Polska jak Polska...USA sie wygrzebie ale Islandia to ma dopiero kłopot ludzie tego kraju lubią żyć bogato i nabrali kredytów aby używać życia doczesnego i jezdzić paroma samochodami nie myśląc o spłacie bynajmniej się tym nie przejmując .Obecnie z tego co wiem karty kredytowe mieszkańców tego kraju zostały poblokowane.W ciągu ost roku kurs islandzkiej korony wobec euro spadł o ponad 70 proc.Rząd zapewnia że podejmie niezwłoczne działania, mające zapewnić bezpieczeństwo sektora finansowego. Największe islandzkie banki - Kaupthing Bank hf i Landsbanki Islands hf - oraz fundusze emerytalne mają sprzedać znaczną część swych zagranicznych aktywów i przetransferować zyski do kraju, co ma służyć wzmocnieniu islandzkiej korony i złagodzeniu sytuacji kredytowej. Rozważana jest także możliwość pożyczenia pieniędzy od Rosji i tym samym się od niej uzależniając wg mnie nie był by to dobry pomysł biorąc pod uwagę że Rosja jako największe państwo na chwile obecną i tak można powiedzieć "robi co chce" a pożyczając taką kwotę rzędu 4milionów euro
Witam,
Myślę, że osłabienie naszej waluty jest również symptomem nadciągającego kryzysu, a może objawem już istniejącego od jakiegoś czasu, a nazywanego przez naszych polityków spowolnieniem?
Co jeszcze musiałoby się stać, by to dramatyczne osłabienie złotegonazwać kryzysem walutowym? Od naszej waluty gorzej ma się tylko ukraińska hrywna. Kapitał uciekł przerażony katastroficznymi analizami gospodarek państw regionu. Od początku ubiegłego roku złoty zyskał tylko wobec islandzkiej korony, rosyjskiego rubla, hrywny i kliku egzotycznych walut. Islandia i Ukraina są bankrutami, a Rosja wydała już ponad 200mld dol. swoich rezerw walutowych na ratowanie rubla. Nieskuteczne, ale bez tego spadek byłby jeszcze większy. Co gorsza nie widać końca dewaluacji złotego. Od lipca ubiegłego roku, gdy złoty był rekordowomocny, polska waluta straciła już około 50%wobec euro, 80% wobec dolara, i ponad 60% wobec franka szwajcarskiego. Pół roku temu złoty był przewartościowany, jednak tak szybkiego zjazdu nikt się nie spodziewał. Nasz rynek walutowy jest płytki dzienne obroty przed kryzysem nie były wyższe niż ok. 4 mld euro, ostatnio zmalały do 2-3 mld euro. W/g wiceprezesa Deloitte na przyszłość możliwe są dwa scenariusze "albo złotybędzie płynął z prądem i nadal się osłabiał, albo przecistawimy się tej tendencji. Wszystko zależy od tego co zrobi teraz rząd i bank centralny i jak te działania odbiorą rynki.
Moim zdaniem kryzys już dotknął Polskę. Przypomnę może że mało co nie zamknięto notowań na GPW (piątek 10 października) ponieważ groził spadek indeksu WIG ponad 10%.
Dziwnym trafem w tym dniu prawie wszystkie waluty (prócz islandzkiej korony i węgierskiego forinta) w porównaniu do złotówki zyskiwały choć w Polsce nic nadzwyczajnego w porównaniu do innych krajów się nie działo. Żaden bank nie upadł, koalicja nie ogłosiła rozpadu itd. Zdaniem ekspertów spowodowane to było niepewnością co do stanu polskiej gospodarki.
Polskim przykładem recesji może stać się wkrótce nie bank ale spółka KGHM. W feralny piątek traciła na wartości ok. 20%, natomiast w ciągu miesiąca kurs zjechał z 51 zł za akcję do 26 zł.
Reasumując myślę że Polska (i nie tylko) stała się przysłowiowym kozłem ofiarnym w całym kryzysie. Niby nic w gospodarce się nie stało a wzrost gospodarczy hamuje, niby w USA ściągalność kretów hipotecznych jest słaba a dolar rośnie. Jedynym pozytywnym czynnikiem dla Polski osłabienia złotówki jest fakt że eksporterzy będą mogli taniej i więcej sprzedawać a co za tym idzie będą mieli więcej pieniędzy być może na inwestycje w Polsce.
A tak na marginesie to myślę że ktoś (w znaczeniu jakaś korporacja) nieźle się zarobił na tym całym kryzysie.
tutajpoczkategori