Chyba nie masz Ratuszowych za aż takich głupców " title=":>" /> Po co niby mieliby wychodzić do rotestujących? Żeby jobów osłuchać?
edit:
Podczas akcji odpalono dwa apierowe kominy, które symbolizowały kominy spalarni odpadów. - Drodzy radni, takie kominy będziemy mieć za oknem! I smród! Zobaczcie, jak to jest mieć takie kominy za oknem! - krzyczeli zgromadzeni w stronę ratusza, gdzie trwała sesja.
Do ludzi wyszło kilku urzędników, wiceprezydent Andrzej Jakubowski i rezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej Tomasz Uciński. Ten ostatni jako ierwszy odważył się odejść do tłumu, by rozmawiać z rotestującymi. Początkowo go zakrzykiwano, gdy tłumaczył, że mieszkańcy nie owinni bać się spalarni: - Kłamiecie! Nie chcemy alenia śmieci w mieście! - a d a ł o z tłumu.
Z ludźmi rozmawiał też wiceprezydent Jakubowski. Tłumaczył, że spalarni ma być nowoczesna i nieszkodliwa dla otoczenia. Zaprosił ludzi na 10 maja na 16.30 na debatę, na której zostanie rzedstawione m. in. studium oddziaływania spalarni na środowisko. - Wyjaśnimy wówczas wszelkie wątpliwości - mówił Andrzej Jakubowski. Zadeklarował też, że choć wniosek o dofinansowanie będzie rzygotowany i złożony z zapisem, że dotyczy ulicy Słowiańskiej, to na dalszym etapie ta lokalizacja zostanie zmieniona na rejon strefy ekonomicznej.
GK24
I wszędzie odobnie, jak u Kononowicza, nic nie budować, zlikwidować wszystko, wybrać nas nas na radnych, burmistrzów, rezydentów. Nie będzie śmieci, nic nie będzie.
Dopiero roponowałeś spalarnię daleko od ludzkich siedzib... Nikt nie chce kominów, ciężarówek i niespodzianek. Bo z uspokajającymi tekstami władz, to jest np. tak:
"Szczecińska spalarnia ma owstać na Ostrowie Grabowskim nieopodal oczyszczalni ścieków należącej do spółki Międzyodrze. Lokalizacja została wybrana z sześciu ropozycji. Przesądził m.in. fakt, że najbliższe domy mieszkalne są dwa kilometry od tego miejsca.
Część mieszkańców dzielnicy mimo to nie zgadza się na zakład. - Mamy negatywne doświadczenie związane z owstaniem asfaltowni [działa rzy ul. Pieszej - red.]. Miasto wydając na nią zgodę, nie konsultowało się z nami. Zakład wybudowano od naszymi oknami o cichu. Teraz kopci i kurzy, a do tego codziennie transportowane są stamtąd tony asfaltu - mówi Mirosław Szczerbak, rzewodniczący rady osiedla Międzyodrze - Wyspa Pucka. - Kto nam zagwarantuje, że rzy owstawaniu spalarni miasto będzie grało fair?"
[url=http://szczecin.gazeta. l/szczecin/1,88319,7808742,Spalarnia__znow_protest__Miasto_wzrusza_ramionami.html][img]http://bi.gazeta.l/im/6/4089/m4089866.gif[/img][/url]
Szczekan, Polska nie jest samotną wyspą na bezbrzeżnym oceanie, dlatego zawężenie dyskusji do tego skrawka Ziemi, z pominięciem całej reszty i istniejących realnie, tu i teraz, wczoraj i jutro, warunków, można potraktować tylko jako gimnastykę umysłową. W sterylnym laboratorium można bawić się do woli i osiągać świetne rezultaty. Ale jak długo można się bawić ciągle w to samo bez znudzenia? Stąd moje pytania, ponawiane wciąż (na które nb. nie dostałam odpowiedzi), mające na celu sprowadzenie rzeczy całej do realu. Żeby popierać program UPR, nie wystarcza mi informacja, co należy zmienić (tu nie trzeba mnie przekonywać; jasne, że wszystko, albo prawie wszystko). Muszę wiedzieć jeszcze kto, co, jak i kiedy. Odpowiedzi na pytanie - kto? poszukuję m.in. na blogu JKM i na tym forum. Wyniki są porażające (vide: choćby wypowiedzi tych upr-orłów wyżej). Właściwie odechciewa się dalszych dociekań ["Dziękuję, wysoki sądzie, nie mam więcej pytań":)]. Ale ponieważ Pan (chyba to Pan) wspomniał gdzieś o wolnym rynku "z nieznacznymi ograniczeniami", to otwiera się pole do dyskusji o zakresie tych ograniczeń, bo do samej idei wolności gospodarczej nie trzeba mnie przekonywać. Czy pamięta Pan burzliwą wymianę poglądów o przymusie ubezpieczeń społecznych? Niedawno natknęłam się na wypowiedź Gwiazdowskiego, który stwierdził (tak jak ja wtedy), że obowiązkowe ubezpieczenia powinny być utrzymane na minimalnym poziomie. Dojrzewamy powoli, dojrzewamy:))
Prześlizgiwanie się, hasłowe traktowanie problemów, niebezpiecznie zbliża UPR-owców, niestety, do poziomu Kononowicza ("Zlikwidować wszystko. Wszystko zlikwidować") i stąd takie wyniki wyborcze, chyba zasłużone. To także, i tylko to, a nie żadne "wejście w korporację" (nb. "weszłam" znacznie wcześniej) oddaliło mnie od UPR.
Ustawa Wilczka rzeczywiście stworzyła niezłe warunki; z podziwem i uznaniem patrzyłam na te rzesze zwykłych ludzi, którzy jakby tylko na to czekali w blokach startowych. Wkrótce jednak można było się przekonać, że ustawa ta była tylko kolejnym etapem przygotowania gruntu pod zawładnięcie rynkiem przez uwłaszonych na majątku narodowym krewnych i znajomych królika. Dalsze działania były konsekwentne i logiczne (produkcja zakazów, koncesji, zezwoleń), "ludzie" bowiem mieli pozostać przy stolikach turystycznych, w garażach, a nie wybijać się;) na "szczęki", następnie na własne sklepy czy hale produkcyjne. Przetrwali to tylko nieliczni. Znam nawet parę takich firm, wspomagałam je "od urodzenia".
Nie mam więc dziś powodów piać z zachwytu nad wilczkową ustawą, choć najlepiej mi się pracowało właśnie w tamtym okresie i właśnie dlatego, że prawo było proste i jasne, a przede wszystkim w miarę stabilne. Teraz każdy swój ruch muszę sprawdzać i upewniać się, czy przypadkiem "od wczoraj" dany przepis nie został uchylony albo zmieniony w zasadniczy sposób i jest to udręką, bezsensowną stratą czasu i energii. Myli się Pan grubo sądząc, że bronię tego stanu rzeczy i, w dodatku, że jest on dla mnie korzystny.
T.