firmy Firma MAURA Komis Odzieżowy
Nazwa skrócona
Ulica, numer Traugutta 5
Miasto Łódź
Kod pocztowy 90-106
Osoby kontaktowe wł. Małgorzata Urbaniak
Nowe województwo łódzkie
Powiat m. Łódź
Gmina M. Łódź
Stare województwo łódzkie
Telefon(y) (42)6320252
Fax(y)
Forma własności prywatna
Forma prawna zakład prywatny bez formy prawnej
Email
WWW
Zatrudnienie 1
Obrót roczny
Rok założenia 2006
NACE (EKD) 52.51Sprzedaż detaliczna artykułów używanych
52.42.1Sprzedaż detaliczna odzieży
SIC 593204Używana odzież i obuwie, handel detaliczny
Opis działalności
Data aktualizacji 2006.05.24
Komis odzieżowy ŁODŹ gdzie?
Mam sporo ciuchów do sprzedania. Nie chce mi sie bawic w allegro, wolalabym
wszystko sprzedac za jednym zamachem :) szukalam w google ale google sie na
mnie wypielo niestety.
Do Iny: zacznij od tego czy "pracodawca" posiada kapitał i zrób jakiś plan.Już
widziałem jak tacy ludzie chcą otworzyć coś na wyrost.Czyli np. mam na
rozkrecenie i zobaczymy co dalej a pieniądze mają bardzo wirtualne (dostaniemy
kredyt,mam duzo pieniedzy,proszę się nie martwić,będzie dobrze itd).Na
rozkrecenie mają np.30 tyś na wszystko a projekt potrzebuje 110 tyś
miesięcznie.Rynek produkcji jest w kryzysie zarówno w Polsce jak i Europie.Ktoś
kto chce zacząć produkować jeśli nie ma odbiorców,zleceniodawców czy jakby to
nie nazywac inaczej klientów i to płacących na czas nie zwojuje zbyt wiele.I to
nie tylko w tej branży.A jeśli to ma być zdobywnie odbiorców to nie jest prosta
sprawa.I do tego klienci płacący długo po terminie.Lub towar jest dawany w
komis i zwroty towaru po sezonie.A zakładanie własnych sklepów też
kosztuje.Obecnie to na rynku producentów jest tendencja do zamykania lub
reorganizacj zakładów niż ich otwierania.Oczywiście ,że może być to inaczej w
danym przypadku ale lepiej by było zorganizować firmę hadlową + osobę
nadzorującą produkcję.A samą produkcję taniej jest zlecić niż tworzyć zakład
produkcyjny.Do tego jeszcze dochodzi temat przestoi w zakładzie gdy nie ma
produkcji.Masz np.40 osób na etatach i co miesiąć czy chcesz czy nie ,musisz
płaci.Właśnie ludzie najwięcej kosztują.Choć są specyficzne miejsca np.Łódź
gdzie często szwaczki chcą być na zasiłku i nie chcą etatu a znaleść osobę
chętną do pracy w tej branży to wyzwanie dla łódzkiego pracodawcy.No i
oczywiście kwestia płac w Łodzi.Podobnie bywa w małych miastach gdzie nie
ma "tradycji odzieżowych".I wtedy kupuję się autobus i dowozi pracowników z
rejonu np.60 km od zakładu.W tej propozycji jest jeszcze tyle możliwości i
wersji ,że nie sposób ich prześledzić i jednoznacznie
odpowiedzieć.Podsumowując - dla nowicjuszki w branży będzie to trudny temat.Ale
jeśli się zdecydujesz życzę powodzenia.
komisy odzieżowe - gdzie w Łodzi?
no własnie. czy w Łodzi w ogóle sa jakies komisy odzieżowe? chcialam sie
pozbywać paru ciuchów, w których nie chodze, bo sa za małe albo nie pasują mi
stylem. proszę o odpowiedź :)
wierza we Włodkowica
Biznes z klimatem
Data: 2005-06-06
Autor: Sylwia Chmielarz
Przybywa chętnych, którzy otwierają biznes przy ul. Włodkowica. Mają nadzieję,
że ulica o żydowskim rodowodzie zamieni się w mały wrocławski Kazimierz na wzór
tego z Krakowa
Ostatnio w ulicę Włodkowica uwierzyły projektantki mody z Chorzowa. Właśnie
otworzyły Galerię Ubioru "Aleksandrovska". - Z tym zamiarem razem z mamą i
siostrą nosiłyśmy się od 3 lat - mówi Inez Areta Aleksandrovska. Absolwentka
Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi (podobnie jak pozostałe kobiety w rodzinie)
rozkręca interes przy ul. Włodkowica, podczas gdy jej mama - uznana od ćwierć
wieku artystka Marianna Maniek-Aleksandrovska - prowadzi w Chorzowie Studio
Ubioru Unikatowego. Tam też działa pracownia kobiecego klanu, nad którym od
strony technicznej czuwa najmłodsza projektantka w rodzinie Dominika Maniek.
Do tej pory swoje ubrania Inez oferowała wrocławiankom za pośrednictwem
sąsiedniej Ubieralni. - To właśnie właścicielki tego sklepu Karolina Koniecka i
Katarzyna Kostołowska-Sarecka namówiły mnie na otwarcie tutaj własnej pracowni -
mówi projektantka. - Na razie pracowni nie ma, ale za to jest galeria ubrań,
które kupić można np. tylko w Paryżu - chwali się osobistym sukcesem, jakim
jest sprzedaż ubrań Matyldy Leśnikowskiej, wykonanych z jedwabiu niemal dzieł
sztuki, ozdabianych nanoszonymi na tkaninę archiwalnymi zdjęciami.
Wschodni duch w genach
Na wieszakach w odnowionym dawnym butiku żydowskim wiszą m.in. kolekcje samej
Inez Aleksandrovskiej. Można tam kupić także ubrania Marianny Maniek-
Aleksandrovskiej. Artystka pochodzi z Petersburga, a do Polski przywiodła ją
miłość. Jako studentka wydziału wzornictwa przemysłowego poznała przystojnego
studenta z Polski. Ich pierwsza córka, Inez, urodziła się jeszcze w Rosji. -
Mam tego wschodniego ducha w genach i jestem z tego dumna - śmieje się Inez.
"Aleksandrovska" wystartowała także z propozycjami od Sergiusza Kuchczyńskiego
specjalizującego się w wiskozie, Mariusza i Joanny Piłat, specjalistów od lnu i
dzianinami od Barbary Chołówko. Do tego w ofercie jest biżuteria i kapelusze.
Ceny: od 200 złotych za szale, przez bluzki wyceniane na dwa razy tyle, po
komplety za 1,5-2 tys. zł. - Niektóre rzeczy wzięłyśmy w komis, inne trzeba
było zaliczkować. Twórcy są jednak spokojni, bo wiedzą, że o cudze projekty
dbamy jak o własne - stwierdza Inez Aleksandrovska. Projektantka myśli także o
małej pracowni na zapleczu, a nawet kawiarence z ogródkiem, wychodzącym na
dziedziniec synagogi pod Białym Bocianem.
Robi się prestiżowo
Taki ogródek otworzą w czerwcu Aldona Mecke i Mira Gawłowicz, które zakładają
przy ul. Włodkowica restaurację Sara. - Zaproponujemy kuchnię wielokulturową,
ale przysmaki żydowskie będą grały pierwsze skrzypce - wyjaśnia Aldona Mecke. -
Koszernych dań nie będzie, bo nie mamy warunków na stosowanie specjalnej
procedury - dodaje.
W nowej restauracji stanie 25 stolików, w tym kilka większych dla grup
turystycznych. - To właśnie goście zagraniczni najczęściej wypytują, kiedy
otwieramy. Turyści, prawdopodobnie także potomkowie wrocławskich Żydów, którzy
odwiedzają synagogę Pod Białym Bocianem, chętnie zjedliby tradycyjną potrawę we
wzbudzającym sentyment wnętrzu. A u nas będzie niemal jak w Desie - śmieje się
Aldona Mecke. Z otwarciem restauracji wspólniczki czekają jedynie na pozwolenie
na sprzedaż alkoholu. Zapewniają, że nie będą konkurencją dla działającej od
ubiegłego roku Mleczarni. Wrocławska filia popularnej w Krakowie restauracji,
przedsięwzięcie Ewy Mruk i Andrzeja Witkowskiego, także będzie się rozrastało.
W podziemiu lokalu przy ulicy Włodkowica ma powstać scena teatralna i kino
offowe.
Gmina Żydowska, wynajmując pomieszczenia wzdłuż ulicy, która przed wojną
nazywała się Wałowa, chętnie widzi tu restauracje i puby, ale pod warunkiem, że
będą miały odpowiedni klimat. W tej chwili nie ma już jednak do wynajęcia
wolnych lokali. Także miasto wynajęło większość pomieszczeń i to na podobną
działalność. Bliżej skrzyżowania z ulicą św. Antoniego w miejskim lokalu działa
m.in. Zielone Wzgórze, sklep z rękodziełem artystycznym. Jest też Ubieralnia,
gdzie sprzedają się m.in. kolekcje Odzieżowego Pola. Naprzeciwko wyrasta Wall
Street House, apartamentowiec biurowowo-mieszkalny w większości wynajęty przez
kancelarie prawnicze. - Ta inwestycja na pewno podniesie prestiż miejsca, tak
jak pobliskie sądy, czy centrum prawnicze Platon - zaznacza Inez Aleksandrovska.
Inwestor na klasztor poszukiwany
Wszyscy przedsiębiorcy lokujący się w okolicach synagogi pod Białym Bocianem
spodziewają się rozwoju inwestycji wraz ze wzrostem znaczenia Dzielnicy
Czterech Świątyń. Miasto chce promować ścieżkę kulturową wzdłuż cerkwi św.
Barbary przy ulicy Mikołaja, kościoła św. Antoniego, synagogi Pod Białym
Bocianem po kościół ewangelicko-augsburski przy ul. Kazimierza Wielkiego. -
Konieczna jest rewitalizacja także zakamarków, podwórek i dziedzińców w tej
okolicy - mówi Tomasz Ossowicz, dyrektor Biura Rozwoju Wrocławia.
Poszukiwany jest inwestor, który znajdzie przeznaczenie dla nieużywanego
klasztoru za kościołem św. Antoniego. - Jest tam zrujnowany obiekt z
przepięknym dziedzińcem. To jest tak romantyczne miejsce, że powinno znaleźć
się na trasie zwiedzających Dzielnicę Wzajemnego Szacunku - przekonuje dyrektor
Ossowicz.
Aktywnie na rzecz ożywienia dzielnicy już zaczęła działać synagoga. W maju
powstało Żydowskie Centrum Edukacji i Kultury, na czele którego stanęła
pieśniarka Bente Kahan, która przeprowadziła się do Wrocławia z Norwegii. Gmina
wyznaniowa chce, by świątynia tętniła nie tylko życiem religijnym, ale by
zamieniła się w salę koncertową. Na dziedzińcu pojawi się wkrótce pierwszy
restauracyjny ogródek.
Autorka jest dziennikarką Polskiego Radia Wrocław
Biznes Wrocławski