" />http://fakty.interia.pl/news?inf=763026
Przede wszystkim jest mi cholernie przykro za to uogólnienie ZAwsze, odkąd pamiętam, gdy klasa kończyła szkołę - w moim przypadku klasa 8, i 4 LO - rodzice robią składkę dla wychowawcy na jeden, wspólny bukiet kwiatów i jakiś upominek - w końcu wychowawca to taki szkolny rodzic, prowadził klasę 4 czy 5 lat, i taki upominek był na miejscu. P[rzeważnie było to pióro + długopis parkera, jeśli wychowawcą była kobieta - zamiast pisadeł coś biżuteryjnego. Skłądka na to wszystko to były okolice teraźniejszych 10zł. Z tego zawsze starczało jeszcze na pojedynczą róże dla pozostałych nauczycieli uczących daną klasę i dla dyrekcji. To było podziekowanie - nie łapówkarstwo. Taki miły gest. Pamiętam, że jak kończyłam 8 klasę, rodzice nie mieli pomysłu, co zrobić z pieniażkami zebranymi i poszli do wychowawczyni spytać się, co by chciała dostać - notabene swietnej kobiety - musiało to byc dla niej żenujące. Nic nie powiedziała, stwierdziła, żebysmy się nie wygłupiali...
W klasi, której ejstem wychowawcą wraz z koleżanką mamy 18 uczniów. Na dzień nauczyciela czy zakończenie roku skłądaja się oni i dostajemy po bukiecie kwiatów - składają się po 3zł. Rozwiązanie fajne, bo nie obciąża kieszeni rodzica, i nie jest kłopotem dla nauczyciela Jako, że w tym roku klasa miała komunię, dzieciaki podostawały stosy bombonierek - dostałyśmy jeszcze od niektórych dzieci słodycze. Wcale nie jest to łapówkarstwo, żadna z nas nigdy nie zasugerowała nawet, że coś od nich chcemy, przeciwnie - dzieki pieniażkom, które udało nam się załatwić, każde dziecko dostało książkę na zakończenie roku, każde inna, łądnie wydaną, nie jakąś broszurkę.
Koleżanki, które oddawały klasy III i VI również dostały kwiaty, a oprócz tego właśnie jakieś drobne upominki - jedne książki, jedna dostała namalowany przez jedną z matek obraz (kobieta ma niesamowity talent). Nie są to wiec wielkie łapówki, a faktycznie - PODZIĘKOWANIE. W życiu nie zgodziłąbym sie, żeby rodzice skłądali się na jakieś drogie prezenty, ani też nie wysunęłabym takich ządań.
Nie przecze - z pewnością są tacy nauczycielel tak samo, jak są lekarze-łapownicy, ksieża-łapownicy, urzędnicy-łapownicy...
Ale wara od uogólnień, nie każdy nauczyciel to chciwy dupek
mi się podoba
i z tym co mówi ks. Biskup to sie chyba w 100% zgodzę
nie wszystkie pytania mi się podobają (wygląda chwilami jakby na Niego najeżdzali) ale taka to juz praca dziennikarzy
pomyślmy jak wyglądały nasze katechezy w najmłodszych klasach (ew. w przedszkolu ale nie wierze zę ktoś w przedszkolu za czasów komuny miał religię) choć są tu tacy którzy do przedszkola (o ile chodzili) to juz bylo po 1990
ja powiem że jest wielu ludzi promieniujacych taką szczerościa do dzieci
jednego znam osobiście, dzieci Go uwielbiały
miał z nimi religię w zerówce, razem z Nimi się bawił nawet
zakładał kapcie jak do nich szedł aby wyglądac tak jak one
one pokazywały Mu gdzie mają łazienki, gdzie mają nowe (bo akurat otwarto nowe przedszkole) zlewy tak nisko zę dla dzieci było to do mycia rąk - a dla Katechety to do mycia nóg by sie idealnie na wysokość nadawalo
ale był tam z Nimi, dzieci miały radość że Ksiądz się z nimi bawi i modli
że idzie z nimi myć razem ręce....
i sorry ale z tym co ks. Biskup w tym wywiadze mówił to się zgadzam
dzieci naprawdę potrzebuja przykładu
jak Biskup się z nimi "powygłupia" to one widza że to normalny czlowiek, że On jest taki jak inni, nie jakiś straszny gośc który jak gadasz w kościele to cie na ołtarzu postawi i wytarga za uszy (straszne ale medota wychowawcza aby dzieci spokojnie w kościele siedziały to księdzem straszyć - o zgrozo)
ma rację że I Komunia jest impreza (niejednokrotnie) dla rodzciców a nie dla Dzieci
że Msze są za długie a powdania, podziekowania i wiele innych takich "atrakcji" nudzi wszystkich, potem godzina zdjęć...
byłem na I Komunii w tym roku było naprawde sprawnie
na koniec po komuni był jeden krótki wierszyk - nie wiem, moze i porzebny, zrobiło się bardziej "uroczyście" ksiądz troche za długo gadał (albo ja byłem po ognisku z którego wrociłem o 3 rano wiec moze dlatego kazanie było nudne) ale Msza była sprawna więc uważam że nie było mowy o tym zeby ludzie patrzyli na zegarki niepotrzebnie...
osobiście uważam że przykład jak ks. Grochowski jeździł do wszystkich szkół w Parafii RK jak jeszcze tutaj był, bral ze sobą w samochód klęcznik / konfesjonał i pokazywał dzieciom spowiedź to była rewelacyjna sprawa, dzieci się "obtrzaskały" trochę z tą sprawą, zobaczyły że przez kratki nikt na nikogo nie "pluje" i ze jest całkiem bezpiecznie, ze ksiądz nie jest straszny i wogóle takie tam
każdy może mieć swoje zdanie, ale ja swoje mam jakie mam