Obserwujemy rozwój technologii informatycznych.
Wyobraź sobie, że za 10> lat najdzie cię przypadkiem chętka na pizzę i nieopatrznie zadzwonisz pod ten numer...
[klient]: Dzień dobry. Chciałbym złożyć zamówienie.
[operator]: Dziękujemy, że wybrał pan naszą pizzerię. Czy mogę prosić o pański numer PESEL?
[klient]: Mój pesel, tak.... już ...chwileczkę... 21052031412.
[operator]: Dziękuję, panie Nowak. Widzę, że mieszka pan przy ulicy Żytniej 14, a pański numer telefonu to 56320302. Numer telefonu w pańskim biurze to 54356326 a numer pańskiej komórki to 88234924. Z którego numeru pan dzwoni?
[klient]: Słucham??? Dzwonię z domu. Skąd ma pan te wszystkie informacje?
[operator]: Jesteśmy podłączeni do systemu, proszę pana.
[klient]: (wzdychając) Ach tak... Chciałbym zamówić dwie pizze Samo Mięcho.
[operator]: To chyba nie jest najlepszy pomysł, proszę pana.
[klient]: Co ma pan na myśli ?
[operator]: W pańskiej kartotece medycznej jest napisane, że ma pan za wysokie ciśnienie i ekstremalnie wysoki poziom cholesterolu. Twój Narodowy Opiekun Zdrowia nie zezwoli na tak niezdrowe zamówienie.
[klient]: Co pan proponuje ?
[operator]: Może pan spróbować naszej niskotłuszczowej Pizzy Sojowej. Z pewnością panu zasmakuje.
[klient]: Dlaczego miałaby mi zasmakować?
[operator]: Wypożyczył pan w zeszłym tygodniu z biblioteki "Sojowe przepisy kulinarne".
[klient]: Ok, ok. Proszę więc dwie rodzinne. Zaraz podam panu numer karty kredytowej.
[operator]: Obawiam się, że będzie pan musiał zapłacić gotówką, bo przekroczył pan limit na koncie karty kredytowej.
[klient]: No to skoczę do banku obok i przyniosę gotówkę zanim wasz kierowca dostarczy pizzę.
[operator] : Pańskie konto czekowe jest już wyczerpane.
[klient]: Nieważne. Po prostu przyślijcie pizzę, mam już gotówkę gotową. Ile czasu to zajmie?
[operator]: Obawiam się, że około 45 minut, gdyż mamy teraz dużo zamówień.Chyba, że, jeśli chce pan jechać po gotówkę, po drodze sam pan podjedzie po zamówienie. Jednakże wożenie pizzy motocyklem może być ryzykowne.
[klient]: Skąd u diabła pan wie, że jeżdżę na motorze ?!
[operator]: Widzę, że bank oczekuje na spłatę pierwszej raty kredytu na samochód. A motocykl ma pan już spłacony.
[klient]: $#@^ &%$*
[operator]: Radzę uważać na to, co pan mówi. Ma pan już przecież kolegium za obrażenie policjanta w lipcu 2006 roku.
[klient]: (zamilkł)
[operator]: Czy chce pan dodać coś jeszcze?
[klient]: Tak, mam kupon na darmowe dwa litry coli.
[operator]: Przykro mi, proszę pana, ale nasz regulamin zabrania podawania coli cukrzykom.....
[ Dodano: 2004-08-05, 00:18 ]
Przychodzi facet do księdza:
- Księże proboszczu, ja mam taką nietypową prośbę. Chciałbym ochrzcić swojego kotka.
- Nie ma mowy!!! Bezrozumne i bezduszne stworzenie nie ma prawa do świętych sakramentów! Nie mogę dopuścić do takiej profanacji!
- Ale ja bardzo kocham swojego kotka i chciałbym, by dostąpił on zbawienia. Ja dobrze zapłacę. Jestem bardzo bogaty.
- Nie ma takich pieniędzy!
- Tak? Ale ja jestem gotów zapłacić... (i tu wymienił sumę).
Ksiądz zaniemówił. Pomilczał chwilę, jakby coś rozważając, wreszcie zrezygnowanym głosem powiedział:
- Oczekuję Pana wraz z pańskim kotkiem i rodzicami chrzestnymi w niedzielę o piętnastej.
W wyznaczonej porze wszystko odbyło się zgodnie z regułami. Kotek został ochrzczony, a czek zainkasowany. Po kilku tygodniach jednak wieść dotarła do biskupa. Ten, wściekły jak osa, wsiadł do mercedesa i sam, bez kierowcy, pognał do parafii owego księdza. Wpada na plebanię i już od progu wrzeszczy:
- Co ty, na Boga, wyrabiasz?! Koty chrzcisz?!! Przecież to grzech śmiertelny, nie mówiąc już o ośmieszeniu Kościoła!
- Ekscelencjo! Ja rozumiem. Tak, to jest grzech i ja biorę go na swoje sumienie. No ale... Business is business! Proszę za mną.
Oprowadził biskupa po kościele, pokazując świeżo wyzłocony ołtarz, odnowione organy, marmurowe posadzki i boazerie z cennego drewna. Na plebanii z dumą pochwalił się najnowocześniejszym sprzętem audio-video, luksusowym mercedesem w garażu, świetnej jakości (i ceny) meblami.
- Widzi ekscelencja? A pamięta ekscelencja może, ile przesłałem ostatnio do kurii?
- Pewnie! Sam kupiłem mercedesa za te pieniądze. Myślałem, że z rok je odkładałeś.
- A czy ekscelencja wie, że pogrzeby i śluby u mnie za darmo? Mam tyle kasy, że nie muszę brać od ludzi.
- Skąd?
- WŁAŚNIE ZA TEGO KOTKA!!!
- No to ile, do cholery, ten facet ci dał?
- Dał... (i tu ksiądz wymienił sumę).
Biskup zaniemówił. Milczał przez chwilę, jakby coś rozważając, wreszcie zrezygnowanym głosem powiedział:
- Przygotuj kotka do komunii i bierzmowania.