Czy ja jestem głupi? tp dla 20 skórek facetowi opłaciło się organizować gospodarczą garbarnię? nie wierzę - a ile wyfrunęło z Polski? W Europie idioci płacą wyższe ceny i to znacznie, szczególnie za czarne.
Swoją drogą to przedziwne, że ciemnogród jeszcze wierzy w lecznicze właściwości skórki z kota. Odrobinkę leczniczy jest żywy kot przykładany do gołego ciała, najlepiej pazurkami. :clapping: A poważnie, to kot jest w istocie przedziwnym zwierzakiem. Kładzie się na słońcu na rozgrzanym betonie, tam, gdzie każdy inny zwierzak umarłby z przegrzania. Umie oszczędzać energię. Potrafi regulować ilość wydzielanej śliny. Chodzi tak cicho, że nie przeszkadza nawet skacowanej głowie, ma wyczucie i uczucia. A jego organizm dla zdrowia potrzebuje przewagi jonów dodatnich odwrotnie niż człowiek. Zawsze znajdzie na człowieku chore miejsce aby się podleczyć wymieniając się ładunkami elektrycznymi, człowiek też korzysta. Spanie z kotem w jednym łóżku leczy rwę kulszową i korzonek (albo korzonki - nie pamiętam) A nade wszystko leczy swoim zachowaniem skołatane nerwy - bo to jest pieszczoch nad pieszczoch i mruczy uspokajająco. Fajny z niego kumpel.- nawet Kaczyński o tym wie.
Użytkownik aktrawk edytował ten post 19 maj 2010 - 19:29
podnoszą się głosy że już raz przecież płacimy za leczenie... a bo składka chorobowa a bo podatki... to ja z innej beczki: mój syn w tym roku zaczyna szkołę i jakoś nie oczekuję że z moich podatków które idą na edukację będzie jeszcze wyżywiony - w szkole istnieje możliwość wykupienia obiadów i tak było również 20 lat temu jak ja chodziłam do podstawówki... więc co złego w tym, że żywienie w szpitalu miało by być choć częściowo odpłatne? poza tym kto ostatnio był w szpitalu i na tym jedzeniu przeżył i mu smakowało? parę lat temu kiedy leżałam w klinice jedzenie na patologii ciąży przypominało pomyje - i tak itak prosiłam męża żeby mi coś przywiózł z knajpy bo po pierwsze to ze szpitala. po drugie niejadalne... symboliczne 7-8 złotych za jedZenie nikogo nie zabije (większość dziennie na bzdety w tym fajki lub piwko wydaje więcej);
druga rzecz ale o tym pisałam w innym wątku: symboliczna opłata za wizytę u lekarza pierwszego kontaktu zniechęci niektóre samotne emerytki do ślęczenia pod gabinetem w celu ucięcia sobie kilkunastominutowej gadki z lekarzem i ponarzekanie na korzonki...
leczenie państwowe wygląda tak że np. mój tato idzie państwowo do kardiologa (kolejka ok 3-4 mieśiące) a w między czasie leci do tego samego lekarza na tzw. wizytę prywatną (koszt ok. 150 zlotych) bo lerkarz wypisuje leki tak żeby starczało na 2 miesiące...
tak wygląda fragmencik państwowego leczenia...
i jeszcze jedno: armia młodych emerytów którym się nie chce robić i rodzice załatwiają renty...
niestety leczenie musi być częściowo odpłatne inaczej ci naprawdę chorzy będą umierać jako n-ty w kolejce
" />
">A gdzie powiedzialem, ze jestem przeciwko by-pass'om?
a gdzie ja powiedzialem ze jestes przeciwny? podobno medycyna mowi sama za siebie. no wiec mowi. dzieki (tfu!) bogu.
">To jest istotą tego filmu - zagrożenie braku dostępu do dobrej jakości żywności i różnych metod leczenia
shiiiiiitt, dostep do dobrej jakosci zywnosci juz dawno zostal zajebany. blame it on capitalism. "brak dostepu do roznych metod leczenia" oznacza tylko i wylacznie ze byle wrozbita nie bedzie mogl utrzymywac ze jego korzonki z mysiej palki sa lekarstwem takim samym jak inne, poddane atestom etc. specyfiki. chyba nie wierzysz ze EPA zabroni ci leczyc kataru kanapka z czosnkiem?
" />Ja, od pani ginekolog, do której chodziłam w sprawie leczenia nieplodności, dostałam mydocalm i mefacit, bo "ją również wówczas połamaly korzonki". Brałam lekarstwa "na korzonki" przykładnie, dopóki nie okazało się, że to nie korzonki a mój Maciek, który obecnie kończy już 3 lata!
kazda metoda leczenia uzaleznien jest dobra jesli zastanawiasz sie po co ludzie biora korzonek to ci powiem !!!!!!ludzie uzaleznieni ktorzy chca przestac pic chwytaja sie kazdej deski ratunku bo nie chca utonac !!!!!!mam w rodzinie osoby uzaleznione i wiem ze bez wspomagania dowolnymi srodkami metodami nie mozna sie wyleczyc dlatego wlasnie jest sens w cokolwiek i wiara chociazby w korzonki czy joge
W odpowiedzi na : Re: KUDZU wysłane przez marta dnia 2007-03-23 13:27:29:
: kazda metoda leczenia uzaleznien jest dobra jesli zastanawiasz sie po co ludzie biora korzonek to ci powiem !!!!!!ludzie uzaleznieni ktorzy chca przestac pic chwytaja sie kazdej deski ratunku bo nie chca utonac !!!!!!mam w rodzinie osoby uzaleznione i wiem ze bez wspomagania dowolnymi srodkami metodami nie mozna sie wyleczyc dlatego wlasnie jest sens w cokolwiek i wiara chociazby w korzonki czy joge
hehehehe :))) nie rozśmieszaj mnie :))
" />Od trzech dni cierpie na zapalenie korzonków. Pewnie zaraz sie zaczniecie śmiać ze w moim wieku i tak dalej...widać starość daje mi sie we znaki :)
Chodze po domu jak paralityk, nie potrafie sie schylić, normalnie usiąść, mam problemy nawet z zawiązaniem sznurowadeł. Znacie może jakies domowe, sprawdzone metody leczenia tej przypadłości? Dodam, że maści typu ketoprom i tym podobne prawie nic nie dają
Witam.
Dokładnie 22.06 udałam się do dentysty w celu leczenia dolnej prawej siódemki. Dwa tygodnie przed wizytą strasznie mnie ona rwała, dentysta przepisał mi antybiotyk. Wszystko było w porządku. 22.06 ząb został wyrwany. Jednakże obficie lała mi się z niego krew, tak więc następnego dnia dentystka nałożyła mi na niego jakiś lek, aby wytworzył się skrzep.
Okazało się, że ząb nie jest dokładnie wyrwany. Pozostał mi korzonek i kawałek ścianki, ale tu nawet nie chodzi o to.
Dokładnie mam problem z tym lekiem. Faktycznie skrzep się wytworzył, krew nie leci. Tylko.. mam wrażenie, że pozostałości po tym leku zostały mi na dziąśle wraz z niemiłym zapachem - w sumie pachnie( a raczej śmierdzi) jak nakładany lek u dentysty... ale obawiam się, że to może byc ropa. Na dziąśle widac niewielkie białe coś.
Bardzo się tym niepokoję. Wizytę u chirurga w celu wycięcia korzenia mam 01.07. Mam jeszcze jedno pytanie, czy w takim wypadku bez oporów mogę brac udział w "zakrapianej imprezie", która odbędzie się 29. czy raczej sobe tym zaszkodzę ?
Z góry bardzo dziękuję !
" />1. O rodzinie - nie sądzisz, że nieco zbyt ogólne stwierdzenie? No i było jeszcze coś o szkoleniach
2. O chorobie. Zgoda - bezpłodność to nie nowotwór. Co z tego, że najczęściej przyczyna jest fizykalna, a nie jest nią brak kolacji? Przestańmy więc leczyć krótkowzroczność, alergie pokarmowe i zapalenie korzonków nerwowych. Od tego się nie umiera.
3. O aborcji - Nelly dała tą wypowiedzią dosłownie w mordę wielu osobom. Dwie znam. Na szczęście nie biorą jej poważnie.
4. Nic się nie dzieje bez przyczyny. A chyba najrzadziej ta przyczyna to 'fanaberie".
Wybacz, Haniutka, ale dla mnie całość to dramatyczny stek bzdur. Jeszcze przejaskrawionych.
Ale ja to wkleiłam dla śmichu, nie dla polemiki.
" />Wczoraj przyszedł list że sprawa została umorzona. Jednak ja się tak szybko nie poddaję. Nie wiem ile zdziałam, ale nadal jestem dobrej myśli. Argumenty które podawali były dla mnie śmieszne.
Np. że ropień mógł powstać od róznych innych przyczyn. np upadek psa, zranienie się w krzakach, kopnięcie przez właściciela itd. Wszystko by było ok, gdyby pies mógłby się ruszać! Przecież on nawet ogonem nie merdał bo go bolało.
drugi argument to to, ze stan psa się nie poprawiał i nie poszłam z nim do weta następnego dnia. Z tym, że ten wet powiedział, że mam poważnie przemyśleć sprawę kastracji lub ewentualnego leczenia, które zazwyczaj nie przynosi rezultatu. Przy tej wizycie wet powiedział, ze nie jest w stanie nic więcej zrobić poza kastracją.
Jest 11 "argumentów" jednek większość jest z góry przegrana jak dla mnie. Teraz bedziemy pisać odwołanie i zobaczymy co dalej.
Najgorsze jest to, że wyszło na to, że jednak rację miał pierwszy wet. Nie przyznał się do błędu, który bylo widać gołym okiem. Prostata a korzonki? U drugiego psa poprawa następowała z dnia na dzien...
U nas zatruły się 3 na 23 w stajni, tylko Campina była w najgorszym stanie (pozostałe nie wymagały kroplówek, zastrzyk z buscopenu je "ruszył").
Brrr... ja też cieszę się, że to zatrucie mimo wszystko było dość łagodne :/ Wet zresztą tak powiedział, jak pytałam o rokowania: Żyje jeszcze? To jest duża szansa, że da radę, tylko jelita trzeba ruszyć.
W sumie to te trzy konie stoją w "kolejności paszowej" niedaleko siebie... prawie na końcu, Campi jest 4 od końca, drugi wałek 3, a trzeci jest ostatni. Tylko drugi od końca się uchował z tych "końcowych" - może mniej żarłoczny i nie zjadł tej kiszonki?
Uwierzcie mi, gdybym miała jakąkolwiek alternatywę, to też powiedziałabym, że mój koń kiszonki jadł nie będzie :( Ale nie ma wyjścia, bo po prostu nie ma siana na taką dużą stajnię w naszym regionie w tym roku! Będziemy jeszcze szukać, jeśli uda się zapewnić dobre siano na zimę dla wszystkich, to jest spora szansa, że kiszonkę uda się wyrzucić z diety...
Co do korzonków i resztek trawy -- jej nigdy takie rzeczy nie szkodziły, rąbała gałęzie jak dzika całą zeszłą zimę, chodziła po pastwisku w każdą pogodę, sucho, mokro, w trakcie deszczu - nic. Zapiaszczenie wet wykluczył (zbyt nagłe, no i trzy konie naraz) -- profilaktycznie i tak ją odpiaszczę po skończeniu leczenia. Spleśniałe chlebki odpadają, nie kręcą się dziwni ludzie karmiący bułką z szynką, wszystko, co dostają konie, podlega kontroli...
" />Imię: Berud
Rasa: Elf
Klasa: Druid
Opis:
Historia:
Cechy:
Kondycja 4
Poruszanie 3
Siła 1
Zmysły 6
Zręczność 4
Intelekt 3
Ogłada 3
Wola 6
Żywotność 13
Umiejętności:
Czytanie i pisanie
Leczenie
Magia: modlitwy
Nasłuchiwanie
Jeździectwo
Pływanie
Przetrwanie: las
Skradanie
Spostrzegawczość
Sztuka: rzeźbienie w drewnie
Wiedza: rośliny i zioła
Wiedza: zwierzęta
Pieniądze:
5 orenów
Broń:
Drewniany kostur
Pancerz:
Ekwipunek:
Sakwa
Sakwa z ziołami i korzonkami
Ubranie podróżne
Zestaw podróżny: racje żywnościowe na trzy dni, bukłak z wodą.
Reputacja:
Zarzecze: 0
Punkty Doświadczenia:
110
podnoszą się głosy że już raz przecież płacimy za leczenie... a bo składka chorobowa a bo podatki... to ja z innej beczki: mój syn w tym roku zaczyna szkołę i jakoś nie oczekuję że z moich podatków które idą na edukację będzie jeszcze wyżywiony - w szkole istnieje możliwość wykupienia obiadów i tak było również 20 lat temu jak ja chodziłam do podstawówki... więc co złego w tym, że żywienie w szpitalu miało by być choć częściowo odpłatne? poza tym kto ostatnio był w szpitalu i na tym jedzeniu przeżył i mu smakowało? parę lat temu kiedy leżałam w klinice jedzenie na patologii ciąży przypominało pomyje - i tak itak prosiłam męża żeby mi coś przywiózł z knajpy bo po pierwsze to ze szpitala. po drugie niejadalne... symboliczne 7-8 złotych za jedZenie nikogo nie zabije (większość dziennie na bzdety w tym fajki lub piwko wydaje więcej);
druga rzecz ale o tym pisałam w innym wątku: symboliczna opłata za wizytę u lekarza pierwszego kontaktu zniechęci niektóre samotne emerytki do ślęczenia pod gabinetem w celu ucięcia sobie kilkunastominutowej gadki z lekarzem i ponarzekanie na korzonki...
leczenie państwowe wygląda tak że np. mój tato idzie państwowo do kardiologa (kolejka ok 3-4 mieśiące) a w między czasie leci do tego samego lekarza na tzw. wizytę prywatną (koszt ok. 150 zlotych) bo lerkarz wypisuje leki tak żeby starczało na 2 miesiące...
tak wygląda fragmencik państwowego leczenia...
i jeszcze jedno: armia młodych emerytów którym się nie chce robić i rodzice załatwiają renty...
niestety leczenie musi być częściowo odpłatne inaczej ci naprawdę chorzy będą umierać jako n-ty w kolejce
Proponuję aby symbolicznie więźniowie też współpłacili (symbolicznie). Twój Tata idąc do Kardiologa jak piszesz płaci 150 złotych za wizytę - jak wprowadzą współpłacenie cena za wizytę wzrośnie . Obecnie leczę się prywatnie . Publiczna służba zdrowia jest dla emerytów i rencistów . Ja nie mam czasu na stanie w kolejkach . Jestem chory dzwonię do lekarza , przyjeżdza płacę za wizytę 100 zł . I to mi pasuje . Po Podwyżce cena jego usługi na pewno wzrośnie i wtedy będę się zastanawiał czy czasem nie przejść się do lekarza osobiście - kolejki przez to się wydłużą . Bo napewno nie tylko ja zrezygnuję z prywatnego leczenia , a z tego co wiem to większość leczy się jak ja . Kolejny genialny inaczej pomysł ewy kopacz to chyba jest.