Odebrany dowód rejestracyjny wędruje do Wydziału Komunikacji wraz z pokwitowaniem, następnie pokwitowanie zabrania dowodu wędruje do karty informacyjnej pojazdu wraz z aktualnym badaniem technicznym. Aby odebrać dowód musisz przyjść z właścicielem, a jak właściciel nie żyje to mogą robić się schodki bo w tym momencie należy przeprowadzić postępowanie spadkowe. Jeżeli jesteś współwłaścicielem to jeszcze pół biedy ale jak cię nie było wpisanym na dowodzie to może być trudno udowodnić że jesteś właścicielem a raczej użytkownikiem autka.
Do tego oczywiście dochodzi opłata skarbowa 15zł za wniosek + 0,50 za załącznik, tak jest w Tychach.
Wiem to z praktyk w wydziale komunikacji,.
Nie mogłem się powstrzymać, by nie podzielić się z Wami co dziś mi się śniło...
Mianowicie: Byłem w wydziale komunikacji zarejestrować moje Ducati i w kolejce przede mną stał starszy pan, żeby nie powiedzieć dziadek ok. 70-cio letni. I usłyszałem przypadkiem, że chce on zarejestrować Ducati GT 750 (KLIK). Pani w okienku jednak się obijała i postanowiłem go poinformować żeby zarejestrował się na naszym forum. Postanowiłem mu dać wycinek artykułu o DesmoSilesia (nie wiedzieć czemu nie mogłem się odezwać) - ale niestety zanim znalazłem w portfelu, to ów dziadek zniknął
PS. Ostatnio rozmawiałem z Arturem. Oboje stwierdziliśmy, że widzieliśmy białego Monstera w Tychach na rejestracji ST. Arti nawet ścigał go żeby poinformować o forum (ale skręcił w złą uliczkę ). Widocznie taka już nasza misja... że musimy szerzyć informację o forum wśród ludu
Justyna, oczywiście masz bardzo dużo racji (zwykle twoje wypowiedzi wnoszą wiele rzeczowych konkretów). Powinien istnieć harmonogram, ale nie dla Górnego Śląska, a dla każdego województwa. Tylko jaki, kto miałby go przestrzegać???
Ja widzę to tak: jeśli ma zostać podpisana długoterminowa umowa z przewoźnikiem (a na takie ciśnie PR), to coś jak na przykład grupa robocza PR - PLK - samorządy miejskie/powiatowe/wojewódzki przy Wydziale Komunikacji UM-u w Katowicach (czy gdziekolwiek indziej, nieważne) - nie istnieje takie ciało w żadnym województwie, więc nie wiem, jak miałoby się nazywać, które w skali 5-letniej umowy zobowiązuje do wykonania pewnych zadań, personalnie wiążąc je z urzędasem kolei. Scenariusz śląski:
umowa podpisana w 2007. Do końca roku - rewitalizacja linii Bytom-Gliwice.
2008 - reaktywacja odcinka Tychy - Tychy Mto (pociągi w pełnej relacji do Sosnowca)
2009 - rewitalizacja przewozów na osiach Katowice - Wisła Głębce (szlakowa!) i Bielsko-Biała Gł. - Cesky Tesin (jw.)
2010 - rewitalizacja linii (Gliwice - opcjonalnie) - Orzesze - Żory - Jastrzębie -Zdrój (dla mnie-priorytet. Porównajcie polskie Jastrzębie-Zdrój z bliźniaczo szkaradnym blokowiskiem po stronie czeskiej, Havirovem).
2011 - połączenie Gliwice - Przyszowice - Gierałtowice - Knurów - Leszczyny (Rybnik,).
Równolegle za pieniądze państwowe i unijne remonty na korytarzach do Zawiercia, Krakowa, Zebrzydowic, Kędzierzyna-K. i budowa linii Katowice - Chorzów - Piekary Śl. (70000 mieszkańców!) - Pyrzowice.
Projekt niezrealizowany? Urzędnik z PR-u i UM-u lecą. Więc warto się postarać.
Ale mamy 5-letnią umowę, która jest niczym innym, jak balsamowaniem trupa.