W Polsce niestety anime jest postrzegane na poziomie bajek typu "Żwirek i Muchomorek" "Przygody Kubusia Puchatka" "Reksio" itp :/ (Od razu nadmieniam że nic do nich nie mam :] ) Jeśli ktoś słyszy o anime to mówi a! to coś jak Pokemony i Dragonball. Ludzie nie zdają sobie po prostu sprawy że w anime można wybierać gatunki od komedii poprzez bajki dla dzieci i kończąc na horrorach (świetnych btw. Japończycy potrafią zrobić klimat ) Tak samo niestety jest z mangami i komiksami. Wystarczy pójść do empika i zobaczyć że komiksy.mangi które czasem kosztują mnóstwo pieniędzy, są traktowane gorzej od papieru toaletowego :/ Połamane grzbiety, kartki wylatują i powciskane na siłę na półkach. Jednak jest promyk nadziei że coś się z tym zmieni, odkąd pojawił się Shrek, ludzie zaczynają widzieć że są też bajki dla dorosłych. Tak samo z mangami.komiksami gdzie zaczynają się pojawiać znaczki z magiczną liczbą 18. Ale i tak minie co najmniej, z następne 10 lat nim ludzie pojmą że anime/mangi/komiksy to nie tylko dla dzieci...
Co do kreskówek to oglądam jeśli są dobre (lubię coś tam wymyslonych pani Foster, Harcerza Laszlo i ostatnio oglądam Avatara-LAst Airbendera)
| Kreskówki??? Batman to komiks, drukowany na papierze...
naprawde ??? A ja Ci powiem, ze przynajmniej w Polsce najpierw
widzialem kreskowke batman, a dopiero pozniej widzialem komiks.
Moze pierwowzorem byl komiks, ale jak znam ludzi, wszyscy
batmana kojarza z bajka i filmem
Akurat tu obaj pobłądziliśmy. Ja jako pierwsze poznałem historie
Batmana w obrazkach, Ty - w kreskówkach, a faktycznie "oryginalny"
Batman był filmem telewizyjnym (a nawet serią filmów).
No i co z tego? Nie chodzi o medium, tylko o rodzaj opowieści,
charakter postaci, fabuły i narracji.
| Przepraszam, do kogo się tu zwracasz przez "wy" ?
zwracam sie do wielu osob.
Rozumiem, że do wielu, odróżniam liczbę mnogą od pojedynczej.
Ale do których?
Kiedy się pisze "wy", to nie oznacza jakichś nieokreślonych kogośtam-
-gdzieśtam, tylko konkretnych rozmówców. Tych, z którymi właśnie się
rozmawia. Jakoś nie zauważyłem tu w tym wątku, by ktoś (i to w liczbie
mnogiej) "zabranial dzieciom czytac Harrego, a pozwalal na ogladanie
bajek Disneya". Ale mogłem coś przegapić, dlatego proszę o podpowiedź:
kto to jest, ci "wy"?
Maciek
Wcale nie niestety, Jaszyn napisał(a):
| Nazwales film komiksem. To raczej nie jest drobiazg ^_^
no kreskowką, ale fakt mój błąd...
Akurat nie. Anime jest zdecydowanie kreskowka. Znaczy sie, znam fanatykow,
ktorzy sie za to obrusza, ale nawet Ghost in The Shell czy inny Wolf Brigade
sa kreskowkami... ze takimi jakby nie dla dzieci? Whatever.
od komuchów i innych się wyzywają ;-))) no i wykrakales "wojnę" ;-))))))
To normalne. Ten zart z usenetem i walka dosc czesto sie sprawdza :)
Aleander
Płomuk i płomyczek zawierał teksty pisane piekną literacką polszczyzną. Poza
tym treści przekazywane w tych pismach miały głęboki sens dydaktyczny. Obecnie
dzieci i młodzież czerpiąca wiedzę z komiksów, kreskówek, filmów i bryków
zamiast czytania lektur jest pozbawiona tych szans jakie z konieczności były
udziałem pokoleń z ery kultury przedobrazkowej, a ilustracje w ksiązkach dla
dzieci bywały zwykle dziełem uznanych twórców grafików i malarzy jak np
Szancer, Zofia Stryjeńska itp i miały wpływ na kształtowanie wyobraźni
estetycznej od najmłodszych lat.
Phenian rysuje amerykańskie kreskówki
ciekawe... M.in. o tym traktuje komiks "Phenian", który się właśnie w Polsce
ukazał. Opowiada o kanadyjskim animatorze, który przyjeżdża do Korei Północnej
nadzorować pracę nad filmem animowanym dla dzieci. To co widzi w tym kraju
jest porażające.
A wiec mowie ci, ze tlumaczenie bylo fatalne i nie wynika to z niczego innego,
jak z tego, ze fatalny byl tlumacz. Niuanse mozna oddac w kazdym jezyku, jesli
ma sie troche wiedzy i wyobrazni. Patrz niemiecka wersja Simpsonow na Pro7 z
dubbingiem. Swietna robota tlumacza, ktory wychwytywal kazdy zart i ladnie go
przekladal na rzeczywistosc niemiecka.
Brak popularnosci Simpsonow wynika z przeswiadczenia ze kreskowki, jak i
komiksy, to podrzedna forma sztuki ( o czym napisalas) i dopiero my
(dwudziestoparolatkowie) uwazamy je za cos wartosciowego, smiesznego i nie
koniecznie skierowanego dla dzieci. Poza tym ja obstaje przy tym, ze serial sie
nie przyjal, bo przez tlumaczenie byl niezrozumialy i po prostu glupi. Amen.
Widać, że mam duże poczucie winy, skoro muszę dwa razy obiecywać;)
Rozumiem, że na FK można
>
> puścić wątęk, że się wstydzem, krygujem i wogólem bo sam parę takich chyba
> puściłem, ale tu? w oazie spokoju, wyrozumiałości i zrozumienia dla sztuki
> masowej?:)
Wstydzem się takiego zachowania na TWA i obiecujem ze dołożem wszelkich starań
by to sie nie powtórzyło:)W końcu jesteśmy sami swoi.
Wcześniej myślałam, że Cię rozgryzłam, znaczy chodzi o to, jak znajdujesz czas
na czytanie, oglądanie i słuchanie tego wszystkiego, o czym rozmawiasz na FK i
u nasz na TWA;)Sam się nawet wydałeś, pisząc, że pracujesz i słuchasz. czytasz
i słuchasz, oglądasz i czytasz (no może pojechałam, a może nie). Ale jednakowoż
do tego wszystkiego doszło jeszcze oglądanie telewizji, grzebanie w Internecie
w poszukiwaniu ciekawych stron, oglądanie kreskówek, zamiłowanie do komiksów.
Człowieku, a może Ty śpisz na przykład tylko po dwie godziny na dobę, bo tylko
to tłumaczyłoby Twoją obłędną wiedzę na każdy temat.
Już wiem! O Molly Moon i jej księdze hipnotyzmu nie mogłeś słyszeć, a ja nie
dość, że słyszałam to jeszce czytałam, nawet dwie cżęści,o.
A propos zabawnych książek dla dzieci i nie tylko, co kolega powie na temat
Lemonego Snicketa i jego Serii niefortunnych zdarzeń?
Jeśli ktoś z uczestników TWA jeszcze nas czyta i miał przyjemność z Hrabią
Olafem, to też się polecam:)
Tymczasem:)
> dla mnie opowieści o batmanach, Heemenach i innych herosach o stu odnawialnych
> życiach to kreskówki dla dzieci.
Oj, jakże błędne to myślenie :) Taki Batman to postać stworzona już w 1939 roku!
A komiksy z nim przybierały bardzo różne formy - i łączą w sobie np. elementy
historii detektywistycznych, czy gotyckiego horroru... Batman to fenomenalna
postać, w której można grzebać i grzebać. I na pewno nie da się zredukować do
"kreskówki dla dzieci".
> szczeżuja to takie obślizgłe paskudztwo morskie, małżowate, co to porusza się > na
> jednej nodze poprzez prawdopodobnie strzykanie śliną.
No proszę, nei wiedziałem :)
Włatcy móch zaczynają rządzić popkulturą
Ja nie będę oceniać, czy jestem wyżyną czy niziną intelektualną, napiszę bez
podchodów - mnie się podoba. Nie oczekuję od twórców serialu ambitnego i
rzetelnego studium środowiska szkolnego, tylko niezobowiązującej rozrywki.
Niektóre odcinki są proste/ prostackie jak budowa cepa, niektóre absurdalne,
niektóre są bliżej rzeczywistości, niektóre dalej - jest ok. Chyba śmieję się z
czegoś innego niż widownia w wieku gimnazjalnym, ale chociażby ten fakt jest
dowodem na to, że rzecz nie jest całkowicie płaska, pozbawiona aluzji czy
podtekstu. Nadąża za sytuacją polityczną, społeczną, nawiązuje do niej.
Arcydzieło to to nie jest, ale fenomen na skalę krajową - myślę, że tak, jeśli
tylko nie nadymać się za bardzo i nie oczekiwać, że kreskówka nakręci wszystkich
- od przedszkolaków do emerytowanych docentów doktorów habilitowanych z
wrodzonym wstrętem do pospólstwa i każdego przejawu obyczajowości
"niedokształconych klas prymitywnych".
Oskarżenie o kaleczenie języka i promowanie dysfunkcji z nim związanych? Jeśli
kto tak podchodzi i dba o swoje dzieci, niech pilnuje, żeby prócz oglądania
kreskówek czytało (książki nie komiksy), pisało, ćwiczyło.
Wygodnie się zwala winę za takie rzeczy na media, środowisko i głupią modę.
Trzeba usiąść z dzieckiem i wpajać mu dla równowagi te umiejętności, których
chce się od niego wymagać.
Tak, Charlie Brown to ta kreskówka o obozie skautowskim, tam jeszcze był taki
piesek co chodził za nimi - w komiksach wyborczej jest właśnie ten piesio. No a
syberiada - tak, tak, tak się zwał ten film. No i nie grali tam KING KONGÓW
tylko Mechagodzillę kontra Gigant (nie chodzi o ten sklep co się spalił, tylko
o innego potwora).
cereusfoto napisała:
> Cześć
> Czy ten film Charlie Brown to była może kreskówka? Bo jak kojarzę jakiś taki
> film dla dzieci, ale nie jestem pewna czy to ten ( grupa dzieciaków na
jakiejś
> wyprawie typu kolonia czy obóz - jeden taki przemądrzały ( albo to była ona )
w
>
> okularach, który ( -a) ciągle coś notował (-a ). A ten o tajdze to pewnie
> Syberiada ( notabene SUPERRR FILM ! ).
> A może jeszcze jakieś tytuły; please.....
> Dlaczego nie? Uwazasz, ze dzieci w podstawowce nie maja prawa do
> wiedzy? Oczywiscie jak juz wyzej napisalem informacje powinny byc
> przekazywane w sposob przystepny dla maluchow.
Tia... komiks, albo kreskówkę o budowie jądra i różnicach teologicznych między
katolicyzmem a chrześcijaństwem koptyjskim. A potem gdzieś na studiach od
podstaw równanie fali i jedziemy o co chodzi? Tylko po co? Żeby podwyższać bez
sensu koszty?
> Tak ci sie tylko wydaje. Jest wielu mlodych ludzi, ktorzy pewnych
> zasad etycznych nie wyniesli z domu. Szkola jest nie tylko po to, aby
> przekazywac wiedze, musi rowniez uczyc jak i gdzie znalezc
> odpowiednie informacje, oraz jak te informacje wykorzystac.
No i nie wiem, czy traktować to co piszesz poważnie... wypracowywać w szkole
psychikę uczniów? Wpajać im zasady etyki i moralności? Od rzeczywistości uciekasz?