAŃSKA, CZERWIEC 1976, KOŚCIÓŁ W HACZOWIE, JUBILEUSZ SGH, STATUT ŁASKIEGO, GIERYMSKI , KONNY WOJOWNIK PIASTÓW, BOCHNIA , ELBLĄG , LEGNICA , CHEŁM , ŻAGAŃ, NYSA, PSZCZYNA , SANDOMIERZ , CHEŁMNO , NOWY SĄCZ , KALISZ , KWIDZYN
2007
DOMEYKO, ENIGMA, 5 ZŁ Z 1928 (NIKE), SREDN. ZESP MIEJSKI TORUN, ARCTOWSKI I DOBROWOLSKI, RYCERZ, SZYMANOWSKI , KORZENIOWSKI,, PŁOCK , ŁOMŻA , GORZÓW, RACIBÓRZ , ŚWIDNICA, SŁUPSK, PRZEMYŚL , STARGARD SZCZ. , BRZEG , TARNÓW , KŁODZKO,
2008
SOKÓŁ, ZBIGNIEW HERBERT , BRONISŁAW PIŁSUDSKI, GETTO, SYBIRACY, 90-lecie ODZYSK NIEPODLEGŁ , 450 LAT POCZTY POLSKIEJ , PEKIN, KAZIMIERZ DOLNY, ROCZNICA MARCA `68, POLSKIE OSADNICTWO W USA, POWSTANIE WIELKOPOLSKIE, ŁOWICZ , KONIN,
2009
HUSARZ XVII WIEK, ROCZNICA UTWORZENIA NIK, 180 LAT BANKOWOŚCI CENTRALNEJ W POLSCE,
W cenie 110 zł (JUŻ Z KOSZTAMI WYSYŁKI) sprzedam dowolne 20-monetowe zestawy wybrane z powyższej oferty.
Mniejszych zestawów lub pojedynczych monet nie sprzedaję.
KONTAKT:
gg 8278746
e-mail: rankor2@wp.pl
Osobno oferuję kilkanaście monet z lat 1999 -2003, ale TYLKO W ZESTAWACH po MINIMUM 5 szt. Ceny są JUŻ Z KOSZTAMI PRZESYŁKI):
1999: ERNEST MALINOWSKI (50 ZŁ)
2000: JAN II KAZIMIERZ (50 ZŁ), GRUDZIEŃ 1970 (10 ZŁ)
2001: WIELICZKA (35 ZŁ), WYSZYŃSKI (10 ZŁ) , WIENIAWSKI (15 ZŁ), JAN III SOBIESKI (35 ZŁ), SIEDLECKI (15 ZŁ)
2002: ŻÓŁW (30 ZŁ), BRONISŁAW MALINOWSKI (10 ZŁ), MŚ W PIŁCE KOREA – JAPONIA (10 ZŁ), AUGUST II MOCNY (15 ZŁ), ZAMEK W MALBORKU (15 ZŁ), W. ANDERS (10 ZŁ), J. MATEJKO (10 ZŁ)
2003: WIELKA ORKIESTRA ŚWIĄTECZNEJ POMOCY (10 ZŁ), PRZEMYSŁ NAFT. I GAZOWY (20 ZŁ), 25-LECIE PONTYFIKATU Jana Pawła II (10 ZŁ),
Jan Sojda - rolnik, sprawca jednej z głośniejszych zbrodni kryminalnych okresu PRL.
Urodzony prawdopodobnie 6 czerwca 1928 r. w Zrębinie, jak na tamtejsze warunki był dobrze sytuowanym właścicielem dużego gospodarstwa.
W dniu 24 grudnia 1976 r., po wywabieniu z kościoła (z pasterki) Krystyny i Stanisława Łukaszków oraz Mieczysława Kality, wspólnie ze swymi zięciami Józefem Adasiem, Jerzym Sochą i Stanisławem Kulpińskim, pojechali za nimi, potrącili na szosie samochodem Mieczysława, a Krystynę i Stanisława najpierw zatłukli kluczem do kół autobusowych, a potem przejechali samochodami. Wszystkie trzy ofiary zginęły niemal na miejscu. Następnie ciała przewieziono półtora kilometra dalej i ułożono w rowie pozorując - bardzo nieudolnie - wypadek drogowy.
Całe zdarzenie obserwowało kilkudziesięciu świadków, którzy zostali dowiezieni na miejsce przestępstwa autobusem kierowanym przez jednego ze sprawców (nie chodziło o zapewnienie sobie publiczności, lecz autobus był jednym z pojazdów, którymi goniono ofiary). Świadkowie ci byli w większości mocno pijani, jednak szokujący był fakt, że żaden z nich nie próbował przeciwstawić się zbrodni oglądanej przez okna autobusu (Krystyna Łukaszek była w widocznej ciąży, jej brat Mieczysław był jeszcze dzieckiem).
Motywy zbrodni były rażąco błahe w świetle czynu - nieporozumienia na tle przygotowań do wesela (zarzuty stawiane przez rodzinę ofiar żonie jednego ze sprawców o kradzież wędlin i zastawy stołowej wypożyczonej z Koła Gospodyń). Jan Sojda poczuł się szczególnie urażony, że zarzuty te padły ze strony stosunkowo biednych i mało znaczących we wsi gospodarzy.
Cechą szczególną procesu była niebywała ilość dodatkowych zarzutów postawionych świadkom zbrodni za fałszywe zeznania. Świadkowie ci zostali w groteskowej ceremonii (świece, krucyfiks, nakłuwanie palców i przysięga na własną krew) zaprzysiężeni zaraz po zabójstwie przez Jana Sojdę, że będą milczeć. Dodatkowo otrzymali za swoje milczenie każdy po medaliku i od 2 to 10 tys zł. (Łącznie rodzina Sojdy wydała na łapówki ponad 200 tys. zł). I tych kilkadziesiąt osób faktycznie aż do momentu, kiedy sąd zaczął aresztowac ich na sali sądowej, solidarnie milczało. Także w czasie procesu miało miejsce zastraszanie lub przekupywanie świadków przez rodziny oskarżonych.
Należy jeszcze wspomnieć o wielkiej ilości błędów popełnionych w śledztwie - sekcji przeprowadzonej w nieudolny sposób przez lekarza bez uprawnień, oddaniu do kasacji sprawnego autobusu zanim zabezpieczono na nim ślady zdarzenia, niezabezpieczeniu miejsca zdarzenia. Bagatelizowaniu dowodów sprzyjało bezpodstawne przekonanie prowdzących sprawę w pierwszym jej okresie, że miał miejsce wypadek drogowy, nie zaś zabójstwo, w którym samochody były jednym z narzędzi. Błędy te z trudem naprawiano w postępowaniu w prokuraturze i przed sądem. Wszystko to, a także opór świadków, których solidarność złamano dopiero na sali sądowej, drastycznie wydłużyło zarówno śledztwo, jak i proces.
Sąd Wojewódzki w Tarnobrzegu z siedzibą w Sandomierzu skazał po ponad rocznym procesie (od 7 listopada 1978 do 10 listopada 1979) Jana Sojdę na karę śmierci. Na taką samą karę skazano Józefa Adasia, Jerzego Sochę i Stanisława Kulpińskiego.
Strasburg walczy z Włochami o krzyże
Ateizm znów pokazał kły
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu inicjuje bezprecedensową kampanię ateistyczną. Wieszanie krzyży w klasach to naruszenie prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami oraz naruszenie wolności religijnej uczniów - orzekli wczoraj sędziowie Trybunału. To efekt skargi, którą na obecność krzyża w szkole w imię świeckiego charakteru państwa złożyła Soile Lautsi Albertin, obywatelka włoska pochodzenia fińskiego. Włochy mają zapłacić kobiecie odszkodowanie 5 tys. euro za "straty moralne". Rząd w Rzymie zapowiedział odwołanie od wyroku.
- Katolik nie może pogodzić się z taką sytuacją, najpierw trzeba słuchać Boga, a nie ludzi - komentuje ten bulwersujący wyrok w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" ks. abp Sławoj Leszek Głódź, metropolita gdański. - To są tendencje liberalne, które już funkcjonują, więc nie należy tego lekceważyć. Nie jesteśmy zaskoczeni, ale nigdy na to nie będzie przyzwolenia ze strony Kościoła i ludzi wierzących - podkreśla. Zakaz wieszania krzyży na ścianie szkolnej klasy wydaje się kolejną próbą wyrwania Boga z serca. - Jest to także igranie z obojętnością części ludzi należących do Kościoła katolickiego, chrześcijanami. W innych religiach byłoby to niemożliwe - zauważa metropolita gdański.
Walka Włoszki pochodzącej z Finlandii z krzyżem rozpoczęła się w 2002 roku. Wówczas to wystąpiła ona do kierownictwa szkoły w Abano Terme (do której uczęszczało dwoje jej dzieci) o usunięcie z klasy krzyża. W 2004 roku Trybunał Konstytucyjny nie przyznał jej racji. Podobnego zdania był w 2006 roku Naczelny Sąd Administracyjny. Wczoraj Trybunał w Strasburgu poparł jej walkę z krzyżem. Włoski rząd zapowiedział odwołanie się od tego orzeczenia.
- Jeśli cywilizacja liberalna zatacza takie szerokie kręgi i prowadzi działania, które znamy z czasów prześladowań chrześcijan, to jest to bardzo niepokojąca tendencja - podkreśla w rozmowie z nami Konrad Szymański, poseł PiS do Parlamentu Europejskiego. Zwraca on uwagę, że gdybyśmy zaakceptowali taką wykładnię wolności, jaką zaproponowali sędziowie ETPCz, musielibyśmy ukrywać wiarę. Wyrok nasuwa skojarzenia z okresem otwartego prześladowania Kościoła w czasach, w których w połowie Europy rządzili komuniści.
Jest to wyrok, który godzi w najbardziej elementarne prawa człowieka wpisane w ludzką naturę, tak o orzeczeniu Trybunału mówi ks. bp Edward Frankowski z Sandomierza i przypomina, że krzyż jest znakiem nie tylko Kościoła katolickiego, ale symbolem najszlachetniejszych i najpiękniejszych wartości, na jakich trzeba budować życie. Lekceważąc krzyż, opowiadamy się przeciwko tym wartościom, których jest on znakiem.
Orzeczenie Trybunału wywołało ostre protesty włoskich polityków i przedstawicieli Kościoła. Jak podała Katolicka Agencja Informacyjna, oburzenie orzeczeniem Trybunału w Strasburgu wyraził m.in. wiceprzewodniczący Izby Deputowanych i były minister spraw europejskich Rocco Buttiglione. Nazwał je "aberracją" zasługującą na odrzucenie. - Kto przybywa do nas, musi zrozumieć i zaakceptować naszą kulturę i naszą historię - powiedział. Z kolei włoska minister oświaty przypomniała, że krzyż jest "symbolem tradycji" narodowej.
Rozgoryczenie i zaniepokojenie orzeczeniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie usunięcia ze szkół krzyży wyraził Episkopat włoski. Księża biskupi przyjęli je jako "stronnicze" i "ideologiczne". W specjalnej nocie Włoskiej Konferencji Biskupiej jest mowa o tym, że "istnieje zagrożenie odseparowania w sposób nienaturalny tożsamości narodowej od jej źródeł duchowych i kulturowych". Sprawę tę skomentował odpowiadający w Episkopacie Włoch za dialog ekumeniczny i międzyreligijny ks. bp Vincenzo Paglia. - Ufam, że nikt nie będzie nakazywał niszczenia symboli religijnych na naszych placach, ulicach czy skrzyżowaniach, ponieważ rzekomo miałyby one obrażać czyjąś wolność religijną - stwierdził w wypowiedzi dla Radia Watykańskiego.
Natomiast satysfakcji z wyroku nie krył przywódca partii komunistycznej Paolo Ferrero, który uznał wyrok europejskich sędziów za "słuszny" sygnał, że "państwo świeckie powinno szanować różne religie i nie identyfikować się z żadną z nich".
Małgorzata Bochenek