kochani, pomóżcie - czy robotnicze domki przy dzisiejszych ulicach Gomulickiego, Syrokomli, itd. nazywane były tylko "kolonią Abegga", czy jakoś inaczej??? bardzo proszę, rzućcie okiem w Wasze plany
Problem w tym że na większości starych planów Wrzeszcz kończy się w rejonie obecnego skrzyżowania Słowackiego-Grunwaldzkiej-Kościuszki i teren o który Ci chodzi nie jest uwzględniany. Ale wklejam kawałek planu z ok. 1908 r. (ze zbiorów Marka-Z), na którym to osiedle się znalazło, i jedyną nazwą jest tutaj "Fundacja Abegga" (Abegg-Stiftung).
Dziś z rańca przeprowadziłem poszukiwania bytomskich brzegówek.
Złaziłem bezowocnie masę terenów ruderalnych i nieużytków wzdłuż obwodnicy. Musiałem przejść koło osiedla robotników czeczeńskich - iście azjatyckie klimaty .
W końcu znalazłem brzegówki w ostatnim możliwym miejscu.
Za kościołem w Dąbrowie Miejskiej rozbierają piaskową hałdę pod A1. Masa ciężkiego sprzętu, hałas, ale ripkom to nie wadzi. Naliczyłem c.na 96 norek w fajnym, dostępnym miejscu. W jednej z nor siedziało razem 5 żebrzących podlotów
Krótki wywiad z pracownikiem uspokoił moje obawy. W pobliże kolonii spychacz ma wjechać dopiero za miesiąc - i to nie w celu rozbiórki skarpy, a wybierania żwiru spod tejże. Jest więc nadzieja, że kolonia się uchowa do końca sezonu.
Za rok teren ma być zrównany z ziemią
Pośród brzegówkowych mininorek - jedna owalna, duża - a'la żołnowa...
wracając widziałem na BB bączka... znowu "szczajony" pojawił się na moment wciąż w tym samym kawałku trzcin...
Prócz tego dwie inne pary rybitw strasznie kusi "rybitwia wysepka". Bardzo starają się tam chociażby przysiąść ale lęgowa para im nie pozwala... I to ma być kolonijny gatunek? Ploty jakieś
Zrobiłam plakaty i na razie rozwiesiłam w głównych miejscówkach (lecznice, sklepy zoo) ale jeszcze nie wszędzie. Jutro znowu porozwieszam jak będę mogła. Zrobiłam plakaty czarno-białe z informacjami plus kolorowe ze zdjęciami piesków z Ostrowca. Obie wersje ze "zrywkami" kontaktowymi do schroniska oraz numerem konta.
Ten piesek szorstkowłosy błąkał się na Kolonii Robotniczej przy Ul. Modrzewiowej. Dostałam takie informacje. Jutro podjadę tam i w jakimś sklepie poproszę o przyklejenie ogłoszenia. Ale z tego co ludzie mówili to on już dłuższy czas się tam kręcił i łasił się do ludzi.
Prawie 100 fotografów z całej Polski fotografuje postindustrialny krajobraz Śląska w ramach XII Pleneru Fotograficznego Alfaklubu - poinformowali jego organizatorzy.
Członkowie internetowego klubu z aparatami w dłoniach zwiedzają przemysłowe obiekty i ruiny w Zabrzu, Rudzie Śląskiej, Chorzowie i Katowicach.
W Zabrzu fotografowie-amatorzy robią zdjęcia m.in. w prywatnej kopalni węgla kamiennego Siltech, odwiedzą też szyb "Maciej", górującą nad miastem wieżę wodną, Borsig - rodzaj osiedla przyzakładowego dla pracowników kopalni, ze szkołą, przedszkolem, kościołem, przydomowymi ogródkami; Zandkę - osiedle wybudowane dla potrzeb pracowników huty, z ciekawostką - domem z żelaza; a także skansen górniczy Guido.
Oprócz Zabrza uczestnicy odwiedzą centrum Bytomia, poindustrialne ruiny w Rudzie Śląskiej i Czeladzi oraz kolonię robotniczą w Katowicach-Nikiszowcu. Rozpoczęty w piątek wieczorem plener zakończy się w niedzielę.
Wcześniej Alfaklub organizował plenery m.in. nad Bałtykiem, w Beskidzie Niskim i Puszczy Białowieskiej. "Tam można było fotografować piękne krajobrazy. Wyjazd na Śląsk to na pewno atrakcja dla fotografów z innych części Polski, ponieważ nigdzie nie ma tak unikatowych zabytków przemysłowych" - powiedział w sobotę PAP jeden ze współorganizatorów pleneru, Maciej Garczyński.
Internetowy Alfaklub zrzesza około tysiąca aktywnych miłośników fotografii z całej Polski. Zdjęcia wykonane podczas śląskiego pleneru będzie można oglądać na stronie internetowej klubu.
Cytat:
Bezimiennymiennymienny okaże się zaginionym synem króla Robara, którego dworskie koterie oskarżyły i spreparowały dowody jego zbrodni, za co Robar, chcąc nie chcąc musiał skazać go na pobyt w kolonii. Taki scenariusz jest też prawdopodobny.
Nieee....to juz bylo z Lee, tylko on nie byl synem tylko swietnym dowodcą...Bezimiennymienny pochodzi z robotniczej rodziny :)
Dot.: gdzie urządzić wesele w Ostrowcu Św.
Cytat:
Napisane przez ninuska
(Wiadomość 8673995)
monikinda już od dawna słyszałam, że ten ksiądz jest popier............. Niech się gość nie dziwi, że ludzie nie chcą w tej parafii ślubu brać. Wogole dziwię się, że chodzą na mszę doi tego "kościoła".Mam dla niego poropozycje- niech poświęci parafię i z niej kościół zrobi- na pewno będzie miał wzięcie na śluby. A sam niech się do tego baraku przeprowadz. 20 lat pieniądze zbierane a tu ledwo fundamenty. Dobra, bez komentarza bo juz się denerwuję...............: baba:
Dziewczyny o czym wy w ogóle mówicie:)
Ja właśnie jestem z tej parafii na Kolonii Robotniczej. Na tego proboszcza nie działa nic. Już tysiąc razy na ogłoszeniach parafialnych najeżdżał na "gówniarzy, którzy uciekają do innych kościołów, żeby wziąć ślub, a na swój nie chcą pieniędzy wykładać" (tak poza tym ogłoszenia trwają tyle ile kazanie). Jak jestem w Ostrowcu to patrze tylko jak coraz mniej osób do kościoła przychodzi.
A ja to załatwiłam w inny sposób. Ten Ksiądz nawet nie wie, że ślub wzięłam. Powiedziałam, że nie mam zamiaru się z nim użerać. A ponieważ licencja nie musi być z parafii panny młodej więc nie było problemu:) - Wszystko załatwiliśmy w parafii mojego męża.
Czytam sobie z pasją to co tutaj piszecie, i zaczynam mieć wrażenie że są w polskich miastach dwie równoległe rzeczywistości. Jedna to ta, do której trafiają ludzie pokroju Goscia84, straszący swoich wrogów gazem za paskiem, przemykających ulicami z wiecznym przeczuciem że ktoś zaraz spuści im łomot. Normalnie jakby mieszkali na osiedlach które są kolonią karną dla wszelkiej maści psychopatycznych morderców, gwałcicieli, naćpanych dresów oraz pijanych robotników wracających z budowy (z łopatami na ramieniu). Strach wyjść z domu, zagrożenie czai się za każdym rogiem!
Tylko że całe życie mieszkam w Warszawie. Chodzę sobie i jeżdżę po różnych miejscach. Pracuję na pradze, wychowałem się w centrum, obecnie mieszkam na służewiu. Sporo czasu miałem okazję spędzić na jelonkach - więc to nie jest tak, że spokojnie przeżyłem sobie życie na strzeżonym osiedlu, a rodzice wozili mnie transporterem opancerzonym do prywatnej szkoły. Jak każdy pod blokiem mam sfrustrowanych kolesi bez pracy popijających piwko, jak każdy mijam się na ulicy z pacjentami bez karku (za to w dresach). Jak wszyscy chodzę do pubów, bywam w miejscach gdzie można potańczyć ... i co? I przez 27 lat spędzonych w Wawie RAZ dostałem w pysk na ulicy, może ze dwa kolejne razy miałem okazję wdać się w jakieś szarpaniny. I koniec, cisza i spokój. Powiedziałbym, że może to dlatego, że mam jednak lekką paranoję na okoliczność swojego osobistego bezpieczeństwa, i uważnie rozglądam się dookoła. Ale - kupa moich nietrenujących znajomych jakoś bez tego też unika przykrych wypadków. Żyją sobie swoje życie, a to co złe najpewniej chodzi innymi ścieżkami.
No i to mnie zastanawia, mocno mnie zastanawia - jak to się dzieje, że ja tu sobie w ciszy i spokoju przeżywam życie, a w tym samym czasie moje miasto w opowieściach innych wygląda jak teren ogarnięty zamieszkami, albo przynajmniej krwawą wojną gangów?
A w jakim mieście Wy żyjecie?
Pozdrawiam,
AdamD