no wlasnie wyeliminowałem e50, więc zostaje teraz do wyboru 6300 N73 lub E65
....czego oczekuje... bajerów multimedialnych zeby bateria w miare była oraz żeby w miare szybko chodził troche boje się telefonów z symbianem .... a w E65 boje się że ta rozsówana klapka z czasem się rozklekota ....choć nie ukrywam że E65 podoba mi sie bardzo, natomiast N73 spox tylko cene trzyma, u nas w Kielcach w komisie 1100 zł sprowadzany z 3 miesięczną komisową gwarancją, E65 w Komisie nowy nieużywany z 2 lata gwarancją NOKIA POLAND 900 zł , Nokia 6300 nowa 880zł (w komisie akurat z Orange nie maja) .... dlatego chcialbym N73 ale nie dam 1100 zl za tel bez gwarancji nokii, E65 ale boje się wysówanej klapki że się rozklekota a 6300 nie wiem czy jest dla mnie wystarczający :):)i ponoć bateria 2 dni , a w Nokii N73 bateria lit-poly 1100 megaamper (czy jakoś tak to się mierzy;p)
Telefonów z 3 miesięczną gwarancją komisową nie polecam. Co do E65, hm. Mam kolegę, który pracuje w banku, więc dostaje firmowe telefony. Tydzień temu wymienili mu właśnie jego E50 na E65. Po 2 dniach oddał E65 i poprosił z powrotem o swoją E50. Powiedział mi tylko tyle (choć do końca nie bardzo chce mi się w to wierzyć), że E65 w porównaniu z jego starą E50 chodzi jak stary radziecki czołg. Mówi, że przez te dwa dni stracił tyle nerwów przez tą E65 jak nigdy. Fakt telefon ładny, chociaż moim zdaniem to telefonik raczej dla pań. Co do N73 - nie musisz kupować w komisie w Kielcach, zobacz na allegro.pl.
Cytat:
funk pisze:
Chodzilo mi o komisy w Kielcach, tylko z pospiechu tego nie napisalem :plzdie:
Wiadomo, ze nie wszedzie. Kumpel na przyklad kupowal w Skarzysku telefon, na dodatek u kumpla w komisie i telefon byl nawet 40% tanszy, wiec warto sie przejechac i zaoszczedzic.
nawet jesli o to chodzilo, to nie mow o kielcach, bo noski stad nie jest, mow ogolem
samsunga d500 takze polecam, a co do d600 to mi sie nie podoba, za klasyczny jakis zrobili :/ inny niz d500 :cool:
Witam
Planuje otwarcie komisu/serwisu GSM z pożyczki bezzwrotnej czyli bede mieć na rozruch 12 tyś .
Jak myślicie czy taka suma starczy na cały sprzęt boxy akcesoria i kilka telefonów ? Czy wogóle jest to opłacalny biznes ?
Prosze o wypowiedzi ludzi w temacie
Komis powstał by w kielcach (spora konkurencja) Lub w zagnańsku (konkurencji nie ma ale za to mało mieszkańców...)
Witam
Planuje otwarcie komisu/serwisu GSM z pożyczki bezzwrotnej czyli bede mieć na rozruch 12 tyś .
Jak myślicie czy taka suma starczy na cały sprzęt boxy akcesoria i kilka telefonów ? Czy wogóle jest to opłacalny biznes ?
Prosze o wypowiedzi ludzi w temacie
Komis powstał by w kielcach (spora konkurencja) Lub w zagnańsku (konkurencji nie ma ale za to mało mieszkańców...)
Ogólnie duża konkurencja. Grunt to jakie masz umiejętności. Suma też mała co do sprzętu np do simlock itd. Chociaż na upartego zrobisz ale nic to szałowego nie będzie skoro nowe telefony chodzą po 1500 zł. Nie które sprzęty tak samo. Raczej szybko upadniesz. Do tego podatki zus itd pewnie dojdą ci jeszcze opłaty czynsz prąd jakiś porządny komputer musiał byś mieć a w ciągu miesiąca nie zdobędziesz tylu klientów żeby bez rezerw się utrzymać. Troszkę z tym biznesem się spóźnołeś. Pracowałem dotychczas w serwisie i raczej teraz to powoli jest walka o każdy pieniądz itd i utrzymają się naprawdę dobre serwisy. Małe w danej chwili upadają. Pozdro.
Opiszę tu jedną ze swoich przygód.
W marcu tego roku znalazłem w necie ogłoszenie o sprzedaży w Kielcach pięknego czarnego Accorda 2,0 benzyna z przebiegiem 59.000 km, sprowadzonego z Niemiec. Wysoka cena (48.500 zł) jak na rocznik 2005 r. - taka data prod. widniała w ogłoszeniu - (do opłat) oraz super wygląd na zdjęciach, wzbudziły moje zainteresowanie. Oczywiście w trakcie rozmowy telefonicznej usłyszałem o bezwypadkowości i pierwszym właścicielu w Niemczech.
Sprzedawca bardzo chętnie przesłał mi fotki książki serwisowej. Szybko wydedukowałem, że 2005 r. to data sprzedaży i pierwszej rejestracji, natomiast auto zostało wyprodukowane w 2004 r. Drogą elektroniczną uzyskałem informacje z jednego z warszawskich serwisów ASO, że niniejszy egzemplarz miał na gwarancji usuniętą pewną usterkę (baza danych nie pozwala na określenie co to dokładnie było), natomiast daty przeglądów serwisowych zamieszczone w książce serwisowej potwierdzały wiarygodnośc przebiegu.
W związku z powyższym umówiłem się z "handlarzem" na sobotę, uprzednio rezerwując wizytę w pewnym warsztacie w Kielcach, w celu sprawdzenia auta przed zakupem, na co sprzedający chętnie wyraził zgodę.
Dzień wcześniej tj. w piątek z czystej ciekawości wpisałem w znaną internetową wyszukiwarkę imię, nazwisko i adres pierwszego właściciela, które to dane znajdowały się w książce serwisowej. Po chwili moim oczom ukazał się numer telefonu ...
Nie znając języka niemieckiego poprosiłem koleżankę z pracy (absolwentkę germanistyki), żeby zadzwoniła w moim imieniu w celu uzyskania ogólnych informacji o tym samochodzie. Właścicielami auta okazało się niemieckie małżeństwo polskiego pochodzenia. Pani I. powiedziała w naszym ojczystym języku, żebyśmy zadzwonili za 20 min. gdyż mąż na chwilę wyszedł.
Po ok. pół godziny wybrałem numer ponownie rozpoczynając miła pogawędkę z Panem P.
Dowiedziałem się, że pierwszy właściciel był bardzo zadowolony ze swojego auta i pewnie dalej by nim jeździł, gdyby nie stłuczka w jesieni 2008 r. Typowa kolizja drogowa: stał na światłach, kiedy z tyłu uderzył w niego nie mogący wyhamowac pojazd, powodując nie groźne na pierwszy rzut oka szkody: uszkodzenie tylnego zderzaka, błotnika i tylnej klapy bagażnika (wymiana). Dziękując uczciwemu rodakowi za przekazane informacje wiedziałem już, że nie ma sensu kupowac tego auta.
TERAZ NAJCIEKAWSZE.
Po kilkunastu minutach Pan P. sam zadzwonił do mnie z ostrzeżeniem: po dokładniejszych oględzinach samochodu okazało się bowiem, iż niegroźnie wyglądająca kolizja była tak niefortunna, że naruszona została konstrukcja auta (rama). Właśnie ten fakt przesądził o "pozbyciu" się Accorda (pod koniec 2008 r.) za 5.500 EUR jako auto uszkodzonego.
Jakież było zdziwienie mojego rozmówcy, kiedy się dowiedział, że jego były samochód jest właśnie wystawiony do sprzedania w Polsce za - UWAGA - równowartośc 10.500 EUR, a w treści ogłoszenia występuje słowo "bezwypadkowy"....
Reasumując:
- samochód nie był bezwypadkowy,
- nie został zakupiony bezpośrednio od pierwszego właściciela tylko od pośrednika (komis)
- nie został wyprodukowany w 2005 r. jak deklarował polski "handlarz"
Reszty możecie się już domyślac ...
PS. 1.
Opisana powyżej historia nie oznacza, iż wspomniany egzemplarz stanowi jakieś wielkie zagrożenie dla obecnego kierowcy, niemniej jednak, jeśli ktoś z Was lub Waszych znajomych jeździ teraz tym autem (nr VIN zaczyna się od JHMCL75404C208 ... ) to gratuluję "udanego" zakupu.
PS. 2.
Pan P. kupił sobie oczywiście Accorda 2,0 benzyna - tym razem w kolorze niebieskim.
! Wniosek: sprawdzajcie auta przed zakupem !
[ Dodano: 2009-04-26, 23:13 ]