Ja może dodam tyle, że czy amator zapalony czy fachowiec to wsio ryba, ważne , żeby dobrze zrobił. A dobrze zrobi jeśli użyje odpowiednich materiałów.
Po pierwsze lepiej gres niż płytki glazurowane, a jesli już glazurowane to mrozoodporne.
Po drugie lepiej dołożyć parę złotych do kleju i (szczególnie) fug tzw, elastycznych. oznacza to ,że nawet w przypadku jakichkolwiek ruchów termicznych taki klej i fuga nie popękają , bo się zachowają troszkę jak plastelina. Jest to istotne zwłasza w przypadku balkonów bez zadaszenia, czyli takich ,gdzie woda deszczowa i śnieg będą stale penetrować wszelkie szczeliny i szczelinki.
Jeśli chodzi o technologię wykonania należy zwrócić uwagę na dokładne wypełnenie fug, każda szczelina to potencjalne miejsce przedostawania się wody, i jej zamarzania zimą- to stąd biorą sie odpryski i odpadające płytki balkonowe. Mój kolega ma własny sposób na sprawdzenie dokłądności wypełnienia tekiej fugi: radełko do wycinania faworków. Przejeżdza takim radełkiem po fudze i jeśli jest pełna to nic się nie dzieje. Jeśli jest pusta, to się wykruszy.
Kolejna ważna sprawa to krawędż balkonu. Należy albo zatosować specjalne płytki ,takie zagięte do dołu, albo zrobić okap z blachy lub gotowej listwy, albo też okap z pociętych na paski płytek, wystających poniżej dolnej krawędzi płyty balkonowej przynajmnie na 2 cm. Chodzi o to, by woda nie podchodziła od spodu, tedy nawet częste zminay pogody: mróz , roztopy, mróz itd. nie będą powodem przedostawania się wody od spodu i odspajania płytek. Woda będzie po prostu skapywać w dół.
Spadek, o którym ktoś wspominał to sprawa oczywista i raczej dotyczy wykonania płyty balkonowej niż układania płytek, bo przecież zwykle nie wyrabia się spadku klejem. Ale, gdyb gdzieś ,ktos miał balkon bez spadku to faktyczne lepiej tym klejem wyrobić niż zostawić na płask. Należy tylko pamiętać ,że wartwa kleju nie powinna przekraczać grubości 2cm (dokładnie jest to opisane na opakowaniu) i przy większym balkonie w takim przypadku można sięzastanowić nad jakąś mieszanką wyrównującą ( i tańsza i warstwy do 5cm zwykle).
Witajcie,
Tak jak pisałem już wcześniej, 25.11.2005 odebrałem klucz do mieszkania (IV klatka, 5 piętro). Po pierwszej euforii, nadeszła pora na spojżenie bardziej krytycznym okiem na wymarzone mieszkanie i dopiero teraz dostrzegam wszystkie istotne niedoróbki, jakie umknęły mojej uwadze podczas odbioru. Ale po kolei:
Odbiór techniczny mieszkania odbywa sie w obecności przedstawiciela spółdzielni, Pana Witkowskiego oraz kierownika budowy. W zasadzie nikt nikogo nie pogania, ale mając świadomość tego że nad głową stoją trzy osoby którym zależy na czasie, trudno jest się skupić i chłodnym okiem obejżeć wszystko. Stąd moja generalna rada - dzień lub dwa dni przed odbiorem zarezerwować sobie co najmniej trzy godziny czasu, wejść do mieszkania i obejżeć wszystko na spokojnie tak dokładnie jak to tylko możliwe. Ja tego nie zrobiłem a oto efekty:
Podczas odbioru dostrzegłem i zgłosiłem następujące usterki:
- Rysa na ramiaku drzwi balkonowych - rysa raczej niewielka, ale głęboka i umiejscowiona tuż obok klamki, więc rzuca się w oczy.
- Zabrudzona ściana (elewacja) na balkonie obok rury odpływowej - zabrudzenie powstało prawdopodobnie podczas wiercenie otworów. Wystarczy więc tą ścianę albo odkurzyć, albo przemalować
- Niewielkie ubytki tynku w kuchni i łazience obok drzwiczek zasłaniających rury kanalizacyjne - w zasadzie drobiazg. I tak będą tam płytki, więc przy układaniu zostałyby uzupełnione.
- Luźno zamocowany jeden z grzejników - w sumie trzeba przyłożyc trochę siły żeby nim poruszyć, ale jednak mocowanie jest do poprawy.
- Wystające z tynku środkowe mocowanie okna balkonowego - blacha wystaje na ok. 0,5mm i po zamalowaniu jej nie byłaby pewnie widoczna, ale teraz jej widok drażni.
Jak widzicie więc, podczas odbioru zgłosiłem w raczej drobiazgi które tak naprawdę nie są istotne i można by je spokojnie poprawić we własnym zakresie. Co innego to co dostrzegłem dopiero później, po spokojnych oględzinach mieszkania:
- Drzwiczki rewizyjne w łazience (te, przez które zagląda się do liczników) umiejscowione są za nisko, przez co liczniki co prawda widać, ale nijak nie można sięgnąć ręką do zaworów odcinających wodę. Tak naprawdę i tak drzwiczki te będą przesuwane podczas wykańczania łazienki, więc można by to było odpuścić. Niewygodnie jest tylko teraz.
- Drobne ubytki tynku w kolejnych miejscach - też drobiazg - i tak przed malowaniem trzeba przejżeć wszystkie ściany
- Luźno zamocowany domofon - drobiazg, sam już to poprawię.
- Brak zaślepki w skrzynce bezpiecznikowej, przez co obok bezpieczników widać wszystkie kable wewnątrz. Rozmawiałem już na ten temat z Panem Szumnym (bardzo rzeczowy i miły człowiek) i obiecał wstawić zaślepkę
- Zabrudzona rama drzwi balkonowych, na zewnątrz, na samym dole. W tym miejscu też znajdują się otwory odwadniające ramy. Pomijając już to że są zaklejone klejem do glazury, to brakuje takich plastikowych osłonek,
- Źle wyprofilowana posadzka na balkonie. Owszem, posiada nachylenie w kierunku odpływu, jednak w pewnym miejscu znajduje się ona znacznie poniżej jego poziomu i teraz, kiedy spadł deszcz stoi tam piękna kałuża o rozmiarach 1m x 0.5m. Tego im nie podaruję. Kiedy sobie pomyślę że po każdym deszczu będę podziwiał takie kałuże to mnie szlag trafia. Dlatego dobra rada: weźcie ze sobą butelkę wody (niekoniecznie mineralnej ) i wylejcie ją na balkonie.
- Źle wypoziomowana wylewka w pokojach - co prawda sprawia ona wrażnie gładkiej jak stół (i taka też jest na większości powieżchni), jednak w rogach pomieszczeń jest zawyżona o jakieś 3 - 4mm (na dł. 40cm) i z pewnością będzie sprawiała kłopoty przy układaniu podłogi. Aby wykryć te nierówności, wystarczyła mi później zwykła poziomica, jednak niestety przy odbiorze nie dysponowałem nią a oko jak widać jest zawodne...
- Skrzypiąca wylewka - TO HIT! (a jednocześnie największe zmartwienie ) - w dużym pokoju wylewka jest podzielona technologicznie na dwie części oddzielone od siebie szczeliną dylatacyjną. Sęk w tym, że stając blisko ściany jedną nogą na jednej płycie wylewki, a drugą nogą na drugiej, podczas przenoszenia ciężaru ciała z jednej nogi na drugą słychać wyraźne i całkiem głośne skrzypienie. Dzieje się tak tylko przy jednej ścianie, przy drugiej jest OK. Z czego wynika to skrzypienie? Ano pewnie z tego, że obie wylewki umiejscowione na styropianie uginają się trą o siebie. Diagnoza jest oczywista, gorzej z pomysłem na zaradzenie tym odgłosom. Jeszcze co prawda tego nie zgłosiłem, ale jestem w kropce bo jakoś nie mam pomysłu w jaki sposób wykonawca mógłby tą wadę naprawić. A może Wy macie jakieś pomysły?
To tyle jeśli chodzi o wrażenia z pierwszych dni posiadania własnego M. Mam nadzieję że moje doświadczenia przydadzą się komuś. Piszcie o własnych spostrzeżeniach, wszyscy chętnie o nich przeczytamy
Pozdrawiam
Mariusz B.