Zu tak mi przykro, że Buba odeszła.
Nie było mnie kilka dni przy komputerze i jak dzisiaj jechałam do pracy to pomyślałam sobie, że zaraz jak dopadnę do kompa to sprawdzę czy Bubince się poprawiło. Niestety:-( :-( :-( .
Jedyną pociechą jest to, że przszła na drugą stronę do końca kochana a nie dusiła się sama w schroniskowym boksie. To byłoby najgorsze.
Bardzo Ci współczuję i jednocześnie płaczę też sama nad sobą bo w czwartek dowiedziałam się, że mój Hakerek, którego wzięłam rok temu ze schroniska jest nieuleczalnie chory. Pęcherzyki płucne w jego płucach kawałek po kawałeczku przestają pracować. Lekarz powiedział, że nadejdzie taki moment że zacznie się dusić i wtedy będę musiała mu pomóc odejść, bo śmierć w męczarniach z uduszenia jest czymś potwornym. :-( :-( :-( Nie wyobrażam sobie tego momentu.
Sama zresztą to wiesz, przeżyłaś to i musiałaś pomóc Bubie bo ją kachałaś i nie mogłaś patrzeć jak ona powoli kona w męczarniach.
Trzymaj się kochana!