logo
 Pokrewne renessmeKominki Kominki Wrocławkomisja ZUS pół roku zwolnienieKomisja Kodyfikacyjna Prawa PracyKomisja lekarska odwołanie PZUKomisja Egzaminacyjna Testy gimnazjalneKomisja Egzaminacyjna Sprawdzian szóstoklasistyKomisja Europejska procedury kontroliKomisja Lekarska Sił PowietrznychKomisja Nadzoru finansowego-rolaKomisja Kodyfikacji Prawa Pracy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alcotours.xlx.pl
  • renessme


    Bład pilota spowodował katastrofę lotniczą. Takie są wstępne ustalenia
    Komisji Badania Wypadków Lotniczych - dowiedziała się nieoficjalnie ze
    źródeł zbliżonych do Komisji "Gazeta Wyborcza. Wrocław".
    Według informacji podanych przez portal gazeta.pl Komisja ustaliła, że
    podczas drugiej próby zajścia do lądowania pilot miał skrócić manewr, ściąć
    tor lotu i w warunkach ograniczonej widoczności i orientacji zahaczyć
    skrzydłem samolotu o drzewo.

    Prawdopodobnie komisja bada więc wątek, który pojawił się tuż po katastrofie
    i opiera się na relacji naocznego świadka.
    - Nic nie mogę potwierdzić. Jesteśmy na etapie zbierania dowodów, na wnioski
    przyjdzie jeszcze czas, powiedział "Gazecie Wyborczej Poznań" Przewodniczący
    Komisji Badania Wypadków Lotniczych, pułkownik Zbigniew Drozdowski.

    W katastrofie, do której doszło 23 stycznia, zginęło 20 osób, w tym czterech
    członków załogi. Samolotem CASA C-295M z Warszawy wyruszyło w środę 40 osób.
    Połowa wojskowych wysiadła podczas międzylądowań w Powidzu i Krzesinach. A
    potem przed lotniskiem w Mirosławcu maszyna runęła... Zginęło 20 żołnierzy -
    oficerów z Mirosławca i Świdwina oraz członkowie załogi.
    -
    przedruk z Onetu
    / dzięki mb /
    fox



    ja mialem i mam mnostwo problemow z kategoria d :-(

    Hej,

    Pisze, gdyz mam pewien problem - chodzi o wojsko, kategorie wojskowa, itp.
    Pare dni temu mialem komisje, dostalem kategorie `E` - dla tych, co sie
    nie
    orientuja, to `E` dostaja inwalidzi albo psychopaci, a opis w ksiazeczce
    brzmi `Trwale niezdolny do sluzby wojskowej`.

    W moim przypadku zadecydowala wada wzroku. Coz, place za bledy hmm
    mlodosci
    (?). Niewazne. Problem polega na tym, ze nie wiem, czy walczyc o kategorie
    `D`. Czy znacie kogos, kto mial `E`, i zyl ze tak sie wyraze, bez
    problemu?
    Nie mial klopotow z dostaniem pracy (jakkolwiek to brzmi), ze studiami,
    innymi slowy - nie przeszkadzalo mu to.

    Narazie widze jeden plus - mam wojsko z glowy. Minusow jest znacznie
    wiecej, m.in. taki, ze o pracy np. na placówce dyplomatycznej moge
    zapomniec (potrzebna jest kategoria A).

    Dobrzy ludzie, pomozcie podjac decyzje - czy zostawic sobie `E`, czy
    walczyc chociaz o `D`. Czekam na Wasze opinie w sprawie.

    Z gory dziekuje.

    PS. Coby nie bylo OT, to rzecz sie dzieje oczywiscie we Wroclawiu, a
    bohaterem calej sprawy jest Wroclawianin z urodzenia i zamiłowania ;)
    Lokalny autochton ;)



    na przykład wynegocjował z Amerykanami skoncentrowanie polskich wojsk w jednej ,
    bezpieczniejszej prowincji (Ghanzi) i w ogóle w padł na to, że można coś takiego
    zrobić. sprawnie poradził sobie z kryzysem ws. Casy. rozwiązał problem terenów
    wojskowych przy lotniskach (Kraków, Wrocław) radzi sobie z całą kwestią
    WSI-służby- Komisja Weryf. bierze udział w negocjacjach ws. tarczy i ma w nich
    zas. wkład.



    szczerze to nie posiadam informacji na temat aon, ale jesli chodzi o szkoly
    wojskowe to mam pewne doswiadczenie.Studiuje chemie na UJ jestem teraz na 2gim
    roku,we wrzesniu zdawalam do WSO wroclaw na dowodzenie.Nie dostalam sie. kazdy
    mowil ze egzaminy sa dawno ustawione ale nie wierzylam,szczegolnie jak
    przeszlam do ostatniego etapu-rozmowy kwalifikacyjnej- to ona zazwyczaj jest
    decydujaca tam po prostu obdzielaja punktami synalkow i coreczki oficerow.na 50
    mozliwych punktow chlopcy konczacy liceum Orląt dostali 8. bylam chyba lepsza
    bo dostalam 12:)jak wrocilam do domu i zozmawialam z oficerami w WKU to sami
    zapytali czy widac ze egzaminy sa ustawione. duzo kandydatow odpada na komisji
    lekarskiej i pracowni psychologicznej pozdrawiam i powodzenia



    Miałam też robiona artroskopię w Szpitalu Wojskowym we Wrocławiu, według mnie
    doskonały personel medyczny ,sale wyremontowane, wiec jak możesz to rób tutaj.
    Ja byłam leczona przez innego ortopedę z tego szpitala. Tylko,że miała o wiele
    mniejsze szkody w kolanie,ale męczyłam się przez 2 lata . Tylko usunięto
    fragment łąkotki przyśrodkowej usunięty. Życzę powodzenia. Teraz czekam na
    komisję lekarską i koniec



    Wojsko...
    Proszę o poradę, bo mamy problem z moim bratem. Jest bardzo nerwowy
    i popada w depresje, leczy się farmakologicznie od dwóch lat. Do tej
    pory wojsko odraczało mu pobór, natomiast ostatnio nie uwzględnili
    jego choroby i dostał wezwanie po bilet do wojska na 16 listopada.
    Będzie pisał odwołanie, które należy wysłać do Wrocławia i mają
    wezwać go na tamtejszą komisję. I co teraz jeśli nie odezwią się do
    tego 16 listopada i nie zawołają na wrocławską komisję - czy będzie
    on musiał zgłosić się tego 16 do wojska?
    Druga sprawa: jeśli wezmą go już do tego wojska to kto poniesie
    odpowiedzialność za to jeśli zrobi sobie lub komuś innemu poważną
    krzywdę? Niestety on się odgraża, że nie da tam rady i naprawdę
    boimy się, że zrobi sobie lub komuś coś złego.....
    Dlaczego wojsko chce brać człowieka który leczy się psychiatrycznie,
    jest na silnych lekach i popada w stany depresyjne? Co będzie z
    niego za żołnierz? No i czy oni naprawdę nie boją się tego, że taki
    chory człowiek wyrządzi komuś lub sobie krzywdę? :-(
    Proszę o poradę gdzie jeszcze się odwołać lub udać by udowodnić, ze
    on jest naprawdę niezdolny czy wykonywać służbę wojskową, bo
    zaświadczenia od lekarza u którego się leczy nic nie dały ??




    On Tue, 29 Jan 2002 20:46:11 +0100, Mirek wrote:
    Po dwóch pismach, które musiałem skierować do wojskowego komendanta
    uzupełnień zostało mi w końcu wydane (z wielką niechęcią!) skierowanie
    do wojskowej komisji lekarskiej celem przeprowadzenia ponownego badania, ze
    wzgledu na zmiane stanu zdrowia.
    Jest jedno ale: komendant oswiadczyl, iż nie maja teraz wolnych terminów
    i może mi wydać skierowanie dopiero na lipiec.


    To zdaje sie jest typowe podejscie - nie ma wolnych terminow.
    Tymczasem we Wroclawiu jest np caly szpital wojskowy z pelna
    obsada lekarzy, a komisja sie tam odbywa chyba na okraglo - a
    jesli nie, to moglaby.


    Lecz co się okazuje - po dogłebnej analizie świstka papieru, który
    otrzymałem okazuje się, iż skierowanie nie jest na lipiec, tylko
    jest wystawione z datą z lipca 2002 (co to za praktyki ?!!) i nie
    jest to skierowanie na badania do WKL tylko do przewodniczącego
    wojskowej komisji lekarskiej celem ustalenia ... terminu badania.
    Pytanie - o co w tym wszystkim chodzi ?
    Bo przy takiej polityce, to ja
    tych badań mogę do końca roku nie zrobić!


    A w ktora strone chcesz zrobic badania ? Bo normalnie to by sie
    wydawalo ze jesli nie chca sie spieszyc to tym lepiej dla ciebie.
    No chyba ze raz oszukiwales a teraz by sie A przydalo - to
    pretensje do siebie :-)

    A zaraz - co to wlaciwie jest - wniosek do wypelnienia
    przez Ciebie i zlozenia w WKL, czy kopia wniosku komendanta
    WKU do WKL o ustalenie terminu wyslana tobie celem udokumentowania
    przyczyn zwloki ?  Bo moze chodzic o to zeby sprawe odwlec - za
    miesiac powolaja cie do sluzby, a potem sie okaze
    ze przeciez zadnego wniosku nie skladales.

    Tak czy inaczej  - pismo skserowac, i poleconym za potwierdzeniem
    odbioru do WKL wyslac ..

    J.



    telimena napisał(a):

    > wiem,ze już był kiedyś taki temat,ale teraz mój brat dostał powołanie na
    > komisje lekarską i ma doła z tego powodu,pomóżcie! (chłopak niby się
    > uczy,ale...)

    Gdyby naprawdę się uczył i to dobrze, np. angielskiego i komputerów, to mógłby
    zrobić tak, jak przed laty zrobił mój dobry znajomy pacyfista:

    - kiedy zaczęli go poważnie ścigać po Wrocławiu i nie miał już ochoty na zabawę
    w podchody z policją i MON-em to postanowił zgolić włosy i pojechał do Kielc, do
    specjalnego ośrodka... dla super-speców wojskowych (wziął przy okazji trochę "low-
    softu", czyli oprogramowania narzędziowego). Następnie zaciągnął się na wycieczkę
    do Kambodży na rok i udał się tam dla niepoznaki w przebraniu porucznika...
    (no co mi tu będziecie, obywatelu, robić za tłumacza dla pułkowników jako
    szeregowy... przypniemy wam parę gwiazdek i honor wojska uratujecie).

    Kiedy w kraju MON szukał go bardzo intensywnie, on za pieniądze MON-u opalał się
    na słoneczku i robił sobie częste wypady do Tajlandii na panienki razem z wyższymi
    oficerami. Tam też nazbierał nieco kompromitujących materiałów na "panów-ułanów",
    po czym urwał się do Indii i Nepalu, gdzie często przebywa do dziś...

    Już go nie szukają :-)))

    Pozdrawiam
    Rob-35

    PS. Niech po prostu nie idzie na tę komisję i oleje to wszystko.
    Ja mam 35 lat i nigdy w wojsku nie byłem... Zrobiłem jeszcze większy
    numer niż znajemy i to parę lat wcześniej, więc MON trzymał się
    ode mnie z daleka.

    Jeśli nie daj Boże upadnie na głowę i pójdzie na tę komisję to jego
    ostanią szansą jest "NIE WZIĄĆ DO RĘKI BILETU DO WOJSKA" - czyli KARTY
    POWOŁANIA. Jeśli tego nie zrobi, to zgodnie z prawem nie będzie podlegał
    jurysdykcji wojskowej a jedynie cywilnej i grozi mu jedynie "NIEMRAWE"
    poszukiwanie przez policję - będzie miał więcej czasu, aby się zastanowić
    co ma ze sobą zrobić...

    Powodzenia!



    Ustalenia komisji jasne i zrozumiałe!?
    Ustalenia komisji <<powrót

    Pilot nie popełnił błędu

    Zawinić mogła mała niepozorna lampka sygnalizująca oblodzenie silników
    śmigłowca - wynika z dotychczasowych ustaleń komisji badającej przyczyny
    wypadku rządowego Mi-8 z premierem i osobami towarzyszącymi na pokładzie, do
    którego doszło 4 grudnia. Eksperci dopuszczają obecnie dwie hipotezy dotyczące
    powodów awarii - oblodzenie wlotów silnika i złą jakość paliwa. Wnioski z
    badań mogą być znane za kilka tygodni - poinformował szef komisji płk Ryszard
    Michałowski.

    Członkowie komisji podkreślili, że zachowanie pilota mjr. Marka Miłosza
    podczas awaryjnego lądowania było perfekcyjne. - Sprawę badamy nadal. Nie
    zmieni się jednak nasze zdanie na temat zachowania pilota od momentu
    wyłączenia się silników. Major Miłosz wylądował po mistrzowsku, do tego w
    arcytrudnych warunkach - podkreślił płk Ryszard Michałowski.

    Po wypadku eksperci przyjęli kilkanaście hipotez. Jedną z nich był nawet atak
    terrorystyczny. Większość pierwotnych przypuszczeń została jednak wykluczona.
    Obecnie komisja bada możliwość oblodzenia. Czeka też na wynik analiz paliwa
    zatankowanego do zbiorników śmigłowca we Wrocławiu. Według dotychczasowych
    ustaleń, najprawdopodobniej mogło dojść do oblodzenia wlotów silnika. Piloci
    jednak nie wiedzieli o tym, ponieważ tego pokładowe

    URZĄDZENIA NIE SYGNALIZOWAŁY.

    Komisja ustaliła, że w czasie lotu układ ostrzegający o oblodzeniu był
    włączony, a instalacja działała w trybie automatycznym. - Przy takim
    ustawieniu elementów sterujących instalacja przeciwoblodzeniowa zadziała
    automatycznie po wystąpieniu oblodzenia sygnalizowanego przez sygnalizator RIO-
    3. Po tym sygnale załoga dodatkowo ręcznie włącza ogrzewanie silników. Na
    podstawie stanu włókien lampek sygnalizacyjnych stwierdzono, że sygnału nie
    było - wyjaśniał mjr Ryszard Winiarski. Dodatkowo okazało się, że RIO-3
    zadziałał dopiero, kiedy grubość oblodzenia sięgnęła 0,6 mm. A powinien przy
    0,4 mm. - Świadczy to o obniżeniu czułości układu sygnalizującego oblodzenie -
    dodał major.

    Reszta urządzeń była sprawna. Obecnie eksperci wyjaśniają, czy możliwe jest
    wyłączenie silników z powodu ich oblodzenia przy braku sygnalizacji.

    Sytuację w tym przypadku komplikowało też usytuowanie tzw. izotopowego
    czujnika układu sygnalizacji. Umieszczony jest on we wlocie do wentylatora
    znajdującego się z tyłu nad silnikami. - Powoduje to, że jest poddany innemu
    opływowi powietrza niż gdyby był zabudowany w tunelu wlotowym silnika. Różnice
    w opływie powietrza wynikają z różnych prędkości obrotowych silnika i
    wentylatora - tłumaczył mjr Winiarski.

    Na dodatek, według członków komisji, feralnego dnia do czasu awarii rządowego
    Mi-8 żadna ze stacji meteorologicznych wojskowych, ani cywilnych nie
    ostrzegała o możliwości oblodzenia. - To wynikało z danych, jakie posiadały
    stacje - mówił wczoraj ppłk Józef Dudziak, specjalista meteorolog. Okazało się
    jednak, że w rejonie, w którym doszło do awaryjnego lądowania, wystąpiła tzw.

    INWERSJA TEMPERATUROWA.

    - W dolnych warstwach atmosfery wraz ze wzrostem wysokości temperatura spada.
    Jeśli rośnie, to warstwa, w której występuje takie zjawisko, nosi nazwę
    inwersyjnej albo hamującej - wyjaśniał ppłk Winiarski. Dodał, że nie jest to
    niczym niezwykłym. - Nadzwyczajna była jednak różnica temperatur miedzy górną
    a dolną częścią warstwy. Wynosiła aż 10 stopni - od minus 3 na dole do plus 7
    na górze - powiedział. Śmigłowiec podchodząc do lądowania wszedł w tę właśnie
    strefę. Tam najprawdopodobniej wystąpiło oblodzenie niezasygnalizowane w
    kabinie pilotów.

    Płk Michałowski kilka razy podkreślał profesjonalizm załogi. Przypomniał, że
    na tym typie śmigłowca nie trenuje się lotów na tzw. autorotacji, czyli
    lądowania przy wyłączonych silnikach. Mi-8 jest po prostu na to zbyt ciężki.
    Ćwiczenie autorotacji odbywa się zazwyczaj na mniejszych maszynach, ale nigdy
    w nocy. Z tego wynika, że mjr Miłosz jest pierwszym polskim pilotem, który
    dokonał tej sztuki na ciężkim śmigłowcu i to przy ekstremalnych warunkach
    pogodowych. - Ten manewr jest niezwykle skomplikowany. Jeśli za wcześnie
    wyhamuje się prędkość opadania, maszyna po prostu spadnie na ziemię. Jeśli za
    późno - rozbije się o ziemię. Pilot wylądował idealnie oceniając wysokość -
    podkreślił szef komisji.

    Przypomnijmy, że w wypadku w Chojnowie pod Warszawą ranni zostali premier
    Leszek Miller, szefowa jego gabinetu politycznego Aleksandra Jakubowska, dwoje
    pracowników Centrum Informacyjnego Rządu, lekarz, pięciu oficerów BOR, trzech
    pilotów i stewardesa. Na pokładzie śmigłowca było 15 osób.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zabaxxx26.xlx.pl