" />
">nie rozumiem w sumie dyskusji. ktoś się chce bawić to idzie się bawić. ktoś chce postać i posłuchać to stoi z boku a nie pcha sie pod scene albo do pierwszych rzędów i później się dziwi że ma morde obitą
Czemu mam stać z boku, jeśli chcę popatrzeć? Scena i stojący na niej muzycy czemuś służą. Z tyłu czy z boku nie ma singalongów, słabiej słychać i nic nie widać. Moszująca młodzież nie musi nic widzieć, bo dla niej priorytetem są dzikie harce, które przy okazji w 99% negatywnie wpływają na resztę widowni. Dlatego, wzorem koncertów w innych państwach uważam, że powinna bawić się z tyłu. Możecie się wtedy chłopcy natańczyć ile wlezie i nikt nie będzie miał do was pretensji.
"> wiadomo że nie zawsze trafi się celnie łapą czy nogą i w sumie w 95% nie jest to umyślne więc żale i skargi są tutaj moim zdaniem nie na miejscu. sami ryzykujecie podbijając na przód.
To jest koncert a nie pole walki. Idę doświadczyć muzyki i popatrzeć na zespół a nie stresować się czy dostanę w bańkę za minutę czy za trzy. Pliz, to nie są żadne żale ani skargi tylko upomnienie.
Nie mam nic przeciwko samej idei moszowania na koncertach - każdy się bawi i czuje muzykę w inny sposób. Ale kurza stopa, ktoś tu chyba zapomina o szacunku dla innych.
Epidemia szaleństwa
W środę, zaraz po powrocie z urlopu do dublina:( wyszedłem na małe wieczorne kółeczko. Wpierwszym napotkanym pubie grają koncert młode irlandzkie kapele.
Zaciekawiny dobrymi hukami atakuję do środka, biore zimne i wbijam się do głównej sali. Na scenie ekipa o dość zróżnicowanym wieku i klimacie (koszulki Misfits, Guns N Roses i Death). Kapela po ciężkim secie zakończyła koncert ( a może chcieli grać dłużej?:) dwoma coverami Guns N Roses, którym to narzucili troche żwawsze tempo i podczas grania opętał ich szatan i dostali białej gorączki. Zaczeli tłuc na sobie butelki i pokale, których było tam pod dostatkiem. Wyskoki ze sceny, dzikie tańce, wściekłość i szaleństwo! Tamtejsza wersja pana Marka L. (z dłuższymi i siwszymi piórami) interweniował wyskakując ze swojej dziupli z konsoletami i próbował ich skarcić ustnie, nawet postawił statywy w pion. Po tym jak gitarzysta prowadzący wycisnął soczyste solo wijąc się w potłuczonym szkle, wyłączył im prąd i krzyknął, że mają coś tam ******** off..., i dał im do zrozumienia, że nigdy więcej w tej knajpie już
nie zagrają. Jako, że załoga nie z pierwszej łapanki i łatwo się nie poddali na scenę wkroczyła ochrona. Po paru minutach wymiany na ciekawe epitety z gwary dublińskiej i przepychankach z bramkarzami, zespół ociekający potem i krwią zaczął w pośpiechu zwijąć się ze sceny. Scena ta miała jakieś pół metra i nie było żadnych zabezpieczeń jak barierki czy też biało-czerwone taśmy, oprócz samookaleczonego zespołu nikt tam
nie ucierpiał. Zdążyłem jeszcze tylko przybić chłopakom po piątce, pogratulować udanego występu i złapać namiar na następna imprezę z kapelą Epidemic. Potem widziałem jeszcze dwa koncerty, ale już nie tak porywające; po tym co zaserwował publice zespół Epidemic grunge skutecznie zamulał towarzystwo.
Nawiązując do tematu chciałbym zapytać tych, którzy byli tam na promenadzie jak myślicie, co by zrobili ta pani i starszy pan w drelichach z napisem OCHRONA, bacznie strzegący ładu i porządku, gdyby np. Parafraza odwaliła podobny skecz jak opisany powyżej zespół?
Jeżeli ktoś naprawdę chce zrobić krzywdę czy to sobie, czy to komuś to w końcu uda mu się to bez względu na ilośc zabezpieczeń. Moim zdaniem ochrona powinna być solidna, zwarta i gotowa, ale w obwodach, na zapleczu a przesadyzm w zaporach utrudnia tylko kontakt wykonawcom z widownią, stawia mur pomiędzy artystą a publicznością
Tarnowiec 31.07 - 01.08
31.07 (Sobota)
600 lat bitwy pod Grunwaldem!
13.00 Rozpoczęcie turnieju rycerskiego, Zakon Rycerzy Boju Dnia ostatniego
- Inscenizacja bitwy Grunwaldzkiej
- Turniej bojowy, zabawy bojowe dla publiczności
- Turniej łuczniczy, konkurencje łucznicze dla publiczności
- Pokazy konne, pokaz kowalstwa
- Pokazy płatnerskie
- Pokaz garncarstwa
16.00 Inscenizacja Bitwy Pod Grunwaldem, wielki kiermasz rękodzieła
17.00 Koncert zespołu muzyki dawnej ALLEGRO z Zabrza
19.00 Koncert zespołu DZIKIE POLA
21.00 Pokaz FIRESHOW, teatr ognia w wykonaniu grupy LUMEN NOCTIS
DYSKOTEKA POD GWIAZDAMI
01.08 (Niedziela)
II FESTIWAL SMAKÓW REGIONALNYCH PIEROGI
11.30 Uroczysta Msza Święta z udziałem Rycerstwa
- Uroczyste odsłonięcie i poświęcenie pomnika Grunwaldzkiego
14.00 Rozpoczęcie II Festiwalu Smaków Regionalnych PIEROGI
- Bogata oferta różnego rodzaju pierogów i jadła tradycyjnego wykonanego przez Koło Gospodyń Wiejskich z terenu Gminy Tarnowiec
- Konkurs kulinarny - Tradycja w Żywieniu i Kulturze
15.00 Koncert muzyki Łemkowskiej zespołu HUDACY z Kolbuszowej
- Zespół śpiewaczy POTAKOWIANKI
- Konkursy i Zabawy
- Wielki Kiermasz Rękodzieła
18.00 GWIAZDA WIECZORU, ZESPÓŁ MUZYKI POGRANICZA "DREWUTNIA" Z LUBLINA
20.00 ZABAWA POD GWIAZDAMI Z ZESPOŁEM ANCORA
- Zabawy dla dzieci
- Konie
- Quady
- Konkursy
- Pokazy
- Możliwość zakupu miodu, krzewów, kwiatów
- Pokazy statyczne modeli latających
- pokazy lotnicze w wykonaniu członków stowarzyszenia IKAR
Patronat Honorowy:
Marszałek Województwa Podkarpackiego - Zygmunt Cholewiński
Senator RP - Alicja Zając
PLAKAT -> http://i25.tinypic.com/2ly534m.jpg
ZAPRASZAMY WSZYSTKICH DO UDZIAŁU W IMPREZIE
Pozdrawiam i dziękuję Ali, Oli, Natalii, Grześkowi, Danielowi, Krzyśkowi i całej reszcie naszej wesołej gromadki, której wymieniać z imienia nie ma sensu, bo nigdy tu nie pisali.
ej, to jeszcze jakiś Krzysiek był z nami? w ogóle szaleństwo, kogo nie spotkaliśmy, okazywało się, że to forum. sekta normalnie, sekta :>
Bjork miażdży. w ogóle nie do opisania to, co działo się na "Declare Independence". i wystrój sceny, i kostiumy chóru/ orkiestry, i magiczne instrumenty.
Bloc Party bardzo sympatycznie, bardzo znaczący współwystęp Ostrego zaskoczył mnie Kele schodząc do publiki.
Snoc Youth - Kim Gordon ostra laska, też będę w jej wieku miniówy nosić. dużo energii.
Muse - nie przepadam, ale koncert niezły, choć za dużo tych wszystkich fajerwerków, grania na fortepianie itd.
LCD Soundsystem - czad, dzikie harce pod gołym niebem, właściwie szkoda, że to nie osobny koncert, bo o 1 w nocy, po paru godzinach stania i innych koncertów trudno wykrzesać z siebie więcej entuzjazmu, ale pląsy były, a jakże. a bisowa piosenka na zakończenie urocza.
na Groove Armadzie przemokliśmy i uciekliśmy do namiotu, Beastie Boys przespaliśmy, The Roots oglądaliśmy kątem oka.
a myślę, że i The Car Is On Fire dało radę. chłopcy mnie trochę irytują, ale fajne jest to, że występowali przed dużo większymi bez żadnego obciachu i tak, to jest zespół, który możemy pokazać za granicą.
zdziwiona byłam ilością obcokrajowców, już nie tylko angielskojęzycznych (których było znacznie więcej niż rok temu), ale i np. wieloma Rosjanami. miło.
warunki pogodowe - no cóż, na szczęście już tylko wspomnienie. ja akurat jestem dosyć podatna na pogodę, więc taki deszcz jest dla mnie nie do przejścia, do błota można było się przyzwyczaić (choć do zapachu raczej nie ). pole mimo wszystko to i tak dobra opcja.
no, a teraz znowu do spania :>
ŚWIĘTY? To nie ja
Jurek Owsiak opowiada nam o kupowaniu wódki bez kolejki i zwierza się, jak uczcił swoje 50-lecie.
- Naszej rozmowy nie sposób nie zacząć od tegorocznego Przystanku Woodstock? Sporo pisano o twoim zachowaniu...
- Przystanek Woodstock jest miejscem, gdzie się dzieje wiele rzeczy. Przyjeżdżają tłumy, ale mimo wszystko jest spokój. Wolałbym, żeby ktoś napisał, dlaczego na co dzień ludzie piorą się po mordach, a na Przystanku ci sami ludzie, bo są ci sami, a nie tacy z czerwonymi paskami na świadectwach, biegają i mówią: nie boję się, jestem wyluzowany? To jest interesują ce, a nie głupawka ze straganem z okularami, która okazała się jedyną wiadomością z imprezy.
- Ale czy naprawdę stragan z okularami aż tak bardzo przeszkadzał?
- My płacimy za policję, za wodę, za energię. A nie jesteśmy gośćmi, którzy sprzedają scenę pod reklamy. Jedyny dochód, jaki mamy, to za koncesję od piwa i ze stoisk, które sprzedają kiełbasę, kefir, gadżety. 60 osób przystaje na to, a po drugiej stronie ulicy, na stacji benzynowej odbywa się handel na dziko. I to denerwujący handel, bo dzieciaki przechodzą przez ruchliwą ulicę i może stać się nieszczęście. W tym roku dogadaliśmy się z wójtem i zapłaciliśmy mu za to, żeby nie wydawał zgody na han del. I nagle jadę i widzę, jak wielkie stoiska rozwalają się.
- I puściły ci nerwy?
- Doszło do pyskówy. Nic nie wykraczało poza pewne ramy przyzwoitości. Gdy wycofywaliśmy się, coś się przewróciło. Cofając się przez tłum, może coś potrąciłem. I cała zadyma. Zabolało mnie, gdy przeczytałem w waszej gazecie: ciekawe czy zobaczymy Jurka Owsiaka, który wpadł w szał i rozbił stoisko.
- Świadkowie twierdzą, że wpadłeś w szał.
- Wpaść w szał to rozwalić pięć stoisk, zrobić demolę, zniszczenia. Nie jestem świętą osobą, typu "nie pije, nie pali, nie ma ro-bali". Jak robię imprezę, to odpowiadam za nią łbem. Mówiłem więc do dzikich handlarzy: nie róbcie mi bydła, weźcie ten stragan i stańcie tam, gdzie inni, bo oni płaczą, że zapłacili, a wy nie.
- Wkrótce kolejny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Do tej pory udało wam się zebrać aż 44 miliony dolarów na sprzęt medyczny. Czy pamiętasz pierwsze pieniądze na Wielką Orkiestrę?
- 5 tysięcy złotych przysłane w kopercie. Pracowałem w radiowej Trójce i miałem swój program telewizyjny. Po obejrzeniu programu z udziałem lekarzy z Centrum Zdrowia Dziecka, powiedziałem w radiu: słuchajcie, faceci zbierają na wymianę sprzętu i warto by coś dla nich zrobić. Zanim coś postanowiliśmy, przyszła pierwsza koperta. A potem kolejne.
- To było 12 lat temu. Co się zmieniło w twoim życiu od tamtego czasu?
- Powtarzam ludziom, że warto mieć marzenia. Jestem tego najlepszym dowodem. Znam pięć obcych słów na krzyż, a jeżdżę po świecie i dogaduję się z ludźmi. Zdarzyło mi się też kilka razy kupić wódkę bez kolejki. W Polsce to duże osiągnięcie. Mam cią gle ten sam dom, dzieciaki porosły, ale nie odeszły od nas. Star sza córka po zdobyciu wykształcenia w świecie wróciła i pracuje z nami. A ostatnio skończyłem pięć dych.
- 50 lat to piękny wiek. Wyprawiłeś urodziny?
- Zrobiłem imprezę w restauracji przy Teatrze Buffo. Motywem przewodnim były lata 50. Goście przynieśli mi śmieszne rzeczy, jak dzwonki od rowerów przyczepione do siwu-chy czy kalendarze z milicjantami. Wszyscy ubrani byli w stroje kojarzące się z latami 50. A ja na imprezę dotarłem piękną warszawą wypożyczoną z muzeum w Otrębusach. Grał zespół Szwa-gierkolaska, wszyscy śpiewali z chłopakami. O godzinie 2 w nocy szczęśliwy, że mam za sobą pół wieku, wróciłem do domu.
Przystanek Woodstock to wielkie koncerty plenerowe, które organizowane są od 9 lat w połowie sierpnia. Ich ideą jest podziękowanie wolontariuszom, którzy uczestniczą w finałach WOŚP. Wstęp na imprezę jest bezpłatny. Pierwszy Przystanek odbyt się w Czymanowie, a ostatnich kilka w Żarach. Owsiak zapowiedział, że tegoroczna impreza była ostatnia.
http://www.wosp.org.pl/jurek/wywiad2.php