" />Witaj M4r0,
to pamiatka konfirmacji (to w kosciele protestanckim cos na wzór bierzmowania u Katolików),wartosc sentymentalna.Z pewnoscia wiekszosc z nas ma takie dyplomy, np. z Pierwszej Komunii Sw., albo aktu bierzmowania.
A ponizszy cytat jest z trzeciego listu apostola Pawla do Kolosan "Wszystko, co robicie, z serca czyncie, jako Panu a nie ludziom".
Pozdrawiam
Ponieważ PH w zasadzie wyczerpująco odpowiedział za mnie, pozostało mi jedynie wypowiedzieć się w jednej sprawie.
Pytając czy "Masz jakiś problem z tym, że jestem kobietą?" ustosunkowałam się tylko do Twojej wypowiedzi: "Dziewczyna mi mówi iż chodzi o kontakt z Bogiem poprzez komunie."
W moim subiektywnym odczuciu to własnie na podstwie tej Twojej wypowiedzi można "wyciągnąć myśl, że gdyby tu się wypowiadał mężczyzna to jego wypowiedz była by bardziej wiarygodna.(?)"(cytat)
Tą ostatnią wypowiedzą sam potwierdziłeś Człeku, że moje domysły i pytanie było jak najbardziej uzasadnione.
Pozdrawiam!
Sytuacja prosta - jestem od kilkunastu lat mężem katoliczki,sam będąc agnostykiem. Znamy się od szczeniaków, wiedzieliśmy o swoich przekonaniach od zawsze. Wiedziałem, że chcę z tą babą żyć, ona pewnie myślała podobnie (tak przynajmniej zakładam, czegóż może być pewny mężczyzna w związku z kobietą?). Ślub kościelny był dla niej absolutna koniecznością - a skoro dla niej, to i dla mnie.
Cóżem uczynił? Żona wystąpiła do Kurii Biskupiej o dyspensę na ślub z osobą bezwyznaniową. Otrzymała takową (milczeniem pominę koszta owej dyspensy, wyższe niż moja ówczesna pensja, a nie zarabiałem źle). Wzięliśmy ślub, według nieco innej procedury niż normalny (nie składałem zwykłej przysięgi małżeńskiej, zwolniony byłem od spowiedzi i komunii etc.) Oczywiście podpisałem zobowiązanie, że nie będę przeszkadzał żonie w wypełnianiu obowiązków religijnych i że nie będę przeszkadzał w nauczaniu religijnym moich dzieci. Słowa dotrzymałem, przez 17 lat małżeństwa ANI RAZU nie mielismy z żoną konfliktu na tle wyznaniowym. Można? Można.
Aha - dzieci oczywiśie uczęszczały na religię w szkole. Przestały na nią uczęszczać po ostrych konfliktach z katechetkami, których poziom umysłowy sięgał okolic Rowu Mariańskiego. ("Ateiści wierzą w innych Bogów i nie moga byc dobrymi ludźmi" - to cytat dosłowny z pani katechetki). Sami podjęli taką decyzję, obaj w II klasie gimnazjum. Ja się nie wypowiadałem, żona próbowała perswazji, ale ustąpiła. Najmłodszy ma religię w przedszkolu, nie narzeka.
" />Witam
Prosze was napiszcie czym jest dla was komunia święta.
I prosz nie sięgajcie do cytatów ale spróbujcie tak od siebie
CZYM JEST DLA MNIE KOMUNIA ŚWIĘTA?.
Bo ja wam odpowiem czym jest dla mnie.
Dla mnie to słowo Boże którym się karmie na codzień to rórnież ofiara przebłagalna Jezusa jego przebaczenie tak wierze
A JAKA JEST WASZA WIARA?????
" />
">A kazania sobie odpuść bo w Twoim wykonaniu śmieszą.
Masz cierpliwosc.
Ale nie otrzymalem odpowiedzi na:
Marek MRB napisał:
Cytat:
Dokładnie te same słowa (związywać-rozwiązywać) Chrystus wypowiada do wszystkich swoich uczniów
Oczywiście. Ponieważ podmiotem nieomylności jest CAŁY Kościoł a papież jedynie ma prawo się w tej sprawie wypowiadać.
o kurcze. A ja myslalem, ze do wybranych. Nie wiedzialem, ze mial rowniez na mysli cezara i Kajfasza.
Inna sprawa to kto ma prawo powiedziec, ze jest "wszystkich swoich uczniow" Wszyscy wynalazcy tez?
Taki drobny niuans ale ciekawy.
Ja nie wierze w Jezusa, ktory rzuca slowa na wiatr i rozumiem te slowa tak jak w: „Dlatego mocą Chrystusowej władzy udzielonej Piotrowi i jego Następcom, w komunii z biskupami Kościoła Katolickiego .... "
a nie jakies "do wszystkich
Co zatem sprawiło, że papież zmienił poglądy i dziś nie ma mowy na jego mszach o komunii na rękę?... refleksja? praktyka? czy wreszcie bardziej szerokohoryzontalny pogląd na sprawe?
Trzeba by zapytac papieza. Na razie jednak zadne decyzje nie zapadly, wiec nie nalezy przekreslac komunii na reke. Osobiscie nie sadze, by handkomunia zostala w ogole zakazana...
[ Dodano: 14-01-2009, 23:23 ]
I zakończ prosze z tym bzdurnym pisaniem, że nie ważna jest postawa zewnętrza i ze liczy sie tylko wnetrze.
To nie tylko moja opinia. Poza tym nie napisalem, ze liczy sie tylko wnetrze, ale ze decydujaca jest postawa wnetrza (taki byl sens). Postawa stojaca zas na pewno nie jest niczym uwlaczajacym (ale to juz walkowalismy x razy i kazdy zostal przy swoim).
-Członkowie establishmentu liturgicznego (i ich zwolennicy), którzy promują Komunię na rękę, są w istocie tymi samymi osobami, które na różne sposoby dają wyraz swej odrazie do kultu Zbawiciela w Najświętszej Eucharystii, a zwłaszcza do wieczystej adoracji-. (cytat z artykulu zalaczonego przez Caesara)
Bardzo mi milo. Niestety, nie palam odraza wobec kultu Zbawiciela, jak faryzuesz tez sie nie czuje (to bylo wczesniej).
W sumie mamy slowo przeciwko slowu. Kazdy znalazl ciekawy artykulik, w ktorym autorzy powoluja sie na swietych i hierarchow. Wnioski sa jednak zgola inne... Ja zostaje przy swoim.
Pozdrawiam i ciebie, Caesarze
Wiecie może czy przy składaniu aktu apostazji muszą być rodzice/chrzestni? Bo mój ojciec nie żyje, a chrzestni nieosiągalni. Mogą to być po prostu osoby wierzące?
Duszku, z tego co czytałam swego czasu, to przy apostazji musisz mieć po prostu dwóch świadków i najlepiej, żeby to byli Twoi rodzice, ale nie ma takiego odgórnego nakazu i może to być dowolna dwójka katolików. Po szczegóły odsyłam tu: http://www.apostazja.pl/.
Ale też nie rozumiem - jeśli ktoś nie wierzy, to po co się męczy z bierzmowaniem?
Też tego nie rozumiem. Komunia dla prezentów i owszem, sama pamiętam, że kiedy podchodziłam do pierwszej komunii to większości dzieciaków nie obchodził "ten śmieszny opłatek" (cytat autentyczny) tylko to, że dostaną nowy rower. Teraz też jest podobnie. Kuzynka niedawno podchodziła do komunii i mówiła że niewiele się od tamtych czasów zmieniło. Nie wymagajmy zbyt wiele od dzieci, w końcu myślą zupełnie innymi kategoriami.
Natomiast przy bierzmowaniu człowiek jest już świadom wielu rzeczy i zdaje sobie sprawę z tego, czy czuje się katolikiem, czy nie. Dlatego nie rozumiem ludzi niewierzących, którzy do niej podchodzą. Jedna z moich koleżanek podeszła do bierzmowania tylko dlatego, że w jej domu rządził terror babci i nie miała odwagi się jej sprzeciwić. Dobra, co prawda to objaw patologiczny, ale mogę go uznać. Natomiast kilkoro innych moich znajomych podeszło do bierzmowania na zasadzie "bo wszyscy idą to ja też". To jest dla mnie oszukiwanie samego siebie, bo dla mnie przyjmowanie wtedy samramentów byłoby niezgodne z moimi przekonaniami, a nie robię niczego wbrew sobie, jeśli nie jestem do tego zmuszona.
Swoją drogą, zastanawia mnie ówczesne podejście katechetki, która powiedziała mi, że jeśli nie chcę podejść do bierzmowania dlatego że nie mam wpisów z kościoła i ze spowiedzi (a było to gdzieś na miesiąc przed całą ceremonią) to ona może załatwić tak, żeby mnie dopuszczono bez tych papierków. Często się nad tym zastanawiałam i dalej nie rozumiem. Statystyka?
A co do tezy, że większość ludzi w tym kraju to osoby wierzące... Na pewno nie praktykujące. A jeśli tak, to ja chyba mieszkam w dziwnej okolicy, bo w całym moim życiu spotkałam raptem kilkunastu praktykujących i wierzących katolików i kilkoro protestantów. Reszta albo otwarcie się przyznawała do tego, że nie wierzy a już na pewno nie identyfikuje się z żadną religią albo wypełniała obowiązki wobec Kościoła dla świętego spokoju, "bo ksiądz każe i sprawdza" i "żeby mama nie zrzędziła". Taki to na Śląsku mamy katolicyzm, albo ja mam takiego pecha.
Kasia, widzę, że chyba u Was wczoraj na kazaniu też ta sama bajka była ("Pan Bóg nie tylko jesienią zbiera plony.")
A tak poważniej już..
Co do zbawienia, to Jezus odkupił nas na krzyżu. Ale to, czy będziemy zbawieni czy nie, zależy w dużej mierze od nas. Jezus odkupił nas bez naszego udziału, ale nie zbawi nas bez nas. Warto to zapamiętać.
Jesli chodzi o walkę w Imię Boga, to wydaje mi się, że Łukaszowi nie chodziło o walkę ze swoim lenistwem czy innym grzechem, ale np. o wyznawców innych religii, którzy zabijają innych ludzi, są terrorystami - w imię boga. Straszne... bo cóż to za bóg, jeśli w jego imię mamy zabijać, gwałcić często niewinnych ludzi?!
Co do tych mylnych stwierdzeń, ze ja się zbawię, bo jestem chrześcijaninem, a Ty nie, bo jestes np. muzułmaninem.. Faktycznie są one mylne. Jezus powiedział, że komu więcej dano, od tego więcej będzie się wymagać. To teraz popatrzmy. Np. ja i jakiś afrykanin. Mnie została dana możliwość poznania Boga, możliwość chodzenia do kościoła, możliwość unikania łamania 10 przykazań (no bo przeciez je znam), możliwość przyjmowania komunii św, możliwość spowiedzi, możliwość przystępowania do sakramentów. Czy z tego korzystam? Nie zawsze. No właśnie. NIE ZAWSZE. Choć przecież MAM MOŻLIWOŚĆ. Bóg dał mi tę możliwość, której być może brakuje komuś tam w Afryce. Bo jeszcze nie miał kto tej osobie opowiedzieć o Bogu. Także ja daleka jestem od osądzania kto zostanie zbawiony, a kto nie. Tym bardziej, że ode mnie na pewno Bóg dużo więcej wymaga niż od tych, którzy jeszcze o nim nie słyszeli.. a mnie nie zawsze spełnianie jego wymagań wychodzi...
Na koniec kilka mądrych cytatów na ten tamat:
"Z tego, że ty nie wierzysz w Boga, nie wynika jeszcze, że On nie wierzy w ciebie."
"Bóg to Miłość. Są ludzie, którzy stoją w kolejce do Nieba i ci, którzy dobrowolnie ją opuścili."
I na koniec chyba ten najbardziej trafny:
"...a w Niebie, kiedy staniemy twarzą w twarz z Jezusem, będą trzy rzeczy, które nas zadziwią:
- nie zobaczymy tam tych, których się tam spodziewaliśmy zobaczyć...
- spotkamy tam tych, których się tam nie spodziewaliśmy spotkać...
- sami nie będziemy tam, gdzie spodziewaliśmy się, że będziemy..."