Mniej jesz, dłużej żyjesz
Idea, że głód może być źródłem młodości interesuje nie tylko naukowców, ale i zwykłych ludzi
Niskokaloryczna dieta stosowana nawet u osób, które nie są otyłe, może prowadzić do metabolicznych i chemicznych zmian w organizmie wiązanych z lepszym zdrowiem i dłuższym życiem – informują badacze o swoim odkryciu.
Potwierdza ono teorię, że jedzenie mniejszej ilości pokarmu nie tylko szczurom i myszom przedłuża życie – co wiadomo od dawna – lecz także może mieć podobny wpływ na ludzi: zapobiegać chorobom serca, nowotworom, cukrzycy i innym schorzeniom, a także spowalniać proces starzenia się.
Idea, że głód może być źródłem młodości interesuje nie tylko naukowców, ale i zwykłych ludzi. Dieta o ograniczonej liczbie kalorii, ale obfitująca w substancje odżywcze jest przedmiotem intensywnych badań. Są ludzie, którzy zaczęli stosować ją na własna rękę.
Towarzystwo Ograniczania Liczby Kalorii ma członków na całym świecie, a jego przewodniczący Brian M. Delaney szacuje, że liczba ludzi wypróbowujących tę dietę na sobie idzie w tysiące.
Nie ma jednak dowodów, że ograniczanie liczby kalorii przynosi pożądane skutki u ludzi, przede wszystkim dlatego, że badania są trudne i drogie. Poza tym ocena wpływu tego rodzaju diety na długość życia może wymagać kilkudziesięciu lat eksperymentów. „Nie mamy danych dotyczących osób o normalnej wadze” – mówi Eric Ravussin, kierujący wydziałem poprawy zdrowia i sprawności w Ośrodku Badań Biomedycznych Pennington w Uniwersytecie Stanowym Luizjany. Wcześniejsze badania dowiodły, że diety niskokaloryczne mogą zmniejszać masę ciała i powodować zmiany metaboliczne u osób otyłych.
Prowadzone pod kierunkiem dr Ravussina przez sześć miesięcy testy na 48 osobach, których wyniki opublikowano w „Journal of the American Association”, są pierwszym ścisłym sprawdzianem skutków ograniczania liczby kalorii u osób z nadwagą, lecz jeszcze bez otyłości. Większość uczestników badania ograniczyła spożywane kalorie o 25 proc., ale niektórzy jeszcze więcej i przez kilka miesięcy jedli dziennie tylko 890 kalorii.
Dr Evan Hadley, dyrektor wydziału geriatrii i gerontologii klinicznej w Narodowym Instytucie Wieku, finansującym testy, nazwał wyniki „znamiennymi”, choć był to tylko eksperyment pilotażowy przed dwuletnim badaniem skutków ograniczania liczby kalorii, które ma zacząć się na jesieni.
Jednym z głównych odkryć dr Ravussina jest to, że zmniejszenie liczby kalorii prowadzi do spadku poziomu insuliny i temperatury ciała. Oba te zjawiska są uważane za oznakę długowieczności, między innymi dlatego, że wcześniejsze badanie wykazało, iż występują właśnie u ludzi leciwych. Dieta niskokaloryczna powoduje też spadek poziomu hormonów tarczycy i redukuje zniszczenia DNA.
Dr Ravussin i dr Haldey ostrzegają jednak, że badanie ma charakter wstępny i nie dowodzi, iż ograniczanie liczby kalorii może poprawiać zdrowie ludzi czy wydłużać życie. „ Jest tylko ważnym krokiem do przodu” – mówi dr Hadley.
Naukowcy od lat wiedzą, że kiedy ludzie konsumują mniej kalorii i chudną, organizm stara się to zrekompensować spowalnianiem metabolizmu. Jest to mechanizm obronny mający zapobiec utracie masy ciała. Zachował się w procesie ewolucji prawdopodobnie dlatego, że chronił ludzi przed śmiercią głodową w okresach niedostatku pożywienia. Jest jednak zmorą osób chcących się odchudzić, bo oznacza, że im bardziej się traci na wadze, tym trudniej zrzucić kolejne kilogramy.
Istnieje kilka wyjaśnień, dlaczego ścisła dieta niskokaloryczna, bogata w składniki odżywcze, może spowalniać proces starzenia się. Wielu naukowców uważa, że istotnym czynnikiem przyśpieszającym je są zniszczenia DNA powodowane przez wolne rodniki – zawierające tlen, wysoce aktywne komórki powstające w trakcie normalnego metabolizmu. Jedzenie mniejszej ilości pożywienia spowalnia metabolizm i zmniejsza liczbę wolnych rodników. Inna ewentualność jest taka, że niedostatek kalorii uaktywnia lub wyłącza aktywność niektórych genów, co spowalnia zegar biologiczny.
Zmniejszanie kaloryczności pożywienia dało wyraźne efekty u rezusów. Zespół z Uniwersytetu Wisconsin pod kierunkiem Richarda Weindrucha badał 76 tych małp przez ponad dziesięć lat. Połowa zwierząt była na dietach niskokalorycznych, a połowa w grupie kontrolnej, jedzącej tak jak zwykle. Pierwsze ważyły o około 30 procent mniej i miały o 70 procent mniej tłuszczu niż te z grupy kontrolnej. Miały też niższy poziom insuliny. U rezusów na diecie doszło do dwóch przypadków zachorowania na raka, podczas gdy w grupie kontrolnej – do pięciu. Ponadto tej grupie śmiertelność z powodu chorób związanych z wiekiem, takich jak schorzenia serca czy cukrzyca, była dwukrotnie wyższa. Około 90 proc. małp na diecie niskokalorycznej wciąż żyje, podczas gdy w grupie kontrolnej – 70 procent.
Badaniem dr. Ravussina objęto mężczyzn i kobiety w wieku 27-49 lat, z nadwagą, lecz nie otyłych. Niektórzy mieli jedynie niewielką nadwagę, ale były też osoby, u których wynosiła ona ponad 13 kilogramów. (…) Przeprowadzono je między innymi po to, by sprawdzić, czy ludzie mogą dobrze znosić ograniczenie ilości kalorii. Uczestnikom płacono. Ponadto mieli oni silną motywację. Niektórzy niepokoili się swoją wagą i zdrowiem.
44-letnia Jerelyn Key, pracująca w zakładzie ubezpieczeń społecznych, wzięła udział w badaniu, bo chciała nauczyć się lepiej żywić siebie i swoją rodzinę. Była w grupie spożywającej najmniejszą ilości kalorii. Przez dwa miesiące jadła dziennie cztery albo pięć koktajli mlecznych i przygotowane na podstawie specjalnej receptury „ciastko czekoladowe”, co dawało w sumie 890 kalorii. Przy wzroście 170 cm jej początkowa waga wynosiła 75-77 kilogramów. Po dwóch miesiącach zrzuciła prawie 13 kilo. „Zastanawiam się teraz, jak mi się udało – mówi pani Key. Po zakończeniu badania trochę przytyła i obecnie waży 63,5-66 kilogramów.
Inny uczestnik, 45-letni Oscar Couvillon, administrator baz danych, mówi, że zachęciło go ogłoszenie radiowe, w którym zaoferowano uczestnikom siedem tysięcy dolarów. W jego rodzinie był przypadek choroby serca. Pan Cauvillon przy wzroście 175 cm ważył 87 kg, czyli o mniej więcej 13,5 za dużo Trafił do grupy, której zmniejszono ilość kalorii o 25 procent. Mówi, że początkowo „umierał z głodu, miał bóle głowy i kiepski nastrój”. Przy wsparciu terapeutów udało mu się jednak wytrwać i zrzucić 13,5 kg. Twierdzi, że udział w badaniu był jedną z najlepszych decyzji, jakie podjął w życiu. „Chcielibyście wiedzieć, ile teraz ważę? – pyta. – 80 kilo. Niestety. Ale już wiem, co mam z tym zrobić”.
ze strony: http://wiadomosci.onet.pl/1329967,242,kioskart.html