Sam się naucz czytać ze zrozumieniem i swoich niczym nie popartych przemyśleń nie wciskaj innym jako coś obowiązującego.
"naucz się czytać ze zrozumieniem" mówi zawsze ten kto nie ma żadnych uzasadnień.
1. Przeczytaj ze zrozumieniem ale art. 22 ust. 3 pkt 1 ustawy o własności lokali
Czynnościami przekraczającymi zakres zwykłego zarządu są w szczególności:
ustalenie wysokości opłat na pokrycie kosztów zarządu,
Jest tu wyraźnie mowa o kosztach zarządu !!! Czy zrozumiałes? Panimajesz? Obawiam się, że nie.
2. "Zlecenie administrowania nieruchomością jest czynnością zwykłego zarządu i zarząd wspólnoty może tego dokonać samodzielnie (art. 22 ust. 1 uowl)"
Ciekawe skąd tą nieprawdę wziąłeś. Nie ma zawodu "administrator" a "zarządca". Można zwać go "opiekunem", "ojcem chrrzestnym nieruchomosci", "administratorem nieruchomosci" ale jest to dalej zarządzanie nierucomością.
I zgodnie z art. 18 nie jest to czynność zarządu zwykłego.
Oczywiście na rozumowanie grandego własciciele są po prostu oszukiwanii i nabijani w butelkę.
O administratorze oraz, że zarząd wybiera kogoś takiego nie ma ani mru mru w całej ustawie.
[ Komentarz dodany przez: grandy: 2010-01-14, 16:52 ]
ad1. Z formy art 8 ust 4 wynika, że trzeba spełnić dwa warunki. Z komentarza M. Pecyny można wyciągnąć podobne wnioski
[cytat:w1fw1s8i]w razie niezaspokojenia roszczenia nabywcy oznaczonego w żądaniu z powodu niemożliwości bądź nadmiernych trudności, pozostaje mu skorzystanie z drugiego uprawnienia (chyba że jest ono niemożliwe [Przesłanka nadmiernych kosztów jest związana bowiem z osobą sprzedawcy, zatem nie ma wpływu na decyzję kupującego.]), którego niezadośćuczynienie dopiero otwiera możliwość wykonania kolejnych, tj. oznaczonych w art. 8 ust. 4 ustawy.[/cytat:w1fw1s8i]
ad2. Stoję na stanowisku ze w przupadku braku reakcji, a co za tym idzię, zaakceptowanie reklamacji w formie przewidzianej przez dokument reklamacyjny, sprzedawca zgodził się z nim. Dlatego w przypadku nie wykonania wymiany, zasadne będzię ubiegać się o zwrot gotówki - bo nie zaistniały przesłanki do zmiany formy spełnienia świadczenia.
Jest już artykuł w całości http://nowydworgdanski.na...ia/1014371.html , a do niego niezwykle ciekawy komentarz:
Wiadomości z tego wątku forum to komentarze do Baltic Arena - wielka budowa budzi wielkie emocje.
A TERAZ TROSZKĘ GORYCZY PRAWDZIWEJ
autor: m (gość)
data: 2009-06-20 07:50
Na początku marca tego roku podczas prac ziemnych przy budowie stadionu odkryto pod ziemią tysiące ton cuchnących resztek, skór i kości po nieistniejącej już garbarni. Tzw. mogilnik zawiera m.in. rtęć i groźne dla człowieka pałeczki ropy błękitnej. Znalezisko może doprowadzić do opóźnień w budowie Baltic Areny – jednego z czterech obiektów, na których mają zostać rozegrane w Polsce mecze Euro 2012. Odkryty mogilnik jest dzisiaj tylko przysypany ziemią. A musi być usunięty, bo znajduje się w miejscu przyszłych trybun stadionu. Firma przygotowująca grunt pod ich budowę miała zakończyć pracę w ubiegły poniedziałek. Tymczasem... nawet nie rozpoczęto usuwania odpadów. Inwestor, czyli Biuro Inwestycji Euro Gdańsk 2012, najpierw rzecz bagatelizował i zapewniał, że odpady nie są groźne. 7 maja prezes biura Ryszard Trykosko twierdził, że w mogilniku „nie ma niebezpiecznych bakterii”. Tymczasem „Rz” posiada dokumenty, z których wynika, że już w marcu inwestor wiedział, jak bardzo niebezpieczne są odpady. Potwierdza to także decyzja administracyjna wydana 30 kwietnia przez prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, która nakłada na podwykonawcę nakaz natychmiastowego usunięcia odpadów, w tym „unieszkodliwienia bakterii pałeczki ropy błękitnej”. Adam Kalata, wiceprezes BIEG 2012, winą za opóźnienia obarcza podwykonawcę. – BIEG polecił wykonawcy prac ziemnych usunięcie mogilnika. Ten nie przystąpił jednak do prac. Dlatego wszczęto procedurę wykonawstwa zastępczego w trybie ustawy o zamówieniach publicznych – tłumaczy. Taką ilość niebezpiecznych odpadów mogą zutylizować tylko dwie polskie firmy. Jednak żadnej dotąd nie poinformowano o sprawie. Koszt operacji może wynieść nawet 10 milionów złotych. Mimo wszystko władze Gdańska nie boją się opóźnień. – Miasto ma zaufanie do spółki BIEG 2012 – mówi „Rz” Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Adamowicza.
nie da się obronić nie przystających do współczesnych wymogów zasad, przepisów , czy organizacji jeżeli te się nie zmienią. Problem polega tylko na tym , jak szybko to się stanie.
Widzisz, wczoraj minęło 20 lat od upadku komuny, wyrosło nowe pokolenie, a żeglujemy nadal podobnie, t.j. w oparciu o archaiczny system stworzony przez ustrój totalitarny. Dalczego archaiczny? Bo oparty na zasadzie reglamentacji dostępu do żeglarstwa. W latach pięćdziesiątych reaktywowano PZŻ w roli strażnika systemu, nie w roli związku żeglarzy broniących żeglarzy, tylko przede wszystkim w roli karbowego. I do tej pory PZŻ występuje w tej sytuacji. Co więcej, w kolejnych regulacjach prawnych PZŻ nadal ma zapewnioną rolę monopolisty, do którego prędzej czy później musi się zwrócić Jan Kowalski, jeśli zechce żeglować. Mimo iż nie jest członkiem PZŻ, mimo iż nie jest sportowcem ściagającym się w regatach, ot kupił sobię łódkę i chce pływać, bo lubi. Ale o tym czy będzie pływać musi zadecydować "działacz" prywatnego stowarzyszenia.
Zupełnie inna jest pozycja organizacji żeglarskich w innych krajach. Posłuże się przykładem brytyjskiego RYA, bo ten zwiazek znam najlepiej. Motto działania RYA jest następujące:
"The RYA constantly monitors proposed legislation emanating from Westminster and Brussels and does what it can to ensure that new laws do not adversely affect the freedom and cost of boating."
RYA stale monitoruje proponowane legislacje wywodzące się z Westminster i Brukseli i robi wszystko co może aby upewnić się, że nowe prawo nie wpłynie negatywnie na wolność i koszty pływania (żeglowania).
A w naszym kraju związek, który ma w nazwie żeglarski, robi nadal dokładnie odwrotnie, lobbuje u władz takie zapisy prawne, aby żeglarzy ograniczać i nakładać na nich kolejne obciążenia.
Jeszcze dwa lata temu ludzie z wierchuszki PZŻ opowiadali katastroficzne wizje posługując się w dużej mierze kłamliwymi argumentami, wtedy gdy posłowie rozszerzali limit pływania bez patentu z 5 do 7,5. Ba, pan Sekretarz Generalny wysłał pismo do Prezydenta z prośbą o niepodpisywania ustawy. W 2006 roku na skutek zabiegów PZŻ wróciły na krótko obowiazkowe rejestracje i przeglady na śródladziu, choć od 1997 roku już ich nie było i nic się nie działo z tego powodu.
Można by długo dawać przykłady jaki to mamy zwiazek antyżeglarski.
Mieliśmy dopiero co wybory w PZŻ. Ich wynik jednoznacznie wskazuje, ze nic się nie zmieni w tej organizacji. Zatem wracając do pytania z Twojego postu, można śmiało założyć, że nieprędko coś sie zmieni w postawie PZŻ. Cała nadzieja w działaniach innych młodych organizacji żeglarskich, które krok po kroku wydzierają trochę swobody.
** Komentarz dodany przez: cogwheel: 2009-06-06, 11:18 **
Tak kombinujac.
Moze to byc dobre rozwiazanie, dla ludzi miejszkajacych przy granicach Polski.
Ustawa zakazuje nam grac z terenu Polski.
Jednoczesnie, wygrane w kasynach na terenie UE sa opodatkowane stawka 0%.
Dodatkowo, w przypadku problemow z Urzedm Skarbowym to my musimy udowodnic nasza niewiwnnosc.
Wynajmujemy mieszkanie/pokoj za granica. Najlepiej dogadac sie na "wirtualny" wynajem pokoju. Koszt tego bedzie niewielki. Umowe musimy miec spisana na papieprze.
Calosc ma sens, jezeli pokerroom, w ktorym gramy jest zarejestrowany na terenie UE, oraz posiada wszelkie wymagane licencje danego panstwa, oraz wystawi nam papier potwierdzajacy wygrane. Jezeli sporo gramy i mamy z roomem dobry kontakt, nie powinno byc problemu z papierem.
Teraz, nie lamiemy ustawy, poniewaz gramy zza granicy. Mamy papier potwierdzajacy nasze wygrane, od ktorych nie musimy zaplacic podatku.
Nie orientuje sie, czy potwierdzenia wygranych z kasyna, nalezy skaldac w US, czy trzymac na wypadek gdyby US zapytal skad mamy kase?
Jeszcze dwie rzeczy do przemyslenia:
US nie moze nas ukarac, jezeli dzialalismy nieswiadomie. Chodzi tu o mandaty i inne kary. Odsetki od zaleglosci podatkowych, to nie kara, a naleznosc ustawowa.
Jezeli od wygranych nie musimy placic podatku (stawka 0%), to nawet jezeli odrazu nie zglosimy wygranych i US sie przyczepi. To fakt, ze tego nie zrobilismy nie pociaga za soba czynnosci podatkowych (bo podatku i tak bysmy nei zaplacili).
Przy dzialaniu nieswiadomym, oraz braku podatku do zaplacenia wsumie US nie moze nam nic zrobic.
Fakt, ze od 1 stycznia, wszelkie wygrane z pokerroomow z UE jest nieopodadtkowana to potezny krok naprzod, i nalezy pomyslec, jak to wykorzystac. Powyzszy sposob zdaje sie byc sensowny.
Wazne jest jeszcze, jaki stosunek prawny do e-hazardu ma panstwo, w ktorym chcemy wynajac mieszkanie, poniewaz beda nas obowiazywac przepisy danego panstwa.
Prosze o ewentualne komentarze. Zwlaszcza osob bieglych w temacie.
Pozdrawiam,
Eryk