Długi cytat:
"Single Hauz - swoisty manifest, propozycja domu/schronienia dla człowieka Świata Zachodu. Podstawowa komórka społeczna jaką nazywany jest związek małżeński dziś przestaje być jedynym modelem życia. Jako wolnostojąca jednostka mieszkalna przeznaczona dla 1 osoby wypełnia pewną próżnię na tym polu: brak takich propozycji dla tzw. "singli". Zainspirowany przydrogowym billboard'em, jest pomyślany jako obiekt mogący "wpasować" się w niemalże każde miejsce na ziemi. Szczególnie predysponowany jest do wszelkich lokalizacji związanych z interesującymi warunkami krajobrazowymi. Las, morze, jezioro, góry, łąki, ale i z drugiej strony pobocze głównej arterii miasta."
tu chodzi o to ze nie mamy pojecia jak dziala podstawowa jednostka zycia czyli komorka. znamy wiele procesow ktore w niej zachodza ale np. nie wiemy do konca co dzieje sie w srodku jadra komorkowego. nasza wiedza to oszukiwanie samych siebie ze cos wiemy. ogranicza sie ona do nadawania nazw. nazywamy cos i juz sie nam wydaje ze wiemy. najsmutniejsze jest to ze ludzie tzw. madrzy to glupcy ktorzy posiedli duza ilosc informacji i dlatego teraz moga sie za nia chowac. oni juz nie musza nic wiedziec bo maja swoj tytul naukowy, moga byc debilami gdy dyplom wisi na scianie. oto krotka historyjka:
pewien bogaty czlowiek kupil skrzynke z narzedziami i przyniosl ja do domu. wraz ze swoim parobkiem usiadl nad cudem w garazu i nijak nie potrafil jej otworzyc. poszedl wiec do domu po instrukcje. kiedy wrocil parobek siedzial nad otwarta skrzynka.
-jak ja otworzyles bez instrukcji - spytal zaskoczony
-intrukcja na nic by sie nie zdala, gdyz ja nie umiem czytac, dlatego musze myslec...
oczywiscie ze w naszym swiecie zachodza rzeczy ktorych nie znamy, istnieja sily o ktorych nie mamy pojecia. tak jak nasi przodkowie przez tysiace lat zyli obok pradu elektrycznego, doswiadczajac go i czyniac swietym. my robimy to samo. oni nie wiedzieli co to jest tecza, a my wiemy, ale przez to nie jest ona wcale mniej piekna niz byla dla naszych dziadow. to ze pewnego dnia poznamy wszystkie procesy w naszym ciele czy mozgu nie sprawi ze np. zniknie milosc, ludzie nie przestana sie kochac tylko dlatego ze nazwa wszystkie substancje ktore biora w tym udzial, tak jak nie przestali podziwiac czy bac sie burzy kiedy nazwali wszystkie procesy ktore ja tworza.
co do rozwazan wytrawnego winka to nie uwazam ze czynienie z tzw. boga jakiejs jednej skoncentrowanej istoty to dobry pomysl. boga nie MA, bo gdyby BYL to nie byl by bogiem. to wlasnie ta kazda reakcja chemiczna ktora toczy sie wokol nas, ta niesamowitosc naszego swiata, cala madrosc ewolucji i tego co nazywamy zyciem, jesli to wszystko sie obejmie to mozna powiedziec ze zobaczylo sie cien Boga. ale to nie oto chodzi aby go szukac, bo tak naprawde to on szuka nas, tylko ze za kazdym razem kiedy przychodzi to nie ma nas w domu, bo my zawsze jestesmy gdzies indziej, nigdy u siebie...
Jest na to wiele dowodów? Zastanawiam się czy to co teraz powiem ma sens w praktyce. Kiedy jakiś temat jest waźny i niesie ze sobą wielkie zainteresowanie, to wyniki badań są szeroko rozpowszechniane. Czyż nie? W takim razie jak wierzyć londyjskiej gazecie, która mówi o ogromnym pająku, mieszkającym w tunalach metra, mimo, zę podaje ona setki dowodów, w tym nagrania z CC..?(Firma zajumująca się nagrywaniem sytaujci dziejącej się w danym miescie, w celu bezpieczeństwa). Żeby to było troche prawdziwe, zaraz zajeli by się tym naukowcy, czy specowie od przeróbek filmowych, a co za tym idzie rozgłos by był wielki. Takżę, dawno była by mowa o wielkich mutacjach genetycznych, czy UFO. Jeżeli gazeta musi być rzetelna... . Zaraz sam się zgubiłem. No tak, jeżeli artykuł musi być prawdziwy, to dlaczego do dziś nie słyszałem o tym w żadnym z mediów? Zwyczajnie, artykuł był kolejnym wykorzystującym naiwność ludzką. Ja nie wierze w zadne UFO, oglądałem wiele opisów dowodów na ich istnienie, na discovery channel, i mam podstawy, żęby nie wierzyć w takie bzdury. Na jakiej zasadzie powstał kosmos to już sam Bóg wie, a zę życie jest akurat tu, nie znaczy, zę musi być wszędzie. Być mozę istnieją jakieś małe organizmy pozaziemskie, to by było całkiem możliwe, gdyby życie powstawało przy zmieszaniu prostych związków chemicznych. Jednak z pewnością, nie są to organizmy bardzo rozwinięte, jak się nam wydaje, że są to zielone ludziki, z techniką 100 razy lepszą od naszej, a spodki wytwarzają pole przeciw magnetyczne, i poprostu sobie latają:D To już chyba kompletny brak wiedzy, albo masowe postrzeganie świata. Co do tego życia, był kiedyś naukowiec który myślał, zę stworzył podstawowe komórki, a raczej związki z których teoretycznie postało życie, dziś jednak wiemy, żę użył sztuczki, bo związek był kompletnie nie trwały, jedynie środowisko jakie wytworzył pozwalało na przetrawanie związku. ... . Ok rozpisałem się, na dodatek chaotycznie i bez sensu, także kończe:D
[edit] Co do tych fal radiowych, z tego co wiem, jak dotąd otrzymaliśmy tylko fale wskazujące na ciągły rozwój wszechświata, tzn. fale wybuchów, mogących (dla jednostki) zniszczyć naszą całą galaktyke, w poźniejszych wnioskach, ze kosmos nie ustannie się poszerza, co utwierdza teorie "Wielkiego wybuchu"
A nie jakiś tam zielonych ludzików.
A ja się nie dziwię tej niewiedzy. Dopuki sam nie zachorowałem, wiedzialem tylko, że taka jednostka chorobowa istnieje i że" leczy" się ją insuliną. Tak było mimo posiadania cukrzyka w rodzinie. Znałem, ale tylko z opisów objawy niedocukrzeń lub przecukrzeń, widziałem narzędzia tortur ( o insulinówkach czy penach jeszcze się nikomu nie śniło). Tak jak i my nie dociekamy pochodzenia wielu innych różnych choróbsk ( np. trądu, woli tarczycy itp. ), tak ludzie zdrowi nie interesują się przyczynami cukrzycy. Tym bardziej, że nawet my, znamy dopiero jej skutki. Przyczyny uszkodzenia wysepek beta, nadal nie są dokadnie znane, nie mówiąc o przyczynach uodpornienia się komórek na insulinę. Natura ludzka jest tak skonstruowana, że uciekamy od rzeczy nieprzyjemnych, sądząc, że spotkają one tylko innych. Dla siebie zostawiamy rzeczy tylko przyjemne. Te wszystkie dyletanctwa niezorientowanych, pochodzą ze zwykłych codziennych skojarzeń. Zupę mamy za słoną, jeśli damy za dużo soli, kawę za słodką gdy damy o łyżeczkę cukru za dużo. Więc i we krwi za dużo cukru, jak go było za dużo w żoładku. Dyletanctwo dotyczy wielu innych dziedzin życia. Z komputera, radia, telewizora czy komórkowca korzystamy bez szczegółowej wiedzy jak on jest zbudowany. Bo taka jest nam, tylko użytkownikom, niepotrzebna. Osobie otyłej, tak samo grozi popadnięcie w cukrzycę, jak dostać wieńcówki czy łatwiej złamać nogę ze względu na ograniczoną sprawność.
Ale jeśli już się coś ma, to trzeba to solidnie poznać. Dlatego nasza wiedza jest dokadniejsza. A wiedza nasza bierze się przede wszystkim z autopsji. Choć z ogólu diabetyków takich jest niezawielu. Czyż nie znamy cukrzyków niestosujących się do podstawowych zasad postępowania przy cukrzycy tylko z niewiedzy?
Dlatego, w dyskusjach z laikami, trzeba mieć misjonarską cierpliwość i z pogodą ducha znieść nawet drwiące uśmieszki, gdy nasza prawda dla nich brzmi jak herezja.
Polak Jacek Oleksyn znalazł się w grupie badaczy, którzy obalili obowiązującą dotąd w świecie nauki teorię na temat metabolizmu oddechowego roślin.
Naukowcy udowodnili, że nie jest on wcale uzależniony od rozmiarów rośliny, lecz od ilości zawartego w niej azotu. Odkrycie opisano w najnowszym numerze "Nature".
"Wykazaliśmy, że, niezależnie od rozmiarów czy gatunku rośliny, przy podwojeniu w niej zawartości azotu natężenie procesów oddechowych wzrasta dwukrotnie" - powiedział PAP prof. Jacek Oleksyn z Instytutu Dendrologii PAN w Kórniku.
Polak dokonał tego odkrycia wspólnie z naukowcami z trzech amerykańskich uczelni: Peterem B. Reichem z Uniwersytetu Minnesota, Markiem G. Tjoelkerem z Uniwersytetu w Teksasie i Jose- Louisem Machado ze Swarthmore College w Pensylwanii.
Naukowcy przebadali ponad 500 roślin reprezentujących przeszło 40 gatunków.
Badanie podało w wątpliwość obowiązującą dotąd w świecie nauki teorię dwóch amerykańskich ekologów, Jamesa Browna i Briana Enquista, zgodnie z którą natężenie procesów metabolicznych wszystkich żywych organizmów - niezależnie od tego, czy są to fiołki, myszy czy dęby - zmniejsza się wraz ze wzrostem masy osobnika.
"Oznaczałoby to, że natężenie procesów metabolicznych regulowane jest przez długość i ilość rozgałęzień systemu naczyniowego rozprowadzającego u zwierząt tlen i metabolity do poszczególnych komórek, a u roślin sole mineralne i produkty fotosyntezy - wyjaśnił Jacek Oleksyn. - Wraz ze wzrostem organizmu spadałaby efektywność tych systemów. Według Browna ten właśnie czynnik odpowiada za większe natężenie procesów metabolicznych i aktywniejszy styl życia myszy niż słonia".
Zespół prof. Oleksyna odkrył natomiast, że rośliny o wielkości myszy i o wielkości słonia mogą charakteryzować się takim samym natężeniem procesów metabolicznych w przeliczeniu na jednostkę masy, podczas gdy dwie rośliny wielkości słonia, ale o różnej zawartości azotu, będą miały różne natężenie procesów metabolicznych. "Tego rodzaju zależności stwierdziliśmy zarówno u stokrotki, jak i u sosny masztowej" - podkreślił prof. Oleksyn.
Ustalenie, że to azot - podstawowy składnik mineralny procesów metabolicznych - jest głównym czynnikiem decydującym o metabolizmie oddechowym roślin, może jednocześnie umożliwić dokładniejsze badania globalnych zmian klimatycznych - przypuszcza polski naukowiec.
Dzięki wiedzy o zależności między metabolizmem oddechowym i zawartością azotu w roślinach, naukowcy będą mogli udoskonalać techniki opisywania obiegu węgla w ekosystemach, a co za tym idzie - techniki badania globalnych zmian klimatycznych - wyjaśnił Oleksyn.
Źródło: http://wiadomosci.onet.pl/1237005,16,1,0,120,686,item.html