heh, a juz sie balem ze to ja jestem najstarszy. Nazywam się Piotrek Majewski, w sj gram z przerwami od roku Oprocz tego lubie pograc w FM'a (wczesniej CM'a), swego czasu udzielalem sie na polsckiej scenie FM'a, ale to juz inna, dosc dawna historia. Studiuje administracje na UŁ. Jesli chodzi o zaintersowania to sport - pilka nozna, kolarstwo, historia. W wolnych chwilach lubie wyszalec sie na rowerze, albo isc na jakas domowa impreze w starym, dobrym gronie.
Oj, tak, emocje kipią i to tyle dziesiątków lat od wydarzeń. Czytałam ostatnio o zatrzymaniu na granicy polskiej ukraińskich kolarzy uczestniczących w "rajdzie Bandery". Normalne byłoby dla mnie zaakceptowanie wreszcie sprzeczności historycznych interesów Polski i Ukrainy jako faktu, z którym się nie polemizuje. Rozumiem, że Bandera dla Polaków jest postacią na wskroś odrażającą i każdego, kto ma takie zdanie, nie trzeba w tej mierze nawracać. Ale czy nie można zrozumieć też tego, że dla Ukraińców postać, która praktycznie całe życie poświęciła walce o niepodległość Ukrainy jest kimś istotnym dla historii tego kraju? W czym uchybia przejazd - przejazd, bo nie "propagowanie" jak chcą przeciwnicy rajdu - kolarzy przez terytorium Polski? Zachowanie neutralnej, a dobrze, nawet i niechętnej, obojętności wobec tego faktu, byłoby, według mnie, normalne.
Duche, jesli przepisywal im plany treningowe to co maja doukrycia, i czemu nie wystepuja w kartotece pod nazwiskiem tylko pseudonimem, przeciez to sie nie trzyma kupy.
Domniemanie niewinnosci oczywiscie powinno obowiazywac, ale domniemanie czystosci w kolarstwie to juz zupelnie inna historia.
Ja oglądam i cieszę się widowiskiem jakim jest kolarstwo. Mam swoich faworytów i tych, których nie lubię, ale z szacunku dla fanów nie krytykuję, bo nie lubię sprawiać nikomu przykrości. Patrząc na mój nick i avatar nie jest chyba tajemnicą, że jestem fanem Lance'a Armstronga, ale szanuję też pozostałych kolarzy i ich fanów i odrobinę szacunku poproszę też dla upodobań innych w tym i moich. Zdaję sobie sprawę, że zawsze znajdą się tacy co muszą wyrazić swoje negatywne zdanie, a czasami nawet nienawiść... OK. ale fajnie by jeszcze było żeby to były dyskusje z namacalnymi argumentami, a nie wyssane z palca historie, czy zasłyszane plotki, ewentualnie złe emocje pod wpływem, których wypisuje się bzdury.
Najlepszy obecnie czeski kolarz Roman Kreuziger po udanym występie w Tour de France, gdzie zajął 9 miejsce,będzie uczestniczyć także w hiszpańskiej Vuelcie. Oznacza to powrot Czecha do tego wyscigu po 2 latach przerwy. Podczas debiutu w 2007 roku uplasował się na 21 pozycji.
- Jadę Vueltę.Decyzja została podjęta podczas TdF, napisał na swojej stronie internetowej Kreuziger, który osiągnął właśnie najlepszy rezultat w historii startów czeskich zawodników w Tour de France.
Już w najbliższą sobotę Czech stanie na starcie Clasica San Sebastian: - To mój ostatni start przed Vueltą,która będzie dla mnie dobrym przygotowaniem przed Mistrzostwami Świata, po których prawdopodobnie zakończę sezon, powiedział zawodnik grupy Liquigas.
Jutro Kreuziger stanie jeszcze na starcie kryterium w Wels.W czwartek odlatuje do Hiszpanii.
sundin20
Janek ma większe kłopoty, ponieważ już raz wpadł i się przyznał. Co prawda przyznał się do wzięcia amfetaminy i nie miało to żadnego związku z kolarstwem, ale zawsze coś.
Bardzo mi się nie podoba sposób w jaki traktuje się kolarzy w kontekście dopingu. Muszą oni udowadniać, że nie są wielbłądami. Nie tak powinno to wyglądać w cywilizowanym świecie. To oskarżyciel zawsze musi udowodnić winę, bo istnieje zasada domniemania niewinności. Tutaj mamy odwrotnie. To bardzo przykre, że na podstawie pomówień i bardzo słabych poszlak przekreśla się kolarza. Tak nie powinno być.
Oczywiście życzę Jankowi, aby również znalazł pracodawcę. Nie potrzebujemy drugiej historii Pantaniego...
Co do Riis'a. Jeżeli faktycznie wiedział, że Ivan coś bierze, o ile oczywiście brał, to znaczy, że brał w tym udział. Jak szef brał w tym udział, to znaczy że caaaaały zespół jest umoczony.
Swoje 80. urodziny 9 lipca obchodził Federico Bahamontes, jedna z legend Tour de France.
Hiszpan, nazywany „Orłem z Toledo” aż sześć razy zdobywał najlepszą koszulkę górala „Wielkiej Pętli” (między 1954, a 1964 rokiem). Jednak swój największy sukces Bahamontes odniósł w roku 1959 wygrywając klasyfikację generalną Touru.
Kilka ciekawych historii dotyczących Bahamontesa do tej pory krąży w kolarskim peletonie.
Podobno kiedyś podczas jednego z etapów górskich TdF urodzony w Santo Dominga-Caudilla Bahamontes, siedmiokrotny triumfator etapowy Touru, a do tego najlepszy góral Giro d’Italia (1956) i Vuelta a Espana (1957 i 1958), kupił sobie u stojącego przy trasie sprzedawcy lody w waflu.
Następnie położył się on w rowie przydrożnym, rozkoszując się smakiem słodyczy i czekał na cały peleton, który wcześniej na wzniesieniu wyprzedził.
Bahamontes był również znany z jego strachu przed ... zjazdami. To, co zyskał nad przeciwnikami w trakcie podjazdy, od razu gubił podczas zjazdu, ponieważ bał się upadków i kontuzji.
Bahamontes jako dziecko właśnie zjeżdżając z górki wpadł na całej prędkości w kaktus, mocno się raniąc.