" />Oley wiedział, że sytuacja wyglądała nieciekawie. Myśl, myśl – przeleciało mu przez głowę - psy, pościg. Muszę ich zmylić. Kiedy tak gorączkowo rozmyśłał, ujadanie psów umilkło – pewnie weszli do budynku, by zwierzęta mogły znaleźć trop. Spokojnie, musze znaleźć sposób. Rozejrzał się dookoła. Studzienka, z której wyszedł była niedaleko, pod drugiej stronie siatki. Sięgnął do plecaka. Noktowizor. Boże jak dobrze, że pewnych rzeczy ze szkoleń człowiek się nie oduczy – pomyślał, przypominając sobie słowa Tomasza - “Plecak jest częścią Ciebie, tak jak Twoje cohones. Jak go zostawisz, to wiedz że jesteś już nie tylko bez jaj. Możesz zostawić wszystko ale ten plecak ma być zawsze z Tobą. Nawet do klopa go masz brać, zrozumiałeś ?”. Dzięki Tomaszu, przeleciało mu przez głowę gdy zakładał noktowizor. Bladozielone światło zalało mu głowę. Ehh, najgorszy ten pierwszy moment, jeszcze sekunda i oczy się przyzwyczają. Po chwili Oley zaczął lustrować teren. Od studzienki, poprzez siatkę odchodził mały strumyczek. Mam nadzieję, że właściciel jak typowy Polak woli nielegalnie pozbywać się śmierdzącego balastu – pomyślał. Wstał i cicho przeszedł wzdłuż siatki. Szmer wody się nasilał. Doszedł do miejsca, gdzie wydobywający się strumyczek ze studni wpadał do kanału. Woda. Ścieki wpadały do szerokiego na 1,5 metra kanału, który znikał w gęstwinie. Muszę iść tą drogą, to jedyny sposób by zmylić tropiących – pomyślał. Cicho wszedł do wody i powoli rozpoczął iść wraz z prądem wody. Ile czasu im zajmie sprawdzenie budynku? Kiedy wpadną do tunelu ? Czy starczy czasu? - myśli kłębiły się w jego głowie. Włączył komunikator. Obraz z PDA podawany był automatycznie na obraz z noktowizora. Gdzie prowadzi ten kanał ? Hm... to jest sieć kanałów! On schodzą się za jakieś 200 metrów! Oley przyspieszył kroku. Wiedział już, że tunel przy motelu został odkryty. W oddali usłyszał szczekanie psów. Więc wyścig się rozpoczął. Jeżeli zdążę dojść do rozwidlenia, grupa pościgowa będzie musiała się rozdzielić – pomyślał. Wtedy będę miał szansę na ucieczkę. Oley przyspieszył jeszcze bardziej, na tyle na ile pozwalały możliwości. Wiedział, że głośny plusk wody może zdradzić jego pozycję. Jeszcze 150 metrów, jeszcze 100 metrów.
Kanały schodziły się w miejscu, które przypominało wyrobisko. Dookoła leżały hałdy śmieci. Gdzieś musi być ujście – pomyślał Oley idąc w dół wyrobiska kanałem. Gdy zszedł na sam dół rozejrzał się. Woda spływająca z kanałów niemrawo poruszała się. Oley wyciągnął papierosa i rzucił go w nurt. Papieros zawirował i powoli zaczął przesuwać się w kierunku zarośli. Więc to jest tam – pomyślał idąc w kierunku ujścia. Woda znikała za dużym zakrętem hałdy. Kiedy wyszedł zza niego zauważył dużą rzekę. To pewnie Wisła – pomyślał. Muszę się przez nią przedostać, na drugą stronę. Kątem oka zauważył, że na obrazie PDA pojawiła się kropka oznaczająca przepompownie. Jeżeli uda mu się przedostać na drugą stronę, od docelowego miejsca dzielić go będzie około 5 kilometrów. Muszę dać radę. Wprowadził do systemu tekst BRODY, Wisła. Po chwili oczekiwania wiedział już, że do najbliższego przejścia dzieli go jedynie 100 metrów. Jeszcze moment. Kiedy tak szedł wzdłuż brzegu rzeki usłyszał warkot. Niski, ciężki, nadbiegający znad lasu, który do niedawna był jego wybawicielem..... Śmigłowiec! Wyuczonym gestem położył się wzdłuż trzciny, która to spokojnie i niemrawo kołysała się na wietrze. Oley wiedział, że z góry będzie bardzo widoczny. Wyciągnął nóż i ściął jedną z trzcin. Jeżeli miał przetrwać to trzcina musiała spełnić swoje zadanie. Zanurzył się w wodzie, widząc jeszcze kątem oka, jak szperacz ze śmigłowca bada rzekę. Rurkę z trzciny włożył do ust i przylgnął do dna. Mam nadzieję, że Wisła jest tak brudna jak o niej mówili – pomyślał. Dźwięk śmigłowca nasilał się. Jasne błyski na wodzie świadczyły o tym, że Oni byli już blisko. Oby się udało pomyślał......
" />9.Autor : Rayers
Oley wiedział, że sytuacja wyglądała nieciekawie. Myśl, myśl – przeleciało mu przez głowę - psy, pościg. Muszę ich zmylić. Kiedy tak gorączkowo rozmyśłał, ujadanie psów umilkło – pewnie weszli do budynku, by zwierzęta mogły znaleźć trop. Spokojnie, musze znaleźć sposób. Rozejrzał się dookoła. Studzienka, z której wyszedł była niedaleko, pod drugiej stronie siatki. Sięgnął do plecaka. Noktowizor. Boże jak dobrze, że pewnych rzeczy ze szkoleń człowiek się nie oduczy – pomyślał, przypominając sobie słowa Tomasza - “Plecak jest częścią Ciebie, tak jak Twoje cohones. Jak go zostawisz, to wiedz że jesteś już nie tylko bez jaj. Możesz zostawić wszystko ale ten plecak ma być zawsze z Tobą. Nawet do klopa go masz brać, zrozumiałeś ?”. Dzięki Tomaszu, przeleciało mu przez głowę gdy zakładał noktowizor. Bladozielone światło zalało mu głowę. Ehh, najgorszy ten pierwszy moment, jeszcze sekunda i oczy się przyzwyczają. Po chwili Oley zaczął lustrować teren. Od studzienki, poprzez siatkę odchodził mały strumyczek. Mam nadzieję, że właściciel jak typowy Polak woli nielegalnie pozbywać się śmierdzącego balastu – pomyślał. Wstał i cicho przeszedł wzdłuż siatki. Szmer wody się nasilał. Doszedł do miejsca, gdzie wydobywający się strumyczek ze studni wpadał do kanału. Woda. Ścieki wpadały do szerokiego na 1,5 metra kanału, który znikał w gęstwinie. Muszę iść tą drogą, to jedyny sposób by zmylić tropiących – pomyślał. Cicho wszedł do wody i powoli rozpoczął iść wraz z prądem wody. Ile czasu im zajmie sprawdzenie budynku? Kiedy wpadną do tunelu ? Czy starczy czasu? - myśli kłębiły się w jego głowie. Włączył komunikator. Obraz z PDA podawany był automatycznie na obraz z noktowizora. Gdzie prowadzi ten kanał ? Hm... to jest sieć kanałów! On schodzą się za jakieś 200 metrów! Oley przyspieszył kroku. Wiedział już, że tunel przy motelu został odkryty. W oddali usłyszał szczekanie psów. Więc wyścig się rozpoczął. Jeżeli zdążę dojść do rozwidlenia, grupa pościgowa będzie musiała się rozdzielić – pomyślał. Wtedy będę miał szansę na ucieczkę. Oley przyspieszył jeszcze bardziej, na tyle na ile pozwalały możliwości. Wiedział, że głośny plusk wody może zdradzić jego pozycję. Jeszcze 150 metrów, jeszcze 100 metrów.
Kanały schodziły się w miejscu, które przypominało wyrobisko. Dookoła leżały hałdy śmieci. Gdzieś musi być ujście – pomyślał Oley idąc w dół wyrobiska kanałem. Gdy zszedł na sam dół rozejrzał się. Woda spływająca z kanałów niemrawo poruszała się. Oley wyciągnął papierosa i rzucił go w nurt. Papieros zawirował i powoli zaczął przesuwać się w kierunku zarośli. Więc to jest tam – pomyślał idąc w kierunku ujścia. Woda znikała za dużym zakrętem hałdy. Kiedy wyszedł zza niego zauważył dużą rzekę. To pewnie Wisła – pomyślał. Muszę się przez nią przedostać, na drugą stronę. Kątem oka zauważył, że na obrazie PDA pojawiła się kropka oznaczająca przepompownie. Jeżeli uda mu się przedostać na drugą stronę, od docelowego miejsca dzielić go będzie około 5 kilometrów. Muszę dać radę. Wprowadził do systemu tekst BRODY, Wisła. Po chwili oczekiwania wiedział już, że do najbliższego przejścia dzieli go jedynie 100 metrów. Jeszcze moment. Kiedy tak szedł wzdłuż brzegu rzeki usłyszał warkot. Niski, ciężki, nadbiegający znad lasu, który do niedawna był jego wybawicielem..... Śmigłowiec! Wyuczonym gestem położył się wzdłuż trzciny, która to spokojnie i niemrawo kołysała się na wietrze. Oley wiedział, że z góry będzie bardzo widoczny. Wyciągnął nóż i ściął jedną z trzcin. Jeżeli miał przetrwać to trzcina musiała spełnić swoje zadanie. Zanurzył się w wodzie, widząc jeszcze kontem oka, jak szperacz ze śmigłowca bada rzekę. Rurkę z trzciny włożył do ust i przylgnął do dna. Mam nadzieję, że Wisła jest tak brudna jak o niej mówili – pomyślał. Dźwięk śmigłowca nasilał się. Jasne błyski na wodzie świadczyły o tym, że Oni byli już blisko. Oby się udało pomyślał......