logo
 Pokrewne renessmeKostka brukowa podjazdy zdjęciakorki MERCURIAL zdjęcia i Cenakoń trojański wirus zdjęciakorekta blizn pooperacyjnych zdjęciakomputer pokładowy Vectra zdjęciakomórka LG 5100 z zdjęciemKorona Kielce Stadion zdjęciakoślawe nogi U dzieci zdjęciaKoń angielski zdjęciakolory w salonach zdjęcia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • conclusum.xlx.pl
  • renessme


    Według mnie sezon jest o wiele lepszy od poprzedniego. A co zrobić, by był jeszcze lepszy dla zwykłego kibica? Przestać cały czas liczyć na Sharapovą, Azarenkę i Ivanovic, bo już prawie pewne jest, że do dawnej dyspozycji nie powrócą. To już nie te gwiazdy grające świetny tenis (Ivanovic i Sharapova) jak kiedyś. Teraz częściej niż na wielkoszlemowych arenach można zobaczyć je na malutkich kortach Internationalach w poszukiwaniu łatwych punktów. Należy pokładać nadzieje w młode, obiecujące zawodniczki, lub ciągle pnącne się do przodu tenisistki, które potrafią grać z najlepszymi, a nie tylko zasłaniać się małymi turniejami.
    Jednak postawa wielu tenisistek pozostawia wiele do życzenia. Chodzi tu przede wszystkim o potępiane przeze mnie od zawsze nagminne spacery tenisistek po brukowcach, reklamówkach czy sesjach zdjęciowych. I nikt tu im nie zabrania tego robić, bo w końcu są wolnymi kobietami i mają prawo robić co chcą. Nikt też nie powinien mieć pretensji, no ale gdy widzi się zawodniczkę częściej w gazecie niż na korcie, to staje się to niepokojące. Ja nie mam nic przeciwko temu, o ile oczywiście zawodniczka osiąga dobre wyniki i widać, że jej zależy. Bo pozowanie do kilku sesji zdjęciowych zdrowej tenisistki w trakcie trwania sporawego turnieju, to wręcz kpina i obraza dla kibiców. Tenistka musi pozostać tenisistką, bo w innym wypadku będzie z nią jak z Kournikovą. Serena też często pozuje do zdjęć, jeździ po bankietach i pojawia się na czerwonym dywanie, lecz osiaga przy tym świetne rezultaty i jej zachowanie poza kortem kompletnie mi nie przeszkadza. Sharapova na jakiś czas odpoczęła od mediów i było widać efekt w Birmingham. Co prawda finału nie wygrała, lecz było znacznie lepiej. Potem Wimbledon i zacięty mecz w 4r z See. Treningi się opłaciły. I nie wiem czego ona chce szukać w pierwszej '10, skoro wybiera małe turnieje, by móc troche powygrywać. Od powrtu minął już rok, bajki z odczuwalnymi skutkami kontuzji poszly dawno do lasu i trzeba wreszcie zacząć grać z czołówką, a nie mierzyć się z tenisistkami tenisowej drugiej ligi na pipidówie. Nie lubie Sharapovej, ale życzę jej, by wreszcie się odnalazła. Chociażby dla dobra WTA, bo jej gra z pewnością dużo by zdziała przy końcowym rozrachunku trwającego jeszcze sezonu.





    Agnieszka Roma Radwańska (ur. 6 marca 1989 w Krakowie), polska tenisistka, najwyżej notowana Polka w historii rankingu WTA. Pierwsza polska tenisistka, która zarobiła na korcie ponad 1 mln USD (obecnie jej zarobki osiągnęły sumę ponad 3 mln USD). Zwyciężczyni czterech turniejów WTA w grze pojedynczej i jednego w grze podwójnej. Triumfatorka dwóch juniorskich turniejów wielkoszlemowych Wimbledon 2005 i French Open 2006 w grze pojedynczej oraz finalistka juniorskiego French Open 2006 w grze podwójnej. Reprezentantka kraju w Pucharze Federacji oraz na Igrzyskach Olimpijskich 2008 w Pekinie. Zdobywczyni nagrody WTA w kategorii Debiut roku za rok 2006. Druga w historii Polka (po Jadwidze Jędrzejowskiej w latach 30.), która dotarła co najmniej do ćwierćfinału turnieju wielkoszlemowego (Australian Open 2008 oraz Wimbledon 2008 i 2009). Jest także drugą osobą z Polski w erze open (po Wojciechu Fibaku w 1977), która osiągnęła pierwszą dziesiątkę rankingu.

    Życie prywatne

    Radwańska pochodzi ze sportowej rodziny: jej dziadek Władysław był hokeistą Cracovii, a ojciec i zarazem trener Robert Radwański to były tenisista KS Nadwiślan, uprawiał też łyżwiarstwo figurowe w KS Krakowianka.
    Jej matka, Marta, zajmuje się finansami córek.
    W tenisa gra także jej młodsza siostra, Urszula Radwańska. Wspólnie trenują, a także występują w turniejach deblowych. Obie reprezentują klub sportowy Nadwiślan Kraków.
    Urodziła się w Krakowie, ale pierwsze lata życia spędziła w Niemczech, gdzie ojciec był trenerem w klubie Gruen-Gold Gronau, tam też zaczęła grać w tenisa. Do Polski wraz z rodziną wróciła w 1995.

    Początki kariery

    Pierwszy kontakt kilkuletniej Agnieszki Radwańskiej z tenisem miał miejsce w Niemczech w Gronau. W wieku sześciu lat wygrała tam swój pierwszy dziecięcy turniej, a jej czteroletnia wówczas siostra zajęła czwarte miejsce. Kolejne lata to regularne treningi pod okiem ojca i wyjazdy na juniorskie zawody, krajowe i zagraniczne.
    W sierpniu 2003 dotarła do pierwszego finału juniorskiego turnieju rozgrywanego w Zabrzu, gdzie pokonała ją MagdalĂŠna RybĂĄrikovĂĄ 4:6, 4:6.
    W 2004 wygrała dwa juniorskie turnieje singlowe w Gdyni i Zabrzu oraz w parze z siostrą Urszulą 4 juniorskie turnieje deblowe w austriackim Bergheim, Gdyni, Zabrzu i czeskiej Pradze.
    2005 [edytuj]
    23 kwietnia 2005 Radwańska uzyskała status profesjonalny.

    wikipedia



    " />
    Twórcy:Gatunek: Komedia romantyczna
    Reżyseria: Richard Loncraine
    Scenariusz: Adam Brooks, Jennifer Flackett

    Obasda:Kirsten Dunst - Lizzie Bradbury
    Paul Bettany - Peter Colt
    Eleanor Bron - Augusta Colt
    Nikolaj Coster-Waldau - Dieter Proll
    Jon Favreau - Ron Roth
    Bernard Hill - Edward Colt
    Sam Neill - Dennis Bradbury

    Fabuła:Zawodowy tenisista przeżywa kryzys. Jego kariera się kończy, a on sam z czołówki przesuwa się
    na ostatnie miejsca w rankingach. Na jego drodze staje młoda, ambitna tenisistka, która pomaga mu
    odzyskać wiarę we własne siły i daje mu nadzieję powrotu na korty Wimbledonu.

    Recenzja:Kolejna komedia romantyczna, a może po prostu film romantyczny. Jednak ten film juz jest o cyzmś, gdyż głowny temat filmu kręci się wokół sportowego wydarzenia jakim jest turniej tenisowy Wimbledon. Dość zabawany głowny bohater Peter, który znajduje się obecnie na 118 miejscy w światowym rankigu tenisistów, będąc kiedys na 11 miejscu, staje przed ostatnim w swojej karierze turnieju. Jednak tym razem porażka zdaje się z każda chwilą oddalać a to za sprawą młodej tenisistki - Lizzie, która natchnęła grę Petera oraz jego samego. Jak zawsze w takich filamch musi się poajwic ktos , kto stanie na pzreszkodzi, a w tej rolę wciela się ojciec Lizzie, który chce chronic sowja córke, ale jak się okazuje przed porażką w turnieju a nie przed miłością.

    Film momentami zabawny, ale co przede wszystkim zachwyca to piękne zdjęcia, reżyseria. Jak wiadomo tenis to dość długa gra zmagających się ze sobą zawodników i myślę, że reżyserowi udało się stworzyc z tego porywające widowisko. Oczywiście jak to w filmach romantycznych mamy kilka przydługich scen wzniesien i uniesień, ale tak poza tym na tle innych romansideł to wypada całkiem nieźle. Bardzo lubie aktora który wciela się w Petera - Paula Bettany, którego mogłam juz podziwiać w "Pięknym umyśle", czy w "Dogville" i myslę, że idaelnie wcielił się w postać rozkładającego sie tenisisty. Poza nim bardzo ładnie w filmie wypada Kristen Dunst ze swoim promiennym usmiechem itd, razem tworzą dość sympatyczną parę. Co tam będe się rozpisywac, film jak film jest do obejrzenia.



    " />Oj, nie grałem w tenisa już kawał czasu. Kości się zastały. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło .

    Miałem okazję zawitać na finale Queen's Clubu 2009. Przeżycie wspaniałe. Dwa lata temu udało mi się być na Wimbledonie. Tym razem chciałem zobaczyć drugi ze znanych brytyjskich turniejów. Udało się .

    Już od samego wyjścia ze stacji metra czuć było atmosferę tenisowego święta. Ludzie rozmawiali o dużych szansach Murraya na zwycięstwo. Wiadomo, że były wysokie. Gdyby wygrał, byłby pierwszym od 71 lat Brytyjczykiem, który tego dokonał. Trochę wstyd, prawda . Po kilku krokach seryjnie napotykane "koniki" oferowały bilety na finał. Jak widać, proceder ten nie tylko dotyczy Polski. Pozłacana brama z daleka witała fanów białego sportu (w klubie tym ten kolor właśnie obowiązuje). Tuż po jej przejściu rozpościerał się widok na kort centralny. Obok budynki klubowe z czerwonej cegły, sklep z gadżetami i korty boczne. Udało mi się na nie wejść i dotknąć trawy, a nawet poodbijać piłkę. Trawa jest kruciuteńka i nielicho gęsta. Piłka odbija się jak od perskiego dywanu.

    Na stadion dotarłem po jakiejś chwili. Najpierw zakupy. Objuczony koszulką, kubkami dla znajomych, ręcznikiem i czapeczką zasiadłem na trybunie (widok na zdjęciu). Przebiegu meczu opisywać nie będę. Kto widział, ten widział. Murray wygrał, Blake jak zwykle po momentach genialnych zagrań psuł "z uśmiechem na twarzy". Dekoracja odbyła się tuż po zakończeniu meczu. Brytyjscy celebryci szczerze gratulowali obu graczom. Brytyjskiemu Szkotowi i "półkrwi Brytyjczykowi" (tak był bowiem anonsowany przez przekornego stadionowego komentatora) Blake'owi. Szkot nawet pocałował publicznie swoją dziewczynę, co odbiło się głośno w prasie bulwarowej następnego dnia.

    Cóż, potem rozgrywka deblowa, która zgromadziła już przynajmniej 1/3 publiczności mniej. Jednak singiel, ze swoją elegancją, tempem cieszy się dużo większą popularnością. Kolejne uhonorowanie zwycięzców i ... czas wracać. Szkoda, bo było to niezapomniane popołudnie. Chciałbym tam wrócić. Przekraczając bramę usłyszałem od porządkowego:
    - See you next year, Sir.
    - I hope - pomyślałem

    * Do zobaczenia za rok / - Mam nadzieję

    Poniżej trzy zdjęcia z mojej wycieczki
    Załącznik:VIP sector.JPG
    Załącznik:Murray v Blake.JPG
    Załącznik:QC2009 Reward.JPG



    Radwańska: lekarz chciał umówić mnie na randkę z synem

    Tuż po zakończeniu wielkoszlemowego turnieju na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa (z pulą nagród 16,807 mln euro) powinno się wyjaśnić, kiedy Urszula Radwańska będzie mogła wznowić treningi, które umożliwią jej powrót do tenisa po półrocznej przerwie.

    "Nie jestem zadowolona, że siedzę w Paryżu tylko na trybunach. Bardzo brakuje mi tenisa. Zwłaszcza kiedy widzę, jak zawodniczki grają lub rozgrzewają się w szatni, choćby Agnieszka. A ja nic, tylko czekam" - powiedziała Urszula Radwańska.

    Krakowianka towarzyszyła w Roland Garros siostrze Agnieszce, choć wciąż nie może trenować w wyniku kontuzji kręgosłupa.

    "W Paryżu czasem oglądam ciekawsze mecze w players lounge (strefa dla zawodniczek), bo trudno się w tłumie gdziekolwiek dostać. No i pojawiam się na trybunach na meczach innych Polaków" - powiedziała Urszula.

    "Tu prawie nikt nie mówi po angielsku, co jest trochę denerwujące. Byłam w ubiegłym tygodniu w szpitalu, żeby zrobić zdjęcia kręgosłupa i lekarze też rozmawiali tylko po francusku albo na migi. To był dla mnie szok. Z tego powodu nie przepadam za Francją" - dodała.

    W styczniu lekarze w Melbourne, podczas wielkoszlemowego Australian Open, stwierdzili u niej pęknięcie kręgu w odcinku lędźwiowym kręgosłupa. Od tego czasu zawodniczka pauzuje, a jej ojciec i trener Robert Radwański liczy, że w ciągu najbliższego miesiąca wznowi treningi.

    "Wysłaliśmy wyniki prześwietlenia do USA, ale nadal niczego nie jestem pewna. Teraz był tam długi weekend i dlatego czekamy wciąż na odpowiedź od chirurga, który mnie operował. Jestem dopiero siódmą osobą na świecie, która poddała się temu zabiegowi (lekarze zalepili pęknięcie, żeby przyspieszyć proces leczenia). Dlatego lekarze we Francji, patrząc na zdjęcia, nie wiedzieli za bardzo, o co chodzi. W Europie takiej metody leczenia jeszcze nie ma" - powiedziała Radwańska.

    "Operację przeszłam w jednej z najlepszych klinik w USA, gdzie leczą się największe gwiazdy, piosenkarze, aktorzy itd. Lekarz dostał ode mnie rakietę z dedykacją. Ucieszył się, powiedział, ze sam gra w tenisa. Poza tym próbował mnie umówić na randkę z synem, ale ostatecznie do niej nie doszło" - dodała.

    Do kliniki w Los Angeles skierował rodzinę Radwańskich ich dobry znajomy z Indian Wells. Tuż przed Urszulą podobną operację kręgosłupa, ale w szerszym zakresie, przeszedł amerykański tenisista Taylor Dent.

    "Minęły dwa miesiące od zabiegu, ale czasem troszkę jeszcze boli. Szczególnie wtedy, gdy wykonam gwałtowny ruch albo mocno się schylę. Teraz jest już jednak o wiele lepiej. Najgorsze były pierwsze tygodnie, gdy jeszcze leżałam w klinice. Kiedy wstawałam do toalety, zajmowało mi to kwadrans, musiałam iść bardzo wolnym krokiem" - powiedziała tenisistka.

    Krakowianka przymusową przerwę w grze wykorzystała do nadrobienia zaległości towarzyskich oraz na uczelni.

    "Można powiedzieć, że mam wakacje. Przez wiele lat trenowałam trzy razy dziennie, a od pół roku praktycznie ani razu. Teraz miałam dużo czasu na odtworzenie znajomości, pójście do kina, ale także na wizyty na uczelni. Na razie nie chodziłam jednak na zajęcia. Ustaliłyśmy z Agnieszką, że to robimy razem. Zbierałam i kserowałam materiały. Uczymy się z nich i wspólnie pójdziemy zaliczać. Najbliższa sesja egzaminacyjna już po Wimbledonie" - powiedziała młodsza z sióstr Radwańskich.

    Kiedy okazało się, że uraz kręgosłupa jest poważny, krakowianka poprosiła przedstawicieli WTA Tour o +zamrożenie+ miejsca w rankingu (78. pozycja). Choć teraz znajduje się poza pierwszą setką, po powrocie będzie mogła wystąpić w ośmiu turniejach na podstawie wyższej lokaty.

    "Już nie mogę się tego doczekać i ciekawa jestem, w jakiej będę formie. Od tygodnia mogę trenować na stacjonarnym rowerze, a po takiej jeździe czuję przyspieszony oddech i bolą mnie trochę kolana. Muszę uważać, żeby w ten sposób nie nabawić się innych kontuzji, więc wszystko musi przychodzić powoli" - powiedziała Radwańska.

    "Z tych ośmiu turniejów w ramach "zamrożenia" mogę m.in. zagrać raz w Wielkim Szlemie, czyli pewnie US Open, a także w dwóch turniejach obowiązkowych dla czołowych zawodniczek. Sądzę, że wybiorę osiem pierwszych startów. Zobaczymy, jak to będzie. W pewnym sensie czuję się, jakbym od nowa zaczynała karierę. Nigdy wcześniej nie miałam półrocznej przerwy" - dodała.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zabaxxx26.xlx.pl