Nowe auta nie schodzą i przez to są drogie?? Straty, czyje, bo chyba dealera i ewentualnie banku bo nowe większość na kredyt. Poprzednimi laty mieliśmy największą dynamikę w Europie sprzedaż nowych aut, ludzie brali mordercze kredyty byle wziąść "nowe" i dostać w "promocji" radioodtwarzacz za 2000 zł. Obudż się, porównaj jak długo musi pracować przeciętny pracownik budżetówki w Niemczech a ile w Polsce na to samo auto. W pierwszym okresie sprzedaży Astry II w Niemczech kosztowała ona tyle samo co w Polsce Astra I! To mogli złośliwie komentować ...
Jeśli mieszkasz w tym Jaworznie, obok mnie to do Sląska masz bliżej więc może stąd ta niechęć do używanych samochodów, chyba że od zawsze jeździsz nowymi?
Zgadzam się,sprowadzanie powinno być lepiej obwarowane przepisami, może bardziej szczegółowy pierwszy przegląd?
Koniec końców to rynek wyeliminuje "zdapki i pocharatki"8)
Gery takie sa prawa rynku,jezeli cos dobrze sie sprzedaje,to cena jest nizsza,jezeli źle to cena jest wyższa.W polskich salonach pracuja Polacy,w bankach również i to oni miedzy innymi zarabiają gdy Ty kupisz auto w Polsce,a wcale nie musisz kupować nowego,np:auto mogło być 5lat wcześniej kupione w Polskim salonie i teraz ktos je oddal do salonu do komisu,auto masz uzywane jak chcesz a pieniazki zostaja w kraju Ty jestes szczesliwy i Polska sie bogaci bo podatek zostal odprowadzony u nas.Gdy sprzedaż jest coraz większa to salonów jest coraz wiecej i ludzie maja prace a ceny nowych aut sa coraz niższe.Ale zgadzamy sie co do jednego sprowadzane uzywane auta równiez powinno sie sprzedawać ale na innych zasadach.
Jaworzno rzeczywiscie jest małopolskim miastem na Ślasku dlatego moze jestem uczulony na niemieckie komentarze i gdy słyszę jak mowia,ze nie opłaca im się złomować starego auta bo przyjedzie biedak z Polski i je kupi to jestem lekko w.....ony i nie mogę zrozumiec jak moi rodacy mogą tak sie ponizac.
Fakt, ze tak jak wspomnial Juliusz auta oddaje sie najczesciej z powodu kosztow TUVu, rzadko kiedy Turek ma auto z nowym TUV na 2 lata, chyba ze sam sobie zrobil. Mam chwile czasu wiec opowiem fajną historię, prosty przyklad sprzed roku, gdzie moja znajoma spod Darmstadtu zapytala czy nie kupilbym jej BMW E39. Auto sam z nia kupowalem z rok wczesniej od jej znajomej, 97 rok 520tka bez klimy (!) ale w swietnym stanie, zaplacila znajomej chyba ok. 6000 euro, drogo ale sprawdzilem to auto, moim zdaniem za drogie ale w porzadku. Po roku moja znajoma pojechala na TUV, pracownik Dekry stwierdzil - skorodowane przewody hamulcowe, zuzyte hamulce z przodu, zaparowany klosz lampy, zuzyte ogumienie tylnej osi (dziewczyna jezdzi jak Schumacher), sprung na przedniej szybie w polu widzenia, wyciek na silniku i skrzyni. Podjechala na warsztat, szacunkowy koszt naprawy z robocizną 1800 euro...jako ze w miedzyczasie stracila prace, nie stac jej bylo na naprawę, machnęła ręką i jezdzila tak dalej. Po paru miesiaciach wyszla przed dom, a tu jej autko stoi bez stempli na tablicach, co sie stalo? Otoz rano podjechala Policja, zopbaczyla z plakietek ze auto ma niewazny TUV i usunela znaczki jednoczesnie wycofując auto z ruchu.
Ok, wiec moja znajoma podjezdza do BMW, oni nie kupia jej auta bo jest za stare, moga je wstawic w komis ale musi zrobic u nich TUV. Zadnej gieldy w okolicach nie ma. Jedzie do handlarza ze swojej miejscowosci. ten widzac ze ma do czynienia ze zdeterminowaną babą proponuje jej 2000 euro...ta sie niemal zgadza, ale w koncu dala 3 razy wiecej rok temu wiec ze lzami w oczach mowi ze sie zastanowi, na co handlarz proponuje jej jakiegos 10letniego Hyundaia z nowym TUV, ma mu doplacic 200 euro i zabiera, przypominam ze jest to 11letnie e39! Ona zdecydowana, dzwoni do mnie czy jestem w Niemczech zeby obejrzec tego Hyundaia, ja na to zeby ochlonela i spotkamy sie jutro. Wsiadlem w PL w samochod, rano jestem u niej, zaproponowalem jej aby kupic zolte tablice i pojechac do Polski naprawic wszystko z szyba za gora 1500 zlotych, ona dalej placze ze ma juz dosyc tego samochodu i czy ja bym go nie kupil. Zaplacilem za to e39 2800 euro...czy fair? tak, gdyby nie to to jezdzilaby jakims hyundaiem o wartosci max 1500 euro. Przypominam ze kurs euro ok. 3,40 :)
Po przyjezdzie do PL kupilem 2 opony, przednie tarcze i klocki hamulców, odkurzylem auto (niestety fajkami strasznie napaskudzila), 1000 zlotych inwestycji, auto wygladalo znowu jak wtedy gdy placila za nie 6 tysiecy...sprzedalem je komisantom ze Slaska, oni opchneli je finalnie za 18 tysiecy zlotych.
Tak wiec z kolegą Juliuszem w pewnej czesci mozna sie zgodzic, w pewnej nie. Mysle ze powyzszy przyklad doskonale przedstawia roznice pomiedzy obydwoma rynkami samochodow uzywanych, jakie klopoty niesie za soba sprzedaz auta, a takze jakie pieniadze zarabiaja w Niemczech osoby skupujace auta i sprzedajace dalej na export.
Witam,
Chciałbym przestrzec wszystkich, którzy zamierzają nabyć używane autko w komisie samochodowym w Dąbrowie Górniczej na ul. Staszica 22.
Jakiś czas temu chciałem sobie kupić używany samochodzik - taki do 5 lat (corsa albo fiesta). Znalazłem ich ofertę w internecie, zadzwoniłem, okazało się, że jest taki samochód, po pierwszym właścicielu, z książką serwisową, nie puknięty, cena natomiast taka jak i inne dostepne na rynku wtórnym z podobnymi parametrami.
Zadzwoniłem do człowieka z tego komisu, powiedziałem, że mieszkam w odległości ponad 300 km od Dąbrowy i w związku z czym - czy wszystko potwierdza czyli, że samochód jest nie stukniety i generalnie wszystko z nim w porządku tak jak w ogłoszeniu, bo niechciałbym jechać tyle drogi na darmo. Dodałem też, że przyjadę z człowiekiem, który zna się na rzeczy i dodatkowo posiadamy miernik grubości lakieru.
Sprzedawca powiedział, że WSZYSTKO jest OK i żeby przyjeżdzać i go brać.
Wziąłem specjalnie urlop i pojechaliśmy tam.
Na miejscu okazało się, że lewe nadkole i próg był walniety i klepany - co prawda profesjonalnie ale ten niby sprzedawca kłamał w żywe oczy twierdząc wcześniej, że wszystko jest OK, a jak mu pokazaliśmy niedoróbki lakiernika na klepanych częściach karoserii to zaczął udawać głupiego, że niby on nic nie wie, na niczym się nie zna.
Potem na mierniku grubości powłoki lakierniczej wyszło, że też cała przednia maska była wymieniona.
Co do książki serwisowej to owszem była tak jak twierdził telefonicznie, tylko zapomniał dodać, że ostatni wpis w ASO był ponad 3 lata temu a potem kolejny wpis 3 miesiące temu z zamazaną pieczątką oraz w jakimś warsztacie, którego już niema jak poźniej się okazało po sprawdzeniu jego adresu w internecie:!: .
Po odkryciu kłamstw przez tego sprzedawcę mówię, że mam 15 km od Dąbrowy znajomy serwis, i że chcę to autko jeszcze w takim razie obejrzec na podnośniku od dołu.
A tu nagle facet mi mówi, że on jest jedynym sprzedawcą dziś i nie może zamknąć nawet na 20 minut komisu więc raczej to odpada a poza tym żeby dokonać takiego przegladu w serwisie to trzeba umawiać się z wyprzedzeniem bo są niewiadomo jakie kolejki. (zadzwoniłem więc od razu do serwisu w Mysłowicach Śląskich i okazuje się, że taki przegląd robia w zasadzie od ręki, nie trzeba się nawet jakoś specjalnie umawiać) Po tym jak mu powiedziałem, że w takim razie nic nie bedzie z tego zakupu namyślił się, ale powiedział, że to ja tankuje samochód i możemy jechać . Pomyslałem, że chyba sobie kpi ze mnie ale dodałem: że jeżeli zależy mu na sprzedaży i wszystko inne jest OK z tym samochodem tak jak mówi to niech sam zatankuje i jeśli na serwisie wyjdzie, że samochód jest bez zarzutu to go kupię i wtedy zwrócę mu za to paliwo.
Niestety w jego ograniczonym, naciągackim móżdżku ta opcja nie przeszła (bo pewnie wyszłoby jeszcze full innych problemów z tym samochodem niewidocznych na pierwszy rzut oka, a z czego on musiał sobie na 100% zdawać sprawę). Więc pozostało mi tylko podziękować i wyjść.
Dlatego też:
Stanowczo odradzam tam zaglądać i kupować (Komis na ul. Staszica 22 w Dąbrowie Górniczej) wszystkim kupującym bo to naciągacz i niesłowny sprzedawca, który szuka naiwniaków, by im wcisnąć trupa nie samochód, nie będę też nawet wspominał o zachowaniu tego pana po mojej decyzji o rezygnacji z zakupu - powiem tylko tyle: prostak i gbur to delikatne określenia.
Ale dla przeciwwagi mogę dodać, że nie zawiodłem się na Śląsku aż tak do końca bo w drodze powrotnej wracałem Trasą Katowicką przez taką miejscowość SIEWIERZ i tam przy trasie jest taki autokomis i tam udało mi sie znaleźć to czego szukałem. I to tyle żeby nie reklamować i nie być posądzonym o reklamę jakiegoś komisu bo celem niniejszego posta jest ostrzeżenie wszystkich mających zamiar kupić używane autko przed nieuczciwym sprzedawcą z ul. Staszica 22 w Dąbrowie Górniczej. gdzie można narazić się w najlepszym razie na koszty dojazdu i niepotrzebne nerwy, a w najgorszym można stać się posiadaczem wraka, na którym jest pare kilo szpachli i władować się w dodatkowe koszty zwiazane z późniejszymi remontami.