Szanowny Monterze, poproszę o odrobinę pokory.
Nie warto bronić ministra skoro to co mówi powoduje, że ja z rozpaczy zaczynam wyć do księżyca
Minister Transportu Jerzy Polaczek nie wie ile będzie kosztowała budowa autostrady A1 z Grudziądza do Torunia.
W rozmowie z Radiem Gdańsk powiedział, że będzie to wiadomo dopiero w połowie roku. Niedawno stwierdził wygaśnięcie koncesji na budowę wspomnianego odcinka - dla firmy GTC. Jednym z argumentów takiej decyzji była zbyt wysoka cena. GTC proponowało za kilometr 7,5 miliona euro, ministerstwo transportu twierdziło, że można to zrobić za 5-6 milionów. Dzisiaj minister Jerzy Polaczek powiedział, że GTC wciąż ma szanse na budowe wspomianego odcinka, pod warunkiem, że wygra przetarg.:rozpacz:
I co, czy to nie ?
Michał, w tym momencie prezentujesz właśnie typowo inżynierskie podejście - zupełnie jak wierny uczeń naszego Guru Póki nie zbudujemy pełnej sieci ścieżek rowerowych, nie wydamy nikomu karty rowerowej. Póki nie zbudujemy pełnej sieci autostrad, nie wydamy nikomu koncesji na transport kołowy, itd.
Ulice w miastach już mamy. Wydajemy ogromne pieniżdze na wiadukty, tunele, ekrany wewnątrz miast. A co z przestrzeniami przyjaznymi dla mieszkańców, strefami pieszo-rowerowymi? Filozofia szwankuje. Powielamy błędy, które inni już zdążyli naprawić. I tu jest ogromna rola promocji. Promocji, która ma zmienić podejście lokalnych polityków, pracodawców itd., tak by to oni promowali chodzenie pieszo i jazdę rowerem, a zniechęcali do jeżdżenia samochodem.
I jest to możliwe w krótkim czasie. Przykłady ze świata są, np. Bogota.
Michał, w tym momencie prezentujesz właśnie typowo inżynierskie podejście - zupełnie jak wierny uczeń naszego Guru Póki nie zbudujemy pełnej sieci ścieżek rowerowych, nie wydamy nikomu karty rowerowej. Póki nie zbudujemy pełnej sieci autostrad, nie wydamy nikomu koncesji na transport kołowy, itd.
Ja po prostu patrzę na problem realnie. W kraju w którym nie ma pieniędzy na przyzwoite drogi, nie będzie ich też na politykę prorowerową z prawdziwego zdarzenia. Wiem, że Ty nie możesz w coś takiego wierzyć, bo Twoja praca straciłaby sens, że taki poglądy jak ten stają okoniem w realizacji różnych prorowerowych projektów - ale ja patrząc na polską rzeczywistość po prostu nie mogę uwierzyć, że w okresie 10-20 lat będziemy mieli masy ludzi jeżdżących do pracy na rowerach.
Rajdy po Ukrainie to świetna sprawa. Przestrzeń, widoki, klimat. Konie podstawiane przez ukraińskich organizatorów całkowicie spełniają wymogi takich imprez - dobry charakter, kondycja itp. Noclegi i postoje dobrze zorganizowane, chociaż kiedyś nocowało się w chutorach - choć legowisko pod dachem było a raz to i nawet ciepła woda.
Ale w kontaktach ze Zbyszkiem Kowalskim zalecam daleko idącą ostrożność. Nie twierdzę tu absolutnie, że jest nie uczciwy. Uczciwy jest, ale nie prowadzi żadnej działalności gospodarczej, a więc o koncesji nie ma mowy. O umowie na usługę, ubezpieczeniu, zabezpieczeniu i takich tam "duperelach" nigdy nie słyszał. Każdy jedzie na własne ryzyko. Przed wyjazdem koniecznie trzeba sobie wykupić polisę ubezpieczeniową na koszty leczenia i transportu chorego do kraju. "Garnek" na głowę zabrać koniecznie. I na wsiakij słuczaj zapewnić sobie alternatywny ( awaryjny) sposób dostania się do domu.
Ostatnia kropka nad i w sprawie budowy autostrady A1 została postawiona. W środę 13 kwietnia Europejski Bank Inwestycyjny zdecydował o przyznaniu kredytu, bez którego inwestycja nie mogłaby ruszyć.
Chodzi o rozpoczęcie budowy pierwszego 90-kilometrowego odcinka autostrady A1 z Gdańska do Nowych Marz. Decyzję o przyznaniu kredytu podjął 13 kwietnia zarząd i rada Europejskiego Banku Inwestycyjnego.
- Długo na to czekaliśmy. Kredyt pozwoli zacząć tę inwestycję już 4 maja, tak jak planowaliśmy. Koparki i buldożery zaczną w okolicach węzła Rusocin koło Tczewa. Ruszą w dwóch kierunkach: Gdańsk i Nowe Marzy - powiedział "Gazecie" Jan Ryszard Kurylczyk, wiceminister infrastruktury.
Firma Gdańsk Transport Company ma koncesję na 152 kilometry A1 z Gdańska do Torunia. Umowę na budowę pierwszych 90 kilometrów podpisała z polskim rządem pod koniec sierpnia ub.r. Wynika z niej, że koszt budowy jednego kilometra to 5,6 mln euro. 90-kilometrów powinno więc kosztować 504 mln euro. Jeszcze w lutym br. 140 mln euro zdecydował się pożyczyć Nordycki Bank Inwestycyjny. 500 mln euro ma dać EBI. Suma tych kredytów nie zgadza się z kosztami budowy autostrady wynikającymi z umowy koncesyjnej. Minister Kurylczyk nie chciał nam wczoraj wyjaśnić, dlaczego tak jest. Odesłał nas do GTC.
- Wszystko wytłumaczymy 4 maja podczas konferencji inaugurującej budowę autostrady. Musimy to zrobić, bo jest wokół tego coraz więcej nieporozumień - mówi Tomasz Szymczak, rzecznik projektu autostrady A1.
Jeszcze jedno. 15 października 1897 roku firmie "Kramer & Co." udzielono koncesji na budowę i eksploatację kolei wąskotorowej o napędzie parowym z Gliwic do Rud. Uruchomienie odcinków z Gliwic Trynku do Rud (długości 22 km) i z Gliwic Trynku do ulicy Dworcowej w centrum miasta (długości 1,5 km) nastąpiło już 25 marca 1899 roku. Linia ta, choć funkcjonowała w ramach przedsiębiorstwa tramwajowego posiadała liczne cechy charakterystyczne dla połączenia kolejowego. Przede wszystkim trasę zaprojektowano i przeprowadzono przez małe miejscowości z dala od dużych ośrodków miejskich. W koncesji zezwolono nie tylko na przewóz pasażerów, ale i transport towarów. Do końca swojego istnienia linia ta nie została zelektryfikowana, a także nie zmieniono na niej szerokości torów z wąskich na normalne, jak to miało miejsce na całej sieci tramwajowej. "Kolejowy" charakter linii Gliwice - Rudy - Racibórz przesądził w końcu o jej przejęciu w 1945 roku przez Polskie Koleje Państwowe. I dlatego już nie istnieje. Oj to PKP
Tym razem moze nie ciekawostka ale wiadomosc z onet forum :) :
Jak by wyglądał tor F1 w Polsce? - Byłby dwukierunkowy a połowa bolidów ruszałaby w przeciwnym kierunku aby bardziej emocjonujące było wyprzedzanie.
- Na kierowców czekałyby niespodziewajki w postaci licznych dziurek i robót drogowych.
- Na prostych odcinkach drogowcy zapominali by znaków "ograniczenie prędkości do 40km/h".
- Za zakrętem ustawiałyby się miśki z suszarką.
- Tor posiadałby kilkanaście skrzyżowań ze światłami.
- 50 metrów od lini startu było by przejście dla pieszych.
- Wszystkie bolidy jeździły by na gaz
- Przez cały rok obowiązuje oczywiście jazda z włączonymi światłami.
- Aby wziąć udział w wyścigu kierowca musi mieć opłacony abonament radiowo-telewizyjny i posiadać koncesje na starty furą wydawaną przez ministerstwo rolnictwa.
- po wygraniu wyścigu kierowca powinien rozliczyć się z przejechanych kilometrów składając w najblizszym oddziale US wypelniony formularz F1, a zapis tacho wysłać do ministerstwa transportu i urzędu statystycznego.
Słyszeliście???????????
Zagrożony byt kolejek wąskotorowych
Czwartek, 23 października 2003
Z polskiej mapy atrakcji turystycznych mogą w przyszłym roku zniknąć kolejki wąskotorowe. Nowa ustawa o transporcie kolejowym nakazuje właścicielom wykupienie licencji za ponad 40 tys. euro.
Właścicielami kolejek są zazwyczaj samorządy, a dla nich tak wysokie opłaty za licencję są za drogie. przykładem jest kolejka wąskotorowa w Żninie w Kujawsko-Pomorskiem. W sezonie wozi blisko sto tysięcy turystów. Teraz zabytkowe ciuchcie i wagoniki mają zasłużone wolne. Nie wiadomo, czy w przyszłym roku wyjadą na trasę.
Mamy przyznaną koncesję na 50 lat, na piśmie, podpisaną przez ministra Marka Pola. Okazuje się, że mamy ją tylko na rok. Coś tutaj nam nie pasuje. Nie wyobrażam sobie, by w przyszłym roku ta kolejka nie jeździła - mówi Andrzej Poturalski, prezes żnińskiej kolejki wąskotorowej. Nie wyobrażają sobie tego też mieszkańcy Żnina; niestety, najwyraźniej rządzący myślą inaczej.
(źródło) RMF
http://www.rmf.pl/wiadomosci/index.html?id=60932&loc=1
Wiadomość została zmieniona (23-10-03 10:19)
Znajomy pytał w urzędzie skarbowym jak wygląda sprawa szkolenia do PPLa i jasno mu powiedziano, że w koszty wrzucić nie może. Z resztą ten kolega wcześniej miał już przejście z US przez to że wrzucił w koszty paralotnię z wyszytą reklamą własnej firmy...
Wydaje mi się, że jedynym sensownym działaniem byłoby dodanie PKD transport lotniczy i wtedy możnaby całe szkolenie do CPLa wrzucić. Pytanie czy US byłby na tyle upierdliwy (i czy ma uprawnienia) żeby sprawdzić czy ma się koncesję i certyfikat przewoźnika. Z resztą nawet taki manewr byłby ryzykowny, bo koszt jest kosztem jeśli można udowodnić że dzięki niemu osiągnięto konkretny przychód, a taki przychód który oczekujemy w dalekiej przyszłości że się pojawi w związku z wydaniem kilkudziesięciu tysięcy zł na szkolenie... mocno naciągane.
Granica jest właśnie z końcem muru. Nie można rozszerzać definicji, bo to wyjątek od zasady uzyskiwania koncesji (w obrębie - obręb: 1. ĂŤobszar ograniczony czymśĂĹĄ 2. ĂŤzamknięta całość o ustalonych granicachĂĹĄ).
A i jeszcze jedno, nie zapominajmy o prawie telekomunikacyjnym:
Art. 208. 1. Kto bez wymaganego pozwolenia używa urządzenia radiowego nadawczego lub nadawczo-odbiorczego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Co do tego, jakie nadajniki nie podlegają obowiązkowi, odsyłam do art. 144 prawa telekomunikacyjnego i rozporządzenia ministra transportu w sprawie urządzeń radiowych nadawczych lub nadawczo-odbiorczych, które mogą być używane bez pozwolenia radiowego (Dz. U. z 2007 r, poz. 972) . Dla mnie to specjalistyczne rozporządzenie jest niezrozumiałe.