gacus2 napisał:
> Lubie Łódź. Ale zeby o niej marzyc? Nie, aj nie potrafie. ja kocham tylko
moją
> brzydką kochankę- Warszawę.
>
W Warszawie można się było zakochać, gdy centrum wyglądało zupełnie inaczej.
Jak patrzę na przedwojenne zdjęcia Marszałkowskiej to do złudzenia przypominała
Piotrkowską. Obecna Marszałkowska i okolice to najbrzydsze miejsca w mieście.
Zniknęły kamienice, klimat, ludzie, którzy tworzyli to miasto... Śródmieście
Łodzi ma to szczęście, że zachowało się i cieszy oko, jest miejscem, gdzie miło
przebywać (na warszawskiej Marszałkowskiej nie bardzo), nie huczą nad głową
autobusy (tak jak w ogródkach na Nowym Świecie - z rury wydechowej Ikarusa
prosto w nos), ceny są bardziej przystępne, poza tym - mam tam najlepszych
przyjaciół i znajomych, uwielbiam klimat tych wąskich uliczek z kostki
granitowej i sunące nimi tramwaje.
Pozdrawiam wszystkich mieszkańców i sympatyków Łodzi
Czy trzeba wymienić kostkę na Piotrkowskiej?
Czy trzeba wymienić kostkę na Piotrkowskiej?
Według wielu – tak.
Bo (lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/894818.html):
„Co prawda ulica została w tym roku gruntownie umyta za pomocą specjalnego
sprzętu, co kosztowało prawie 600 tys. zł, ale niewiele to pomogło - brukowa
kostka na Piotrkowskiej jest wyblakła, zniszczona i szpetna.”
„Według wstępnych szacunków, wymiana nawierzchni będzie kosztować kilkanaście
milionów złotych. Cena samego materiału - szarej kostki granitowej - to około
2 mln złotych.”
Ale czy kilkanaście milionów złotych nie można byłoby wydać na cele jednak
ważniejsze? W mieście jest wiele ulic w tragicznym stanie a miasto Łódź to nie
tylko Piotrkowska, której kostka wcale nie jest w stanie tak złym by ją zrywać.
Moja podejrzliwość każe doszukiwać się czegoś podejrzanego? Czy moje
spojrzenie na pieniądze publiczne jest tak koślawe?