logo
 Pokrewne renessmekorytarze powietrzne z Polski do Angliikorytarze samolotów pasażerskich północkorytarz lotu nad Polskąkorytarze powietrzne do Kanadykoryta dla świń po ilekorytarz powietrzny Krakówkorytarze powietrzne na świeciekorytarz powietrzny Katowicekorytarz jakie ścianykorytarz powietrzny do Egiptu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • btsbydgoszcz.opx.pl
  • renessme


    " />O tych 43 dniach myśle od pierwszego dnia kiedy to przekroczyłam próg Ośrodka Adopcyjnego i jedna z Pań wyjasniła mi pokrótce cała procedure. Przez ostatnich kilkanascie miesięcy narastał we mnie wewnętrzny bunt. Dlaczego? Po co? O czyje dobro się wtedy dba? O dziecka? O matki biologicznej? Moze nie jestem do końca świadoma prawnej motywacji tych 43 dni. Dobro dziecka jest sprawa nadrzedną. Te niechciane i niekochane, urodze nie w tym czasie, począte pod wpływem uroku chwili, na które my czekamy z utęsknieniem musza odleżeć na oddziałach preadopcyjnych ustawowe 43 dni, bez miłości i dobrej opieki. 2 pielegniarki zostajace na dyżurze na oddziale noworodków to stanowczo za mało, żeby dojrzeć młode matki wraz ze swoimi pociechami i te dzieci w pokoju na koncu korytarza. Czy ustawodawca pomyślał wtedy o dobru tychże dzieci? Ciąża trwa 40 tygodni. To sporo czasu aby podjąć właściwą decyzje. Pewnie wiele matek, które oddają swoje dzieci również wolałaby aby znalazły one od razu nowych kochajacych rodziców. Sa pewnie matki, które chciałyby "sprawę" załatwić jak najszybciej i jak najszybciej zapomnieć. Pewnie sa tez takie przypadki kiedy to nastolatka ukrywa ciąże, rodzi dziecko w tajemnicy, zostawia w szpitalu, wraca do domu, pod wpływem stresu opowiada co zaszło, rodzice pytaja a gdzie dziecko?, córka pokornie odpowiada - zostawiłam, rodzice każą po nie wrócić bo przecież to ich krew. To tak w skrócie, ale czy na to potrzeba az 43 długich dni? A dlaczego nie 5? a może 50? Tak, tak - ktos próbowałby wytłumaczyć te 43 dni szokiem poporodowym? ale czy to nie jest doskonała wymówka? A może to ja jestem skończona egoistką chcąca jak najszybciej zostac matką?



    uczen- Uczeń bez jedynki jest jak żołnierz bez karabinu!
    prof- ...ale on ma 3 jedynki...
    uczen- To ma 3 karabiny xD

    pani do Kamila - "tobie w dziecinstwie pieluchy mlotkiem poprawiali"

    coś na biologii xD
    prof- w nawiasie 'kłębuszki Malpihiego'
    ktoś z tyłu klasy - Jakiego Malpihiego?! To moje kłębuszki.

    Pani .: Najslynniejszym papiezem sredniowiecza byl...??
    Kamil .: Czesio!! )
    Pani : Innocenty III
    Kamil .: No to bylem blisko

    pani .: Wymien i omow funkcje ukladu wudalniczego.
    Kamil :Ale od przodu czy od tylu?

    przed matma na korytarzu stala jakas pani w wieku 30-40 lat
    pani :Chłopcy nie wiecie kto to jest?
    Dawid: Nie wiem
    Kamil: Na praktykantke to mi ona nie wyglada...

    matematyka, chłopacy wpadają do klasy
    Pani .: Gdzie byliście?
    Krystian: Szukaliśmy lotniska xD Znaczy klasy ;p

    Pani . : MIckiewicz sprzedał srebrny zegarek i chciał za to wyżywić 6 dzieci.
    Dawid: Może miał elektroniczny?


    Rowniez zwiazane z tym zegarkiem.
    Pani .:Mickiewicz byl biedny i mial 6 dzieci oraz srebrny zegarek.
    Kamil :I mial dylemat co sprzedac dzieci czy ten zegarek.xD

    Chłopacy na biologii: - No to da nam Pani?
    Pani . - Co mam wam dać?
    Kolega . - Telefon, a co Pani myślała? xD



    " />Ja także chodziłam do "jedynki" w latach 80-88. Teraz chodzą tam moi synowie. W zasadzie nie zmieniło sie tam az tak duzo. Pokój nauczycielski jest w tym samym miejscu- czyli na końcu I pietra. Chociaz jak zaczęłam szkołę znajdował sie w tej sali z balkonem na I pietrze. Zmienił sie troche rozkład sal. Tam gdzie była fizyka (z groźnym panem Pawelskim) jest biblioteka, pracownia chemiczna na III pietrze została pracownia historyczną, geograficzna( II pietro) - gabinetem jezyka polskiego. W szatniach sa wciąż te same boksy, tak somo dzieciaki zjeżdzaja ze schodów. Z tego co mówia synowie, w gabinecie biologicznym nie ma juz przekroju przez mrowisko i gablot z motylami, anie wypchanego orła, który zawsze stał na szczycie szafy. Nie ma tez budzącego troche strach i fascynacje szkieletu człowieka Zapewne został juz zlikwidowany kran w sali od muzyki, którego odkręcenie powodowało przerwę w lekcji na wietrzenie z powodu rozprzestrzeniającego sie zapachu siarkowodoru I dzieci juz na przerwie nie maja obowiazkowych spacerów w kółko po korytarzu. Chociaz jak teraz na to patrze, to wcale mi sie nie wydaje to takie głupie...
    A korytarze jakos tak zmalały od czasu gdy skończyłam szkołę....



    " />
    ">ja w sumie dzis poprawiłem ocenki z chemii i biologii. Jeszcze mi tylko fizyka została A w poniedziałek polski i gegra i ocenki wystawione Może sobie ferie zrobić
    no to congrats D
    u mnie dzisiaj przed zajęciami (rozpoczynającymi się o 17:10 ) grupa stwierdziła, że skoro wtorek był wolny i tylko nam zajęcia z tego przedmiotu nie przepadają, to napiszemy facetowi zyczenia "Szczęśliwego Nowego Roku" i czmychniemy. jakieś 8 osób ustawiło się przy schodach i wypatrywało kolesia na drugim końcu korytarza, bo stamtąd zwykle przychodzi, a ten myk myk po schodkach obok nas, od drugiej strony ale puścił nas do domu, a raczej do pubu, bo tam wylądowaliśmy



    U nas w szkole sala biologiczna jest na tyle wyposażona, że mamy drukowane tablice.

    A co do tego? Cóż...jeżeli jest tam więcej debilizmu to w czym problem? Całe korytarze można "symbolami" zasmarować.

    Pozdrawiam



    " />Witam
    a) - według mnie jedynym istotnym kryterium co do sposobu nawadniania, jest to aby gniazdo było nawilżane bardzo powoli - czy od spodu, czy od góry. Woda nie może spływać kaskadą do komór - poniszczy je zamykając korytarze niby krypty. Od spodu podsiąkając zbyt szybko - podtopi najniższe korytarze i komory z potomstwem - z reguły mrówy potrzebują trochę czasu na ewakuację ze zbyt wilgotnych miejsc.
    b) - raczej nie płukać, zapewni to podłożu lepszą spoistość gniazda.
    c) - są dwie zasadniczo "szkoły" - jedna mówi, że w warunkach sztucznych nie da się zapewnić równowagi biologicznej tak małego gniazda i trzeba wszystko sterylizować, utrzymywać w idealnej higienie itd. Według niej - wyparzyć w piekarniku do powiedzmy 200stC. Druga mówi, że jeżeli mam mrówy z Polski - są one przystosowane do obrony przed większością patogenów i pasożytów znajdujących się w naszej ziemi i powietrzu.
    Osobiście przy chowie gatunków rodzimych, staram się nie ingerować za mocno w wystrój formicariów, unikając najwyżej wyraźnie niewskazanych części wystroju i potencjalnie szkodliwych składników podłoża. Poza tym utrzymuję po prostu czystość areny i odpowiednie wilgotność i wentylację.
    Gdy mam do czynienia z gatunkiem innej strefy klimatycznej, z innego kontynentu itp - pierwotnie bawię się w sterylność aby nie "wrzucić Indianina na teren oddziału zakaźnego" - takie organizmy potrzebują trochę czasu na zapoznanie się z naszymi patogenami i wypracowanie odpowiednich systemów ochrony.
    d) - Osobiście wsypuję podłoże suchutkie i w miarę możliwości pozbawione grudek, następnie dokładnie ubijam (otrząsam) aby drobiny dobrze pozachodziły na siebie i dopiero nawadniam - w ten sposób uzyskuję złoże stabilne i porównywalne spoistością z naturalnym.
    e) - mrówki najlepiej wpuścić w podłoże po wierzchu już podsychające (nie całkowicie suche) a w głębi nawet mokre - same dostosują swoje potrzeby gdy idzie o głębokość gniazdowania jak i odpowiednią wilgotność czy temperaturę.

    Zastrzegam, że mówię to wsio w oparciu o doświadczenie głównie z formicarium "R"



    " />

    i troszke dowcipów:

    Lekcja biologii:
    - Chciałabym dzisiaj zapytać was, moje kochane dzieci, o dzwięki, jakie wydają zwierzątka... Proszę Krysiu.
    - Krówka robi 'Muuuuuu'
    - Dobrze. Andrzejek?
    - Weżyki robia "Ssssss...".
    - Brawo. Kto jeszcze? Widzę, ze Jasiu podnosi rączkę.
    - Ja wiem, jakie dziwięki wydają morsy!
    - Jakież to Jasiu?
    - "O ja pierd...ę, jaka dziś zimna woda!'


    Zajęcia z savoir-vivre`u.Prowadzi kobieta,uczestniczą sami panowie.Pani zadaje pytanie:
    -Jesteście na przyjęciu lub w restauracji.Musicie udać się w pewne miejsce.Jak usprawiedliwicie przed swoją towarzyszką swą chwilową nieobecność?
    -Idę się wysikać-proponuje nieśmiało ktoś z sali.
    -No niestety!-ocenia prowadząca.
    -"wysikać się" może zostać uznane za prostackie i grubiańskie.
    -Przepraszam ale muszę udać się do ubikacji-zgłasza inny uczestnik.
    -Mówienie o ubikacji przy jedzeniu jest bardzo niekulturalne.Proszę o inne pomysły.
    -Pani wybaczy-na to kolejny uczestnik-ale muszę udać się uścisnąć kogoś,kogo mam nadzieję przedstawić pani po kolacji.


    Zaczęła się elementarna nauka Jasia. Ojciec posłał go do szkoły publicznej.
    Po miesiącu nauczycielka wzywa ojca Jasia i mówi mu, że Jasiu jest diabłem
    wcielonym wszyscy się go boją, dziewczynki nie mogą spać po nocach po jego
    wybrykach i w związku z tym usuwa Jasia ze szkoły.
    Ojciec więc zapisał Jasia do szkoły prywatnej. Po miesiącu nauczycielka wzywa
    ojca i opowiada podobną historię jak poprzednia nauczycielka Jasia - o
    znerwicowanych kolegach i koleżankach o połamanych meblach w szkole itp.
    Nauczycielka zasugerowała przeniesienie Jasia do innej szkoły.
    Ojciec podumał podumał i wymyślił żeby Jasia zapisać do szkoły Jezuitów (że Bóg
    to ostatnia deska ratunku dla Jasia). Jak wymyślił tak i zrobił. Po miesiącu
    wzywają jezuici ojca Jasia na wywiadówkę. Ojciec przygotowany na najgorsze
    przychodzi i słyszy, że dawno takiego porządnego ucznia jak Jasiu nie mieli.
    Pomaga kolegom, zawsze jest przygotowany, uczy się pilnie itp.
    Ojciec w szoku, że syn takiej przemiany doznał więc postanowił Jasia zapytać co
    spowodowało, że nagle stał się zupełnie innym dzieckiem.
    Jaś mu mówi:
    - ojciec, bo tam jest tak: wchodzisz do szkoły a tam na korytarzu człowiek na
    krzyżu, idziesz na stołówkę - wisi człowiek na krzyżu, u dyrektora człowiek na
    krzyżu. Ojciec, tam się z ludźmi nie pier*olą.


    - Dlaczego Piotr zaparł się Pana Jezusa?
    - Bo uzdrowił mu teściową.


    - A jutro... - mówi psycholog z Poradni Małżeńskiej - ...proszę przyprowadzić
    ze sobą żonę i wtedy przedyskutujemy spokojnie wasz problem.
    - To musi się Pan zdecydować... - mąż na to - ... albo mam przyprowadzić żonę
    albo mamy spokojnie coś przedyskutować...



    - Jaka jet różnica miedzy szczęściem, a niespodzianką?
    - 9 miesięcy...


    Mówi Czukcza do Czukczy:
    - Piękny prezent położyłem mojej kobiecie pod choinką...
    - I co ona na to?
    - Ciągle szuka; tajga duża jest...



    Co dla mężczyzny oznacza gra wstępna?
    Dojazd na miejsce spotkania.


    Szef wzywa do siebie sekretarkę, daje jej pismo i długopis. Sekretarka czyta
    pismo, a tam cztery słowa:
    "j***ć nie wolno zwolnić"
    Szef dopowiada:
    - Przecinek postaw sama.


    Kiedy, podczas nocy poślubnej, młody książę po raz pierwszy całował swą piękną
    żonę, ani myślał, że oto rozpoczął się, co prawda powolny, ale nieubłagany,
    proces jej przemiany w ropuchę....


    Jasiu wrócił na wieś z pracy w Anglii.
    Ojciec:
    - Weź, rozrzuć gnój.
    Jasiu:
    - What?
    Ojciec:
    - Łot krowy i łot konia.


    - Jasiu, znasz liczby?
    - Znam, tato mnie nauczył!
    - To powiedz, co jest po sześciu?
    - Siedem.
    - Świetnie, a po siedmiu?
    - Osiem.
    - Brawo, nieźle cię tato nauczył, a po dziesięciu?
    - Walet!


    i ostatnio, mój ulubiony:

    Wkurzony szedłem sobie ulicą i na 5 piętrze pewnego bloku mieszkalnego zobaczyłem jakąś Arabkę trzepiącą z zapałem dywan.
    Krzyknąłem: - Co, pojazd nie chce zapalić?!

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zabaxxx26.xlx.pl