Szkopuł w tym żeby obie strony kłamały albo nie kłamały. Rodzice chyba powinni mieć w miare zbliżone koncepcje wychowania dziecka. Poza tym znowu wnioski wypisywać, płaszczyć się żeby zgode otrzymać eee...Wallenrodyzm jest w dzisiejszych czasach najsłuszniejszą koncepcją :].
hmm, zależy co to znaczy po katolicku. 99% ludzi tu piszących wychowanych zostało "po katolicku". Nawet Marcin został wychowany w katolickim społeczeństwie i nasycony katolicką moralnością.
Raczej relatywizm niż walenrodyzm.
" />
">Skrót P.W. I.W F. oznacza -Przysposobienie wojskowe Instytutu Wychowania fizycznego -to do 1939 r. Teraz Akademia Wychowania fizycznego w Warszawie.
no ciekawa koncepcja ale jak dla mnie nietrafiona. Zauważ, że na znaczku masz skrót P.W. I W.F. a nie P.W.I.W.F. Chodzi o tą jedną kropkę, która skłania do stwierdzenia, że jest to łącznik "i", tak jak w nazwie Przysposobienie Wojskowe i Wychowanie Fizyczne.
ponadto dużo bardziej prawdopodobne jest, że to ta organizacja była w sensownym stanie wydawać takie znaki, niż Instytut z racji odbycia przysposobienia wojskowego.
" />Bezstresowe wychowanie to nie tylko wychowanie pozwalające dziecku na wszystko, bez żadnych konsekwencji. To przede wszystkim pułapka i nieszczęscie dla samego dizecka, które nie wie gdzie są granice, bo nikt mu tych granic nei pokazał. Tworcy tego wychowania już sie zorientowali, że niestety rośnie powoli mała sfora potworów zdolnych do wszystkiego... Powoli zaczyna się mówic o tym, ze powinno się odejść od bezstresowego wychowania. hm.. może nie tyle odejśc, ile zmienić koncepcje. Bezstresowe wychowanie ma oznaczać takie wychowanie dziecka, aby ono samo nie było w tym zagubione, nie czuło się niepewnie, a to oznacza wyznaczenie granic i kontrolę. Bezstresowe ma oznaczać takie wychowanie, gdzie dziecko będzie miało wpajany podstawowy system wartości społecznych. Aby w przyszłosci umiało życ wsród ludzi. A nie zachowywac się jak dzikie zwierzątko... Aby z dzieckiem więcej rozmawiać, byc jego przyjacielem, a nie tylko surowym zandarmem, wymierzającym kary cielesne. Starać się zrozumieć dziecko i dać mu poczucie bezpieczenstwa i stabilizacji. O miłosci nie pisze, bo to chyba wiadomo.
Matts, można nauczyć dziecko porządku, dyscypliny i wielu innych pożytecznych rzeczy.. Nie sugeruj się az tak bardzo moimi zmijkami
Tak,tak,tak...
Niech tylko solidnie-przecietnie wyjdzie Ryanowi kolejny sezon i sprzedajmy go za pol ceny.
Potem kupi go taki Arsenal i zrobi drugiego Henry..
To jest wlasnie to,ta umiejetnosc szlifowania talentow pilkarskich.Mistrzem,przykladem "ojca" w wychowaniu pilkarza na super pilkarza moze byc taki Wenger.Nie jestem pewien czy Benitez posiada taka umiejetnosc,taka "moc".
Pamietam jak Marco van Basten ostrzegal Babela przed transferem do Liverpoolu,ze niby popadnie w przecietnosc,nie rozwinie swojego talentu i kariera przystopuje.
Oby te slowa nie okazaly sie prawda.Oby sie mylil.
Trudno jeszcze wyczuc czy Ryan pasuje do koncepcji gry Beniteza.czy moze bardziej sprawdzilby sie w innym klubie,kladacym nacisk na swobode pilkarska nad czysta wyrachowana taktyka managera..
Licze na to,ze nasz Boss tego nie zepsuje,nie przyhamuje nam tego swietnie (na razie) zapowiadajacego sie gracza.
Niech pozwoli rozwinac Ryanowi skrzydla cala rozpietoscia!
<img src="http://fizjo.ovh.org/portal/marcin.jpg" align="left" border="1" hspace="10"><b>Wielu kibiców na hasło: „basen dla Otylii” zaczyna się już uśmiechać, bo na ten temat słyszeliśmy już w zasadzie wszystko. Jednak powstanie odpowiedniej pływalni w Warszawie jeszcze przed igrzyskami olimpijskimi Pekin 2008 jest raczej niemożliwe.
O pełnowymiarowym basenie w stolicy słyszeliśmy już, że to konieczność, że bez takiego obiektu polskie pływanie, które bez wielkiego wsparcia stało się niemal światową potęgą, stoczy się po równi pochyłej, czy wreszcie, że jest to sprawa priorytetowa dla władz stolicy. Co więcej, takie deklaracje padały z ust najważniejszych stołecznych polityków. Celował i celuje w tym przede wszystkim były premier, obecnie pełniący obowiązki prezydenta Warszawy Kazimierz Marcinkiewicz.</b>
– Otylia i jej koledzy będą pływać w nowym basenie na obiektach Akademii Wychowania Fizycznego jeszcze przed olimpiadą w Pekinie – brzmiała pierwsza deklaracja polityka.
Później sprawa nieco ucichła, aby nagle odżyć w zupełnie niespodziewanym miejscu – w Domu Sztuki na Ursynowie. – Jeszcze w tym roku ruszy budowa pięćdziesięciometrowego basenu – stwierdził pan Marcinkiewicz, ale na zebraniu wyborczym.
Dwa dni później na łamach „Przeglądu Sportowego” przyjrzeliśmy się dokładniej deklaracji kandydata na prezydenta stolicy - Nie chodziło mi o prace budowlane - precyzuje teraz, po naszej publikacji Marcinkiewicz - Rektor AWF prosił o pieniądze na projekt. My robimy przesunięcia w budżecie miasta, zresztą proszę sprawdzić. Chodzi o mniej więcej dwa miliony złotych. Takie pieniądze są, AWF je otrzyma i wtedy prace budowlane będą mogły ruszyć na wiosnę - przedstawił nam nową koncepcję.
Kazimierz Marcinkiewicz opisuje też zasady, na jakich budowany będzie obiekt - Jeszcze w październiku, albo na początku listopada, będziemy podpisywali porozumienie pomiędzy AWF, ministrem szkolnictwa wyższego i nauki, ministrem sportu i warszawskim urzędem miasta. Chcę, żeby basen był budowany ze środków z tych czterech źródeł - deklaruje.
Nadal nie wiadomo jednak, czy zgodnie z pierwszą obietnicą, pływacy będą mogli skorzystać z nowego basenu jeszcze przed wyjazdem do Pekinu. Co więcej, odpowiedzi na to pytanie nie zna też premier - To będzie zależało od tego, czy firma budowlana w ciągu roku wybuduje ten basen. Technicznie jest to możliwe, ale bardzo trudne do wykonania - przyznaje szczerze. Cóż, poczekamy, zobaczymy…
Tekst: Kamil Wolnicki „Przegląd Sportowy”
" />Niewygodne jest odnoszenie się do tego, co piszecie w zupełnie innym miejscu. Skoro jednak tylko tutaj mogę, postaram się tym nie zniechęcać
Naczytałam się Waszych wypowiedzi na temat związku lub jego braku, szkół koedukacyjnych z kryzysem męskości i zastanawiam się nad tym, czy szkoła jest w ogóle dobrym miejscem do kształtowania kobiecości i męskości, czy możemy o takowym mówić w kontekście szkoły. Dlaczego? W szkole mimo wielu mądrych teorii, koncepcji i myśli, na uczniów patrzy się jako na grupę, całość. Trudno jest dostrzec, dotrzeć a już na pewno poznać konkretne dziecko, dziecko o konkretnej płci. Poznać na tyle, by móc je wychowywać i podprowadzić do ideałów wg. nas przyjętych. Tym samym, pokazać wzór kobiecości i męskości. Nie zapominajmy, że szkoła jest instytucją silnie sfeminizowaną, więc czy będzie ona koedukacyjną, czy nie- nauczycielki chłopcom nie pomogą w staniu się mężczyzną. Prócz tego szkoła spełnia przede wszystkim funkcje dydaktyczną, skupia się na nauczaniu i przekazywaniu treści dotyczących różnych dziedzin. Funkcja opiekuńczo-wychowawcza chyba najczęściej spełniana jest w gabinecie pedagoga (o ile taki jest) i dotyczy wybranych uczniów.
Chciałabym jeszcze poruszyć kwestię sposobu nauczania. Nie jest tak, że chłopcy są w szkole traktowani tak samo, jak dziewczynki. Już przy okazji pierwszych czytanek dzieciom przekazuje się stereotypowy obraz kobiety i mężczyzny- podziału pracy w domu wg. płci, sposób spędzania wolnego czasu, zawodów typowo kobiecych i męskich. Zachowania nauczycieli wobec dziewczynek i chłopców też jest inne. Niegrzeczne, czy energiczne zachowanie dziewczynek spotyka się z dezaprobatą nauczycieli, podczas gdy takie samo zachowanie chłopca jest niedostrzegane lub usprawiedliwiane właśnie tym, że jest chłopcem. Różnice można również zauważyć w sposobie oceniania i tego, co tak naprawdę się ocenia. (Pozwólcie, że nie będę się nad tym rozwodzić. Zainteresowanych odsyłam do L. Kopciewicz, "Wytwarzanie różnic rodzajowych w dydaktyczno-wychowawczej pracy szkoły", w "Socjologia Wychowania XVI", 2006, s. 207-230.)
Zmierzając do koedukacji w kontekście kryzysu męskości... Myślę, że nie w koedukacji jest problem... ale w rodzinie.
Hm... co Wy właściwie rozumiecie przez âŸkryzys męskościâÂÂ?
Pozdrawiam!
-------
Edycja administratora:
Nie ma żadnego punktu w regulaminie, który by mówił, że kobieta nie może się wypowiadać w innym miejscu niż tylko w podforum Kobiety o mężczyznach. W pewnym sensie jest zupełnie odwrotnie: w w/w podforum nowe tematy mogą zakładać wyłącznie kobiety.
Przenoszę na odpowiednie miejsce.
Roman Giertych, wicepremier i nowy minister edukacji narodowej, ostro zabrał się do roboty. Reporterzy "Super Expressu" bezpośrednio od niego dowiedzieli się o odwołaniu Anny Zawiszy z funkcji dyrektora Departamentu Kształcenia w MEN. Ta pani wymyśliła system, w którym maturzysta egzamin zdaje 10 maja, a wyniki dostaje dopiero 27 lipca. Ponad dwa miesiące nerwów i oczekiwań dla niego i jego bliskich. To skandal! - grzmiał Giertych.
Według zapewnień Romana Giertycha, decyzja o odwołaniu Zawiszy jest już przesądzona. Osobie, która współodpowiada za to, że pół miliona maturzystów przez 10 długich tygodni żyje w niepewności, nie dam legitymacji na podobne pomysły na najbliższe lata. To się dzisiaj zmieni - poinformował minister.
Reporterzy "SE" spotkali Annę Zawiszę na korytarzu w gmachu ministerstwa. O decyzji swego przełożonego jeszcze nic nie wiedziała. Z ministrem Romanem Giertychem nigdy w życiu nie rozmawiałam. Jest u nas zaledwie od kilku godzin i nie wiem, jakie ma poglądy na temat matur - ucięła.
Poinformowana, że minister jest wściekły, a jej godziny w ministerstwie są policzone, zaniemówiła. Nie czuje się niczemu winna. Problem z maturami jest znany od dłuższego czasu. Wcześniej trzeba było myśleć o zupełnie innej koncepcji egzaminu dojrzałości - odpowiedziała.
To nie jedyna zmiana w MEN. Wcześniej do dymisji podał się wiceminister edukacji Jarosław Zieliński. Kilka miesięcy temu wsławił się pismem rozesłanym do kuratorów oświaty. Zalecał w nim. by organizacje głoszące poglądy pacyfistyczne i ekologiczne nie mogły wchodzić na teren szkół. Powód? Niosą szkodliwe treści wychowawcze. Jego miejsce zajmuje Mirosław Orzechowski, poseł LPR-u. (PAP)