witam serdecznie!
Szukałem wsparcia w archiwum grupy, ale mi się nie udało,
zatem pytam.
Wpadła mi w ręce stacja dyskietek 5,25 cala wyprodukowana
przez Matsushita.
<ciach
Nie ma ona bowiem
z tyłu gniazda takiego jak zwyłe małe flopy. Zamiast pinów
jest
(przepraszam, jeżeli nazwę to niewłaściwie, nei znam się
na tym) kawałek
płytki drukowanej. Kojarzy mi się coś, ze widziałem kable,
które zawierały
gniazdo, które mogłoby pasować do takiego czegoś.
<ciach
jak najbardziej były. Zazwyczaj na jednej taśmie było złącze
do płyty głównej i po dwa złącza do stacji dyskietek 3.5 i
5.25. Niedawno żeby zarchiwizować stare dane z dyskietek
5.25, zainstalowałem u siebie taką stację bez problemu
działała w WinXP. Mam za friko jeszcze kilka złącz kture
można zamocować na standardowej taśmie. Jestem ze Zgorzelca.
Jeżeli to za daleko, to niestety pozostaje giełda komisy lub
ktoś kto ma starego kompa.
Katarzyna Ewa Zdanowicz
"Pieśń wilgotna"
a mogłam słowa układać jak kafelki i stapać po nich jak po lodzie
napisać książkę kucharską zamiast niejadalnych wierszy
znoszone skrzydła sprzedać do komisu oddać się tobie
a mogłam zostać miss mokredo podkoszulka
na konkursie poetyckim gdzie je się palcami
wdeptać w ziemię miłość kruchą jak ze styropianu
twarz zeskrobać z luster przypudrować rany
-zaniemogłam
gdy już mogłam-
"Obława"
budzi się
wśród zwiędłych konwalii i procesji mrówek
na rozkrytej polanie obok pokrojonych drzew
choć las mu do pięt nie dorasta
i serce ma zdeptane
brudny zasmarkany szczerbaty pijany
żre pajdę wczorajszego snu i mlaska rzęsami
-w koszyczku jest krew
a w tej krwi jest śmiech-
babcia wyrzekła się czerwonego kapturka
wyznaczono nagrodę za zagryzienie czerwonego kapturka
leśniczy miał zawsze ochotę na czerwonego kapturka
-czerwony kapturek nosi w sobie wilka-
z antologii pokonkursowej Nadnyskich Spotkań Literackich , "W dorzeczu
nadziei", wydawnictwo "Obrzeża" 2000, Zgorzelec. Wiersze Katarzyny Ewy
nagrodzone w Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim o tematyce dowolnej.
Pozdrawiam
Krysia
Hej
Ja przy sprzedazy wcale nie ukrywalem,ze moj Opelek mial 240tys km.
Jak go sciagnalem mialem cala dokumentacje, nawet ostatnie przeglady,
wymiany swiec etc. Kupilem jak mial 17tys.km, bo po 100tys sie
przekrecil. Ja nastepnie go przekrecilem jeszcze raz , wiec lacznie
wyszlo ok 240tys.
Taki przebieg zadeklarowalem jak wstawialem auto do komisu, pozniej
sprawdzalem i nic nie zmieniono.
Auto poszlo w 4 dni od czasu wstawienia do komisu.
Hyundaia, autko obecne kupilem z kompletem dokumentow, ksiazka
serwisowa i oryginalnymi pieczatkami serwisow Hyundaia w Niemczech.
Kupilem go z przebiegiem 140tys km.
Za okolo 6 miesiecy bede sprzedawal auto, jesli oczywiscie go nie
rozbije lub mi nie zostanie skradzione.
Nie bede nic sciemnial i krecil.. Teraz mam okolo 165 tys,
podejrzewam,ze do 190-200 dobije.
I dokladnie tyle bedzie tez w ogloszeniu.
I tez wiem,ze jak ktos sie zna, to oceni autko wlasnie na taki
przebieg.
Pozdrawiam innych uczciwych:)
Piotrek, Zgorzelec
yabba wrote:
[...]
yPodam przyklad: Znajomy mechanik ma rodzine w Niemczech, pewnego dnia
[...]
ynowy samochod, a ten wstawia do komisu. Primera zostala kupiona,
ymusiala przyjechac na lawecie i wymagala jedynie zalozenia nowego
ypaska.
Jasssne... I 'znajomy mechanik' kupując auto w komisie nie może przed granicą
sam paska wymienić?
yNa szczescie takie zlomy juz nie beda wpuszczane do Polski :(((
Jeździłem dość często do Zgorzelca i widziałem te 'pourywane paski' i 'lekko
przerysowane' samochody na lawetach. Mam znajomego mechanika - specjalistę od
przerabiania przystanków na samochody i wiem, co sprowadzał i za jaką cenę.
Jasssne... I 'znajomy mechanik' kupując auto w komisie nie może przed
granicą
sam paska wymienić?
Mogl przed i po granicy. Teraz bedzie mogl tylko przed. Powstana samobiezne
warsztaty naprawcze. :)
yNa szczescie takie zlomy juz nie beda wpuszczane do Polski :(((
Jeździłem dość często do Zgorzelca i widziałem te 'pourywane paski' i
'lekko
przerysowane' samochody na lawetach. Mam znajomego mechanika -
specjalistę od
przerabiania przystanków na samochody i wiem, co sprowadzał i za jaką
cenę.
To, ze Twoj znajomy jest nieuczciwy, nie oznacza, ze wszystkie sprowadzane
samochody sa wrakami.
yabba
Pozatym mam jeszcze jedna watpliwosc, dla mnie dosc istotna:
Czy dalej trzeba bedzie kupowac tablice celne i wiezdzac na terminal, czy
tez jak kupie od szwaba autko to bede mogl na jego tablicach i OC wiechac
do
polski normalnie jak kazdym innym autkiem i dopiero tutaj na miejscu
dokonac
zaplaty?
Roznica dosc znaczna bo ok 100Eu i pewnie nastepna noc na terminalu w
autku
:/
Cos wiecie na ten temat?
z tego co mi wiadomo - prawdopodobnie na granicy tylko odnotują że wjechałeś
a na odprawę będziesz miał pare dni w pobliżu swojego miejsca zamieszkania.
co do tablic niemieckich - tutaj może być różnie - patrz na przepisy
dotyczące poruszania się po drogach na obcych rejstracjach. Tutaj też
pomyślałem :))
Przynajmniej do granicy dojadę na tablicach z zaprzyjaźnionego komisu w
niemczech - mają takie wykupione na cały rok - przykręcasz do autka i wio.
Nie mam jednak pojęcia, czy na owych blachach można wjechać do kraju.
Co do terminali - w Zgorzelcu na mieście odprawia się osobówki szybciutko i
nie potrzeba kwitnąc w kolejce z tirami - których również nie będzie na
terminalach - będą odprawiać się wewnątrz kraju.
Innymi słowy - czekamy dalej :(
pozdr
makes
Delicja... ;)))))))
Ostatnio byłam w Zgorzelcu u rodziców. Jedna z moich pociech się rozchorowała
i matula powiedziała mojej najmłodszej siostrze, by skoczyła do apteki Cito
(chyba...) bo jakiś syrop dla siostrzeńca. Pytam, gdzie jest ta apteka, moja
mama mówi, że w "Delicji". Ja: aha. I tu moja siostra (nastolatka ;))):
-w jakiej delicji???
ja: no - koło "Arkadii"
młoda: gdzie???
ja: na przeciwko sportowego!
młoda: na Warszawskiej???
ja: na jakiej Warszawskiej?! Wiesz gdzie był komis???
młoda: ??? [szczęka na podłodze]
ja: cholera jasna, komis był obok knajpy na rogu, w dół miałaś sklep z
krokodylem!
Aż się matula zlitowała i powiedziała, że ma iść do tej apteki, gdzie razem
coś tam kupowały i młoda w końcu zczaiła.
Cała sytuacja mnie rozbawiła, ale i wpędziła w zadumę ;))) Czas leci,
wszystko się zmienia, pokolenia widzą różne rzeczy inaczej, ani lepiej, ani
gorzej - inaczej... Dla nich nasze miasto jest już inne, całkowicie i w
szerszym tego słowa znaczeniu...
PS. Te zburzone mury faktycznie dziwacznie wyglądają a na pasażu widziałam
dużą, chyba nową budę - może wszystkie wymienią na takie? Tak czy siak, na
polepszenie wyglądu to nie wpłynie :(
pozdrawiam
anka
Witam
Chcialbym podzielic sie wrazeniami w sumie "na swiezo" z wizyty w tym
komisie. Oto one:)
Aut na placu sporo, duze zejscie/wejscie aut na placu. Mieszkam
czasowo w Zielonej Gorze, wiec znajomy ze Zgorzelca prosil bym
wywiedzial sie jak wyglada sprawa z komisami w Zielonce i wybral ten,
w ktorym za gotowke sprzeda auto.
Moj wybor padl na Plezie,bo widzialem tam chyba najbardziej normalne
podejscie do sprawy sprzedazy etc. Dzien wczesniej poinformowalem
komis,ze chce pogonic u nich Ome B, 1994 - prosili o skan dowodu
rejestracyjnego by sprawdzic ja w bazie kradzionych furek. Wszystko
wyszlo ok i dostalismy zaproszenie na ogledziny. Wstepnie- bez
szczegolowego ogladania chcieli dac 17.5tys. Po dokladnych
ogledzinach zeszlismy niewiele, bo do 17tys i tyle pieniazkow
dostalismy do reki. Zeszlismy z ceny tylko dlatego,ze zauwazono swiezy
i maly wyciek oleju z mostu. Auto sprawdzono b. dokladnie -
numery,wszystkie ewentualne wycieki, plastiki, blache i lakier
(przyrzadem do sprawdzania grubosci lakieru etc.). Auto mialo LPG.
Taka cena nas satysfakcjonowala, tym bardziej,ze wiedzielismy,ze
niebawem komisy zaleja auta tansze, bo powypadkowe, postluczkowe etc.
Uscisk reki, chwila formalnosci w biurze, wyplata kasy i po sprawie.
Ogolnie komis zrobil na mnie bardzo pozytywne wrazenie, bo nie bylo
sciemy w stylu " tu lakier jakby po stluczce" itd. Jesli spece mieli
watpliwosci, to sprawdzili to przyrzadami. Pytano sie nas, czy
wyrazamy zgode i chec na wizyte w stacji diagnostycznej - oczywiscie
sie zgodzilismy, wtedy panowie darowali sobie te przejazdzke. Byly
wlasciciel auta mieszka i studiuje w Niemczech, auto bylo
eksploatowane glownie na trasie Zgorzelec-Magdeburg-Zgorzelec, wiec w
zawieszeniu bylo zero luzow, serwo chodzilo idealnie etc. Znam to auto
i wiedzialem,ze jest ok - komisanci doszli do tych samych wnioskow i
auto wzieli. Podobalo mi sie to,ze na sile nie chcieli zbijac ceny i
cala akcja ze sprawdzaniem wygladala powaznie i profesjonalnie.:) Auto
w rzeczywistosci bylo bezwypadkowe i na serio w swietnym stanie
To nie jest zaden tekst sponsorowany,ale bywalem kiedys w innych
komisach i tam zasada przewodnia bylo maksymalne wydymanie klienta, a
tutaj odnioslem inne wrazenia.
To chyba tyle:)
Pozdrawiam
Piotrek Kadett 1.3LPG ( w planach BMW 520)
Komis meblowy ?
Witam
Gdzie w Zgorzelcu można znaleźć komis meblowy bądź jakieś miejsce gdzie sprzedają używane meble ? A może w okolicach jest coś takiego?
Pozdrawiam
Daria
Witam
Opisywalem juz chyba z 2 razy opisy moich wypraw po Fiacika. Autko ma
byc dla mojej dziewczyny, a poszukiwanie auta zajelo mi 2 miesiace.
To co mialo byc wedle zapewnien telefonicznych sprzedajacych zwykle
okazywalo sie totalnymi zlomami i zgliszczami specjalnie przygotowanymi
do sprzedazy.
W pewnym momencie zwatpilem, czy uda mi sie cos znalezc.Bylem i na
gieldzie w Lubinie i zwiedzilem kilkadziesiat komisow na Dolnym Slasku i
okolicach Zielonej Gory. Bylem ogladac z 10 aut z Gieldy Dolnoslaskiej,
wykonalem spokojnie ponad 100 telefonow, pytalem znajomych etc. Szukalem
czegos z okolicy 90-91r w cenie ok 2tys. Zalezalo mi,by autko nie bylo
od handlarza no i by nie wymagalo wielkiego wkladu. A- no i nie mialo
byc "tunningowane". Mial byc najzwyklejszy Fiaciorek.
W koncu zasiane wiesci wsrod znajomych zaowocowaly tym,ze zadzwonil
kumpel z Wolsztyna, czyli ok 180km od mojego rodzinnego Zgorzelca, ze
jest maluszek u niego w rodzinie, zadbany, eksploatowany od dawna przez
jedna osobe etc.
Bylem juz dosc mocno zdesperowany, wiec w ten sam dzien wskoczylem w
swojego Opelka i ruszylem w strone Poznania.
Maluszek rzeczywiscie mnie nie rozczarowal, rocznik 93, czyli wiekszy
niz sie spodziewalem kupic. Wlasciciel drugi od nowosci, Kaszlem tym
jezdzil z 6 lat, a kupil go przy przebiegu 17 tys.km od swojego
znajomego. Sprzedajacy to nauczyciel, dopiero w zeszlym miesiacu kupil
sobie nowego Suzuki Swifta i dlatego sprzedawal Maluszka. Jak mowil ( i
co widac) auto musialo byc stosunkowo pewne i jesli cos trzeba bylo
robic, to bylo robione. Hamulce, silnik, zawieszenie i cala reszta
dziala bez zarzutu. Auto bylo garazowane, nie ma sladow rdzy.
Oczywiscie zaklepalem auto, pojechalem do Zgorzelca zostawic Opla i za 2
dni zjawilem sie po Kaszla. Sfinalizowalem transakcje i bez
najmniejszych problemow dojechalem cala trase do domciu Fiacikiem.
Jestem zadowolony, bo kolejny raz okazalo sie,ze nie ma sie co napalac i
kupwac byle zlomu. Wiekszosc tych zlomow, ktore ogladalem wczesniej
mialo wyzsza cene, a technicznie bylo w stanie fatalnym.
Szkoda mi tylko bylo dziewczyny, bo odebrala prawko i nie mogla sie
doczekac swojego autka, a moim nie chciala, bo "co swoje to swoje":)
Zreszta ja zwykle jestem poza domem i nie ma wiele czasu, kiedy nie
korzystam z auta. A na poszukiwaniach zeszly prawie 2 miesiace:(
Za auto dalem 1600zl, utargowane z 1800. Cena za ten rocznik i stan to
okolo 2300zl. Jedyne co trzeba zrobic, to standardowe w maluszku
zawieszanie sie automatu rozrusznika. Lapie czasem nie za pierwszym
razem. Nawet nie bede sie szczypal i od razu kupie i wkrece nowy, bo
koszt niski.
Tak wiec moral plynacy z opowiesci:" pospiech to zly doradca". Nie
napalajcie sie i dobrze ogladacie to co kupujecie. Ja sie w miare znam
na autkach, a na Kaszlakach mocno (bo sam tym jezdzilem - wiem na co
zwracac uwage) wiec nie bralem zadnego speca,ale jesli ktos by chcial
kupic swoje pierwsze autko nie znajac sie, to podejrzewam,ze moglby sie
wladowac w totalna "mine" - czyli kupic jednego z tych Fiatow,ktore
wczesniej ogladalem. Wizualnie wygladaly ok, czysty silnik, zdrowe opony
etc, a faktycznie nie powinny juz nigdy wyjezdzac na ulice.
Pozdrawiam
Piotrek Kadett 1.3LPG