-W mrozna trzynasta lutowa noc ostatniego przedwojennego roku,1913,cesarz
nabawil sie kataru.Przebywal wowczas w swoich posiadlosciach w gorach i w
malignie wzywal na pomoc swego ulubionego lekarza, Hansa.-Czytalam personelowi
zgromadzonemu w saloniku reprezentacyjnym dyrekcji.-Wial zimny wicher od
gor,wyjac i lamiac z trzaskiem korony drzew.Ogien na kominku huczal ponuro i
wyolbrzymiajac cienie,nadawal komnacie zamkowej niesamowitosci i poczucie
przygnebiajacej atmosfery.Cesarz smarkajac z halasem w wielka,kraciasta
chustke wystekal przez nos:
-Poslac mi zaraz po Hansa do Wednia...-i padl bezwladnie na poduszki krztuszac
sie i kichajac.
Przed hotelem zatrzymala sie dorozka.Wysiadl z niej mezczyzna w pelerynie i
poprawiajac cylinder wszedl do wnetrza.Chlopcy hotelowi uwijali sie w pospiechu
niosac bagarze do apartamentu goscia.
-Kto to?-zapytal szeptem boy portiera.
-Gustaw hrabia von X.-szepna portier z atencja-Poslaniec Jego cesarskiej Mosci.
Wracajac do swego apartamentu po spelnieniu roskazow cesarskich,hrabia Gustaw
natkna sie na urocze zjawisko.Obejrzal je dokladnie od tylu i zagwizdal:
-Fiu,fiuuuuuuu...
-Zawisko odwrocilo sie,zaczerwienione z wysilku bo wlasnie czyscilo na dywanie
wielka plame po czerwonym winie ,ktore rozlal hrabia nad ranem,wracajac z
kasyna w wesolym towarzystwie.
-Jak masz na imie panienko?-zagadna.
-Roza-odrzeklo dziewcze.
-Podobasz mi sie Rozo,-powiedzial hrabia bez ogrodek.-Zrobie z ciebie wielka
dame-powzial meska decyzje.
Od tej pory zycie Rozy zmienilo sie w bajke.Hrabia finansowal jej najleprzy
apartament w hotelu i sluzbe,obsypywal diamentami,kupowal powozy,wyprawial
bale.A wszystko dla niej-jego wielkiej milosci.
Wybuchla I wojna swiatowa.Hrabia jak wszyscy prawdziwi mezczyzni wyruszyl na
front i zgina jak glosila stugebna plotka.Rosa,nie mogac przebolec straty
ukochanego popelnila samobojstwo otruwszy sie siarka z zapalek i w testamencie
przekazujac swoje diamenty na dozywianie bezdomnych.
Zdruzgotany wielka kleska wojenna cesarstwa,hrabia wrocil z medalami i
drewniana noga do Wiednia.Postanowil odszukac ukochna.Jego matka,hrabina X
blagala syna:
-Zapomnij o niej Guciu!Jest tyle panien z dobrych domow.Ozen sie z ktoras.Na co
ci ten kocmoluch.
Gustaw jednak snol sie po palacu i rozmyslal dlaczego Roza nie odpisala na zaden
z jego listow.Wreszcie stary kamerdyner wyjawil mu prawde.Otoz,hrabina nie
mogac zniesc wyglupu syna ze sprzataczka hotelowa,rozpuscila wiesc jakoby
Gustaw zgina.Miala nadzieje,ze dziewczyna pocieszy sie w ramionach innego.Nie
przewidziala,ze sprowokuje nieszczescie.
Zrozpaczony Gustaw udal sie do Wiednia,wynaja apartament Rosy i tam zastrzelil
sie z rewolweru,pozostawiajac jednozdaniowy list:MATKO,COZES UCZYNILA?!
Hrabina nie przezyla tego ciosu i skonala razona apopleksja ujrzawszy trupa
syna w apartamencie hotelowym.
Od tamtej pory czasto w korytarzach hotelowych slychac szmer pucowania
dywanu,przytlumione smiechy a co rok 13 lutego szept milosnych zaklec i
wyznan.Po hotelowych korytarzach snuje sie czasem widmo hrabiny placzac i
zawodzac."
Caly personel siedzial jakby nieobecny.Mialam wrazenie,ze obok nas placza sie
wymyslone przeze mnie i pana Erwina duchy.Pierwszy odsapna kierownik
zimmerservisu:
-Mialy byc dwa,dlaczego trzy...
-Co?-przebudzil sie z zadumy dyrektor-no,tak.Mialy byc dwa...
-Ale sa trzy!-zdenerwowal sie pan Erwin.-Co wam sie nie podoba!Od przybytku
glowa nie boli...
-No niech bedzie-zgodzil sie dyrektor.-Suzi(zwrocil sie do sekretarki),trzeba
wydrukowac nowy folder.Duzy naklad na sztywnym papierze.I zatrudnic do tej
roboty dobrego grafika.Pani Viko,prosze zadbac,zeby goscie mieli folder zawsze
w pokojach.A teraz zabieramy sie do pracy.Na stanowiska moi drodzy,na
stanowiska...i znikna w swoim gabinecie.
-HEhehe!Trzy duchy!Zeby tylko sie nie rozmnozyly...zasmial sie szef kuchni
patrzac na nasze podejrzanie usmiechniete oblicza.
Na szczescie dyrektor tego juz nie slyszal.(c.d.n.)