logo
 Pokrewne renessmekomputery pokładowe w samochodach jakie mają funkcjekorozja samochodów używanych Rankingkomis Samochodowy Zawada Mysłowicekomu zgłosić sprzedaż samochoduKomis samochodowy w Targowisku MARPEXKomis samochodowy Jelenia Górakomputery pokładowe w samochodach wikikomis samochodowy w Niemczech Hamburgkolory kabli do radia samochodowegokomputerowy słownik samochodowy angielski
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ugrzesia.htw.pl
  • renessme


    Nic nie chcę sugerować. Po prostu mam problem ze sprzedażą. Auta są ok, a ceny
    jakie zaczęły się ostatnio robić doprowadzą do tego, że jeszcze na nich stracę,
    jak dłużej postoją.
    Próbowałem już paru metod bezskutecznie. Ostatnio poczytałem na necie, że
    AutoBiznes się zmienił, w tym tygodniu go kupiłem i jestem ciekawy, czy
    ogłoszenia u nich są skuteczne. Bo nie próbowałem tam dawać jeszcze.
    Gazety, o których piszecie to Dolny Ślask, co w moim przypadku odpada, mieszkam
    pod Warszawą.
    pozdr
    Polon

    Zamierzam wystawic kilka samochodów sprowadzonych z Zachodu
    (glównie ople) i nie wiem co wybrac. Wstawic je do komisu czy
    dac ogloszenia do prasy? Ostatnio gazeta AutoBiznes mocno sie
    zmienila i zastanawiam sie nad skutecznością sprzedazy za jej
    pośrednictwem. Pewnie mają teraz wyzszą sprzedaz? Czy ktoś moze
    mi poradzic co sie bardziej oplaca, a przede wszystkim jest
    szybsze? Polon

    Przepraszam za pytanie - chcesz sprzedac auta, czy zasugerowac nam
    pewne pismo (... lub czasopisma :))??

    ps. To po przeczytaniu Twojego poprzedniego posta nasunelo mi sie
    to pytanie...

    --
    Pozdrawiam
    Sebastian S.

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl




    Jakie serwisy internetowe polecacie do szukania samochodów? Czy nie uważacie
    ze ceny na www.gratka.pl sa troche zawyżone?


    Gratka i trader działają dziwnie - ostatnio chciałem zobaczyń Reno 25 w
    jednym z komisów a okazłao się że wózek sprzedany a oferta wisi.
    Na jesieni polowałem na CC/SC 900. Obdzwoniłem dostępne ogłoszenia osób
    fizycznych i zawsze okazywało że już nieaktualne. Lipa.

    Na dolnym śląsku jest gazeta z ogłoszeniami "Autogiełda dolnośląska".
    Jej internetowe wcielenie (bez namiarów na psrzedawcę) jest dostępne pod
    adresem www.autogielda.com.pl. Możesz sobie wydedukowac ceny
    poszukiwanego auta.

    Michał



    Gość portalu: dlugopis napisał(a):

    > A ja bym chcial tam widziec Centrum Motoryzacyjne.
    > Spedzilem w kilku miastach w Niemczech troche czasu i czesto natrafiam na
    > ulice, gdzie skomasowane sa salony, warsztaty, sklepy i wszystko co zwiazane z
    > motoryzacja. A u nas rozsiane po calym miescie.

    Takie centrum (jego namiastaka) jest już przy Karkonoskiej (Polmozbyt -
    kilkanaście salonów róznych marek, warsztaty, po drugiej stronie Opel Dolny
    Śląsk , Seat , dalej renault Kotarba, a jest jeszcze wielki komis samochodowy na
    Wyscigowej, wielka stacja serwisowa dla wszelkiego rodzaju samochodów, 24 h ma
    powstać za 12-15 miesięcy tuż obok powstającego Auchana na granicy Wrocławia I
    Bielan, tuż przed zjazdem na autostradę, a obok tego centrum serwisowego
    planowany jest motel dla kierowców (prawdopodobnie francuskiej sieci Formuła 1)...

    Tak więc Twoje marzenia odnośnie takiego centrum motoryzacyjnego powoli sie
    spełniją, tyle, ze w zupełnie innej częsci naszego miasta...

    Pozdro !



    Jak mogę dodać jeszcze to uprzedzam przed kupnem samochodów na Dolnym Śląsku.
    P.S. Właściciele porządnych komisów powinni tych oszustów namierzyć i wydać ich Policji. Myślę, że w gronie samochodziarzy, wiadomo kto tak oszukuje.



    Interesujący artyk >
    2005-07-05 - PANORAMA DOLNOŚLĄSKA

    Tłok na głównych ulicach, walka o każde wolne miejsce parkingowe, a poza
    miastami jazda w długich kolumnach i ryzykowne, nerwowe wyprzedzanie – to
    dolnośląscy kierowcy mają na co dzień. A teraz najgorsze – lepiej nie będzie.
    Przynajmniej przez najbliższe pięć lat.

    Michael Douglas wysiada z samochodu, chwyta broń i wściekły rusza w miasto.
    Co zirytowało bohatera filmu „Upadek” Joela Schumachera tak bardzo, że
    uwalniając skumulowaną agresję zaczyna strzelać do ludzi? Korek, uliczny
    korek! Wszystko dzieje się na szczęście w Ameryce, a nie na Dolnym Śląsku.
    Ale uczucie rozdrażnienia, które ogarnia kierowców tkwiących w autach
    poruszających się w żółwim tempie, zna każdy z nas. Przykład?
    Koniec minionego tygodnia, krajowa „piątka” z Wrocławia do Jeleniej Góry.
    Przed nami autobus, dwa tiry i znów autobus. Na końcu kolumny czyhają
    kierowcy w autach osobowych, szukając kawałka prostej drogi do ominięcia
    choćby jednej zawalidrogi. Kierowcom puszczają nerwy, wyprzedzają na
    zakrętach, wracając na swój pas tuż przed nadjeżdżającym z naprzeciwka autem.
    Tak niebezpieczne manewry to codzienność na dolnośląskich drogach. Świadczą o
    tym choćby pojawiające się coraz to nowe przydrożne krzyże. Czy w
    najbliższych latach będzie lepiej, czy pojedziemy szybciej i bezpieczniej?
    Tak, pod warunkiem, że na wszystkie planowane roboty nie zabraknie pieniędzy.
    Bo pędu Polaków do własnych czterech kółek nie da się powstrzymać, choć na
    początku XXI wieku wydawało się, że samochodów na drogach będzie przybywać
    wolniej niż przez całą poprzednią dekadę. Sytuację zmieniło wejście Polski do
    Unii Europejskiej i otwarcie granicy przed stosunkowo tanimi, używanymi
    autami z Zachodu. Z danych wynika, że od maja ubiegłego roku przybyło na
    Dolnym Śląsku niemal 120 tysięcy pojazdów. Część stoi w komisach, część
    wyruszyła na zatłoczone drogi. Na początku 2004 roku na każdy dolnośląski
    samochód przypadało 18 metrów utwardzonej drogi, w maju tego roku tylko 15.
    Jeżeli tempo importu używanych aut nie osłabnie, pod koniec roku zbliżymy się
    do oszałamiającej liczby 1,3 miliona pojazdów. A wówczas trzeba będzie
    pozbawić każde auto kolejnego metra drogi.

    To wszystko jednak szacunkowe dane. Okazuje się, że w tej chwili nikt nie
    wie, ile dokładnie samochodów zarejestrowano w naszym województwie, bo
    nowoczesny system komputerowy centralnie ewidencjonujący pojazdy uniemożliwia
    tworzenie takich statystyk. Będą one znane dopiero w sierpniu, gdy opublikuje
    je Główny Urząd Statystyczny.

    Miejskie koszmary
    Samochodów w naszym regionie przybywa, ale też Dolnoślązacy znacznie częściej
    niż kiedyś siadają za kierownicę.
    – Jeszcze 10 lat temu rzadko spotykało się osobę, która przejeżdżała więcej
    niż pięć tysięcy kilometrów rocznie. Dziś dwa, a nawet trzy razy tyle to
    standard – podkreśla Grzegorz Roman, dyrektor wydziału architektury i rozwoju
    we wrocławskim magistracie. Jeszcze więcej czasu za kierownicą spędzają
    przedsiębiorcy i przedstawiciele handlowi.

    – Przejeżdżam nawet tysiąc kilometrów tygodniowo, większość po Dolnym Śląsku –
    opowiada pan Jerzy, od 15 lat pracujący jako kierowca osobowego busa. W
    ubiegłym miesiącu woził Brytyjczyków pokazując im najpiękniejsze miejsca w
    naszym województwie. – Niestety, na wycieczkę wybrali sobie piątek, do
    Wałbrzycha jechaliśmy grubo ponad dwie godziny, nasze drogi chyba bardziej
    utkwiły im w pamięci niż zamek Książ – stwierdza.
    Jeszcze gorzej, gdy na Dolny Śląsk spojrzy się przez pryzmat miast. Gdyby
    wszystkie auta zarejestrowane we Wrocławiu, a jest ich około 300 tysięcy,
    wyjechały na miejskie drogi… nie pomieściłyby się. Dla każdego wystarczyłoby
    tylko 190 centymetrów.
    Problem dobitnie obrazują dane dotyczące ilości rejestrowanych pojazdów. Dwa
    lata temu we Wrocławiu zarejestrowanych było ponad 279 tys. samochodów, rok
    później 294 tys. Oznacza to, że na 1000 mieszkańców przypadają 473 auta,
    podczas gdy w 1995 roku tylko 295.
    Nie lepiej jest w innych miastach regionu. Korkują się Legnica, Wałbrzych i
    Jelenia Góra, w której tylko w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy zarejestrowano
    ponad pięć tysięcy samochodów.

    c.d.n



    Witam


    | Nie trzeba sprawdzac na policji, przy kupnie samochodu uzywanego wystarczy
    | przyjac zalozenie, ze bedzie to tylko wozek kupowany w Polsce w salonie,
    | nie sciagany zza granicy.

    To założenie eliminuje 60% aut (odliczając maluchy, cieniasy i poldki)


    Nie zgadzam sie, ja i moj znajomy znallezlismy w ten sposob Hondy Accord
    '91. Kupione w Polsce, nie sciagane i serwisowane. Nie sa to przeciez znowu
    takie popularne modele a jednak udalo sie!!!


    | Pozniej to juz tylko telefony do dealera i serwisow
    | gdzie byl naprawiany. Telefony sobie wypisujesz z ksiazki serwisowej i
    | faktury, koles zeby tego nie widzial, bo jeszcze do znajomego w serwisie
    zadzwoni.

    Ta metoda rzeczywiście jest obiecująca. Opiera się ona jednak na
    życzliwości
    naieznanych kupującemu osób.
    Dzwoniąc bowiem do serwisu musisz przekonać nieznajomą osobę żeby udzieliła
    Ci informacji o jednym z powiedzmy setek a może i tysięcy serwisowanych u
    nich aut. Musisz ją namówić aby przestała wykonywać w tym czasie swoje
    obowiązki, otworzyła bazę danych, znalazła w niej auto i powiedzia Ci co
    było naprawiane.
    Są to czasochłonne i wykonywane za darmo czynniości, których wielu osobom
    nie będzie się chciało robić


    A jednak znowu udalo sie, mnie jak i znajomemu, ja dzwonilem po serwisach,
    bo auto kupowalem w innym miescie, on po serwisach jezdzil i dzwonil (kiedys
    Hondy sprowadzala dziwna firma z malego miasteczka). Ludzie okazywali sie
    zyczliwi i pomocni. Mam na to teorie dlaczego tak bylo, jesli ktos bedzie
    chetny podziele sie.


    | Przewaznie maja tam zawsze baze danych co i jak
    | i kiedy naprawiali i kto go doprowadzal.

    Przeważnie rzeczywiście mają chociaż dotyczy to tylko średnich i dużych
    serwisów. Jednak zwykle w bazach są tylko auta serwisowane na gwarancji.
    Prowadzenie bazy danych aut pogwarancyjnych daje znacznie mniej korzyści.


    Serwisy Hondy maja takie bazy wprowadzone, chyba wszystkie serwisy, pozatym
    jest to chyba konieczne do prowadzenia rachunkow i do trzymania gwarancji na
    wykonana usluge, przeciez tych danych juz chyba nikt nie trzyma w
    segregatorach na scianie!


    | Jesli w tych danych wszystko sie
    | zgadza
    | szanse na to, ze samochod jest kradziony sa naprawde mizerne...

    Zgadzam się. Jednak moje doświadczenia zdają się temu przeczyć. Jakieś
    dziesięć lat temu widziałem jak jeden z członków mojej rodziny kupił
    kradzionego Forda Taunusa. Auto było własnością poprzedniego właściciela
    już
    kilka lat. Było serwisowane w jednym warsztacie i dopiero jak pojechaliśmy
    do tego warsztatu to po raz pierwszy spojrzano na numery silnika. Były
    chamsko przebite.


    To trzeba bylo kupowac nie sprowadzonego ale kupionego w Polsce, wtedy mozna
    zadzwonic do sprzedawcy i sprawdzac czy zgadza sie z faktura, to dokument
    scisle wymagany!!!


    | Te czynnosci to i tak male piwko w porownaniu z czasem i kosztami jakie
    | zajmuje znalezienie atrakcyjnego egzemplarza. To tak naprawde juz tylko
    | formalnosci.

    To jest interesujący temat. Ciekaw jestem ile czasu zajmuje znalezienie
    bezpiecznego a jednocześnie atrakcyjnego cenowo używanego auta. Załóżmy że
    nabywający pracuje od 7.00-15.00 od poniedziałku do piątku i że na giełdy
    jeździ raz w tygodniu. Ile dni zajmie takiej osobie znalezienie wg podanego
    przez Pana sposobu
    właściwego auta. Oczywiście w grę wchodzą również komisy i ogłoszenia


    Ja szukalem okolo 2 miesiecy, ale niezbyt energicznie, bylem pare razy na
    gieldzie, Slomczyn i Zeran, raz pojechalem do Siedlec, pare razy zjezdzilem
    Warszawe, wreszcie dobry egzemplarz znalazlem w Poznaniu, z ogloszenia w
    telegazecie, w sumie obejrzalem okolo 7 samochodow, obdzwonilem wiecej.
    Wczesniej mialem ustalone warunki jakie musi spelniac, typ silnika itp. Byly
    to wszystko te same modele, nie pasowal mi wyglad, badz historia auta.


    | Takie badanie nie jest w sumie konieczne, jak sie ma w miare wprawne oko

    Myślę że są. Osób które mają wprawne oko jest niewiele. Znam
    kilkudziesięciu
    kierowców i żaden z nich nie ma takiego oka.


    Strzezonego... i tak dalej. Ja polegalem na swoim oku, nie zawiodelm sie.


    | Porownaj to sobie pozniej z satysfakcja, tego ze znalazles sobie dobre
    auto
    | w znakomitym stanie i patrzysz z wyzszoscia na kolesia, ktory za takie
    same
    | albo i wieksze pieniadze pyrka sobie malutkim samochodzikiem ze
    zdychajacym
    | silnikiem a Ty jedziesz duza, komfortowa bryka z poteznym motorem!!!

    Z tym bym nie przesadzał. Sam skusiłem się kiedyś na takie bryki. Najpierw
    zamiast 5 letniego malucha kupiłem 10 letnie Mirafiori 2,0. Oszalałem na
    punkcie tego auta zanim nie ukradli mi tylnych reflektorów i zanim nie
    pękła
    uszczelka pod głowicą. Znalezienie lamp zajeło mi całe wakacje a uszczelkę
    sprowadziłem z Włoch za pół miesięcznej pensji. Potem miałem Forda Taunusa
    (ale nie tego kradzionego). To był krążownik. Tylko że jak się nagrzał to
    nie chciał odpalić aż do ostygnięcia. Na Dolnym Śląsku nie było takiego
    mechanika który by na to coś potrafił poradzić. Potem kupiłem 5 letnie UNO.
    Wtedy było ono alternatywą nowego cieniasa. Nie była to duża bryka ale
    silnik miało mocny. Rzadko stało w serwisie ale za to długo.


    Po pierwsze, spojrz na ustalone warunki to musi byc auto sprzedawane w
    Polsce, czyli jednak w miare popularne w kraju, co powoduje, ze i czesci sa
    dostepne i serwis sie znajdzie. Po drugie, jesli kupujesz auto o jakims tam
    przebiegu i wieku, niemalym przeciec to trzeba kierowac sie satystykami
    awaryjnosci, przykro mi, ale wybrales auta, ktore zaliczane sa do dosc
    awaryjnych. Trzeba po prostu troche sie zastanowic co sie wybiera!

    Polecam strone Hondy z mojej stopki a w niej artykul: Jak kupowac uzywane.

    Pozdrawiam
    Rafal Ogrzewalski
    ================================
    raf@priv.onet.pl      www.honda.ibe.pl
    GSM:+48602639760   ICQ:17354111
    ================================

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zabaxxx26.xlx.pl