Kiedy w 1993 roku prezydent Federacji Rosyjskiej Borys Jelcyn miał odwiedzić RP zastanawiano się czym zaskoczy Polaków? Jego poprzednie wizyty min. w Berlinie / gdzie po pijaku dyrygował orkiestrą / dostarczyły dziennikarzom sporo newsów i photo. Był też w RP jeden człowiek, który mógł mu stawić czoła ponieważ swoimi wypowiedziami również co rusz dostarczał newsów mediom czyli Lech Wałęsa. Tymczasem spotkanie było raczej nierozrywkowe, a dziennikarze tym razem "pozostali na lodzie" ! Nie było jednak innego wyjścia bo B.Jelcyn postanowił pokazać L.Wałęsie fragment bogatych zbiorów KGB dotyczących Kancelarii Prezydenta RP, a także giganta ówczesnej sceny politycznej czyli Unii Demokratycznej. Na deser dorzucił trochę ludzi związanych z Kościołem. Lech Wałęsa już po pobieżnej lekturze kilku pierwszych nazwisk posiniał, a później zbladł...
System totalitarny ma to do siebie, że panuje w nim totalna inwigilacja. Bardzo dobrze pokazał to Juliusz Machulski w "Deja-vu" gdzie w końcówce filmu gangster amerykański Johnny Polack wpada w osłupienie na widok tylu znajomych twarzy w mundurach Czeka. To samo było w PRL do 1970 roku. Żadna organizacja próbująca wojować z systemem nie przetrwała nawet kilku tygodni. Po 1970 roku zaczęło się jednak otwarcie na Zachód i trzeba było zmienić reguły gry. Związane to było w dogadaniem się USA i ZSRR w sprawie nowego porządku w Europie, a to oznaczało powrót na scenę polityczną zjednoczonych Niemiec. Zaczęła się walka o ich kształt. Ponieważ sąsiadem Niemiec jest Polska nas to również dotknęło. Za przyszłą lewacką Europą stała Międzynarodówka. I to właśnie stamtąd zaczęły płynąć do Polski pieniądze celem uformowania kręgosłupa przyszłej lewackiej Polsce. Sytuacja uległa gwałtownemu przyspieszeniu po nieuwzględnieniu przez USA i ZSRR w czasie przygotowań do konferencji w Helsinkach kwestii żydowskiej / wyjazdu Żydów radzieckich do Izraela /. W PRL-u rezydentem Międzynarodówki został Jacek Kuroń. Dysponował ogromnymi funduszami na rozniecenie ognia rewolucji, a gdy jeszcze Zachód dodał pożyczki na rozwój PRL stał się politykiem pełną gębą. Pierwszą próbą rozniecenia ognia rewolucji były Radom i Ursus w 1976 roku. Próba ta zakończyła się tragicznie dla klasy robotniczej, a już szczególnie tej radomskiej. Zamknięto też Kuronia i kilku innych ludzi Międzynarodówki. Wypuszczono ich po mniej więcej pól roku - roku i wysłano z wilczym biletem na Zachód. Pieniądze jednak pozostały i właśnie dzięki nim zarówno KOR jak i ROPCIO mogły pomagać skrzywdzonym robotnikom. Niestety pomoc nie trwała długo ponieważ robotnicy nie chcieli się spotykać z przedstawicielami w/w organizacji. Przyczyny tego stanu rzeczy były różnorakie, ale napewno nie tkwiące tylko w strachu przed SB. Kolejną próbą nawiązania, ale już tym bardziej autentycznego dialogu z klasą robotniczą były WZZ powstałe w 1978 roku w Gdańsku. Ich autentyczność polegała właśnie na tym, że odmówiono pieniędzy KOR-u ze względu na warunki jakie stawiał. Tu także dość szybko ujawniła się siła SB, która od razu wśród założycieli miała swojego człowieka / trzęsący dzisiaj Gdańskiem p.Myszk /. Już po wybuchu strajków w Gdańsku w sierpniu 1980 roku okazało się jednak, że pomoc KOR-u jest niezbędna. Do Gdańska 3 września dotarł więc Jacek Kuroń / jak wrócił do PRL skoro miał wilczy bilet ? / i zaczął wystawiać rachunek za pożyczkę wypłaconą kilka tygodni temu. Domagał się odwołania L.Wałęsy, któremu zarzucił współpracę z SB ! Przedstawił nawet dowody ! Stało się jednak coś co zaskoczyło Kuronia - prawie wszyscy poparli Wałęsę ! Strach przed mocodawcami Kuronia i KOR-u okazał się silniejszy niż przed SB. Bo wiadomo już było, że ten Ruch nie będzie pod kontrolą porządku skazanego na przegraną. Co prawda SB już przy pomocy WSW chciała odwlec upadek żeby wywalczyć lepsze warunki kapitulacji / stan wojenny /, ale był to łabędzi śpiew. Choć trzeba przyznać, że początkowo pierwsza osoba starego porządku czyli W.Jaruzelski / pierwszy "odżydżacz " LWP po 1956 roku / wydawała się groźna. Kuroń i towarzysze w 1983 roku otrzymali kolejną propozycję wyjazdu z PRL-u z której niestety nie skorzystali. Od 1985 roku było już wiadomo, że ZSRR postawił na lewacką Polskę bo Gorbaczow zaczął gadać z Międzynarodówką. Wtedy też J.Kuroń zaczął przekonywać SB /Kiszczaka / do sojuszu z Międzynarodówką. Skończyło się to "Okrągłym Stołem " w trakcie którego nieliczni stawiający na katolicką Polskę zobaczyli, że dali się podejść. Była jeszcze próba walki i stąd "Wojna na górze", ale siła pieniądza i zgromadzonych w teczkach materiałów była ogromna. Dlatego po upadku Rządu Olszewskiego Borys Jelcyn postanowił przypomnieć zarówno Lechowi Wałęsie jak i Unii Demokratycznej, że Międzynarodówka to organizacja zilfiltrowana w dużym procencie przez KGB ! Niestety wszelka obyczajówka i łapówkarstwo są tam uwiecznione po wsze czasy czyli na zawsze / o czym przekonała się np.ONZ / !!!
Wizyta Borysa Jelcyna tak przywołała do porządku Wałęsę jak i UD, że Kwaśniewski mógł zostać Prezydentem RP, bazy poradzieckie stały się "Las Vegas" mafii paliwowej pod auspicjami WSI, którym zapewniono bezkarność na dalsze klikanaście lat. Co takiego było w tych papierach, że musiały od razu "zaginąć" ? Jedno jest pewne - każdy dokument to kilka kopii w Moskwie i kilka na Zachodzie, w kręgu ludzi służb, którzy wymarzyli sobie lewacką Europę...
[quote="Anonymous"]Kiedy w 1993 roku prezydent Federacji Rosyjskiej Borys Jelcyn miał odwiedzić RP zastanawiano się czym zaskoczy Polaków? Jego poprzednie wizyty min. w Berlinie / gdzie po pijaku dyrygował orkiestrą / dostarczyły dziennikarzom sporo newsów i photo. Był też w RP jeden człowiek, który mógł mu stawić czoła ponieważ swoimi wypowiedziami również co rusz dostarczał newsów mediom czyli Lech Wałęsa. Tymczasem spotkanie było raczej nierozrywkowe, a dziennikarze tym razem "pozostali na lodzie" ! Nie było jednak innego wyjścia bo B.Jelcyn postanowił pokazać L.Wałęsie fragment bogatych zbiorów KGB dotyczących Kancelarii Prezydenta RP, a także giganta ówczesnej sceny politycznej czyli Unii Demokratycznej. Na deser dorzucił trochę ludzi związanych z Kościołem. Lech Wałęsa już po pobieżnej lekturze kilku pierwszych nazwisk posiniał, a później zbladł...
System totalitarny ma to do siebie, że panuje w nim totalna inwigilacja. Bardzo dobrze pokazał to Juliusz Machulski w "Deja-vu" gdzie w końcówce filmu gangster amerykański Johnny Polack wpada w osłupienie na widok tylu znajomych twarzy w mundurach Czeka. To samo było w PRL do 1970 roku. Żadna organizacja próbująca wojować z systemem nie przetrwała nawet kilku tygodni. Po 1970 roku zaczęło się jednak otwarcie na Zachód i trzeba było zmienić reguły gry. Związane to było w dogadaniem się USA i ZSRR w sprawie nowego porządku w Europie, a to oznaczało powrót na scenę polityczną zjednoczonych Niemiec. Zaczęła się walka o ich kształt. Ponieważ sąsiadem Niemiec jest Polska nas to również dotknęło. Za przyszłą lewacką Europą stała Międzynarodówka. I to właśnie stamtąd zaczęły płynąć do Polski pieniądze celem uformowania kręgosłupa przyszłej lewackiej Polsce. Sytuacja uległa gwałtownemu przyspieszeniu po nieuwzględnieniu przez USA i ZSRR w czasie przygotowań do konferencji w Helsinkach kwestii żydowskiej / wyjazdu Żydów radzieckich do Izraela /. W PRL-u rezydentem Międzynarodówki został Jacek Kuroń. Dysponował ogromnymi funduszami na rozniecenie ognia rewolucji, a gdy jeszcze Zachód dodał pożyczki na rozwój PRL stał się politykiem pełną gębą. Pierwszą próbą rozniecenia ognia rewolucji były Radom i Ursus w 1976 roku. Próba ta zakończyła się tragicznie dla klasy robotniczej, a już szczególnie tej radomskiej. Zamknięto też Kuronia i kilku innych ludzi Międzynarodówki. Wypuszczono ich po mniej więcej pól roku - roku i wysłano z wilczym biletem na Zachód. Pieniądze jednak pozostały i właśnie dzięki nim zarówno KOR jak i ROPCIO mogły pomagać skrzywdzonym robotnikom. Niestety pomoc nie trwała długo ponieważ robotnicy nie chcieli się spotykać z przedstawicielami w/w organizacji. Przyczyny tego stanu rzeczy były różnorakie, ale napewno nie tkwiące tylko w strachu przed SB. Kolejną próbą nawiązania, ale już tym bardziej autentycznego dialogu z klasą robotniczą były WZZ powstałe w 1978 roku w Gdańsku. Ich autentyczność polegała właśnie na tym, że odmówiono pieniędzy KOR-u ze względu na warunki jakie stawiał. Tu także dość szybko ujawniła się siła SB, która od razu wśród założycieli miała swojego człowieka / trzęsący dzisiaj Gdańskiem p.Myszk /. Już po wybuchu strajków w Gdańsku w sierpniu 1980 roku okazało się jednak, że pomoc KOR-u jest niezbędna. Do Gdańska 3 września dotarł więc Jacek Kuroń / jak wrócił do PRL skoro miał wilczy bilet ? / i zaczął wystawiać rachunek za pożyczkę wypłaconą kilka tygodni temu. Domagał się odwołania L.Wałęsy, któremu zarzucił współpracę z SB ! Przedstawił nawet dowody ! Stało się jednak coś co zaskoczyło Kuronia - prawie wszyscy poparli Wałęsę ! Strach przed mocodawcami Kuronia i KOR-u okazał się silniejszy niż przed SB. Bo wiadomo już było, że ten Ruch nie będzie pod kontrolą porządku skazanego na przegraną. Co prawda SB już przy pomocy WSW chciała odwlec upadek żeby wywalczyć lepsze warunki kapitulacji / stan wojenny /, ale był to łabędzi śpiew. Choć trzeba przyznać, że początkowo pierwsza osoba starego porządku czyli W.Jaruzelski / pierwszy "odżydżacz " LWP po 1956 roku / wydawała się groźna. Kuroń i towarzysze w 1983 roku otrzymali kolejną propozycję wyjazdu z PRL-u z której niestety nie skorzystali. Od 1985 roku było już wiadomo, że ZSRR postawił na lewacką Polskę bo Gorbaczow zaczął gadać z Międzynarodówką. Wtedy też J.Kuroń zaczął przekonywać SB /Kiszczaka / do sojuszu z Międzynarodówką. Skończyło się to "Okrągłym Stołem " w trakcie którego nieliczni stawiający na katolicką Polskę zobaczyli, że dali się podejść. Była jeszcze próba walki i stąd "Wojna na górze", ale siła pieniądza i zgromadzonych w teczkach materiałów była ogromna. Dlatego po upadku Rządu Olszewskiego Borys Jelcyn postanowił przypomnieć zarówno Lechowi Wałęsie jak i Unii Demokratycznej, że Międzynarodówka to organizacja zilfiltrowana w dużym procencie przez KGB ! Niestety wszelka obyczajówka i łapówkarstwo są tam uwiecznione po wsze czasy czyli na zawsze / o czym przekonała się np.ONZ / !!!
Wizyta Borysa Jelcyna tak przywołała do porządku Wałęsę jak i UD, że Kwaśniewski mógł zostać Prezydentem RP, bazy poradzieckie stały się "Las Vegas" mafii paliwowej pod auspicjami WSI, którym zapewniono bezkarność na dalsze klikanaście lat. Co takiego było w tych papierach, że musiały od razu "zaginąć" ? Jedno jest pewne - każdy dokument to kilka kopii w Moskwie i kilka na Zachodzie, w kręgu ludzi służb, którzy wymarzyli sobie lewacką Europę...[/quote] :-(