Ładne ubrania. Faktycznie na butach ubranka 'Chocolate' jest brzydka tekstura - jakby korek.. I trochę nie elegancko to wygląda ;p W porównaniu z całokształtem. Spodnie na dole bez lamówek, ackzolwiek nie rzuca się w oczy ;]
Spodnie; Ogółem ładne.. Ale kolor jeansu wg. za ciemny.. 4+
Spodnie MESH; Ładny.. Tylko odstajacy od dołu ;p Wolę obcisłe.. Sam fakt - własny mesh. 5=
Sukienka; Ładna, ale buty.. Fee.. 3+ - niszczą wszystko.. I złota nitka na końcu także nie ciekawie wygląda.
Sukienka MESH; ładna.. Taka delikatna ^^" Dla chudych simek. 5
Criticism, but sincere.
Czytałem gdzieś artykuł w którym autor porównuje korek do...damskich szpilek
..."korek przy wędce jest jak damskie buty na wysokim obcasie-mało to praktyczne,ale wygląda super"...
..tłok jak cholera.. korek, pełno samochodów, pieszych.. Nic dziwnego, jest święto Niepodległości. Stoimy na światłach. Do przejścia zbliża się młody koleś. Ubrany jest dobrze, na luzie.. Kolorowa czapka, zielona kurtka, jasne, luźne spodnie i solidne buty. Na plecach plecak. Idzie...ekhmmm.. to za dużo powiedziane.. pełznie na zgiętych w kolanach nogach, szurając stopami. Wydaje sie, że zaraz runie jak długi na pasy i wbije się twarzą w asfalt. Tak się jednak nie dzieje. Zgięty w pół nawet nie patrzy, że ma czerwone swiatło. Powoli posuwa się do przodu, niepewnie stawiając kroczki.. Patrzę na jego twarz, w oczy.. Ogarnia mnie przerażenie. Tak 'nic-niewidzącego' wzroku chyba jeszcze nie widziałam. Utkwił go gdzieś w siebie. Prawie tak, jakby gałki oczne odwróciły się do wewnątrz. Był w swoim świecie, który nie miał nic wspólnego z naszą rzeczywistością. 'Zaćma' nie pozwoliła mi zobaczyć czegokolwiek, zupełnie jakby był pustą kartką papieru.. Nie odbierał żadnych bodźców, nie reagował na żaden 'atrament'. Był sam. Całkiem sam. Choć nie mam pojęcia co się działo w jego głowie. Jeżeli prawdą jest to, że oczy są zwierciadłem duszy to jego duszę opanował Behemot, król heroiny..
..ten widok był okrutny.. paraliżujący, przerażający..
..tłok jak cholera.. korek, pełno samochodów, pieszych.. Nic dziwnego, jest święto Niepodległości. Stoimy na światłach. Do przejścia zbliża się młody koleś. Ubrany jest dobrze, na luzie.. Kolorowa czapka, zielona kurtka, jasne, luźne spodnie i solidne buty. Na plecach plecak. Idzie...ekhmmm.. to za dużo powiedziane.. pełznie na zgiętych w kolanach nogach, szurając stopami. Wydaje sie, że zaraz runie jak długi na pasy i wbije się twarzą w asfalt. Tak się jednak nie dzieje. Zgięty w pół nawet nie patrzy, że ma czerwone swiatło. Powoli posuwa się do przodu, niepewnie stawiając kroczki.. Patrzę na jego twarz, w oczy.. Ogarnia mnie przerażenie. Tak 'nic-niewidzącego' wzroku chyba jeszcze nie widziałam. Utkwił go gdzieś w siebie. Prawie tak, jakby gałki oczne odwróciły się do wewnątrz. Był w swoim świecie, który nie miał nic wspólnego z naszą rzeczywistością. 'Zaćma' nie pozwoliła mi zobaczyć czegokolwiek, zupełnie jakby był pustą kartką papieru.. Nie odbierał żadnych bodźców, nie reagował na żaden 'atrament'. Był sam. Całkiem sam. Choć nie mam pojęcia co się działo w jego głowie. Jeżeli prawdą jest to, że oczy są zwierciadłem duszy to jego duszę opanował Behemot, król heroiny..
..ten widok był okrutny.. paraliżujący, przerażający..
przerażające....
Andromeda, ja miałam takie odczucia jak tylko założyłam buty WITT na nogi. Przymierzyłam rozmiar i model który sobie kupiłam, to nie chciałam ich zdjąć z nogi. Siła mnie mama do tego zmusiła A co do pianki pod stopą - to i owszem - pani przyniosła mi model, który dopiero co był robiony - ponieważ nie mieli mojego rozmiaru na prędce wkładali wkładkę - także przyjrzałam się im "od wewnątrz" - mają kilka gąbek i są mięciutkie a co do podeszwy - także mam brązową - i 8 cm korek - są cudne i nie mogę się doczekać aż przyjdą do mnie !! jeszcze tylko tydzień.
Witam - z kluczem oczywiście pomyłka (sorry ) , znajomy znajomego pospawał mi dziś plazmowo dookoła rdzeń i stwierdził że nie było żadnej dziurki po czym po odczyszczeniu specjalną tarczą polerską zlokalizował pęknięcie , znajdowało się na tym cienkim trzpieniu pod blaszkami czyli wyżej niż łączenie tych dwóch elementów (widać ten wyżej spaw nad podstawą)
... co do efektów niestety musimy poczekać do poniedziałku , na śmierć zapomniałem o dobraniu nowego oringu a w sobotę po południu... można palić grilla a nie szukać otwartego sklepu z takimi rzeczami , korek też mam dorobiony ale ... też nie mam oringu , tragedii nie będzie jak się operacja nie uda bo koszt nypla 15zł. a spawanie dwa dobre piwka Więc Wszystkim Miłego weekendu Pozdrawiam
P.S. Pogoda Super więc Zośce buty też zmieniłem
a to mój syn Mateusz
Tylko raz w życiu miałam założone szpilki o długości 9 cm. Na gimnazjalnych połowinkach. Później tylko ubierałam buty na mniejszym obcasie, też szpilki. Szpilki ubieram tylko na ważne uroczystości, a teraz ostatni raz miałam je ubrane na studniówce ale korek był bardziej stabilniejszy. Coś takiego podobnego:
Teraz wolę zdecydowanie małe i zgrabne baleriny.
Jest wygodniej.
Hmm narazie miałam je tylko przy przymiarce sukni. Ale wyglądają według mnie cudownie, wygodne - nie można powiedzieć no i stabilne bo korek nie jest szpilka tylko normalny obcas. Chociaz ja nie przyzwyczajona do obcasa, więc dla mnie narazie troszkę dziwnie. Wczoraj kupiłam sobie specjalnie buty na obcasie do nauki chodzenia
Pojechalem M'ka do Lądka Zdrój (nie Londynu), dwie osoby narty buty walizki wsjo wlazlo w bagaznik i narty w specjalnym rekawie miedzy siedzeniami.
Spalanie przy jezdzie 110 - 120 plus troche korek i wyprzedzanie 8,2l/100km .. w ladku codziennie 20km pod gore i w dol... powrot do Lodzi przy malym ruchu.. srednia z calego wyjazdu 8,8l/100km czyli zaskakujaco malo.
Auto juz na letnich oponach i felgach wyglada o niebo lepiej.
Witam,trochę się dzisiaj musiałam pokręcić po mieście,parasol z tych wielkich więc przebiegnięcie z auta do sklepu nie straszne.
Najważniejsz,że mam wreszcie zdjęcia na dowod i jest nadziej wyrobienia nowego w tym roku.
Kupiliśmy mężowi buty , on taki grymaśnik,więc nie było łatwo,ale się udało.
Białkę widziałam,przybiera nieźle,od Sfery na tym nowym placu budowy,murek chyba obniżono w związku z pracami i woda tuż,tuż.
Na zjeździe od związku do Starego Bielsko był korek bo wcześniej się tam samochody podtopiły i pomoc drogowa była potrzebna,niestety zalało im silniki.
Deszcz jakby ździebko zelżał
Haha...Macie same aniołki w domkach
Moja już dokonała "destrukcji" (ale podkreślam z mojej winy):
-myszka optyczna schrupana,
-ładowarka do komórki(ładowła się wnocy, widocznie psiak się nudził :P)
-korek w przedpokoju
-jej posłanie (ale co tam i tak prawie z niego wyrosła)
-stołeczek, na którym stoi kwiatuszek (z resztą też podgryziony)
No chyba na razie tyle...
Ale i tak jej wszysko wybaczam i nauczyłam się chować buty i kapcie, zaraz po przyjściu z pracy(tak, tak, taki mały szczeniaczek uczy porządku)
To u mnie w ogóle całe miasto przygotowuje się do wielkiego remontu. A wszystko jest związane z budową nowego dworca (nareeeszcie! o___O) i jakiejś galerii handlowej nieopodal owego dworca.
A wyobraź sobie, że w Gdańsku jest gorzej. Od paru dobrych lat wymieniają tory tramwajowe. Teraz chyba skończyli, ale wcześniej bywało, że linie zmieniały swoje trasy albo też podstawiano autobusy zastępcze. Potem musiałem jechać tramwajem, busem i znów tramwajem, żeby na lekcje w liceum zdążyć. Ba! Dwa razy prawie się przez korki na maturę spóźniłem ( mina mojej polonistki, widzącej mnie za kwadrans egzamin - bezcenna ). No a teraz jeszcze stadion, poszerzanie ulic... Tutaj ciągle coś się buduje.
Czytałam, że za kilka lat moje kochane miasto może całkowicie ugrzęznąć w korkach.
W Gdańsku jest kilka ulic standardowo zakorkowanych. Esowata nieopodal Opery Bałtyckiej - w jedną stronę korek, w drugą rzadko kiedy. Spacerowa - w godzinach szczytu nieprzejezdna. Trasa wylotowa na Pruszcz Gdański - tak samo. Współczuję dojeżdżającym spod miasta, czasami stoją tak długo, że nic, tylko wysiąść i na piechotę dalej iść, pewnie byłoby szybciej.
Swoją drogą byłem na zakupach w Paragrafie. Rękawice - świetne. Szalik - miodzio. Desanty...
Powiem tak - zawsze nosiłem numer 44, czy to adidas czy traper. Ale do tej pory żaden but nie odcisnął swego piętna ( dosłownie ) na moich piętach. Jak zerkam w dół, to widzę całkiem konkretne obrażenia. Kumpel mówił, że ze trzy tygodnie i się przyzwyczaję, ale ile się do tego momentu nacierpię, to moje.
Co więcej próba biegania w nich jest dość ciekawa, bo stawiam kroki mniejsze niżbym chciał. A za pierwszym razem problemem była sama wysokość cholewy. Dla człowieka, który nosił buty najwyżej do kostek jest to całkiem nowe doświadczenie.
Nie ma jednak co narzekać - stopy wreszcie przywykną a ja będę cieszył się mocnym obuwiem ( jak to rzekł kumpel - "na lata, jesienie, zimy..." ), na tę porę roku w sam raz odpowiednim.
A na sam koniec - panowie studenci, listopad mamy, sesja tuż tuż...
EDIT: Noż normalnie no... PANIE i panowie studenci. Kajam się za tak karygodny błąd.