" />Po pierwsze to Igrzyska się dopiero zaczynają i gadanie o kompromitacjach odłożyłbym do czasu ich zakończenia.
Póki co zawiodły tylko łuczniczki i to w drużynie. Florecistki siłą stały i stoją w drużynie, indywidualnie były incydenty i to głównie za sprawą Gruchały.
W pływaniu nigdy nie byliśmy mistrzami, mamy tylko cztery wybitne postaci, które przez ostatnie pięć-sześć lat są ciągle w czołówce. Myślę tu o Jędrzejczak, Korzeniowskim, Kizierowskim i ostatnio Sawrymowiczu. Reszta pojawia się i znika. Raz czy dwa nasi trafili w szczyt formy na mistrzostwach świata. A inni nie byli do końca jeszcze na fali lub po prostu nie przyjechali na czempionat.
W Żeglarstwie tak naprawdę mamy tylko Kusznierewicza, albowiem Miarczyński czy Klepacka są żeglarzami konkretnych warunków pogodowych. Tak samo było w Atenach np.
Brak infrastruktury ma bardzo duży wpływ. Po pierwsze sportowcy muszą częściej wyjeżdżać poza granice swoich miejsc pobytu. Porozmawiaj ze sportowcami olimpijczykami, czy poczytaj wywiady z nimi ile dni w roku spędzają poza domem. Ja będąc ciągle 280-300 na 365 dni w roku poza domem bym cholery dostał. A gdzie życie rodzinne, jakiekolwiek hobby. Ciekawe czy Phelps, czy jakikolwiek inny Amerykanin czy Australijczyk, czy ich rodaczki chciałyby trenować tak jak Polacy.
Podam na przykładzie pływaków. Brak basenu pełnowymiarowego w stolicy zmusza ich do częstych wyjazdów do Ostrowca Świętokrzyskiego, do Dębicy, Gorzowa Wielkopolskiego. W Warszawie olimpijczycy trenują na basenie 25 metrowym na AWF dzięki uprzejmości uczelni i to w strasznych dla potencjalnego sportowca godzinach. Z tego co czytałem i słyszałem mogą rano trenować od 5.30 do 7.00 czy coś takiego, a potem wieczorem. Oczywiście trenować, pływając na basenie. itd.
A inne dyscypliny? Dopiero co wybudowany tor kolarski z prawdziwego zdarzenia, dopiero co w Krakowie ma powstać kompleks kortów do tenisa ziemnego.
Kiedyś czytałem reportaż z treningów Blanika. To w jakich warunkach on ćwiczy jest cudem, że uzyskuje takie wyniki jakie uzyskuje. Wyobrażasz sobie, aby w czasie wykonywania skoków musiałbyś uważać, czy w trakcie rozbiegu nikt nie przetnie ci drogi? Dalej? Rozgrzewał się w małej halce, gdzie ledwo można się wyciągnąć ?
To jest żenujące.
Wioślarze też mają na dobrą sprawę jeden godny obiekt w Polsce czyli Maltę w Poznaniu. W Warszawie chyba pływają po Wiśle. I tak można wymieniać w nieskończoność.
A ich nędzna postawa? Cóż ty zdaje się oglądasz Igrzyska od soboty. Na każdych Igrzyskach jakie oglądałem i śledziłem wyniki był świetne, dobre i kompromitujące. W Sydney, gdzie w zawodach Judo wygraliśmy tylko jedną walkę a startowało chyba ponad 7-8 judoków. Zapaśnicy też dali czadu. Podobnie było w zapasach. Kolega Bieryt już w Barcelonie dał popis swojej głupoty. W Barcelonie bokserzy dostawali po ryju jeden po drugim, i to niezłe polskie nazwiska jak na tamten czas. Jedynie Bartnikowi udało się obronić honor Polaków. Cztery lata temu kolarze szosowi spisali się żenująco słabo. Najlepszy z nich Tomasz Brożyna był 56. tracąc do zwycięzcy prawie 9 minut. A z pięciu do mety dojechało 2. W Atlancie nasza drużyna siatkarska co prawda grająca jeszcze według starych zasad przepierdzieliła wszystkie 5 meczów ugrywając tylko słownie jeden set i tak mogę wymieniać i wymieniać w nieskończoność.
I jeszcze coś o mistrzach. Dawni nasi judocy: Rafał Kubacki i Beata Maksymow byli bitymi faworytami do medali i to w trzech Igrzyskach, a nie zdobyli ani jednego krążka. Nie wspomnę już o Kajakarzach, który co cztery lata są "zawsze" świetnie przygotowani a potem na Igrzyskach jest płacz i zgrzytanie zębów.
Fakt jest faktem, że kolejne Igrzyska to coraz większe wpadki naszych sportowców, głównie w sferze psychiki, ale przecież mózgów im nie przeszczepimy. A większości nikt nie zabierze kwalifikacji, bo nikt nie jest jasnowidzem, by przewidzieć czy akurat ten się nie wstrzeli i czegoś nie zdobędzie. Konia z rzędem temu, kto cztery lata temu przewidział by, że mało komu znana Paulina Barzycka będzie 2 razy 4.
Frustracje jednak u większości "niedzielnych kibiców" wzbudza fakt, iz póki co nasz dorobek wynosi 0. Ale już tyle Igrzysk widziałem i przeżyłem więc jestem odporny na takie sytuacje.
Ciekawe jakbyś się wypowiadał po Igrzyskach, w których najlepsze miejsce Polaka to 8. A tak było w Albertville w 1992 roku, na zimowej Olimpiadzie. Wówczas Stanisław Ustupski zajął takie miejsce w kombinacji norweskiej, jakże już zaniedbanej w Polsce konkurencji.
Na pocieszenie podam fakt, że medalu na 29. Igrzyskach w Pekinie nie zdobyły jeszcze tak znane reprezentacje jak: Bułgaria, Dania, Grecja, Serbia, Słowenia, RPA czy Portugalia.
Wygląda na to, że my na medal możemy liczyć dopiero w czwartek. Jutro nie ma szans by Korzeniowski i Baranowska zbliżyli się do podium. A Sławomir Mocek w szermierce, Julian Kwit w Zapasach, Krzysztof Szramiak w podnoszeniu ciężarów i Katarzyna Piłocik w Judo oraz Przemysław Niemiec w kolarstwie to była by sensacja, gdyby ktoś z tego grona zdobył krążek.