Byłam na czwartkowych i sobotnich koncertach.
Podczas festiwalu zostałam zaczarowana głosem Renaty Przemyk. Kobieta posiada niesamowitą moc i potencjał. Słuchanie jej było prawdziwą przyjemnością. Następnie fantastycznie zaprezentowało się Lao Che. Z miejsca zostałam ich fanką. W sobotę grało KSU, może nie są to moje klimaty, ale zabawa także była przednia. Koncert Myslovitz odświeżył mi ich twórczość, skwapliwie poskakałam. I UWAGA! Na koniec zagrał Oddział Zamknięty. Nie przypuszczałam, że panowie zaskoczą. A tu niespodzianka! Pokazali pałera, którego zabrakło wielu konkursowym zespołom. Ich występ miał skończyć się o 3:15, a trwał do 4:00.
O reszcie występów się nie wypowiem, ponieważ, albo mnie na nich nie było, albo ich nie zauważyłam w ferworze odnawiania lub zawierania znajomości.
Nie tak dawno temu, bo w 2007 w pięknym mieście Krakowie, trwała właśnie wielka impreza juwenaliowa z poniedziałku na sobotę...
W czwartek był koncert plenerowy na TSie. No to oczywiście z paczką znajomych poszedłem. Bardzo się nim jarałem, bo miał być przecież Grabaż i Myslovitz. "Nooo i COMA" - dodał mój kumpel. Hmm, nie wiedziałem jak BARDZO ten dzień odmieni moje życie...
Zagrał pierwszy zespól, potem Grabaż, poskakało się i się dość zmęczyło. Wiec z kumplem postanowiliśmy iść na piwo - kto tam tego dnia był, ten pamięta oczywiście, że to NIEZWYKLE trudna sztuka była. Kiedy ja dzielnie stałem w kolejce ONI już zaczęli grać. Z tego co potem czytałem na forum - najpierw zagrali ZSWAŚZ i......
BARDZO DOBRZE, że nie usłyszałem tego wtedy. Jeszcze nie byłem na to gotowy. Piwo zdobyliśmy w końcu, wypiliśmy szybciutko i wróciliśmy w okolice sceny.
"Nooo fajne ciężkie brzmienie" - pomyślałem sobie. I wtedy poleciało PWZM... OK, nie wryło mnie, ale to był pierwszy moment, kiedy skupiłem się tylko na słuchaniu, więc de facto to pierwszy utwór jaki SŁYSZAŁEM.
A jeszcze później... jeszcze później poleciał Leszek
Dla mnie wtedy czas stanął! Usłyszałem po prostu to, co dawno już siedziało w mojej głowie i kiedy wszyscy zaczęli ryczeć "Niczego nie będzie żal"... Ahhh, to była chwila!
Nie zostałem na Myslovitzu już, poleciałem do mieszkania, zassałem mp3ki i nie mogłem wyjść z podziwu!
Aaaa i żeby nie było! Płyty potem oczywiście kupiłem , tzn. jedną kupiłem, a drugą dostałem na urodziny:)
Lubię wiele drarry, które się kończą dobrze, ale łatwiej mi kupić takie, które mają smutne zakończenie. I nie chodzi mi wcale o smierć jednego z bohaterów, tylko o ich rozstanie. Dzięki temu opowiadanie wydaje mi się bardziej wiarygodne i kanoniczne. Trudno mi sobie wyobraxić Draco i Harry'ego jako szęśliwą parę na wieki. Może to dziwne, bo w gruncie rzeczy jestem optymistkę i nie lubie się dołować, ale do tego pairingu happy end mi nie pasuje (albo pasuje, ale mniej niż angst). No i fanfiction ze smutnym zakończeniem po prostu bardziej przeżywam i dłużej pamiętam.
Zresztą, po przemyśleniu stwierdzam, że większość fanfiction, które czytam kończy się źle. No, ale skoro ja uwielbiam pairingi, które nie mogą się udać...
Co do gustów muzycznych, to przypomniałyście mi jeszcze, że uwielbiam Nirvanę i Rammstein. O i Myslovitz lubię. I The Subways (Znacie? Polecam, bardzo fajna gitara.). Za to muszę przyznać, że do Comy, mimo wielu podejść (w tym jednego koncertu), przekonać się nie mogę.
Na temat Pratchetta się nawet nie wypowiadam, bo jak zacznę to nie skończę i będziemy tu miały takiego offtopa, że dosiegnie mnie gniew modeatorów^^ Po prostu koooooooocham.
dobra to ja tez cos napisze skromnie...;)))no wiec mam na imie ewa(bbbbłłłłłłłeeeeeeeeeeee,nie wiem co przyszlo moim rodzicom do glowy zeby mi takie imie dac, no ale pominmy ten szczegol)niedlugo(a dokladnie za pare ladnych miesiaczkow stuknie mi 13 lat;),z czego bardzo sie ciesze:))mieszkam w dziupli zwanej skarżysko - kamienna(jesli to cos komus mowi to40km od miasta kielce)slucham duzo muzyki glownie w tv, bo nie mam kasy zeby kupowac sobie plyty a od kogo pozyczyc nie mam bo wszyscy glownie hiphopu sluchaja,ktorego ja nie nawidze, a jesli juz to tak samo jak ja nie maja kasy na kupno nowych plyt:)moje ulubione zespoly to oczywiscie grindej na miejscu1 a pozostale to:bleksabat,koldplej,łizer,ledceplin,myslovitz,dekilers,hepised,paprikakorps,pidzamaporno,plasibo i wiele wiele innych,ktorych nazw to czasem zapominam bo anglika to wogule nie umiem:)nie lubie hiphopu o czym juz wyzej wspomnialam,popu,rapu no i techno to jeszcze sie da zdzierzyc.chodze juz nieszczesny 6 rok do szkoly muz. gdzie ucze sie gry na pianinie,a tak na prawde to dopiero teraz zaczelam lubic na nim grac:)ale musze sobie odlozyc pieniadze bo strasznie mnie wzielo na kupno gitary:)chociaz nie umiem grac na gitarze to na szczescie mam siore co mnie nauczy:)heh...no to chyba by bylo na tyle...poza tym ze mam swira na punkcie gd i chce pojechac na ich koncert w przyszle wakacje to juz nic.:Ddobra.koniec, pozdrawiam!
A jednak opłaca się być człowiekiem silnej wiary Koncert KULTU !!! Juwenalia 2006, 18 maja, Katowice, godzina narazie owiana tajemnicą
A 23 kwietnia na Kąpielisku Leśnym w Gliwicach zagra Myslovitz ( ok. 19.00) troszkę wcześniej Negatyw i Makowiecki Band. Wstęp bezpłatny- zbierają pieniążki na Dom Dziecka nr 2 w Gliwicach