logo
 Pokrewne renessmekolonie obozy letnie za granicąkolonie letnie jazda konnakolonie nad morzem POLTURkominek w stylu kolonialnykolonie w Polsce w górachkolonie letnie 3 tygodnioweKOLONIE JASTRZĘBIA GÓRAKolonializm w XIX wiekukolonie Gminne Piasecznakolonie za granicą 2006
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl
  • renessme


    Obserwacje z weekendu:

    22.05
    Kamionka "Bolko" w Opolu:
    kolonia śmieszek zalana doszczętnie (2 tyg temu było 20-30 par..)
    perkoz dwuczuby - cn5 (też potraciły legi przez powódź )

    Glinianka przu obwodnicy północnej miasta:
    mewa pospolita - para z gniazdem

    23.05
    Staw Nowokuźnicki (gm. Prószków):
    perkoz dwuczuby - para z gniazdem
    błotniak stawowy - 2 ♂ ♂ + 1 ♀
    myszołów - 2
    łabędź niemy - 1
    krzyżówka - 3 ♂
    łyska - nl (kilka)
    kokoszka - 1 (głos)
    brzęczka - 1 (śpiew)
    trzcicniak - cn 13 spiewających
    trzcinniczek, łozowka, potrzos - nl
    rokitniczka - 1

    łąki między Nową Kuźnią i Prószkowem:
    czapla biała - 6

    poligon w Winowie (gm. Prószków):
    myszołów - 1
    przepiórka - 1 (głos)
    ortolan - 1 (śpiew)
    lerka - 1

    obs. Mrówek i ja



    nie wiem czy istnieje w języku polskim słowo "wybudowania" , takie miejsce oddalonych od wsi zabudowań nazywano kolonia wsi Żelasy, o mieszkańcach mówiło sie że nie mieszkaja we wsi tylko na kolonii albo w przysiółku choć to ostatnie to chyba rusycyzm. Mówi sie tak do dziś bo każda większa wioska ma takie zabudowania, czasem był tam tartak, czy wiatrak albo kuźnia - ci też uzasadniało oddalenie.




    nie wiem czy istnieje w języku polskim słowo "wybudowania" , takie miejsce oddalonych od wsi zabudowań nazywano kolonia wsi Żelasy, o mieszkańcach mówiło sie że nie mieszkaja we wsi tylko na kolonii albo w przysiółku choć to ostatnie to chyba rusycyzm. Mówi sie tak do dziś bo każda większa wioska ma takie zabudowania, czasem był tam tartak, czy wiatrak albo kuźnia - ci też uzasadniało oddalenie.

    W języku polskim może istnieć każde słowo, jeśli tylko zostanie poprawnie, czyli zgodnie z regułami słowotwórstwa utworzone i będzie zrozumiałe. Natomiast słowo "wybudowanie" istnieje od dawna, świadczą o tym nazwy kilku wsi typu "Wybudowanie Michałowo". I znaczy to samo co kolonia i przysiółek (ten ostatni nie jest rusycyzmem). Na tym polega bogactwo żywego języka, że na określenie niektórych rzeczy czy pojęć mamy wiele słów.

    Dla mnie byłoby interesujące, czy tłumaczka książki Kosserta, pani Barbara Ostrowska użyła tego słowa, ponieważ jest ono znaczeniowo i słowotwórczo (ab- ~ wy-, bau to budowa, budynek) bliższe niemieckiemu niż kolonia, czy dlatego że tak właśnie mówili Mazurzy.

    A fragment o wybudowaniach jest jednak w książce "Prusy Wschodnie. Historia i mit" na str. 124.



    Witam, nie wiem czy w dobrym dziale piszę, jeśli nie to przepraszam. Mam taki problem gdyż przeszedłem kampanie Rzymską, Azjatycką i Egipską. Zacząłem grać w kampanie Amazonek i mam problem w 3 misji, mam podzielone plemię, jedno jest na górze Chi'Yu bez drewna druga ma pod dostatkiem materiałów, wiem że muszę mieć manę aby wysłać to drewno do kolonii ale mam taki problem że gdy chcę rozwijać północną kolonię i wojsko nie mogę bo nie ma nikogo, kto mógłby pracować czy to w kuźni czy w warsztacie płatnerza. Co zrobić, jak przejść tą misję. Proszę o pomoc.



    Chodzi mi o jakiś nieoficjalny dekompilator. Może ktoś coś słyszał

    Ostatnio miałem DUŻE zapasy żelaza. Kiedy tworzyłem wóz pionierski załadowały mi się 2 sztabki żelaza. Tylko jak dodać coś innego. Z tego co wiem da się założyć nową kolonię na innej wyspie, ponieważ górnicy nie potrzebują jedzenia od razu - jedzą dopiero po pracy. Po jednej kopalni węgla i żelaza, Hucie żelaza i kuźni. Wyprodukować 1 piłę, 1 topór, 1 kosę i ewentualnie wędkę. Ale górnicy też potrzebują narzędzia, które nie jest załączane do wozu pioniera. Można stworzyć powiedzmy 2 sabotażystów, a potem ich przemienić w normalnych osadników. Zostaną po nich kilofy! Tylko jest jeden problem. Większość misji nie dopuszcza rekrutowania sabotażystów.[/u]



    Nie wiem czy to dobry dział ale wrazie czego prosze przenieśc

    chodzi mi o to żebyscie podzielili się Waszym doswiadczeniem odnośnie pisania wszelkich artykułów do gazetek itp (nie, nie o pisane opowiadań :p) Ja np w podstawwoce w latach 4-6 wydawalem z kolegami gazetke klasowa o nazwie "Oszołom" i wychodziło świetnie naszym redaktorem naczelnym był szanowny administrator Ejsi no a potem w gim to byl Trzepacz... ale ptak po poltoraroku sie poddalismy bo nei chcialo nam sie wydawać. Otóz nasza gazetka była kolorowa zawierała treści dziwnej masci i nie tylko a pozatym dosc tanio. bo za zeta jakos tak.. no 2 razy Trzepacz wyszedl na skalę szkolna ale zostalsimy zbluzgani łagodnie mówiac przez gazetke szkolna ktora była mneijszego formatu czarnobiała i psoaidała czasem az do 5 speitych kartek A4 (foramt gazeti A5) a potem nam sie jzu nei chcialo.. głwieni zajmowalem sie pisaniem recenzji eventualnei spisywaniem :p casme kodami i czym innym no a zatriumfowalem artykulem o nazwe "Poradnik dla wygnanych..."w góry albo and morze czyli poradnik dla ludzi ktorym kazano pojechac na jakies kolonie ale nei chce im sie tam siedzieć

    Skoro doświadczenia reportersko-pisarskie to lepszym miejscem dla nich będzie Kuźnia Talentów dokąd ten wątek wrzucam.

    Galvar, Administrator.



    Ja to jednak mam szczęście. Niedługo będę mógł mieć kolonię i się zacząłem rozglądać za jakąś dobrą wysepką obok mnie.
    Oto co znalazłem w bezpośrednim sąsiedztwie:
    -Wyspa z winem i cudem Ogród Dionizosa
    -Wyspa z marmurem i cudem Świątynia Gai
    -Wyspa z siarką i cudem Kuźnia Hefajstosa

    Jeśli ktoś nie wie to wszystkie te cuda odpowiadają za zwiększone wydobycie tych materiałów luksusowych :)

    ...i którą tu wyspę wybrać?



    Gdyby mnie wrzucili do kolonii to najpierw rozeznał bym się trochę w sytuacji, pogadał z ludźmi , tak trochę sprawdził co i jak , kto jest bańdziorem a kto nie . Pogadał z Balem Parvezem i poszedł z nim do sekty. W sekcie po rozmowie z uprzejmym Cor Kalomem zostałbym nowicjuszem . Potem zapoznałbym się z Darionem i pomagał mu w kuźni żeby nabrać trochę krzepy. Dalej wybijał węże , prowadził interesy z Fortuno i z Balorem . Potem jako już doświadczony kowal dołączyłbym do straży i się dalej lenił. Jako strażnik to bym potem zwiedzał Nowy obóz i handlował z Cipherem i
    Sharkym i Mordragiem . Potem to bym polował dla rozrywki na orków i wszystko co by mi stanęło na drodze i tak czasem skóry dostarczał , czasem zbroje sprzedawał. B) . Bariera by runęła w odpowiednim czasie i cała hałastra uciekłaby z kolonii. Potem New adventure of me. :D



    Ponieważ dotyczy to kolonii niemieckich - umieszczam to w tym dziale.

    Wojna powietrza w koloniach to mało znane, epizodyczne akcje. Najbardziej spektakularna miała miejsce w niemieckim protektoracie w Kiau-Czaou. Przed wybuchem wojny przybył tam porucznik niemieckiej marynarki GĂźnther PlĂźschow. Przywiózł ze sobą dwa samoloty Etrich A-II Taube i wraz z podporucznikiem Milleroskowskim (w oryginale: MĂźlleroskowski) z III batalionu morskiego mieli zamiar sprawdzić możliwości działania w powietrzu na tamtym obszarze. Milleroskowski przed wybuchem wojny miał wypadek podczas lotu i został ciężko ranny, natomiast PlĂźschow brał udział w działaniach wojennych – odbywał loty rozpoznawcze oraz bombowe przeciwko japońskim wojskom lądowym i marynarce.

    Przed kapitulacją PlĂźschow opuścił Kiau-czou i wylądował w neutralnych Chinach. Uratował z oblężenia końcówkę drzewca III batalionu morskiego, pierścień łączący, fragment bandoletu oraz wstęgę ofiarowaną przez księcia Heinricha von Preussen. Udało mu się uniknąć aresztowania i przez Japonię i Amerykę przedostał się do Europy, gdzie rozpoznali go Anglicy i umieścili w obozie jenieckim.

    W Afryce Południowo - Zachodniej działał Aleksander von Scheele, przeniesiony tam w 1914 aby przetestować możliwości samolotów wojskowych w warunkach tropikalnych. Po wybuchu wojny wraz podporucznikiem austriackim Fiedlerem i lotnikiem Truckem latał na wszystkich znajdujących się tam maszynach – a trzeba powiedzieć, że było ich sztuk dwie. Brakuje im części zamiennych i odpowiednich warsztatów, jednak działają aż do maja 1915 roku. Scheele zdążył spaść z nieba siedem razy (!), jednak za każdym razem wznosił się z powrotem w powietrze. Gdy spadnie po raz ósmy dostanie się do niewoli.

    Z kolei w innej niemieckiej kolonii – Niemieckiej Afryce Wschodniej – przez jakiś czas w 1914 roku walczył niejaki BĂźchner. Przed wojną organizował tam pokazy lotów, po wybuchu wojny włączono go do sił obrony. Samolot podczas kraksy został częściowo uszkodzony, ale BĂźchner zdołał go odbudować w kuźni Afrykanera niemieckiego pochodzenia o imieniu Haller. Niestety, nie wiem do kiedy BĂźchner był aktywny.

    Najbardziej niewiarygodna akcja, którą można zaliczyć do działań powietrznych w związku z wojną w koloniach miała miejsce w 1917 roku. W Niemczech zrodził się plan pomocy dla walczących samotnie w Afryce oddziałom generała von Lettow-Vorbecka. W listopadzie z Bułgarii wyruszył w podróż sterowiec L-59. Wydłużony specjalnie do tej misji (226,5 metra), może udźwignąć 50 000 kg ładunku; prędkość wynosi 70 km/h, a pułap 8200 metrów. Dowódcą był kapitan Bockholdt. Do Afryki wieziono 3- karabinów maszynowych, 300 tysięcy naboi, 230 taśm do km z 58 tyś. naboi, 50 magazynków do km-ów z 13,5 tyś. naboi, 9 zapasowych luf do km-ów, 4 karabiny piechoty z 5 tyś. naboi (dla załogi do polowań, gdyby zabrakło żywności), a ze sprzętów niewojskowych: 61 worków z materiałami medycznymi i opatrunkowymi, 3 worki z przyborami do szycia, 700 kg żywności, 426 litrów wody pitnej oraz, na potrzeby podróży, 21,8 tyś. litrów paliwa i 1525 litrów oleju silnikowego. Te zapasy byłyby znacznym wsparciem dla oddziałów Lettow-Vorbecka, walczących nieprzerwanie od 1914 roku. Nawet materiały konstrukcyjne miały być przydatne – z powłoki i komór gazowych można było uszyć mundury i namioty, ożebrowanie wykorzystać jako anteny radiowe, a skórzane wykładziny chodnika gondoli przydadzą się do podzelowania butów.

    Sterowiec wyruszył 21 listopada. Za Konstantynopolem trafiono na silną burzę – maszyna traci prędkość, ale wychodzi bez szwanku. O świcie dotarto do Afryki. Po spokojnym przelocie nad Egiptem, w okolicach Chartumu kapitan otrzymuje meldunek, że Lettow-Vorbeck właśnie skapitulował, a sterowiec ma zawrócić do Europy. Po 95 godzinach i 6757 kilometrach L-59 wraca do Bułgarii, gdzie okazuje się, że wiadomość o kapitulacji była fałszywa i puszczona w obieg przez Anglików. Lettow-Vorbeck musiał walczyć bez pomocy z Niemiec, a szło mu to tak dobrze, że ostatnie pojedynki jego oddział wygrywał już po oficjalnym zawieszeniu broni w Europie.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zabaxxx26.xlx.pl