Wojtek Piszczek napisał(a):
| W końcu po coś te styki na złączach krawędziowych bywają złocone, no nie?
| Korozja?
A nie czasem przewodność? Zresztą to i tak nieistotne - ja nie mam
problemu z kabelkami, bo dla mnie nie ma różnicy :-)
Przewodność, a przede wszystkim _stałość przewodności w czasie_.
Tego złota na styku akurat jest na kilka atomów ;-), reszta grubości
metalizacji to metale podłożowe znacznie od złota twardsze. Taka kanapka
ma za zadanie zapewnienie styku o odpowiednio małej rezystancji (jakaś
firma, której katalog miałem w łapkach zapewniała w złączkach DB-25 opór
styku na poziomie miliomów. Jedynie dla pierwszzych 50 złączeń
złącza...), która zbyt szybko nie wzrośnie - miedź ma tendencję do
utleniania się nawet w warunkach pokojowych, srebro pokrywa się
siarczkami, cyna utlenia.
Więc obaj macie rację.
Poza tym złocone złacza wyglądają dużo ładniej ;-)
Kacper
czyscilem pojemnik softem jak i recznie i nic...
HP ma prawdopodobnie mechanizm autodestrukcji pojemniczkow.
Zdarza mi sie ze nowy firmowy pojemniczek drukuje idealnie, a potem jakosc
sie nagle zmienia, zapelnienie jest pasami niejednakowe, tak jakby sie
uszkadzala polowa dysz.
Moze to wina producentow oem, ktorzy stosuja gorsze materialy na glowice
i atrament po dluzszym okresie przezera blaszki, ktore sa zlocone, ale
wartwa zlota
zostala tak zmniejszona, ze korozja metalu nastepuje samoistnie z biegiem
czasu.
Kiedys moglem napelniac zbiorniczek kilka razy i byl ok, a teraz mam nowy i
sam sie uszkadza, a ma jeszcze duzo firmowego atramentu.
Kazdy kolejny zakup nowego czarnego cartridge'a za 160 zl doprowadza mnie do
bolesci zoladka, gdy sobie uswiadomie, ze nowa drukarka HP z 2 tuszami
kosztuje od 330 zl., ale chyba producent nie pozostawia mi innego wyboru i
zaczne
kupowac nowe drukarki na same tusze, i bez tuszow, na gwarancji, odstepowac
je za 100 zl.
Jacek
If one considers such procedures as cleaning prior to electro-plating,
chemical conversion coating, painting, intermediate measuring during
metal working (machining, grinding, buffing, etc.), _or intermediate
respectively final storage where corrosion protection is key_.
Poszczególne słowa rozumiem, natomiast nie łapię sensu całości,
ponieważ w tym zdaniu nie widzę w ogóle orzeczenia:
"Jeśli planuje się wykonanie czyszczenia przed galwanizacją,
powlekaniem konwersyjnym etc. to..." ...i tu moim zdaniem (w oryginale
w części wyróżnionej) brak jest sensu....
Ja bym zaryzykował teorię, że jest to tłumaczenie (prawdop. z niemieckiego)
i że ktoś się zakałapućkał dlatego, w zdaniu zwrócono uwagę na dwie
ważne rzeczy: "corrosion protection is the key" i "intermediate measuring is
the key",
wyszło mu, że zakończenie zdania musiałoby brzmieć "...protection is the
key, is the key"
i jedno "key" sobie wywalił. A zdanie rozumiem tak, że w wymienionych na
początku
zastosowaniach, w których kluczową sprawę stanowi ochrona przed korozją,
kluczową (również) sprawą jest dokonanie stosownych pomiarów jakości
powierzchni w trakcie obróbki metalu albo w trakcie jego przechowywania
(tymczasowego lub finalnego).
wh
Tomasz Nowicki <tipsybr@spamhole.comnapisał(a):
Mirek powiada w dniu 2006-10-13 14:24:
| Myślę, że jednak słowo 'żrące' jest jak najbardziej na miejscu.
No, nie wiem - mitomycyna jest białkiem i nawet jeśli w roztworze
wykazuje odczyn kwaśny, to nie na tyle, by rozpuszczać metale i łuszczyć
farbę na ścianie :). Zastrzeżenie z ulotki dotyczy jej działania
toksycznego - podana miejscowo powoduje martwicę tkanek Podobnie np. jak
jad kobry. Zresztą - jako chemik możesz obliczyć jakie byłoby stężenie
np. kwasu solnego rozpuszczonego tak jak mitomycyna w powyższym
przepisie i ocenić, czy miałby zauważalne działanie żrące
I znów powiem - tu nie chodzi o korozje taką, jaka powoduje kwas solny na
powierzchni żelaza. Zastrzeżenie z ulotki mówi o martwicy - a to moim zdaniem
(zastrzegam - nie-medyka) NIE jest efektem toksyczności, ale li tylko
działania żrącego danej substancji.
Jestem bardzo ciekawy opinii w tym temacie fachowców w dziedzinie medycyny,
np. nieocenionego Adama.
Mirek
| I czemu pozostali przy dosc niewygodnych glinianych tabliczkach?
Moze dlatego ze tylko tabliczki maja szanse wytrwac 6 tysiecy lat a papier
ma szanse znikome...O dyskietce nie wspomne :-)
Mogę sobie wyobrazić materiały tysiąc razy odporniejsze niż gliniane
tabliczki. Co za problem dla cywilizacji wytrawić na tabliczce z metalu
odpornego na korozję (i podobne działania) pismo klinowe?
Jeśli już komukolwiek zależało na tak nieefektywnym nośniku danych, który
byłby tylko przydatny w razie odgrzebania go kilka tysięcy lat później przez
archeologów... Dla mnie to bez sensu.
Pozdrawiam
On 15 May 2001 13:23:14 +0200, <mc_@poczta.onet.plwrote:
(fosol, preparaty taninowe - np. Kortanin...). Inaczej
| korozja gwarantowana!
Fosol jest mieszanina kwasu solnego i fosforowego i nie radze uzywac go do
pasywacji.
NIe. Fosol jest mieszanina kwasu fosporowego (czyli sybstancji
znakomicie pasywujacej stal) i ciezkich alkoholi dla zmniejszenia
aktywnosci kwasu. Po fosolu korozja nie idzie mimo kwasnego odczynu.
Na fosol tez mozna lutowac ale wymaga to wprawy. Robilem takie akcje
pracujac w muzeum przy konserwacji eksponatow. Do zabezpieczania
antykorozyjnego po lutowaniu mozna tez uzyc preparatu pod nazwa KOMPLEKSOR lub
POLRUST (to to samo tylko ktos inny produkuje)
Oba do luftu, te srodki to tanina w emulsji octanu winylu - czyli ze
srodkiem blonotworczym ktory po pierwsze powoduje powstawanie blony
plastiku na powierzchni metalu, po drugie (i to wieksza wada) -
ogranicza migracje srodka pasywujacego w szczeliny. tak wiec dla
pasywacji w czsie prac raczej kortanin rozcienczony ewentualnie woda -
podane przez ciebie srodki to na koniec pod warstwy lakiernicze mozna
klasc.
Stopien utlenienia i korozji wchodzi w glab drucikow miedzianych poprzez
zle zabezpieczenie konektorow masowych przez fabryke i braku
moze madrala to z ciebie niezly ale o metalach to ty zielonego pojecia nie
masz! od kiedy miedz podlega korozji?! ja myslalem ze jedynie sie
powierzchniowo utlenia. ale moze jakis glupi jestem lub pracuje w zlym
zawodzie i nie znam sie na tym co robie?
Użytkownik "Marek Proga" <pr@mail.utexas.edunapisał w
wiadomości
| Dalej nie rozumiem dlaczego.
| No to już nie moja wina...
Hmm, moze i nie. Ale zauwaz ze nie potrafisz racjonalnie
uzasadnic
swych pogladow.
No cóż, trzeba rozumieć pewne procesy fizyko-chemiczne zachodzące w
silniku :-)))
| a jak powstaje korozja, jak niszczy się metal, z którego jest
| zbudowany silnik? mam wrażenie, że nie rozumiesz podstawowych
| reakcji zachodzących w silniku... osadzanie to jest jedno a
| atakowanie i wnikanie w strukturę metalu to drugie, korozja
itd...
Oj teraz to juz poprostu rzucasz sloganami.
jakie slogany??? nagar, który osadza się na metalu również atakuje
go i wnika w głąb... jest to kwaśny produkt, więc zachodzi reakcja
chemiczna...
Z tego co mowisz wynika, ze najlepsza metoda na cieknacy silnik to
marny
olej powodujacy korozje i niszczacy metal.
???????
albo celowo przeinaczasz moją wypowiedź albo nie wiem... marny olej
spowoduje, że w pewnym momencie następuje "zaklejenie" i części się
zatrą...
Jak często zmieniasz olej?
Czy ktoś stosował takie coś w swoim aucie? Jakie one mają zalety i wady w
porównaniu z tradycyjnymi akumulatorami?
Poza tymi wyżej cytowanymi to:
Jak masz aku w bagażniku lub innym miejscu z kiepską cyrkulacją powietrza to
nie wydziela "kwaśnych" oparów powodujących korozję metalu wkoło.
mowi ze powietrze w oponach sie starzeje powodujac korozje
A wiesz, ze korozja to utlenianie metalu? W zwiazku z tym, jezeli tlen
zawarty w powietrzu wejdzie w reakcje to zostanie zuzyty, a w oponie
pozostanie sam azot (nazwijmy to stare powietrze), co na pewno przyczyni sie
do zahamowania korozji. Dostawa swierzego powietrza (z tlenem) spowoduje
tylko stworzenie warnkow do dalszego jej postepowania.