Tychy - Straż miejska wzięła się za porządek na giełdzie kwiatowej
21.11.2008
Nowe rozwiązanie ma poprawić bezpieczeństwo pieszych i ułatwić życie tyszan mieszkających w pobliżu.
- To oni zgłosili się do nas z prośbą o interwencję - wyjaśnia Andrzej Doniec, kierownik działu administracji drogowej Miejskiego Zarządu Ulic i Mostów. - Narzekali, że w dni targowe nie mogą wydostać się z domów, bo handlujący i klienci giełdy blokują drogi dojazdowe i główną ulicę.
Sytuacji nie ułatwia też sąsiedztwo Rejonowego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Ciężarówki opuszczające jego siedzibę włączają się do ruchu mniej więcej w tym samym czasie, gdy na ulicy i tak jest już wystarczająco tłoczno.
Choć administratorzy giełdy mieli umowę z MZUiM-em na użyczenie ulicy w celach handlowych, to przyjęli jego argumentację. Większość wyproszonych z ulicy sprzedawców otrzymała w zastępstwie zadaszone stanowiska po takiej samej cenie.
- To jeszcze nie tragedia, ale wielu z tych handlowców miało stałych klientów, którym będzie teraz trudniej ich znaleźć - mówi Michał Kostelecki z firmy Synergia, największego spośród czterech administratorów giełdy. - Rozumiemy mieszkańców. Wiemy, że giełda bywa uciążliwa, zwłaszcza w sezonie. Moglibyśmy łapać i upominać osoby, które handlują w niedozwolonych miejscach, ale są tu tysiące sprzedawców. Nie możemy upilnować wszystkich.
Dlatego łapaniem, upominaniem i rozdzielaniem mandatów zajmuje się straż miejska. Za złamanie zakazu grozi nawet 5.000 zł grzywny. Kara nie ominie także kierowców, którzy będą niepotrzebnie zajmować pas drogowy, a strażnicy będą przymusowo usuwać wszelkie przedmioty i urządzenia z bezprawnie zajmowanego miejsca. Wszyscy zainteresowani otrzymali już stosowne zawiadomienia.
- Na razie jest spokój, nie musieliśmy nikogo na siłę przepędzać - twierdzi Ryszard Polcyn, komendant Straży Miejskiej w Tychach. - Prawdziwy sprawdzian czeka nas dopiero w grudniu.
- Listopad należy do najspokojniejszych miesięcy - potwierdza Wioletta Piltz, która to samo stanowisko na Śląskiej Giełdzie Kwiatowej zajmuje od 15 lat. - Tuż po Wszystkich Świętych ruch się uspokaja i nasila się dopiero przed Bożym Narodzeniem, choć problemy z parkowaniem są praktycznie zawsze.
Giełdę czeka kontrola tuż przed świętami, gdy do handlu przyłączają się sprzedawcy choinek.
- Równie dobrze można by mieć pretensje do osób, które sprzedają znicze przed cmentarzami - konkluduje Michał Kostelecki. - Myślę jednak, że dobrze się stało. Mam nadzieję, że bezpieczeństwo się poprawi.
Katarzyna Grygierczyk - POLSKA Dziennik Zachodni
http://tychy.naszemiasto.pl/wydarzenia/924494.html
W piwnicach pałacu Promnitzów będzie piwne spa
Iwona Sobczyk 2009-05-19, ostatnia aktualizacja 2009-05-19 17:41:01.0
Pałac Promnitzów w Tychach ma nowego gospodarza. Właściciel zamierza urządzić tu centrum konferencyjno-hotelowe. Odrestaurowany park ma służyć mieszkańcom.
Książęta pszczyńscy zbudowali pałac w Tychach w połowie XVII wieku. Zdecydowała książęca miłość do polowań i skłonność do wygodnictwa. Na polowania do lasów rozciągających się wokół Pszczyny można było wyjechać z głównej siedziby. Wyprawa do położonych dalej lasów murckowskich była bardziej męcząca. Potrzebna była baza wypadowa.
Myśliwski zamek Promnitzów był pierwszą powstałą w Tychach budowlą murowaną. W XVIII wieku jeszcze zyskał na świetności. - Został rozbudowany. Zyskał późnobarokowy wystrój z pilastrami na fasadzie, regularnymi podziałami elewacji i pięknym łamanym dachem polskim - mówi Maria Lipok-Bierwiaczonek, dyrektorka Muzeum Miejskiego w Tychach. Do II wojny światowej pałacowy park z kręgielnią, muszlą koncertową i piwiarnią służył jako popularne miejsce rekreacji mieszkańców. Później upaństwowiony zamek zaczął niszczeć. Dziś z elewacji odpada tynk, a zabytkowa muszla koncertowa jest upstrzona graffiti. Wandalom nie oparły się nawet 300-letnie parkowe drzewa. Niektóre są pomazane farbą, inne ktoś próbował podpalić.
Ostatnim właścicielem zabytku było miasto. - Koszt remontu byłby ogromny. Nie stać nas na to, dlatego zdecydowaliśmy się pałac sprzedać - wyjaśnia Aleksandra Cieślik, rzeczniczka magistratu.
Nowym gospodarzem jest tyska firma Synergia, właściciele Śląskiej Giełdy Kwiatowej i hotelu Flora. Obie inwestycje ulokowano w dawnych zabudowaniach browarnianych. - Mamy doświadczenie w adaptowaniu zabytkowych obiektów na nowe cele. Teraz zbieramy pomysły, w czerwcu zamierzamy spotkać się z wojewódzkim konserwatorem zabytków. Nie zrobimy nic bez jego zgody - zastrzega Ryszard Kostelecki, prezes Synergii.
W pogłębionych piwnicach zamku firma chce urządzić piwne spa. Wyżej będzie restauracja, na samej górze sale konferencyjne. Część hotelowa mieściłaby się w dobudowanym segmencie połączonym z zabytkiem szklaną przewiązką. - Mamy pomysł na dobudowanie nowoczesnego, prawie w całości przeszklonego budynku. Goście hotelowi mieliby widok na korony drzew - mówi Kostelecki.
Nowy właściciel zaczął od ogrodzenia całego terenu. Na razie wstępu do parku nie ma. - Musieliśmy to zrobić, żeby powstrzymać dalsze zniszczenia i mieć możliwość odnowienia go. Potem park zostanie udostępniony mieszkańcom - wyjaśnia Kostelecki. Już w czerwcu drzewom przyjrzą się specjaliści, zdecydują które wymagają przycięcia, a które leczenia. Muszla koncertowa ma znów zostać uruchomiona, a w części działki bardziej oddalonej od pałacu powstanie staw. Pompowana z niego woda strumykami będzie krążyć po całym parku. Dzięki temu nawet w upalne dni ma być tu chłodno. Park ma przypominać holenderskie kwietne oazy. Kwiaty będą kwitły od wiosny do późnej jesieni. - Kwiaty, które tam będą rosły, będzie można u nas kupić. To pragmatyczne myślenie - mówi Kostelecki.
Remont pałacu pełną parą ma ruszyć wiosną przyszłego roku. Na razie trzeba uszczelnić dach i rynny, żeby powstrzymać dalszą degenerację. Potem przyjdzie czas na wymianę dachówek i wzmocnienie konstrukcji budynku. Park ma być gotowy w kwietniu przyszłego roku. Na dokończenie całości inwestycji Synergia będzie potrzebowała około czterech lat.