logo
 Pokrewne renessmekombajny Deutz Fahr 5445 Hkombajn John Deere Sprzedamkombajn Claas Mercator 75kombajn bizon budowa hydrulikiKombajn zbożowy John DeereKombajny Class Dominator 85kosa boczna do kombajnukombajn kuchenny zmywarkaKombajn massej 620kombajny zbożowe Francja
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pies-bambi.htw.pl
  • renessme



    | Sorki ze nie na temat ale ciekawi mnie co to jest "kamien cukrowy"
    | ?Wikipedia milczy na ten temat.

    Bo to historia.
    Chodzi o beton rodzynkowy.
    Kamienie jak rodzynki w cieście.


    :)
    ze beton rodzynkowy to sie zgadza
    ale 'kamien cukrowy' to odpad z cukrowni po kampani cukrowniczej
    :)
    buraki zbierane sa z pola kombajnami
    z pryzm tez ladowane sa kombajnami  i pomiedzy burakami wiele kamieni trafia
    do cukrowni
    :)
    mozna to pozniej tanio kupic
    :)
    oprofcz wszystkiego co powiedziano o betonie rodzynkowym
    te  kamienie w cyklu technologicznym sa pokryte wapnem defekacyjnym
    :)
    potrzeba lat aby deszcze to splukaly z kamieni
    wiec chocby dlatego nie nadaja sie do betonu
    :)
    z pozdrwieniami i usmiechami



    Rawa Ruska - swit landschaftem podszyty: granat, purpura, zloto. Wracam
    tu jesienia, ktora obnaza ziemie. Widze wiecej niz szczelnym latem -
    przydrozne zaslony krzewow zgubily liscie i odslonily pola - uprawiane.
    Troche burakow, kartofli, juz po wykopkach. Wiecej krow, piekne konie.
    Pozniej naczelnik buskiego terytorialnego centrum domow opieki
    spolecznej powie mi z duma, ze on (czyli centrum) ma 30 hektarowe
    gospodarstwo, a na pytanie jaka pomoc jest najpilniejsza dla jego
    pensjonariuszy - odpowie bez zastanowienia, ze ... kombajn. Ale to
    pozniej, to pojutrze. Dotarlam do Lwowa zbyt poznym rankiem, wiec
    prysznic dopiero wieczorem. Pomstuje na brud (czy moze byc jeszcze
    gorzej? - tak), jutro niebo zaplacze rzewnie nad urna wyborcza i bedzie
    bloto. Co wyroznia z tlumu obcych - np. czyste buty. Wraca mysl o
    zamierzonej polityce wobec Zachodniej - organizowanie niedostatku wody
    (usankcjonowane przez historie i geografie). I jeszcze - o nie bez
    powodu taniej wodce - 'Jak cudowne sa syntetyzujace wlasciwosci wodki'
    pisal Besancon o towarze numer jeden w Rosji Sowieckiej 'krolestwie
    wodczanej uludy' (notuje: sprawdzic dochody panstwa - akcyza, produkcja,
    zbyt). Sobota, niedziela wieczorem - niezmiennie mnostwo pijanej
    mlodziezy, w nocnym sklepie 13 latek kupuje bez przeszkod piwo i
    papierosy, mozna pic jawnie nawet na Prospekcie Sowbody (jest jeszcze
    jasno), horylka pod drzewem, panie i panowie, i na pomniku Szewczenki
    tez mozna - wysoko, wysoko. Chociaz czas wyborow nie widze milicji. W
    niedziele kilku zolnierzy w niebieskich beretach robi sobie pamiatkowa
    fotografie na schodach cerkwii. Jeden woz milicujny zaparkowany przed
    siedziba lwowskiego sztabu wyborczego Janukowycza czyli na tylach
    budunku Departamentu MSW, vis a vis uniwersytetu i pomnika Franki. Nie
    jest pomaranczowo - najczesciej niesmiale szczegoly, ladne nogi w
    jaskrawych rajstopach, apaszka, mlodzi ludzie, ale rzadko. Do urn po
    cerkwii. Tlok w lokalu wyborczym. Ochroniarz wpuszcza po cztery osoby.
    Poznym wieczorem, bladzac w ulewnym deszczu jakims cudem trafiam pod
    przeszklona sciane (sic!) lokalu wyborczego - garstka ludzi obserwuje
    liczenie glosow, moze 10 osob (wczesniej 'na miescie' ogloszenia-apele o
    monitorowaniu liczenia glosow - 'Przyjdzcie pod Wasze lokale o 22 g...);
    jestem wsciekla - zapomnialam dodatkowego filmu, taki dowod
    transparentnych cudow przechodzi do historii... A tego dnia  rankiem na
    Lesi Ukrainki, w drodze na kawe, natykam sie na vlepkarza z Pory, troche
    przestraszony pozuje do zdjecia - rozstajemy sie usciskiem dloni (oprocz
    pieknego wydania 'Kobzara' Szczewczenki i chleba z ostrivskiego pieca, z
    tego wlasnie spotkania wywoze najcenniejsze 'trofeum' - bandame Pory i 3
    vlepki). Estetyka kampanii w centrum - wlasciwie samizdatowa - na
    rynnach, skrzynkach, plotach, nie liczac plakatu Juszczenki (Janukowycza
    nie widze wcale). Jade do Ostrowa i Buska - jest mozliwosc spotkania z
    naczalstwem domu starcow w poniedzialek. Pan Dyrektor przyjmuje w
    gabinecie mieszczacym sie w zaadoptowanym na biuro budynku po kotlowni -
    w bezpiecznej dla zmyslu powonienia odleglosci od domu staruszkow. Ma
    urodziny, ja mam bombonierke. Jest wodka, wedliny wlasnego wyrobu i
    pomaranczowa ikra wielkosci zielonego groszku, blyskawicznie podana
    przez sekretariat na duzy konferencyjny stol, jest pamiatkowe zdjecie.
    Preferencje wyborcze: jestem na panstwowej posadzie - kieliszeczek -
    bylem obserwatorem - kieliszeczek - wstrzymalem sie od glosu - smiech.
    Pensja 100 dolarow, sluzbowe auto, 105 podwladnych, 1500 pensjonariuszy
    w buskim rejonie. Plony z gospodarstwa (pola, swiniaki, krowy, konie) sa
    dzielone rowniez na okoliczna biedote. Niby jest sie czym chwalic. Ale
    wiem, ze te gorzka wodke musze przelknac, bo to jest osobista
    obietnica... Wracam. Polityczne debaty, rozmowy, pojedynki: w marszutce
    Krasne-Lwow - 'my wsje moskalyty', w Ostrovie, malutkiej wsi gdzie
    dostaje ulotki proJu - 'my wsje slowianie' (jutro beda pic tak czy
    siak), pod Szewczenka - 'my wsje Ukraincy'. To - w ciasnym kregu
    staruszkow z 'harna' akordeonistka posrodku, wsrod cudownego koncertu
    piesni patriotycznych i ludowych, ktore ponoc sa tradycja; dzis
    wieczorem dla okrasy gdzieniegdzie unosi sie zolto-niebieska
    choragiewka, pomaranczowa chusteczka. A ja mysle niepoprawnie - ilu z
    nich, teraz usmiechem odpowiadajacych na prosbe po polsku, kiedys,
    dawno, nie tak dawno przeciez i nie tak daleko stad .... dosc. Nazajutrz
    w Ostrowie znow zbyt malo czasu, na wilgotnym, wcale nie odswietnym,
    cmentarzu grupki, okazja do spotkania, ale zupelnie to rozne od polskich
    obyczajow - sasiedzko, nie calymi rodzinami, troche plotek, w
    'miedzyczasie' i glosy przyciszone - 'to ta polaczka' .... Z majatku
    Zebrackich ocalala jedynie murowana, wysoka stodola, z alei kasztanow -
    dwa, ale jest dom, o ktorym mowila babcia. I jest Maniuska Kurnicka,
    ktora zaczepia mnie na drodze - z pozdrowieniami dla Genki, 'chodzilysmy
    razem do szkoly' (po powrocie juz - babcia nie moze uwierzyc, placze do
    telefonu). Ide droga, ktora chodzily do szkoly w Krasnem. Byly cztery i
    zbieraly sie od konca wsi po kolei - od Maniuski, ktora mieszkala az
    przy Bugu, daleko za cerkwia do Genki, przy krzyzu. U Marysi za dwa
    tygodnie wesele wnuka - w restauracji, w miescie, ale ponoc jeszcze
    kilka lat temu - we wsi na skrzyzowaniu drog rozstawiano trzy rzedy law
    pod ogromnym namiotem - i dwiescie osob swietowalo, a przy okazji cala
    wies. Jutro 'male wesele' - spotkanie rodzicow, nowe firanki, bielenie
    scian, pieczenie, gotowanie. Ojciec mlodego sprzedal samochod.
    Wracam do Lwowa. Tym razem musze cos przywiezc - no wiec nie obedzie sie
    bez medovej, suszonych ryb (dziadek wycenil zdjecie na 5 hr; wczoraj
    wlascicielka ceratowego stoiska z nacjonal-lekturami i roznosciami bez
    wkupnego pozwolila sfotografowac biografie Bandery na tle polskich,
    ukrainskich i unijnych choragiewek...) i muzyki.
    Rozmowy wyjsciowe z kom. byly zablokowane od soboty do poniedzialku, ale
    internet dzialal. O wyborach w tv nie pisze, moze tylko, ze: pierwsza
    konferencja CKW opozniala sie od g. 22 do 24; krotko po osmej chyba, pod
    budynek CKW zajechalo 60 autobusow (bez oznaczen specjalnych, niektore z
    napisem 'szkolny') z omonowcami; Kuczma w wypowiedzi po oddaniu glosu
    mowil po rosyjsku... Dopisuje w notesie - pojechac na Wschodnia.

    No i kaktusowa u Katii, Wasyla i Marty, ktorej imie zaczyna sie na R -
    pozdrawiam.

        --
        syla
        _____________
        'ichaw, ichaw
        kozak mistom ...'

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zabaxxx26.xlx.pl