logo
 Pokrewne renessmeKościół św Floriana w WarszawieKościół sw Anny WilanowKościół św Jadwigi ChorzówKościół Św Andrzeja BoboliKościół zmartwywstania Pańskiego KrakówKościół św Barbary BytomKościół Świętej Anny-WarszawaKościół Zielonoświątkowy Zbór w PolsceKościół św Jana na Lateraniekościół pdgorze Kraków
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bibliotekarz.opx.pl
  • renessme


    Kiedy ta licytacja?????
    Już zbieram kasę.Odpierdzielę taaką dyskotekę ,że z Uniejowa i
    Łodzi będą walić tłumy. Dyskoteka w kościele i proboszcz
    na "rurce", takiej reklamy nie ma żeden klub.Jeszcze muszę
    zobaczyć gosposię księdza może się do czegos nada.



    Cytuję inny przykład jak można promować takie rzadko spotykane miejsca.

    Wieś Rzgów powstała jako jedna z osad rycerskich i w XV wieku (według Długosza)
    miała 9 łanów i 3 zagrody. Korzystne położenie Rzgowa na brzegu rzeki Ner i przy
    trakcie wiodącym z Piotrkowa do Łęczycy oraz z Wolborza do Uniejowa i
    Lutomierska skłoniło Kapitułę Krakowską do nadania mu praw miejskich. W 1467
    roku Rzgów otrzymał prawa miejskie z ręki króla Kazimierza Jagiellończyka.

    W roku 1475 zbudowano pierwszy drewniany kościół pod wezwaniem św. Stanisława. W
    tym czasie Rzgów zaczął się rozrastać. Centrum miasta stanowił obecny stary
    rynek w kształcie trójkąta.

    A w Żychlinie ?



    Najlepsza rada to wlasnie dopuscic do handlu tymi okruchami
    | ze swiata ktorego juz nie ma. I tym sposobem  zgromadzic i od
    zapomnienia
    | ocalic.
    Nie jestem przekonany. Nasze Muzeum w Koninie zgromadziło ponad setkę
    macew
    z cmentarza w Turku łącznie z macewą rabina (wybrukowano nimi plac i drogę
    przy dawnym Arbeitsdienst), kilkadziesiąt z Uniejowa i Dąbia (wyciągnięte
    z
    gruzu przygotowanego pod fundamenty) i pojedyncze z Sompolna i Przedecza.
    Muzeum w Kaliszu uratowało macewy, którymi był obudowany brzeg Prosny. To
    tylko przykłady pierwsze z brzegu. Handlarze gdyby nawet zrócili na nie
    uwagę IMHO sprzedaliby je kamieniarzom do powtórnego przekucia i śladu by
    po
    nich nie było. Widziałem na Pomorzu i Śląsku całe masy takich przekutych
    nagrobków niemieckich. Pomysł zresztą nie nowy, widziałem w Moskwie na
    Nowodiewiczym w ten sposób zawłaszczone w latach 20-40-tych przez
    prominentnych komunistów XIX-wieczne nagrobki.
    Pozdr.
    Krzysztof

    Z macewami zydowskimi nie ma wielkich problemow - najwyzej uzywano ich jako
    chodnikow czy obudow - mozna je wiec odzyskac. Sa z malowartosciowego
    materialu, jakim jest piaskowiec. Gorzej z plytami, nagrobkami ze
    szlachetnego kamienia - na slupskim cmentarzu pelno jest obroconych
    nagrobkow ze skutym (czesto nieudolnie) napisem niemieckim, niektore nosza
    nadal nazwe firmy kamieniarskiej. Razem z uczniami w ramach projektu
    badawczego "Zielona Szkola" robilem wlasnie dokumentacje dot. m.in. takich
    nagrobkow.
    Najgorszy los spotkal jednak nagrobki zeliwne w formie krzyzy - niegdys
    najpopularniejsza forme upamitnienia na Pomorzu. Po nich nie ma juz sladu -
    wszystkie prawie poszly na przetopienie i przepicie. Gdy z uczniami
    sprawdzalem ponownie cmentarze inwentaryzowane wczesniej w 1994 r. wnioski s
    a smutne - tego co nie ukradziono przed tym rokiem, ukradziono pozniej. Nie
    ma prawie nic, chyba ze ukryte w gestych krzakach lub pod sciolka. Mozna
    jedynie zabrac je z cmentarza i ukryc np w kosciele, bo inaczej i tak pojda
    do huty za Arizone.
    Z np ponad 200 takich krzyzy z cmentarza w Smoldzinie zostaly dwie
    porcelanowe tabliczki zdobiace niegdys jedez z krzyzy, tabliczki lezace u
    mnie w domu na szafie. Tylko one zostaly i nie wiem od lat co z nimi zrobic.
    Bogu dzieki, ze zdazylem wczesniej spisac tresc tych krzyzy i  przynajmniej
    to zostalo.
    W tym przypadku Niemcy mieli gorzj od Zydow.



    No to ja traski ktore ostatnio krecilam:
    1. Warszawa-Stare Babice- Kampinos- skret w lewo na Teresin-
    Szymanów-Bolimów- Nieborów-Łowicz- potem 703 na Mystkowice- Bielawy-
    Piątek (środek Polski)-Łęczyca (po drodze remontowany Tum i Góra Św.
    Małgorzaty)-Wartkowice-skret w prawo na Gostkow ni Uniejów-stacja
    docelowa. Tu , juz po jezdzie mozna sobie nóżki i nie tylko wymoczyć
    w geotermalnych wodach o tem 70 C i poczuc sie jak w SPA. Noclegi w
    samym Uniejowie od 15 zl za nocleg. Dla bogatrzych nocleg w zamku
    nad Warta -110 zl za nocleg. Jak ktos ma ochote na dluzsze
    wygrzewanie kosci w wodach to polecam skoczyc do Tolów, zobaczyc
    grobowiec Tollow w lesie, i wies z bali Wielenin.
    Pozrót ta sama trasa. Razem w jedna strone 200 km z okladem.
    2. Warszawa-631 do zielonki potem -634 na Wolomin- Jasiennica-Kozly-
    636 -Jadow a potem w lewo na Borzymy-Urle-Strachow-Loretto
    (sanktuarium Maryjne, jesli ktos szuka strawy duchowej)-Świniotop-
    Kamieńczyk nad Liwcem. Powrót albo ta sama trasa, albo na Skuszew-
    Rybienko i 8 na Radzymin i Warszawe (droga w rozkopkach)
    3.Warszawa-Sulejówek- skret w lewo na Okuniew-637 na Stanisławów-
    Dobre-Liw (zamek, a raczej jego resztki i dworek)- Węgrów. Powrot ta
    sama trasa lub na Łochów i 50 do Minska i na Warszawe. Ja proponuje
    jeszcze skok do Starej Wsi i Korytnicy.
    4.Wrszawa-633 na Nieporęt- za Zalewem skret w lewo na Borowa Górę-
    622 na Nasielsk-potem w Nasieslsku skret w prawo 571 do Pułtuska.
    Powrót 61.
    Reszta tras pokrywa mi sie na razie z proponowanymi.
    Bardzo urokliwa jest trasa nadwiślańska na Kazimierz. Po drodze
    Maciejowice -po środku jest GOK i muzeum Kosciuszki, warto wejść. W
    lewo od Maciejowic wart zobaczenia jest Podzamcze i Sobolew z
    wierzyca kosciola widoczna na 5 km.(paskudztwo, a obok taki piekny
    kosciółek drewniany stoi, ech..)
    Pozdrawiam i mam nadzieje ze jeszcze bedzie cieplo.
    Mieszac tam dziewczyny w tych kotłach czarodziejskich, żeby ładnie
    było.
    Majka



    I rowerowa pielgrzymka na Jasna Gore
    W tym roku po raz pierwszy organizowana jest pielgrzymka rowerowa z naszej
    diecezji na Jasną Górę w dniach 18 - 22 lipca 2006 r. Pielgrzymka ta wchodzi w
    skład OGÓLNOPOLSKIEJ PIELGRZYMKI ROWEROWEJ na JASNĄ GÓRĘ pod hasłem "Jesteście
    nadzieją Kościoła. Wymagajcie od siebie".

    Zmierzając z Torunia do Częstochowy pielgrzymi mają dobrą okazję pogłębienia
    nauczania papieskiego oraz ofiarowania trudu i modlitwy o rychłe wyniesienie
    na Ołtarze Sługi Bożego Jana Pawła II, w ramach codziennego programu
    pielgrzymkowego (Msza św., konferencje, wieczorny Apel Jasnogórski itp.).

    Propozycja tej formy pielgrzymowania skierowana jest do młodzieży, a także do
    wszystkich osób młodych duchem.

    Program pielgrzymki:

    Dzień I
    Rozpoczęcie pielgrzymki Mszą św. w kościele p.w. Chrystusa Króla w Toruniu
    godz.. 9.00. 10.00 � wyjazd w kierunku mostu i formowanie grup rowerowych.
    Trasa: Toruń - Brzoza - Odolion - Ostrowąs - Koneck - Siniarzewo - Osięciny -
    Witowo (67 km)

    Dzień II
    Trasa: Witowo - Topólka - Izbica Kujawska - Brdów - Wrząca Wielka Grzegorzew -
    Chełmno - Wilamów (87 km)

    Dzień III
    Trasa: Wilamów - Świnice Warckie - Uniejów - Zadzim - Rossoszyca - Sieradz -
    Piaski (91 km).

    Dzień IV
    Trasa: Piaski - Widawa - Szczerców - Sulmierzyce - Brzeźnica Stara - Prusicko
    (104 km)

    Dzień V
    Trasa: Prusicko - Cykarzew - Częstochowa (28 km). Włączenie się w Ogólnopolską
    Pielgrzymkę. Wspólny wjazd na Jasną Górę. O godz. 13.00 Msza św. na Wałach
    Jasnogórskich, o godz. 15.00 zawierzenie uczestników pielgrzymki Matce Bożej.
    Zakończenie pielgrzymki.

    Organizator zapewnia bezpieczeństwo na trasie, noclegi i wyżywienie w stylu i
    duchu pielgrzymim, pomoc techniczną i medyczną.

    Odpowiedzialnym za organizację i przebieg pielgrzymki jest ks. Maciej Górka
    (tel. 056 623 11 55, kom. 697 080 469).

    Ze względu na fakt, iż ta forma pielgrzymowania organizowana jest pierwszy
    raz, uczestnicy winni zgłosić chęć udziału do dnia 5 lipca 2006 r. i wpłacić
    część wpisowego w wysokości 30 zł. Wpisowe przeznaczone jest na zakup paliwa
    do pojazdów obsługi, ubezpieczenie i emblematy pielgrzymkowe.

    Spotkanie organizacyjne odbędzie się 2 lipca 2006 r. w Toruniu, w kościele
    Chrystusa Króla (ul. Bażyńskich 19) o godz. 19.00.



    Święta propinacja
    .Narodziny propinacji w Polsce sięgają daleko w średniowiecze. Ta
    trucicielska instytucja przeżyła w Polsce prawie 900 lat i dotrwała
    do początków XX wieku. Propinacja (łac. propinatio od propinare –
    „częstować trunkiem” była wyłącznym prawem właścicieli ziemskich
    do produkcji i sprzedaży napojów alkoholowych poddanym chłopom
    zamieszkującym ich dobra, a także wiązała się z obowiązkiem
    kupowania przez nich w określonym czasie określonej ilości trunków w
    pańskiej karczmie. „Święta propinacja” służyła duchowieństwu i
    szlachcie do ogłupiania umysłów, deprawowała charaktery chłopów i
    wyzyskiwała dorobek ich pracy. Była instytucją, w której
    zniewolonemu chłopu pozostawiono jedyną „wolność” – picia i
    zatruwania się alkoholem – a wolność ta leżała w interesie
    dochodowym szlachcica, plebana i klasztoru.Interes ten nie miał
    wiele wspólnego z uczciwością, lecz był mierzony kupiecką miarą.Już
    Bolesław Chrobry, fundując około 1000 r. arcybiskupstwo
    gnieźnieńskie, uposażył je także w dziesięcinę karczm. Rozmaite
    starodawne spisy posiadłości klasztorów i kościołów wymieniają
    karczmy jako darowizny złożone od książąt lub szlachty. Często było
    tak, że karczma lub część jej dochodów została oddzielona od dóbr
    książęcych czy pańskich, aby przyczyniać się do utrzymania klasztoru
    lub probostwa. Jan Długosz, który w roku 1470 spisywał „Księgi
    uposażeń”, uwidocznił w nich, gdzie, przy jakim kościele i ile
    znajdowało się karczm kościelnych. Duchowni byli nie tylko
    producentami alkoholi, ale też szynkarzami, czyli tabernatorami. Z
    aktów wizytacji biskupich wynika, że proboszczowie mieli w zwyczaju,
    zamknąwszy po nabożeństwie tabernaculum w ołtarzu, odmykać tabernę w
    budynku plebańskim, w której służba piwo, miód i okowitę sprzedawała
    albo czynili to sami. Kupowanie alkoholu i picie w obcych karczmach
    zabronione było najsurowszymi karami. Plebani surowo karali wiernych
    za kupowanie trunków u Żydów, których uważali za morderców Chrystusa
    i bluźnierców. Alkohol można było kupować tylko w karczmie należącej
    do księdza proboszcza, choć z reguły było w niej drożej, a i trunki
    nie tak dobre. Jak świadczy pochodzący z XVII wieku „Lament
    chłopski”, piwo sporządzano z pszenicy, a dla chłopów wyrabiano je z
    owsa, tatarki, jeżyny. Były to piwa tak liche, że autor „Lamentu”
    powiada ironicznie, iż sporządzano je z sieczki. W XVI wieku
    pojawiła się gorzałka, zwana też „prostą”, „przepalanką”, „okowitą”,
    a jeszcze powszechniej „śmierdziuchą”, „szmorgawicą”. Znalazł się w
    Polsce propinator, który wykazywał się dokumentem, według którego
    nadano mu prawo palenia gorzałki jeszcze wtedy, gdy... gorzałka w
    ogóle nie była znana. Oszustem tym był – a jakżeby! – duchowny,
    proboszcz w Marcyporębie Jan Franciszek Krzeczkowski. W roku 1633
    złożył on do aktów oświęcimskich podrobiony dokument z roku 1176,
    mający rzekomo pochodzić od Marka z Poremby herbu Radwan, fundatora
    kościoła i probostwa w Marcyporębie. Według tego falsyfikatu, Marek
    z Poremby miał już w 1176 r. uposażyć proboszcza przywilejem „do
    paleni horułki y wareni piwa”, a zarazem zobowiązaniem karczmarza
    pod kościołem do brania i sprzedaży kościelnej gorzałki. Odtąd
    proboszcz mógł tym śmielej narzucać parafianom swoją gorzałkę, skoro
    wywodził swoje prawo od tego starego przywileju, który mu sporządził
    jakiś fałszerz. Uprzywilejowany stan duchowny nie tylko prowadził
    działalność propinacyjną, ale też sam w najlepsze uczęszczał do
    karczm, gdzie z chłopami, mieszczanami i szlachtą pił, grał w kości
    i bawił się. Nad obyczajami tymi przez długi czas bezskutecznie
    starały się zapanować władze kościelne. Już legat papieski Filip w
    roku 1279 przywiózł do Polski zakaz szynkowania na plebaniach. Synod
    uniejowski w roku 1326 zakazał duchownym pociągać innych własnym
    przykładem do pijatyk. Za picie w karczmie groziła duchownemu kara
    trzech grzywien albo miesięczny areszt w klasztorze. Według statutów
    włocławskich, wstąpienie duchownego do karczmy uwarunkowane
    było „słuszną przyczyną”, a za taką uchodziło na przykład
    zaproszenie przez poważną osobę. Łatwo więc było pijatykę
    usprawiedliwić. W diecezji przemyskiej wstępu do karczm dozwolił
    synod w 1415 r. jedynie prałatom. Duchowni wykorzystywali jednak
    każdą sposobność, by nawiedzić karczmę. Asystowali przy zawieraniu
    małżeństw w karczmach, tam też odbywały się niejednokrotnie sądy
    kościelne, czego surowo zakazywały synody. Gdy i to stało się
    niemożliwe, przenosił się kler z karczm do domów prywatnych, a
    okazji ku temu też nie brakowało, jak choćby tych związanych z
    zaopatrywaniem chorych sakramentami.Ustawodawstwo kościelne wyparło
    z czasem kler z karczm i zlikwidowało jego propinacyjną działalność.
    Jednak jeszcze w XVIII wieku i później czerpał „oświecony” stan
    duchowny dochody z upijania wiernych. Obserwujące regułę św.
    Augustyna norbertanki ze Zwierzyńca (znane między innymi z palenia
    czarownic) posiadały w księstwie zatorskim wieś Mucharz, gdzie
    zbudowały w połowie XVIII wieku wspaniałą karczmę z łamanego
    kamienia, podobną do małego zamku. Lud nazwał ową karczmę
    Czartakiem, gdyż stanęła ona w miejscu strażnicy książęcej, a może z
    tej racji, że widział w niej siedlisko czartów – sprawców
    nieszczęść. Czart bowiem siedział w klasztornej okowicie, która
    niejedno życie chłopskie zrujnowała i niejednej chłopskiej rodzinie
    piekło zgotowała za życia. Ciekawe, że fantazja poetów i artystów
    malarzy przypisała ów czarci przybytek... arianom. Na wniosek
    konserwatorów otoczono „Czartak” opieką jako rzekomą zabytkową
    świątynię ariańską. I tak oto niechcący ochroniono na pewien czas
    przed zagładą ponure szczątki klasztornej „świętej” karczmy –
    niechlubny pomnik propinacyjnej działalności sióstr zakonnych św.
    Norberta. Podczas II wojny światowej Niemcy rozebrali „Czartak”, a
    kamienie zużyli do budowy fabryki amunicji w Mucharzu. Dziś
    po „Czartaku” nawet ślad nie pozostał.ARTUR CECUŁA

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zabaxxx26.xlx.pl