Villi, na ciepłą kolację proponuję cudną zupę duńską (porową) z serem i grzankami. Tania i przepyszna. Świetnie nadaje się na poczęstunek dla gości. Jest bardzo syta.
Przepis na tę zupę pochodzi rodem ze strony "mniammniam", ale całkiem niedawno dziewczyny podawały go także na naszym forum.
Dodam jeszcze, że ja ją robię w wersji zupa -krem, czyli miksowanej.
Uwielbiam ją.
Dziewczynki Kochane,
szukając informacji o naszej diecie natknęłam się na kilka forów internetowych, na których sporo miejsca poświęconych jest tej właśnie diecie...
Nie wiem, czy mogę zamieszczać tutaj linka do "konkurencyjnego" forum (naszego regulaminu nie czytałam ), więc jakby co, służę na priva...
Dziewczyny wymieniają się tam doświadczeniami i sporą ilością przepisów
Jak będę miała chwilę, to wrzucę kilka tutaj.
Jutro czeka mnie mała próba, bo szykuję imieninową kolację dla rodzinki. Kolejny tydzień to kolejne pyszności na horyzoncie, ale dam radę bez żadnych ustępstw
Cześć dziewczyny, jestem i ja. Cieszę się że naprodukowałyście trochu postów bo miałam co poczytać.
Właśnie mam chwilkę bo podsmażyłam sobie pierożki i zajadam z kefirkiem , to co nieco napiszę.
Wczoraj cały dzień sprzątałam po remoncie, uff jako tako to wszystko wygląda, choc mogło by byc lepiej, ale narazie nie robię nic wiecej. Dzis byłam u fryzjera i manikiurzystki więc mi zeszło cała popołudnie. Póxniej jeszcze wpadłam do galeri i zakupiłam sobie dwie śliczniutkie bransoletki, a Ani bajeczki o Barbie, zaszłyśmy jeszcze do parku na plac zabaw i jak sie okazało wróciłyśmy juz po dobranocce. Nogi mi do d.. wlazły bo to kawał drogi a my na piechtkę i jeaszcze sobie Anie do wózka wpakowałam.
Jutro zakupy i pakowanko bo w czwartek ruszamy na wypoczynek
Adonisku nie łam sie jesteśmy z Toba i zawsze możesz liczyć na wsparcie. Może to wcale nie tak źle tylko ta lekarka Cię tak wystraszyła, może jak ochłoniesz to zobaczysz wszystko w inych barwach, a może powtórz badanie
Magdulinska dawaj przepis na te cciacha bo tylko ciągle smaka robisz.
Arla podziwiam za okno... mój M. po remoncie nie pozwolił mi myć na całe szczęście więc mnie ominęło... jak dobrze.
Ania9 miło Cię poczytać. Gratuluje synka, tak więc póki co to chłopaki prowadzą. Teściowa olej. My jak ania miała się urodzić kupiliśmy tyle rzeczy że szok i czasem tez slyszałam takie teksty że po co to tyle bo dziecko nie zdąży w tym pochodzić. A Ania miała wszystko na sobie i byłam spokojna bo niczego mi nie brakowało. Więc kupuj to na co masz ochotę. To Twój Babelek i to Ty będziesz go ubierała i nim się zajmowała i Twoja sprawa ci i ile mu kupisz.
Ajakielko mam nadzieje że spotkanie ię udało i poplotkowałaś, ja juz się nie mogę doczekać piątku bo wtedy tez będziemy sobie grillować i pogaduchy urządzać z dziewczynami (oczywiście w towarzystwie naszych kochanych mężów). A koleżanki moje z przed 20-tu lat tak więc jest co nadrabiać, ale będziemy mieć 3 dni.
No dobra ale się rozpisalam
spadam M. kolacje robic bo zaraz z pracy wraca.
Miłej nocki paaaa
Marcia witaj i rozgosc sie.
Dziewczyny moj brzuchol to rosnie z dnia na dzien i Owiwia w 20 tygodniu na pewno bede miala taki jak ty (oby nie wiekszy )
Kina masz racje ze nie wolno faworyzowac dzieci. Ja powiem wam ze u nas to bylo roznie raz rodzice mowili zeby moja siostra mi ustapila ale czesciej i tak ja faworyzowali. Ale dzieki temu ja stalam sie bardziej zaradna. CHoc sama chce aby moje dzieci czuly po rowno tyle samo milosci. Projekt napewno wymagajacy wiele energii i stgaran ale warto!
Shira placow nie bedzie natomiast jak masz jakis szybki przepis na obiado kolacje to czekam na propozycje.
Muna te tuszcze na brzuchu to zakamuflowalam Co do szwedzkiego to ostatnio dostalam niezlego powera do nauki no i musze sie dopingowac zeby jak przyjdzie czas na porodowke jechac to jak bede wrzeszczec to chce zeby mnie przynajmniej rozumieli o co wrzeszcze No i potem to tu w Szwecji maja duzo fajnych rzeczy dla dzieci i dobrze o tym wszystkim poczytac i wiedziec gdzie co i ja. A bez szwedzkiego to nie to samo pomimo ze angielski tu na 5 wszyscy umieja.
Mnie juz pomalu korci aby zaczac kupowac jakies rzeczy dla dziecka. Poki co nie mamy nic. Chodzilam ostatnio trosze po sklepach ale wszystko albo blekit albo roz.
No nic znow praca wzywa, czasu nie ma i na dodatek brzuch mnie pobolewa. Power do pracy powoli mija ale ciesze sie ze juz wrocilam. siedzenie w domu mnie wykanczalo.
czesc dziewczyny
moja Olivka tez czasami tak ma ze sie budzi u nas przepis na spokojna noc to :
- minimum 3 smoczki w lozku - jak potrzebuje to steknie dwa razy przez sen i zawsze ktoregos znajdzie, no chyba ze wszystkie jej z lozka wypadly to trzeba wstac i dac (znalezc wszystkie i wrzucic do lozka)
- jak marnie jadla kolacje wieczorem to o 22 dostaje butle z kasza ktora oproznia przez sen czasami pozniej zalezy jak sie kladziemy,
- no i odnosnie "swieta lasu" w srodku nocy czyli spiewow, krzykow, biegania w lozeczku, stukania smokiem o szczebelki i innych histori to u nas okazalo sie ze powodem jest zbyt dluga drzemka w ciagu dnia jak dziecko spi okolo 3h w dzien to w nocy miedzy 1-3 mamy conajmniej godzine rozrywkowa i usypianie jest tragiczne do nas jej brac nie mozemy bo naszemu dziecku lozko rodzicow kojarzy sie raczej z zabawa niz spaniem wiec generalnie to siekonczy w ten sposob ze jedno z nas sie kladzie na podlodze kolo lozeczka i sobie "spi" i mruczy takie szszszszszsz mala to w miare uspokaja i w koncu usypia a i rodzic jest w pozycji ktora pozwala jako tako odpoczac i nie byc chodzacym wampirem dnia nastepnego
generalnie moje dziecko zasypia o 20 i wstaje 6.30-7.30 bez budzenia sie a raczej bez budzenia rodzicow
a co do podrozowania w lozeczku to niektore dzieci tak maja, olivka zasypia "na zajaczka" tzn. zwinieta na brzuszku z pupa w gorze a potem sobie podrozuje spi w poprzek, glowa w nogach, na boku przy czym recei nogi wystaja z lozeczka pomieczy szczebelkami itd dlugo by pisac
Mam taki mały problem zaprosiłem dziewczyne na kolacje we dwoje przy świecach winko itd. potrzebuje jakiś przepis co ugotować i najlepiej jak bo kompletnie natym się nieznam, z góry dziękuje za pomoc
Jeśli jesteśmy w temacie, należy wspomnieć, że Sue nawet zaprzedała pomysł Harryemu jakoby zaprosić Dorianów na Wigilijną kolację. Ten (o dziwo) zgodził się, niemal natychmiast, bez zgłaszania obiekcji. Najwyraźniej był zmęczony mówieniem ciągłego „nie” i dał za wygraną… O ironio w momencie, kiedy J.D. nie miał ochoty z nią rozmawiać. Ba! Nie miał zamiaru jej oglądać, a przynajmniej tak to wyglądało z punktu bogu winnej Lei. Wracając do rodzinnych świąt, w takim wypadku, może i Lucy przekonałaby się do wybranki swego syna? W końcu nie było na tym świecie– a raczej rezerwacie – osoby, która oparłaby się wypiekom przepisu Clearwaterów. Wilczyca wraz z matką, w tych dniach potrafiła zrobić naprawdę duże ilości makowca, nie mówiąc już o wybornym serniku i tonach innych, świątecznych potraw. Potem i tak, jedzenia zostawało przynajmniej na tydzień, aż do samego… Sylwestra. Tą okazje jednak każdy spędzał już sam, wedle własnego uznania. Zazwyczaj Harry wraz Sue robili wypad do znajomych, a Lea i Seth zapraszali swoich wspólnych przyjaciół i organizowali sporą zabawę. Nigdy jednak nie można było powiedzieć, by ktoś się upił. Byli raczej grzeczni i zarazem wytrwali, nie oszczędzali sobie nóg, gardeł i snu. Jednak później, na drugi dzień potrafili leżeć w łóżkach, aż do trzeciej, by obudzić się dopiero na obiad…
Co do samego Jamesa… Jak to mówią „mężczyzna potrafi być zazdrosny nawet o kamień, który jego znudzona partnerka wyróżniła jako szczególnie piękny”. Tymczasem to on wyznaczył sobie nieszczęsnego Brazylijczyka za obiekt westchnień Indianki, co było tylko i wyłącznie wymysłem jego wyobraźni. Do teraz dziewczyna nie miała pojęcia jak owy mężczyzna się nazywał, ale szczerze mówiąc mało ją to obchodziło. Nie zamienili słowa, nawet nie wymienili spojrzeń, nie mówiąc już o pożądaniu i sprawach tym podobnych.
Brunetka nawet nie zareagowała na kąśliwe stwierdzenie chłopaka, mimo, iż w duchu cała się gotowała. Ale jak już sobie założyła, że podejdzie do tego bez krzyku i dyplomatycznie to tak też zrobi… Raczej.
- Chciałam sprawdzić jak się trzymasz – wycedziła gładko. Wpojenie to nie takie tam piepszenie od rzeczy, by można było się go pozbyć. Wilczyca świetnie zdawała sobie z tego sprawę. A na dodatek, była wściekła i zmartwiona jednocześnie. Przecież go kochała… Tylko nie miała siły na kolejne kłótnie. Łatwiej było odpuścić tak jak to zrobił jej ojciec i samemu borykać się z problemem.
- …Tylko o to mi chodzi. Tak, więc spokojnie, nie będę prawić ci żadnych morali. Ani się tłumaczyć. Chociaż widzę, że najwyraźniej fatygowałam się tu na darmo – stwierdziła gorzko, jednocześnie nerwowo przystając z nogi na nogę.