logo
 Pokrewne renessmeKomenda Wojewódzka Policji w KoninieKomenda Wojewódzka poliicji w BydgoszczyKomenda Wojewódzka Policji w PrzemyśluKomenda Główna OHP w Warszawiekomenda IP virtual-reassemblyKomenda Lotniska Nr 2 w RadomiuKomenda Policji Warszawa MokotówKomenda Miejska Policja OlsztynKomenda Główna Policji GdańskKomenda Miejska Policji w Suwałkach
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jamnix.pev.pl
  • renessme


    " />Drabina z koszem

    Wkrótce strażacy do akcji, zamiast 30-letnią enerdowską IFĄ, wyjeżdżać będą nowym, bezpieczniejszym podnośnikiem z udogodnieniami. Tydzień temu zakup za ponad milion zł trafił do remizy komendy.

    Najważniejszy jest kosz, którego stara drabina nie miała. W razie pożaru ewakuowani z wyższych pięter budynku nie będą musieli schodzić po chwiejnych przęsłach. Do kosza można mocować nosze, ma własne oświetlenie, działko wodno-pianowe, czy czujki zabezpieczające.

    Wóz na podwoziu Man przyjechał z firmy Bumar Koszalin. Jego ramię sięga 25 metrów wzwyż. - W razie potrzeby możemy nadal korzystać z 60-metrowego podnośnika z Chorzowa - mówi kpt. Marek Gajda, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Świętochłowicach.

    Razem z wozem zjechał też skokochron, piły do cięcia drzewa i stali-betonu. Nowy pojazd pozwala tworzyć duże kurtyny wodne - parasol wody zbija np. chmurę toksycznego amoniaku. Najważniejsze jednak, że strażacy nie będą musieli martwić się, czy stara IFA odpali, czy uda się wyciągnąć drabinę. - To nowoczesny sprzęt, o który staraliśmy się od kilku lat - mówi kpt. Gajda.

    Teraz strażacy-kierowcy muszą przejść szkolenie i zdobyć uprawnienia do prowadzenia wozu. - Więcej w nim automatyki - dodaje kierowca mł. asp. Grzegorz Strużyński. Na zakup wozu Urząd Miejski przeznaczył 400 tys. zł. Pozostałe środki zapewniła Wojewódzka Komenda PSP.

    (bib) - "Dziennik Zachodni" nr 1(13), 5 stycznia 2007 r.



    " />W dniu 27 lipca o godzinie 14.40 wpłynęło do PSK Piła zgłoszenie z dostrzegalni Lasów Państwowych, które zawierało informację o 4 widocznych miejscach w lesie, nad którymi unosi się dym.

    W pierwszym rzucie do akcji zadysponowano 6 zastępów gaśniczych w tym GCBM 18/8 na lotnisko w Pile celem tankowania samolotów gaśniczych. W trakcie działań gaśniczych wybuchały w nowych miejscach nowe ogniska pożaru.
    Po rozpoznaniu i konsultacjach ze Służbami Leśnymi i na prośbę KDR dodatkowo zadysponowano 8 kolejnych zastępów, w tym GCBM 18/8 z JRG Złotów oraz GCBA 6/32 z OSP Krajenka. Zatrzymano ruch na odcinku drogi Piła - Zelgniewo. Zorganizowane zostały 4 punkty czerpania wody - 2 ze zbiorników naturalnych (Jeziora Płotki i Jeleniowe) oraz 2 z cystern samochodowych.
    Na miejscu akcji utworzono punkt przyjęcia sił i środków, skąd dokonano dyspozycji na teren poszczególnych odcinków bojowych. W trakcie działań, dla sprawnego prowadzenia akcji utworzono 3 odcinki bojowe. Dla usprawnienia działań wprowadzono jednokierunkowy ruch (pętla od źródła pożaru do punktów czerpania wody), co spowodowane było bardzo wąskimi leśnymi drogami oddziałowymi. Na wszystkich odcinkach bojowych działania prowadziły 3 samoloty gaśnicze, które dokonały 30 zrzutów wody na palący się las.
    Na miejsce zdarzenia zadysponowano ZRM P2, który stanowił zabezpieczenie medyczne dla jednostek biorących udział w akcji gaśniczej.
    Po rozpoznaniu źródeł ognia znajdujących się w kilku miejscach 3 oddziałów lasu Nadleśnictwa Kaczory, zadysponowano wcześniej przygotowane siły trzeciego rzutu w skład których wchodziło 8 zastępów, w tym GCBM 18/8 z JRG Trzcianka oraz grupa operacyjna KP PSP w Pile - Komendant Powiatowy, Zastępca Komendanta, Dowódca JRG nr 1.
    W trakcie działań na miejsce zdarzenia zadysponowano około 55 osób - pracownicy Lasów Państwowych, w tym pilarze, którzy wykonali 3 przesieki w oddziale lasu nr 114 celem umożliwienia dotarcia wozami bojowymi do trudno dostępnych miejsc.
    W porozumieniu z Komendantem Powiatowym, PSK poprosiło WSKR o przygotowanie wsparcia działań gaśniczych z poza terenu powiatu pilskiego w postaci 4 ciężkich samochodów gaśniczych z napędem terenowym. Siły i środki z poza terenu powiatu nie zostały zadysponowane ponieważ o godzinie 17:50 do PSK Piła wpłynęła informacja od Komendanta Powiatowego o lokalizacji pożaru i przystąpiono do dogaszania.
    W trakcie trwania akcji, PSK Piła otrzymało zgłoszenie o podejrzanie zachowującym się mężczyźnie, podającym się za strażaka, który poruszał się po lesie z gaśnicą. Wspólne działania Straży Pożarnej, Służb Leśnych i Policji doprowadziły do jego zatrzymania. Ze wstępnych informacji otrzymanych od Policji wynika, że przyznał się do podpalenia.

    W gaszeniu pożaru udział brało 30 zastępów straży pożarnej (155 strażaków), 3 samoloty gaśnicze oraz 24 auta z Nadleśnictwa Kaczory i Zdrojowa Góra (55 leśników). Działania utrudniały: piaszczyste drogi, duże zadymienie oraz duży teren działań (5 oddziałów lasu). Spłonęło 22 hektary drzewostanu o zróżnicowanym wieku. W czasie pożaru zużyto 700 m3 wody.

    Źródło: PSP Piła



    " />A tak sobie wrzucę, bo nudno jest...


    ">Kolejna inspekcja stwierdziła nieprawidłowości w zakładzie stolarskim Sienkiewiczów w Jeziorkach.

    Kolejne zarzuty pod adresem Ireny Sienkiewicz

    Najpierw Państwowa Inspekcja Pracy, następnie Powiatowa Komenda Straży Pożarnej, a teraz Inspekcja Ochrony Środowiska. Wszystkie te jednostki stwierdziły naruszenia przepisów w zakładzie należącym do szefowej Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej. Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że stwierdzone nieprawidłowości mogą powodować zagrożenie dla środowiska naturalnego.
    JEZIORKI (gm. Kaczory). Przypomnijmy, że w trakcie styczniowej kontroli przeprowadzonej w zakładzie państwa Sienkiewiczów przez inspekcję pracy, stwierdzono naruszenia przepisów prawa pracy, w tym w szczególności przepisów bhp. "W związku z tym inspektorzy wydali stosowne środki prawne (m.in. decyzje nakazowe i wnioski w wystąpieniu) mające na celu usunięcie w zakładzie stanu niezgodnego z przepisami prawa pracy" - czytamy w piśmie Wielkopolskiego Inspektoratu Pracy w Poznaniu Oddział w Pile z 13 stycznia br.

    Zarzuty postawili szefowej Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej członkowie drugiego działającego w gminie stowarzyszenia ekologicznego, którzy uzyskali informacje, że warunki socjalne urągają tam wszelkim standardom i nie spełniają wymagań przepisów prawa: na terenie stolarni nie ma pomieszczeń sanitarnych, dostępu do bieżącej wody i toalety, a czynności fizjologiczne pracownicy są zmuszeni wykonywać pod gołym niebem, w pobliskim lesie.

    - Z początku pomyślałem, że to plotki, ale gdy informacje te potwierdziły osoby zatrudnione w zakładzie państwa Sienkiewiczów, uznaliśmy, że trzeba o tym poinformować odpowiednie służby - mówi Dariusz Krupa, prezes Stowarzyszenia Ekologicznego Północnej Wielkopolski - Nasze stowarzyszenie otrzymało również szereg zastrzeżeń zgłaszanych przez mieszkańców Jeziorek, dotyczących zanieczyszczania powietrza przez zakład.

    Sygnały te zostały przekazane Komendantowi Powiatowemu Państwowej Straży Pożarnej w Pile. "Z warsztatu bardzo często unoszą się opary i chmury gęstego, duszącego dymu, które powodują zadymienie całej okolicy. Unoszące się dymy są bardzo uciążliwe dla okolicznych mieszkańców oraz wzbudzają podejrzenie, że właściciele warsztatu prowadzą go niezgodnie z przepisami przeciwpożarowymi" - czytamy w zawiadomieniu.

    W wyniku czynności kontrolno-rozpoznawczych funkcjonariusze KP PSP w Pile stwierdzili nieprawidłowości w zakresie przestrzegania przepisów przeciwpożarowych. Na właścicieli zakładu nałożono decyzję administracyjną, w wyniku której stwierdzone usterki miały zostać usunięte.

    - Niestety, zakład jak dymił, tak dymi. Liczne skargi od mieszkańców wsi Jeziorki i Śmiłowo zmusiły nas do powiadomienia o tym fakcie pilskiej delegatury WIOŚ. Chcielibyśmy dowiedzieć się, jakie materiały są spalane w zakładzie państwa Sienkiewiczów, gdyż dym z ich komina powoduje duszności i silne drapanie w gardle - twierdzi Dariusz Krupa, który dysponuje kilkoma pisemnymi skargami od okolicznych mieszkańców.
    Inspektorzy WIOŚ przeprowadzili kontrole 12 kwietnia oraz 4 maja br. Czynności kontrolne wykazały uchybienia w zakresie gospodarki wytwarzanymi odpadami. Stwierdzono m.in. brak wymaganej sprawozdawczości oraz niewłaściwą eksploatację miejsca magazynowania trocin i pyłu drzewnego.

    Należy podkreślić, iż Irena Sienkiewicz sprawuje funkcję prezesa stowarzyszenia, które - pod pretekstem dbałości o środowisko - prowadzi działalność skierowaną przeciwko śmiłowskiemu Farmutilowi. Tymczasem już trzecia niezależna inspekcja stwierdziła w jej zakładzie naruszenia przepisów pozostające nie bez wpływu na stan środowiska, co w oczywisty sposób podważa wiarygodność kierowanej przez nią organizacji. Próba skontaktowania się naszych dziennikarzy z Ireną Sienkiewicz nie powiodła się.

    - Jak widać w naszym kraju wszystko jest możliwe. Niestety, dzisiaj każdy może bez problemu założyć stowarzyszenie, nazwać się ekologiem i działać na szkodę innych - komentuje sprawę Marek Barabasz, rzecznik prasowy Farmutilu. - Szkoda, że pani Sienkiewicz, jako zdeklarowany ekolog, nie chce zacząć od siebie i nie zajmuje się "bałaganem" na własnym podwórku.
    (red)

    Źródło: Tygodnik Nowy



    " />Co by się stało, gdyby przy Roksanie nie było strażaków?
    - Ratunku, Ratunku! - głos przerażonej nauczycielki usłyszeli wykładający akurat w jednej z klas pożarnicy. Okazało się, że 10 - letnia uczennica SP nr 3 zaczęła się dusić i sinieć. Strażacy zareagowali natychmiast i dziewczynce nic nie grozi.

    Już drugi tydzień trwają zajęcia strażaków z dziećmi z miejskich przedszkoli i szkół podstawowych w ramach akcji Podaruj Dzieciom Słońce. 22 stycznia ich obecność w SP nr 3 przy ulicy Szopena przydała się w dwójnasób.
    - Pomocy wzywała na korytarzu przestraszona nauczycielka. Koledzy akurat prowadzili lekcje w sąsiedniej klasie. Okazało się, że u jednej z uczennic wystąpiły poważne problemy z oddychaniem, zaczęła się dusić, dostała ataku dreszczy, zsiniała - relacjonuje Marek Gajda, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Świętochłowicach - Kolega natychmiast rozkazał ratownikowi przebywającemu w samochodzie przynieść torbę medyczną z zestawem R1 do sztucznego oddychania. Po tym jak podano tlen, stan dziewczynki się ustabilizował.
    Chwilę później 10 - letnią Roksanę zabrało, wezwane przez pożarników pogotowie. Młodej Świętochłowiczance nic już nie grozi. Nie wiadomo jednak co by było, gdyby nie obecność i szybka reakcja strażaków.
    Kursy, które w ramach akcji Podaruj Dzieciom Słonce prowadzi straż w Świętochłowicach trwają od 19 stycznia, a zakończą się w marcu. Położone w pobliżu komendy szkoły i przedszkola mają zajęcia przy Harcerskiej, połączone ze zwiedzaniem straży. Do pozostałych mundurowi wykładowcy dojeżdżają.
    Marek Gajda skrupulatnie przygotowuje się do lekcji z najmłodszymi.
    - Opracowałem sobie 14 punktowy konspekt, według którego prowadzę zajęcia. Program zatwierdziło MENiS. Dostaliśmy specjalne podręczniki.
    Lekcje mają uczyć dzieci ostrożności, zarówno w domu jak i poza nim. Zwrócić ich uwagę na wszelkiego rodzaju niebezpieczeństwa, począwszy od prądu elektrycznego, poprzez ogień i zabawę na wysokości, na groźnych roślinach kończąc. Pokazać, co robić by unikać oparzeń, skaleczeń i zatruć. W starszych klasach wprowadzamy nawet podstawy pierwszej pomocy.
    Strażacy przyznają jednak, że możliwość zobaczenia garażu straży, przymierzenia hełmu, usadowienia się za kierownicą wozu, czy też sprawdzenia jaką długość ma wąż gaśniczy to, to na co dzieci czekają najbardziej.
    Przedszkolaki goszczące w komendzie, w piątkowe przedpołudnie również chciały zobaczyć i dotknąć wszystko. Każdy oczywiście chciałby zostać strażakiem.
    - Wolimy być tutaj, niż siedzieć w przedszkolu. - mówią 6 - letnie Martyna i Roksana, które podobnie jak Patryk i Sebastian stoją w kolejce pod kabiną wozu gaśniczego. Chłopcy są dumni, że już teraz nie mają problemu z dźwiganiem strażackiego sprzętu.
    - Ja uniosłem plecak... - A ja piłę i siekierkę - chwalą się.
    Odpowiadający za porządek na sali mł. ogniomistrz Henryk Mikosz nie obawia się, że maluchy coś niechcący rozmontują.
    - Wszystko jest dobrze zabezpieczone, poza tym do tego trzeba by dobrych narzędzi - śmieje się strażak - Trzeba mieć tylko dobre podejście, na wszystko oko i będzie ład - sam mam dwójkę dzieci, coś o tym wiem...
    We wspólnym programie Komendy Wojewódzkiej PSP i Kuratora Oświaty, który ma na celu poprawę stanu bezpieczeństwa dzieci, w Świętochłowicach weźmie udział kilka tysięcy uczniów i przedszkolaków.
    raf
    Urszula Suski, dyrektor Przedszkola Miejskiego nr 3
    - Takie akcje są bardzo potrzebne, dzieci mogą się wiele dowiedzieć. Gdybyście widzieli jak się cieszyły, kiedy usłyszały, że będą mogły zwiedzić komendę. Od dziś w przedszkolu nr 3 mamy samych strażaków, to pewne!

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zabaxxx26.xlx.pl