A teraz służy mi znakomicie jako wieszak na ubrania
Ja tak samo jak Dianka od czasu do czasu korzystam z takiego wieszaka. Mój rowerek stoi w piwnicy, bo tam mam swój kącik, pralnię i suszarnię. Ostatnio mało jeżdżę na rowerku, ale jak siądę to z 15 km wykręcę. Wolałbym rower w plenerze razem z psem, lecz nie tej zimy.
Wiem, że taki sprzęt jest drogi. Swój rowerek kupiłem w komisie i zapłaciłem 50 zł. Ma pełną elektronikę do rozmaitych pomiarów i 12 stopni (trudności) pedałowania. Wyglądał jak złom, lecz po konserwacji jest OK. Mam ten rower cztery lata i dopóki jest sprawny nie zamienię go na inny.
W moto-szklarni mają mały sklepik z ubraniami i akcesoriami ale to bardziej komis niż ciuchland.
Jeśli znacie z żoną swoją rozmiarówkę ciuchów na moto to poszperajcie na allegro, niby kupowanie ciuchów bez przymieżania jest ryzykowne ale i ja i znajomy kupiliśmy przez internet bardzo dobre kombinezony, wystarczyło wziąć centymetr w dłon i się pomierzyć
Powiem szczerze ze zajmowalem sie Rasowaniem telefonikow:) glownie K800i k750i K550i. Dobrze wychodzilo nawet.. Sklepik ? Wiesz to juz potrzeba lokal.. Umowa.. Urzad skarbowy. I takie rozne.. Mieszkam w miescie gdzie Jest 3 komisy z tel.Hmm. Zainteresowania.. ?? telefony komputery motoryzacja.. Powiem wam ze Znajomy opowiadal mi o chodzenie po sklepami z ubraniami na wage i wyszukiwanie oryginalnych rzeczy i handel na allegro.. Ale nie wiem czy wypali;] Kupic taniej telefon sprzedac drozej tez było.. KONCZY SIE NA TEL DO MAX 200ZŁ . MLODZIEZ NIE MA WIECEJ KASY NA TELEFON.. ;/ s
W Junglinster otwieraja komis dzieciecy (do 14 lat). W tej chwili przyjmuja rzeczy, a sklep zacznie dzialac 28 wrzesnia. Maja tam byc ubrania (zaznaczaja ze markowe i w dobrym stanie), zabawki, ksiazki i wszystkie inne akcesoria potrzebne dziecku.
Zainteresowanych odsylam na strone intrnetowa www.bazarkids.lu. Jak otworza, to zajrze i popatrze, czy ceny sa przystepne.
My raczej mamy ubrania przechodnie ,starsza nosi po siostrzenicy,a młodsza po starszej,czasami wymieniamy sie z koleżanką ciuszkami.Jak jest potrzeba to kupujemy nowe np.buty czy bielizna.Po okresie noszenia wszystko magazynujemy w piwnicy dla siostry która chce mieć drugie dziecko,ale porzyczam to też innym mamą znajomym dla ich małych pociech.Ostatnio kupujemy dużo rzeczy w tanich sklepach z odzieżą urzywaną lub komisie dzieciecym.
jesoooo....ludzie...jesteście niesamowici...z moich terenów (i Madzialenki;)) powiem tylko tyle, że dziś zaczęła się zbiórka w przedszkolu naszych dzieci. Do tego przed chwilą zadzowniła do mnie pani z komisu dziecięcego, z którą ostatnio rozmawiałam o tej akcji i powiedziała, że ma dwa wózki, łóżeczko, wanienkę, ubrania i nie wiem co jeszcze. Jestem z nią umówiona na sobotę po odbiór wszystkich rzeczy. Chyba będę musiała od taty pożyczyć busa, żeby to wszystko przewieźć. Tylko w jaki sposób to wysłać?
sorka że tak późno odpowiadam ale praca...
nie przyglądałem się im za bardzo mniej więcej o 1/4 lub 1/3 ale dla mnie to i tak poza zainteresowaniem (=budżetem:)) bo co z tego że kurtka jest przeceniona np. z 3499 na 2599 jak ja chcę być zdecydowanie poniżej 1000...
Zapomniałem dodać że giełda na Dąbrowskiego też prowadzi sprzedaż nowego sprzętu i ubrań a nie tylko komis. Sam kiedyś kupiłem tam nowe buty
ups:mad:Szczerze mowiac to mysle o Speyderze ale nie za 3500 czy 2500:)Szukam ich tanszych modeli i tez chce zejsc ponizej tysiaca zlotych.Dzieki za iinfo
na środkowej wyspie szukaj sklepu z ubraniami perseus tego wyżej (bo są 2). i po przekątnej skrzyżowania jest salon tych turismo. na dole pare i na górze. u góry można wyskoczyć przez okno ze skoczni i najlepiej z tamtąd ********** bo tam nie sięgną nas psy z ulicy jak bedziemy wsiadali. jeszcze na trzeciej wyspie jest taki jakby komis na północy jak się zjedzie z obwodnicy zaraz.ale nic tam ciekawego nie ma. motor z reguły jest jakiś zawsze. ale do ucieczki przed psami najlepsza środkowa wyspa. długie proste szerokie drogi i dużo zaułków
Dziękuje Zuzia..Naprawde jestem uspokojona i dowartościowana. Lekarz potraktował mnie jak matkę, która ma problem i on chce go rozwiązać.I udało mu się.
Muszę się pochwalić, ze odkupilam od koleżanki wózek.MAXIM.
Ma 9 miesiecy, ale koleżanka pilnie potrzebuje spacerowki bo jedzie nad morze i chciała dać do komisu. Ma wszystko co powinien wozek, nawet przekladaną raczkę. Prowadzi się super, bo próbowałam. Do niego dostalam 4 reklamowki ciuszkow dla dziecka..uniseks i dla dziewczynki. I ubrania dla mnie....
Zaraz po dotarciu na komendę znów poczułem zmęczenie. Druga kawa powinna pomóc. Po wejściu schodami na górę, otworzyłem drzwi do biura i wsypałem 4 łyżeczki kawy sypanej do ekspresu, włączyłem. Zdjąłem kamizelkę i rzuciłem na krzesło pod ścianą, później oddam, płaszcz odwiesiłem na wieszak. Cholera... Do tego płaszcza przydałby się jakiś kapelusz... Taki z lat 20, świetnie by wyglądał. Policjant, czy miafioso? He, he, to by było dobre. Zajrzę czy w Batorym nie mają czegoś takiego. Spojrzenie w drugi kąt pokoju, na szafkę z aktami prowadzonych przeze mnie spraw. W kieszeni klucze, mnóstwo kluczy. Ciężko znaleźć ten właściwy, ale ten do szafki z aktami jest najmniejszy, wyróżnia się. Otworzyłem drugą szafkę od góry i zacząłem przeglądać teczki.
- Ragiel, Rębowski, Robak... Mam cię. Rzeźnik.
Wyciągnąłem teczkę, w sumie długo szukać nie trzeba było - najgrubsza ze wszystkich. Naprawdę oczywiste. Przejście do zakładki "ofiary". Hmmm... Tu są tylko ci, u których potwierdzono w organiźmie obecność CHN1, składnika który Rzeźnik dodawał do prochów. Był tańszy od oryginalnych składników dodawanych do twardych narkotyków, ale jego efektem ubocznym było wywoływanie szaleńczej pracy serca u ofiar.
- Hmmm... Zawał, zawał, zawał, wylew, zawał...
Wszyscy kończyli tak samo. Ale nie o to mi chodzi. Przy każdej ofierze patrzyłem na wykonywany przez nią zawód. Sprzedawca, sprzątaczka, właściciel komisu, architekt, student, student, kierowca... Ha, a więc jednak... Programista komputerowy.
- Hmmm...
Akurat usłyszałem pstryknięcie przełącznika od ekspresu, co oznaczało że kawa już jest gotowa. Podszedłem i zalałem do połowy kubka, mleko wyciągnąłem z malutkiej lodówki, która stała zaraz obok szafki z dokumentami i dolałem. Jeden łyk zadziałał jak paliwo, następny przywrócił mnie do żywych. Wróciłem na krzesło przy biurku. Programista... Czyżby ktoś z jego kumpli chciał zemsty? Krzysztof Konwalewski, lat 25. Miejsce zamieszkania Ul. Świętojańska 45/6. Mieszkał sam... Najbliższa rodzina, matka - Renata, ojciec - Maksymilian. Oboje mieszkają w Rzeszowie. Pod spodem telefony do nich. Hmmm... To może okazać się przydatne. Chociaż wolałbym kogoś z kim przebywał na co dzień. Pracował w firmie Multimedia, oddział na ul. Polskiej. Wiem gdzie to jest. Spojrzenie na zegarek - 10:13. Chyba złożę im wizytę. Kolejny łyk kawy. Przejście do zakładki "współpracownicy". Żadnego hackera, ani programisty. Chemicy, studenci, margines bez pracy, drobni oszuści i lokalni biznesmeni. Odchyliłem się na krześle zakładając ręce za głowę. Czyli być może zemsta... Kolega zginął przez lewe prochy i ktoś chce mnie naprowadzić na jego ślad. Tylko po co ta anonimowość i cała ta akcja w kościele? Jeśli znałby się na rzeczy pewnie miałby sprzęt żeby się podpiąć pod system głośników. Ale coś mi tu nie pasuje... Ten łańcuszek, krzyżyk... No, dał mi go w kościele. Ale co on miał oznaczać? Katolicy w niebezpieczeństwie? A może... Zdjęcie wypożyczalni. Może mam tam czekać na jakiegoś księdza, albo zakonnicę... Cholera, sam już nie wiem. Ból głowy znów wracał. Otworzyłem szafkę, gdzie znajdowała się kolejna porcja aspiriny, jedna tabletka, zapić resztą kawy. No i jeszcze te śfiry z Prawdy Jedynej... Potem odwiedzę tą drukarnię, a może nawet wpadnę odwiedzić naszego "pensjonariusza". Z tych strzępków informacji nic nie ułożę. Jadę do tej firmy, może tam mi coś powiedzą. Zamknąłem teczkę, odłożyłem do szafki i ją zamknąłem. Prochowiec, mimo że wciąż był mokry nadawał się już do ubrania, narzuciłem nań na siebie i wyszedłem zamykając drzwi na klucz.