misia53 napisał:
> A jak jest z cenami na stoku we Włoszech?
> Bo bedac latem we Włoszech ceny były znacznie droższe niz we Francji na
> Korsyce;-(
Włochy to przede wszystkim potęga letniego wypoczynku i atrakcji turystycznych.
Chyba dlatego latem nie jest tam zbyt tanio. Rzeczywiście campingi, hotele i
wszystko co wiąże się z turystyką, jest dość drogie sprawa popytu i podaży.
Jednak w narciarstwie już aż taką potęga nie jest i ceny są porównywalne do
austriackich. Na stoku (w barach) może jest trochę drożej, choć trudno wszystko
porównywać. Karnety są w bardzo podobnych cenach, mieszkania także, choć bardzo
dużo zależy od lokalizacji, a także regionu (doliny)i w zależności od niej
różnice mogą być kolosalne. Dlatego warto wybrać się autem i wtedy lokalizacja
jest praktycznie bez znaczenia.
pozdrawiam
Dlugo to bylam w Kalabrii, na Korsyce zaledwie tydzien, ale dosc intensywny.
Muscaty sa vins doux naturel, te z Cap Corse kosztuja od 7 Euro wzwyz. I lepiej
kupowac je na polwyspie, bo ceny moge sie roznic o kilka euro. Muscat Domaine
Gioielli kupilam na Cap Corse za 12 euro, w okolicach Ajaccio (gdzie
mieszkalismy) kosztowal juz 14 euro.
Ogolnie wina kosztuja od 3 euro wzwyz. Te lepszej jakosci 5-7 euro. Blanc de
Blanc Clos d'Alzeto u producenta 7,50 euro, ceny czerwonych nie pamietam, ale
byly drozsze.
Do gotowania mozna kupic 1,5 litrowa butelke bialego za 1,49 euro.
Pozdrawiam,
Gaga
Bardzo sobie cenie teatr i niewazne czy to jest teatr absurdu czy klasyczny.
Mieszkajac w Polsce, w czasie studiow czesto w sobote wsiadalam do pociagu i
jechalam do Krakowa do teatru. Tam wybor scen byl wiekszy niz w biednych
kulturalnie Katowicach lat -80- tych. I ta milosc pozostala. W czasie studiow w
Niemczech mialam niesamowita satysfakcje, kiedy to podczas Festiwalu Teatrow
Kukielkowych w Erlangen, bielska Banialuka wystawiajaca sceny ze 'Sklepow
cynamonowych' Schulza, zebrala owacje publicznosci.
Muzyka klasyczna zarazil mnie moj tato, niesamowity meloman. W domu mam
kolekcje 'klasycznych standardow' i lubie, naprawde lubie chodzic na koncerty
ale malych form, qwartetow, qwintetow , ktore odbywaja sie w ogrodach lub
parkach.
Malarstwo. Niektore epoki bardziej niektore mniej mnie interesuja. Jedno jest
pewne nie popuszcze zadnemu muzeum malarstwa w zwiedzanym przeze mnie miescie.
Sklaniam sie do zdania, ktore zacytowala Staua, ze najpiekniejsze rzezby tworzy
natura. Mialam okazje wspinac sie na Korsyce, gdzie tzw. przyklad szkolnego
tafonii, czyli rodzaj wietrzenia granitu, przyjal niezwykla forme. Na Sardynii
jest takze rejon, gdzie skaly przyjely surrealistyczny wyglad, ktory moze
zmylic najbardziej wyrafinowanego historyka sztuki.
No tak, moje ulubione Dimitrula i Milena nie będą pływać. Nawet
lojalnie nie pływałam tymi nowoczesnymi promami na K - Korsyka czy
cos w tym rodzaju. Wiem ,że ci na K przejmują trasy GA.Nie wierzę,że
bedzie mniej promów. W tamtym roku w czerwcu też nie było jeszcze
rozkładu ze wzgledu na ten konflikt.W związku z tym kupiłam bilet na
samolot na Ikarię ( w cenie promu).Ostatecznie na moją Fourni
pływały po dwa promy dziennie - prawie.
Po Grecji pływam tylko GA i Nissos Kalimnos.
I co ja teraz zrobię?
Z drugiej strony urok wysp poza głównymi rozkładami promów polegał
na tym, że nie było tam dużego ruchu turystycznego. W tamtym roku z
powodu dużej ilości promów przez tydzień nie miałam gdzie mieszkać.
W końcu mieszkaliśmy u takiego naszego super znajomego.
Wydaje mi sie, ze nie zrozumiales celu tego obozu.
To chyba byla impreza pod nazwa sztuka przetrwania.
Skoro zdecydowalas sie na jazde autobuse i namiotowe spanie to ta odleglosc
1500 m od morza i pod gore nie powinna miec znaczenia.
Wrociles na pewno zahartowany i dobrze wytrenowany. Teraz czas na odpoczynek.
Tak na marginesie, Korsyka nalezy do bardziej ekskluzywnych wysp wiec drogich.
Jezeli nie miales srodkow na podroz samolotem, na mieszkanie w przyzwoitym
hotelu oraz delektowanie sie przepyszna kuchnia w okolicznych knajpkach
topoznales Korsyke w inny sposob. Ciekawy jestem ile kosztowala Ciebie ta
przyjemnosc.
www.langleytravel.com/
Tutaj masz link do biura podrozy ktore sie specjalizuje podrozami na Korsyke
i nie tylko.
W ich last minute znalezc mozna za 3700 SEK to jest cĂĄ 1650 PLN calkiem ciekawa
oferte. Cena opiewa przelot, tygodniowy pobyt w hotelu i transfer do hotelu.
Podroz jest ze Sztokholmu lub Kopenhagi. Na pewno sie nie rozczarujesz.
Powodzenia.
30 euro ale mieszkając we własnym namiocie. Domki na campingach widziałam w
cenie 80 euro za dobę. Elbę bardzo polecam. Spokojna plaża jest w Laconie.
(południowa strona). Ja byłam w marina di campo - piekna plaża i czyste morze z
tymże więcej ludzi. W Laconie są chyba ze 3 campingi (troszkę bedą tańsze niż w
marina di campo - to na pewno). Generalnie - piękna zielona wyspa(byłam też na
sardynii, korsyce, hvarze, pagu, korculi, giglio, capri - elba jest moim zdaniem
najpiękniejsza) - piękne widoki od strony morza(motorówką), czyste
morze(porównywalne z chorwacją a do tego plaże piaszczyste, cała wyspa jest
piękna i koniecznie trzeba ją objechac (również okolice Monte Capanne. Polecam
Seszele: 115 rajskich wysp
Widze, ze najwiekszy problem to koszty.By je zmniejszyc, przede
wszystkim zorganizowac wszystko samemu - to zaden problem.
Bilety kupic w okresie gdy sa najtansze - to determinuje okres
wyjazdu. Zadzwonic, wyslac fax lub mail do miejsca gdzie sie chce
zatrzymac,ustalic terminy, potem niewielka zaliczka - lub czasami
zadna - i wyjazd. Co najmniej na dwa tygodnie. Sa trzy najwieksze
wyspy, kazda inna, najlepiej po tygodniu na jednej. Na Mahe -
napisze byc moze niedokladnie - bungalowy Beau Vallon Bungalow, na
Pralin - Chez Rosmery -np. Ceny za apartament u Rosemery - ok.100€
ze sniadaniem. To samo lub taniej mozna znalezc na Digue. Generalnie-
mieszkajac we Francji ta sama cena wakacji na Seszelach co na
Korsyce. A Seszele- no coz, prawdziwy raj, luz, super ludzie,
czysto,ja przez pierwszy tydzien zapomnialem w ogole , ze jest inny
swiat gdzies indziej. Pol dnia w wodzie z rybami, spacery,
odpoczynek totalny. Reasumujac - warto troche zaoszczedzic i spedzic
niezappomniane chwile- te gwarantuje, a zwiedzilem juz kawalek
swiata.
Luizo,
raczej sie nie znamy,nie zrozumielismy sie.
Zartowalem poza tym troche.
Komorki (ostatni bastion niezaleznosci ) moga byc bardzo przydatne w
krytycznych sytuacjach np. ratowanie zycia.
Inna sprawa ze w Australii telefonia cyfrowa jest jeszcze w powijakach,ale
mniejsza z rym.
Jestes medytujaca i kontemplujaca - ok,akceptuje,dlaczego nie.
Moze troche inaczej(w celu zrozumienia sie):
Moj ostatni urlop na Korsyce(zdjecia w albumie):
wyspa ta,najpiekniesza na morzu srodziemnym,posiada nieskazona nature.
Nie ma tam kompletnie zadnego przemyslu.
Ludnosc miejscowa,z powodu braku mozliwosci zarobkowania,wyemigrowala w
ostatnich dziesiecioleciach do Francji.
Sa przepiekne piaszczyste i skaliste plaze oraz krysztalowo czysta woda,zielone
lasy z wyjatkowo bogata fauna & flora srodziemnomorska.
Zachodnia czesc wyspy jest kompletnie dzika i trudno dostepna - tylko po waskich
i stromych drogach wijacych sie malowniczo wsrod skal.
Niezapomniane widoki.
Mowi sie ze Korsyka ma swoj niepowtarzalny zapach i mysle ze to prawda.
Przez dwa tygodnie opalalem sie,zeglowalem,plywalem,nurkowalem,zwiedzalem
podmorskie groty,
wspinalem sie po stromych scianach skalnych,
a wieczory w romantycznych kafejkach
i restauracyjkach przy wspanialym winie i doskonalym jedzeniu byly wyjatkowo udane.
Prawie jak w raju,tylko ze ktoregos dnia ma sie tego dosyc.
Jest tam wiele niezamieszkalych,bajkowo polozonych,willi przeznaczonych do
sprzedazy za relatywnie przystepne ceny.
Zaden problem zamieszkac tam na stale.
Tylko co tam robic przez dluzszy czas w tym raju?
Dwutygodniowy urlop w zupelnosci wystarczy.
Ktoregos dnia ma sie ochote na cos zupelnie innego.
Nie mozna przeciez oddac sie calkowicie tylko medytacji i kontemplacji,nawet jak
ktos lubi.Byloby to zbyt nudne i nie gwarantujace dalszego rozwoju i to w zadnej
sferze zycia.
Dodrze Ci w Australii?
Ok,ale moze gdzie inndziej byloby lepiej.
Tego nigdy nie mozna wykluczyc.
Zawsze mozemy cos tracic jezeli o czyms nie wiemy lub czegos nie przezylismy.
Byc moze cos trace nie mieszkajac w Australii,kto wie?
Kierowanie sie moda?
Czy ja wiem,ale trzeba byc zawsze na biezaco,mysle.
Ze skrotowcami to byl zart oczywiscie.
Zamilowanie do "Exclusive" "Everything of the Finest" wynika z checi
posiadania i delektowania sie czyms szczegolnym,niepowtarzalnym,jednorazowym,a
ze najczesciej jest to kosztowne,to juz inna sprawa.
Luizo,
krotko,
uwielbiam "Kickdown" w codziennym zyciu.
Do bah77 :)
bah77 napisał:
>
> Czyli polecanie przeze mnie rodzinom z dziećmi min 3-4 miejsc
> noclegowych/ 2 tygodnie na Korsyce jest bez sensu (choć z
taniością
> mam wielkie problemy, to widziałem, że oprócz kempingów, są tam
> także bungalowy, tani hotel w Corte itp.)?
> Lepiej nocować na jednym, nawet hałaśliwym kempingu?
>
> Pozdrawiam serdecznie
>
> bah77
Mam nadzieję, że nikt się nie obrazi, że również odpowiem na to
pytanie :)
Rónież byłam na tym campingu i my też mieszkaliśmy w namiotach
Eurocempu, mamy 2 małych dzieci (2 i 5lat) i po pierwsze namiotów
Eurocampu nie trzeba rozbijać, po drugie jest tam coś w rodzaju
kuchni (a gotowaliśmy sami) po trzecie nie trzeba wozić naczyń ani
innych akcesorii kuchennych. I wogóle wygodniej jest spędzać wakacje
w jednym miejscu niż pakować i rozpakowywać się co chwile.
Oczywiście można wyunajmować domki (ale śmiem wątpić czy znalazłabym
4os. bungalow za 15-10EUR) a hotel dla mnie zupełnie odpada nie
tylko ze względu na cenę.
Natomiast byłam już na wielu campingach i ten na pewno nie był
hałaśliwy a głośna muzyka pochodziła z campingu obok, jak już
pisałam mnie w nocy nie przeszkadzała.
Podsumowując spędziłam na Korsyce 10 dni, bardzo mi się podobało i
absolutnie nie żałuję, że tam pojechałam. Pomimo, że mieszkaliśmy w
jednym miejscu i nie mogliśmy wszystkiego zobaczyć. Lepiej poznawać
Korsykę tak niż nie poznać jej wcale...
Wrócimy na Korsykę za parę lat i wtedy objedziemy ją z namiotem ale
teraz też było warto jechać a słuchając Twoich rad powinnam sobie
taki wyjazd darować...
Byłam i tu i tu (i jescze w kilku innych miejcach :) )
I z dziećmi i jeszcze bez nich ;)
Po pierwsze we Włoszech łatwiej o piaszczyste plaże a takie są
lepsze dla małych dzieci...
...ale w Chorwacji sporo jest plaż z drobnymi kamykami a takie dla
małych dzieci też nie są złe ;)
Po drugie jeśli chcesz, żeby było tanio to we Włoszech najbliżej (i
jednosześnie najtaniej) nad Adriatyk w okolice Wenecji a w Chorwacji
na Istrie:
a miejscowości w okolicach Wenecji zedecydowanie nie są ciche i
spokojne i do tego są zupełnie bez klimatu (uwielbiam Włochy ale
tamte rejony są dla mnie beznadziejne)
Istria też może nie jest tak malownicza jak Dalmacja ale na pewno ma
więcej klimatu i jest tam kilka pięknych miasteczek nie tylko na
wybrzeżu, a do Wenecji stamtąd też się można wybrać ;)
Po trzecie ceny we Włoszech wcale nie są wyższe.
Po czwarte ja polecam campingi (szczególnie z dziećmi) :))
Podsumowując ;)
Biorąc pod uwagę Włochy lub Chorwację wybieram Włochy... ...
ale południowe, jeśli ma być taniej (czyli bliżej) to zdecydowanie
Chorwacje :)) Bo pólnocne wybrzeże Adriatyku we Włoszech jest
zupełnie nieciekawe i bez uroku...
Jeśli chodzi o astre combi to też mamy taki samochód i w ostatnie
wakacje przejechaliśmy nim ponad 5tys.km. (Szwajcaria, Korsyka,
Włochy), my i naszych dwóch synków (2 i 5lat), mieszkaliśmy na
campingach i mieliśmy sporo bagaży :) i się zmieściliśmy ale
bagażnik na dachu był niezbędny ;)
Pozdrawiam i życzę udanych wakcji gdziekolwiek będą :))
Postaram się odpowiedzieć zbiorczo, zarówno na Twój mail jak i Bartka :)
Bilet kupowałem w Polsce. Początkowo żeby uniknąć pośredników, chciałem kupić
bezpośrednio z Corsica Ferries, ale był jakiś problem z autoryzacją moich kart.
Po wymianie maili z biurem CF zaproponowali, że załatwią wszystko oraz obciążą
moje konto po przesłaniu im wszystkich danych wraz z numerem karty kredytowej.
Miałem sporo obaw wobec tego sposobu przesyłania swoich danych, więc
wydrukowałem sobie z ich stron to co mnie interesowało , wraz z wyliczonymi już
cenami i załatwiłem sprawę w Petpolonii, najpierw ustalając telefonicznie a
potem osobiście w biurze Orbisu w Alejach Jerozolimskich w W-wie. Okazało się,
że cena była dokładnie taka sama, więc nie było powodu do obaw, przy okazji
przydały się wydruki bo na skutek nieuwagi naliczano mi wyższą cenę (nie
uwzględniając zróżnicowanego wieku moich pasażerów co akurat było istotne :).
Koniec końców - ten sposób polecam, jak już potrenujecie "na sucho" na stronach
Corsica Ferries, tym bardziej że po otrzymaniu potwierdzenia faxem z Orbisu taki
wydruk (z kodem kreskowym) jest niejako obowiązującym biletem na prom i nie
trzeba potem w panice biegać po porcie w Livorno próbując znaleźć kasy itd.
Jeśli chodzi o dostępność to ja kupowałem pod koniec maja na przeprawę we
wrześniu i udało mi się trafić b.korzystne ceny, ale i teraz (sprawdziłem tak na
szybko) chyba też nie będzie problemów. Myślę, że im wczesniej tym lepiej.
Na pytanie Aseretki już pośrednio odpowiedziałem :) - nie rezerwowałem przez
Eurocamp, więc nie wiem jak to wygląda w tym przypadku.
Jeśli chodzi o ceny...gdzieś mam bilety i musiałbym je znaleźć żeby przytoczyć
cenę co do centa, wiem ile płaciłem za całość - 270 euro w obie strony.
Być może nie wygląda to na mało, ale płaciłem za 5 osób (oczywiście plus
samochód) i o ile na Korsykę płynąłem klasycznie z Livorno do Bastii to z
powrotem chcąc ruszyć wypoczętym w dalszą drogę wracałem z Bastii do Toulonu,
nocnym rejsem (wypłynięcie o 21, dopłynięcie o 7mej rano), więc wykupiłem
najlepszą kabinę (najlepszą czyli na najwyższym pokładzie, nie licząc
apartamentów:), akurat była b.korzystna promocja. Jeśli chodzi o drogę powrotną
to naprawdę wszyscy byliśmy bardzo zadowoleni z warunków, może z wyjątkiem tego,
że spanie na statku gdy buja (akurat trafiło się załamanie pogody) to dość
osobliwe uczucie :) , nawet biorąc pod uwagę rozmiary takiego gigantycznego
promu i w sumie niewielką amplitudę wychyłów.
Wracając do pytania o podział trasy z Polski to nie będę dobrym źródłem, bo to
było dłuższe tournee :), W-wa -> Bella Italia nad jez. Garda, potem Figline
Valdarno pod Florencją (również Eurocamp) i dopiero stamtąd do Livorno.
Z powrotem natomiast z Toulonu do Grazu (tam nocleg w hotelu który jest
wymieniany w katalogu Eurocampu - polecam), i stamtąd już do Warszawy. Ogólnie
droga powrotna to była męka, ale o tym kiedy indziej.
O samym campingu Eurocampu w Ghisonacci to opinii tutaj pojawiało się już sporo.
Ponieważ byłem tam już pod koniec sezonu (7-15 wrzesnia), to gdy przyjeżdżaliśmy
większość zaczynała się już zwijać, więc było pusto, praktycznie byli tylko Ci
którzy mieszkali w mobile-home'ach, namioty stały puste. Jak ktoś woli wakacyjny
zgiełk kampingowy to może być to przygnębiające , ale nam to akurat nie
przeszkadzało :)
Mobile home'y Eurocampu są ulokowane na samym końcu campingu, więc do plaży jest
daleko (relatywnie bo przecież nie są to odległości wymagające jazdy
samochodem), wyposażenie typowe, w lepszym wg mnie stanie niż te we Włoszech.
Natomiast nie podobały mi się sanitariaty - mam na myśli te na campingu, nie w
domkach, niby tam ktoś je codziennie sprzątał, ale te we Włoszech i Hiszpanii
biją je na głowę. W ogóle odniosłem wrażenie, że standard tego campingu, tak na
pierwszy rzut oka, był niższy niż włoskich, co w niczym jednak nie umniejszało
zadowolenia z pobytu.
Trochę się rozpędziłem, więc gdybyście byli ciekawi czegoś więcej to piszcie :)