Jest taka możliwość.
Danego NPCa przypisujesz do drużyny, którą steruje komputer - może to być przyjaciel bądź wróg. Jednak podczas gry mogą wystąpić komplikacje i brak synchronizacji między graczami. (np. dla Ciebie dana postać może nie żyć, a dla Twojego kolegi cały czas być żywa)
Kocham ją za całokształt - za beczenie w nieodpowiednich momentach (pomijam jak się rozbeczała w budce telefonicznej po tym jak Mamo z nią zerwał - wtedy miała prawo.. ja też zresztą lezkę uroniłam :P ) za zwariowane pomysły i odstawianie śmiesznych akcji :D ; za to że często widziałam w niej siebie ;) ; za bezgraniczną miłość do wszytskich bez względu na to czy wróg czy przyjaciel... i w sumie mogłabym pisac tak i pisac :D
Oglądałam to chyba trzy dni temu. Nie dałam rady sie popłakać miałam głupawkę. Nawyzywałam Mamoru od piiiiiiiiiiiiiiiiiiii i nadarłam sie na komputer.
No cóż dzisiaj miałem po raz pierwszy okazję zapoznać się z tą "książką telefoniczną", bądź narzędziem perswazji w rękach niektórych wykładowców.Pierwsze moje odczucia są takie, że napewno nie jest to bestseller, którego moge polecić do czytania dla rozrywki, ale jestem też daleki od stwierdzenia, że czytać się tego nie da. Wszysko w miare przejżyście napisane, usystematyzowane, regułki ładnie uwypuklone, na końcu każdego rozdziału powtorzone są najwazniejsze kwestie itd. A że opisywany temat do najprostszych i najjaśniejszych nie należy (najbardziej irytuje mnie ten język ekonomiczny w stylu patrz definicja kapitału;-) to już inna sprawa. Ciekaw jestem jakie są waszę opinię o książce, która najwidoczniej dla większości z nas wyłączając "sktypto maniaków" zostanie na nadchodzący czas "bliskim" przyjacielem/wrogiem".
Tak na boku, to biorąc pod uwagę, że książeczka swoje lata ma, można w niej znaleźć niezłe buraczki , mnie narazie najbardziej podoba się ten fragment:
"sam prawdopodobnie chciałbyś mieć książki, notatniki, długopis i kalkulator, może nawet komputer o pojemności pamięci 640 K z twardym dyskiem o pojemności 20 mb"
Niestety to jeden z niewielu fragmentów, który odrazu utkwił mi w pamięci (a na środę dwa rozdziały + HB.... AAAAAAA!!!;-)
Polecam przeczytać: http://www.reddit.co...d_his_parochial
Tekst napisany został przez ojca najlepszego przyjaciela osoby, o której mowa.
Pozwolę sobie wyprodukować skromne, polskojęzyczne streszczenie sytuacji:
Pewien chłopak, uczeń Katolickiej szkoły średniej, cierpi na dystrofie mięśniową. Jest coraz bardziej ograniczony ruchowo, każde drobne skinięcie kosztuje go wiele bólu. Jego ojciec zmarł, kiedy ten miał trzy lata. Starszego brata stracił w Iraku. Matka w desperacji, nie chcąc stracić kolejnej ukochanej osoby, mimo że żyła na skraju biedy, zdecydowała się ogromnie zadłużyć, aby umożliwić mu dostęp do eksperymentalnej metody leczenia. Terapia odniosła sukces. Przyniosła chłopakowi ulgę w cierpieniu i przywróciła zdolność bezproblemowego poruszania palcami. Dzięki temu może stosunkowo swobodnie pisać na klawiaturze komputera, czy grać w gry.
Terapia zakładała użycie komórek macierzystych.
I właśnie z tego powodu, kochająca matka została przez duchownych, prowadzących uczelnię, uznana za wroga publicznego numer jeden. Od szkoły otrzymała list na skraju pogróżek. Autor apelu nie zna dokładnie jego treści, ale twierdzi, że zupełnie złamało to ducha w jej rodzinie.
Wcześniej szkoła, na spółkę z lokalną parafią, sponsorowała edukację chorego chłopaka, wiedząc, że jego matka nie jest w stanie opłacić czesnego. Teraz pomoc nie jest udzielana. Władze uczelni czekają, aż leczenie, mające przywrócić chłopakowi częściowo sprawność i odwlec w czasie to, co nieodwracalne, wyczerpie finansowo całą rodzinę. Wtedy będą mogły bezproblemowo wyrzucić ledwo żywego ze szkoły. Simple. Biskup, zarządzający szkołą, dodatkowo zagroził, że jeżeli matka dalej wozić będzie na terapię syna, zostanie obłożona ekskomuniką.
Zupełnie, jak gdyby fakt, iż chłopak prędzej czy później umrze (jako że nauka nie zna żadnego skutecznego lekarstwa na schorzenie), nie wystarczał. Skąd wśród ludzi, którzy powinni przede wszystkim charakteryzować się miłosierdziem, wolą pocieszenia i pomocy, tyle zawiści. Zaślepienia chorą doktryną. A ja głupi myślałem, że to tylko polska domena.
Aż coś się we mnie gotuje jak słyszę o takich sytuacjach. I nie wiem, czy krzyczeć, czy płakać :(.
Prababie, czy to Ty to tłumaczyłeś? Bo to co nazywasz streszczeniem w wielu najbardziej zapalnych punktach mija się z tym co jest w oryginale!!!
Albo ty sobie jaja robisz albo Mama powinna ci ograniczać komputer lub telewizję.
A ja chiałbym tak:
Mn ląduje na BM jako maska, znajduja go lowcy kości, oni uważając go za ciekawy eksponat wzieli go, natrafili na grupe voroxów i zesków, skorpionowaci rozerwali na strzępy łowców kości i zaczeli ich jeśc. MN żeby się porozumieć stworzył sobie ciało na podobizne voroxów albo łowcow kości (cos pomiędzy). Voroxy zauważajac to zaczeli go czcic, i go wystawili jako swojego wybrańca do walk na arenie. Mn nei hciał walczyć ale poprosić o pomoc. Mówi kim jest ale wszyscy go wyśmiewają (prócz voroxów), znalazł jednak popracie u Vastusa bo słyszał keidyś o nim legendy ( podobno Mn kiedyś był na BM), lecz uwierzy gdy zobaczy jego moce. Mn wystąpił na arenie, swoją mocą rozgromił wszystkich. i tak dotarł asz do finału. Tuma uważał Mn za wroga i chciał go jakoś się pozbyć, wysłał swojego najlperzego wojownika i zatruł jego broń. Jednak ten wojownik został pokonany, miecz oddał najbliszemu, tym najbliższym był Malum, czerwony podszedł do Mn od tyłu i zadał mu cios. kiedy Mn padł na zimie i jescze żył, to Malum chciał go dobić ale to było nie zgodne z zasadami walk, został więc wyrzucony z areny. Jednak Trucizna zadziałała i Mn zapadł w śpiączkę jednocześnie zamieniając się spowrotem w maskę. VAstus wziął maskę i chciał go znowu przepudzić lecz zostałuwięziony przez tumę, A Mn stał się trofeum Tumy. Gresh był najleprzym przyjacielem Vastusa i zamierza wziąsć udział w walkach na arenie żeby wygrać i go uwolnić. Plemię piasku w wyniku zemsty za ,,zabicie'' MN'a wypowiadają wojnę Skrallom, co wywołało wojnę domową. Gresh wrescię wygrywa w zawodach i wzamian za to Tuma wypuszcza Vastusa, jednoczeście Vastus kradnie Ignikę Tumię i udaje mu się obudzić MN. Tuma rowścieczony zawarł sojusz z Łowcami kościami i dał im zadanie żeby zabili MN, vastusa i gresha. Mn powrócił do voroxów, i wzamian za uratowanie Mna voroxy połaczył siły z plemieniem roślin. Vasus myślac że już dobrze wyjechał do miasta rodzinnego z greshem, jednak po drodze natrafili na fero i skirmixa, łwowcy kości zabili gresha, Vastus zdąrzył uciec. Z zemsty i z rozpaczy zaczał ponownie walczyć na arenie i zabić Tumę.
No to ja dołoże swoje 3 grosze
Freezer - Niewysoki, fioletowo-białoskóry tyran. Pozornie jest miły, ale bez zmrużenia oka wydaje rozkazy równające z ziemią całe wioski. Posiada moc, dzięki której potrafi zmieniać postać aż trzy razy, a z każdą transformacją jego siła dużo wzrasta. Jedynym bratem Freezera jest Cooler, a ojcem Cold-Daio. Prowadził interes podbijając i sprzedając planety. Do zadań specjalnych wybierał sobie Saiay-jinów, zmuszając ich siłą do współpracy. Pewnego razu zniszczył całą planetę Vegeta, gdyż uznał, że wojownicy mogą zacząć mu zagrażać. Gdy dowiedział się o Smoczych Kulach wyruszył na Namek, by na miejscu zażądać od nich nieśmiertelności. Zdobywał kule, niszcząc i zabijając. Wkrótce został powstrzymany przez Son-Goku, z którym zaczął walczyć. Gdy zabił Kuririna, Saiya-jin przybrał postać Super Saiya-jina i ostatecznie zwyciężył. Finał pojedynku doprowadził do wybuchu Namek. Tyran przeżył i został odtworzony przez ojca. Szukając zemsty, wyruszył na Ziemię.
Cold-Daio - Jest on ojcem Freezera i Coolera. Po wybuchu planety Namek, zebrał szczątki Freezera i skonstruował z nich androida. Potem wyruszył wraz z nim na podbój Ziemi. Tam natrafił na Trunksa, który potrafił przybierać postać Super Saiya-jina. Cold-Daio próbował podstępem pokonać przeciwnika, ale przegrał walkę.
Cooler - Jeden z synów Colda-Daio. Miał prawo do transformacji, ale nie do trzech, jak Freezer, tylko czterech. Był on świadkiem zniszczenia planety Vegeta przez Freezera. Po przegranej walce brata z Son-Goku, wyruszył na Ziemię, aby tam się zemścić. Stoczył ciężką walkę, ale w końcu został pokonany przez Son-Goku i spalony. Niestety powrócił ponownie. Chciał zniszczyć Namek, ale znowu przegrał.
Cell - Seru jest tworem organicznym. Jego DNA zostało stworzone z kodów genetycznych najpotężniejszych wojowników na Ziemi. Projekt badawczy trwał tak długo, że Doctor Gero zaniechał dalszych badań, ale najważniejszy komputer zostawił włączony. W końcu po wielu długich latach praca została ukończona i Seru opuścił laboratorium. By móc zamienić się w swoją najlepsza formę, musiał zaabsorbować Jinzo Ningen 17 oraz Jinzo Ningen 18. Niestety cyborgi te już nie istniały, więc zabił Trunksa, po czym cofnął się w przeszłość jego wehikułem czasu. By zdobyć większą moc zaczął wchłaniać energię wszystkich ludzi. Próbowali przeszkodzić mu w tym Piccolo i inni, lecz wróg był od nich szybszy. Wkrótce Seru przejął moc dwóch cyborgów, dzięki czemu osiągnął idealną postać. Stał się doskonałym wojownikiem, po czym pokonał bez problemu Vegetę i Trunksa. Potem wyzwał obrońców Ziemi na turniej. Walczył tam z Son-Goku i niestety był od niego lepszy. Pod koniec walki Saiya-jin poddał się, a jego miejsce zastąpił Son-Gohan. Wtedy Seru stworzył Seru Juniory, by rozzłościć przeciwnika. W niedługim czasie Son-Gohan zamienił się w Super Saiya-jina 2 i oboje zaczęli walczyć. Podczas walki Seru wypluł Jinzo Ningen 18, po czym postanowił eksplodować. Niestety przeżył swój wybuch i zyskał nowe siły. Mimo tego został pokonany.
Buu - Jest niewyobrażalnie silny i wytrzymały na ciosy przeciwników. Ponieważ jest zbudowany z elastycznej materii, bez problemu potrafi złożyć swoje ciało, nawet jeżeli zostało one prawie zniszczone. Podczas walki wykorzystuje techniki walki osób, które wchłonął. Został stworzony przez Bibidiego. Przez wiele lat przebywał zamknięty w kuli. Niestety Babidi, syn Bibidiego, postanowił uwolnić demona, wykorzystując do tego energię Son-Goku. Gdy Buu został już uwolniony, najpierw pokonał Daburę, East Kaioshina i Son-Gohana. Potem stoczył pojedynek z Vegetą. Niestety udało mu się przeżyć. Gdy zdał sobie sprawę z własnej mocy zabił Babidiego i zaczął zamieniać ludzi w słodycze i ich zjadać. Kiedy poznał Mister Satana, zaprzestał zabijania i został jego przyjacielem. Niestety w momencie, gdy Mister Satan został postrzelony, z Buu wydostało się całe zło, które przybrało nową postać. Obaj Buu zaczęli walczyć. Zwyciężył zły i zjadł dobrego. Potem demon wchłonął Gotenksa, Piccolo, a nawet Son-Gohana. Był niezwyciężony. Zaczął walczyć z Vegetto i w końcu był słabszy od przeciwnika. W trakcie walk wróg wypluł z siebie dobrego Buu. Ostatecznie Buu został pokonany przez Son-Goku, który wykorzystał technikę walki Genki-Dama.
skopiowane z Dragon Ball Nao - http://dbnao.net