" />Poznaliśmy plan emisyjny Węgier na rok 2011.
Tak się on będzie przedstawiał:
-Prezydentura Węgier w Unii Europejskiej
-Anyos Jedlik â 150 Rocznica Skonstruowania Prototypu Dynama â 11 styczeń
-Festiwal Buso w Mohaczu â luty
-125 rocznica urodzin Arpada Toth â 14 kwiecień
-Park Narodowy Dunaj-Drawa â 22 kwiecień
-Kościół Luterański na Placu Deak w Budapeszcie â 23 maja
-100 Rocznica Urodzin Istvana Bibo â 7 sierpień
-200 Rocznica Urodzin Adama Clark â 14 sierpień
-200 Rocznica Urodzin Franciszka Liszta â 22 październik
http://www.monetynews.pl/2010/03/19/weg ... yjny-2011/
Wiesz możemy pisać równiesz o wyznawcach islamu rzeziach chrześcijan i torturach przy których wyczyny św. inkwizycji były niewiną zabawą niedoświadczonych głupców. Jeśli chodzi o Husa Jana (Hieronim to był jego przyjaciel też spalony ) dostał list Żelazny od króla Zygmunta Luksemburczuka i to on wziął Husa uwięził i skazał. Spalony został ponieważ uwieżył w dobro króla węgier jego błąd. Zreszta dobrze wiemy co się stało niedługo później krucjaty przeciwko husytom były pokonywane jedna za drugą Jan Żiżko był dobrym następcą Husa, który na marginesie nie dostał żelaznego listu od papieża który mówił o nim wprost diabelski bękart. Wiesz nie możesz mówić więc że Hus to zbrodnia kościoła to że wmieszała się w to inkwizycja głównie królewska nie kościelna to było także oczywiste. Teraz co do spalenia tych tysięcy kobiet mogę z tobą równiesz polemizować, większośc z nich także była palona prze inkwizycję tworzoną jakże chętnie na dworach królewskich,doskonały przykładem są tu czasy husa właśnie wtedy we wrosławiu działały dwie inkwizycje biskupa wrocławskiego który się nie ,,kochał" z papieżem wręcz się nienawidzili i inkwizycja papieska ta pierwsza spaliła około 300 osób w przeciągu 100 lat ta druga niespełna 16. Nie można więc mówić wprost że kościół palił setki tysięcy ofiar (z tym tez się spotkałem w niektórych opracowaniach antyklerykalnych) bo główną karą inkwizycji było zakaz normalnego uczestnictwa w mszy świętej albo noszenie podczas uroczystości oślich uszy. Co do wycinania miast jak lezie to nie tylko katolicy to robili mahometanie wycinali wsie hiszpańskie czy bizantyjskie także z pieśnią bożą na ustach wikingowie palili rzymskie i francuskie miasta z bogiem na ustach, polacy mordowali krzyżaków w imię boże, krzyżacy mordowali polaków z bogiem na ustach więc takie czasy takie obyczje jak mawiał Oktawian O Tempora o Mores. A że planowali odzyskać święte miasto Jerozlomiskie to im się bardziej chwali jeśli jednak mam złożyć prostest co do wypraw to oczywiście w pierwszym miejscu trzeba napomknąć do wyprawy dzieciecej a nie do ogólnie wypraw mogę też przeciwstawić twoim słową sytuację w Europie która za dobra wtedy nie była. A że papież walczył o dominius mundi to tesz normalne
" />Rosyjska Duma przyjęła ustawę o zwrocie Węgrom Biblioteki Szaroszpatackiej, którą Armia Czerwona zagarnęła podczas 2 wojny, właśnie przenoszą eksponaty.
Dla Węgrów jest to bezcenny księgozbiór.
Biblioteka Szaroszpatacka to ponad 130 starodruków i inkunabułów, wśród których znajduje się bezcenna XV-wieczna Historia Attyli oraz staroniemieckie i starowęgierskie pisma dokumentujące początki węgierskiego kalwinizmu..
Księgozbiór trafił w ręce Rosjan po wkroczeniu w '45 roku na Węgry. Księgi potraktowano jako łup wojenny i wywieziono do Biblioteki Naukowej im. Lenina w Niżnym Nowogrodzie. Miejsce ich przechowywania Rosjanie ujawnili dopiero w latach 90-tych. Wtedy też pod naciskiem Kremla rosyjski sąd najwyższy orzekł, że za rekompensatę wojenną nie można uznać zabytków będących własnością Kościołów, osób i instytucji prześladowanych przez nazizm, oraz krajów, które same padły ofiarą faszystów.
Potwierdziła to ustawa z 2004 roku, która stała się podstawą Węgrów o zwrot Biblioteki.
W kolejce po swe dzieła ustawiają się już Grecja, Belgia, Holandia, Luksemburg, Austria, a nawet Niemcy.
Szef Ermitażu już za niedługo odda Niemcom kilka średniowiecznych witraży z katedry we Frankfurcie nad Odrą.
Swe roszczenia zgłosiło też polskie MK, które dotychczas zidentyfikowało dziesięć dzieł sztuki wywiezionych do ZSRR.
Zwrot dzieł sztuki wymaga jednak lobbingu politycznego w Rosji, z którym świetnie radzili sobie Węgrzy - potrafią sobie ułożyć stosunki z Rosją Putina.
Natomiast nasze stosunki między obu krajami...... więc na razie możemy zapomnieć o zwrocie.
Rocznica puczu Jananjewa, teraz obchody. Nie trza mówić co to było i jakie skutki.
Rosja chce oddać część zabytków wywiezionych z Europy tuż po wojnie przez armię radziecką. Choć roszczenia zgłasza też Polska, nikt się nami nie zajmuje. - Polskie zabytki w Rosji? Nic nie słyszeliśmy - mówią rosyjscy posłowie
Kiedy pod koniec II wojny światowej frontowe oddziały Armii Czerwonej ścigały uciekające niemieckie wojska, w ślad za wojskiem podążali radzieccy muzealnicy i historycy sztuki, których celem był jak najszybszy wywóz łupów wojennych. Do dziś wiele zajętych wówczas zabytków i dzieł sztuki jest postrzeganych przez Rosjan jako rekompensata za straty wojenne. Sęk w tym, że nie wszystkie wywiezione zabytki były własnością nazistów.
Sprawa zwrotu tych dzieł sztuki w czasach ZSRR była tematem tabu. Rządy Europy Zachodniej nie widziały sensu w zgłaszaniu roszczeń wobec nieugiętej Moskwy, a kraje bloku wschodniego oczywiście nie śmiały tego tematu poruszać.
O skradzionych dziełach sztuki zaczęto mówić otwarcie dopiero za prezydenta Borysa Jelcyna. Pod naciskiem Kremla rosyjski sąd najwyższy orzekł w 1999 r., że za rekompensatę wojenną nie można uznać zabytków będących własnością Kościołów, osób i instytucji prześladowanych przez nazizm oraz krajów, które padły ofiarą faszystów. Rozstrzygnięcia te potwierdziła ustawa przyjęta w Dumie w 2004 r.
Ku zdumieniu wielu ekspertów okazało się, że tym razem Rosjanie nie będą chyba gołosłowni. Duma przyjęła bowiem w ub. tygodniu ustawę wzywającą rząd do oddania Węgrom zbiorów Biblioteki Szaroszpatackiej wywiezionej do ZSRR w 1945 r.
To ponad 130 starodruków i inkunabułów, wśród których jest bezcenna XV-wieczna "Historia Atylli" oraz staroniemieckie i starowęgierskie pisma dokumentujące początki węgierskiego kalwinizmu. - Biblioteka należąca do protestantów została zarekwirowana przez nazistów, nie możemy jej więc uznać za trofeum, a więc powinniśmy ją oddać - tłumaczyła Liubow Sliska, wiceprzewodnicząca Dumy.
Decyzje o zwrocie zabytków podejmuje rząd i ustawa Dumy do niczego go nie zobowiązuje. Została jednak przyjęta głosami rządzącej partii Jedna Rosja, co oznacza, że ustawa cieszy się poparciem Kremla. Deputowani zapowiadają, że po wakacyjnej przerwie zajmą się roszczeniami z innych krajów - Grecji, Belgii, Holandii, Luksemburga, Ukrainy, Austrii, a nawet samych Niemiec. Szef petersburskiego Ermitażu zapowiedział, że najpewniej odda wkrótce Niemcom kilka średniowiecznych witraży z katedry we Frankfurcie na Odrą.
Wśród krajów, które mogą liczyć na zwrot zabytków, nie ma natomiast Polski.
Ministerstwo Kultury RP zidentyfikowało dotychczas dziesięć dzieł sztuki, które zostały wywiezione po wojnie do ZSRR. Niektóre z nich to własność kościelna, część należała do gdańskiego muzeum miejskiego. Wśród tych zabytków są m.in. XVI-wieczna "Madonna Głogowska" Łukasza Cranacha Starszego (z kolegiaty w Głogowie) oraz XV-wieczny niderlandzki "Dyptyk Winderfeldów" i XVII-wieczny "Pejzaż leśny" Jana Breughla Starszego (z Muzeum Miejskiego w Gdańsku).
- Listę roszczeń zgłosiliśmy Rosjanom w 2004 r. Nie wiem nic o żadnej ich odpowiedzi - mówi nam Maria Romanowska-Zadrożna z ministerstwa kultury. - Oddawanie dzieł sztuki to polityka bądź biznes. Widocznie na razie polskie pretensje nie kwalifikują się do żadnej z tych kategorii - tłumaczy "Gazecie" pragnący zachować anonimowość rosyjski muzealnik, który doradza Dumie w sprawach dzieł sztuki.
Rzeczywiście, zwrot Biblioteki Szaroszpatackiej jest od kilku lat tematem każdej węgierskiej wizyty państwowej w Rosji. Moskwa spodziewa się przy tym, że Węgrzy odpowiedzą na jej gest przeglądem własnych archiwaliów w poszukiwaniu dokumentów, które należałoby oddać Rosjanom.
Pozytywne rozpatrzenie belgijskich czy holenderskich pretensji (chodzi głównie o archiwalia konfiskowane przez nazistów, a potem armię radziecką) to oczywisty gest politycznej dobrej woli, na którą z powodu napiętych stosunków nie można dziś liczyć w odniesieniu do Polski. - Pozostają wam tylko dyplomatyczne naciski - mówi ekspert Dumy.
Anatolij Wilkow z Roschrankultur, czyli rosyjskiej służby ochrony zabytków twierdzi, że już teraz wiadomo o ponad milionie obiektów (dziełach sztuki, archiwaliach, książkach), które mogą być objęte zagranicznymi roszczeniami. Informacje o najcenniejszych z nich mają wkrótce trafić do internetu (www.lostart.ru).