Wojskowe Biuro Emerytalne w Lublinie ul Spadochroniarzy 5A w Lublinie
(20-043), będące wojskową jednostką budżetową, poszukuje doświadczonego
pracownika do zatrudnienia na stanowisku "Główny specjalista".
Wymagane kwalifikacje i doświadczenie: znajomości obszaru postępowania
zakresu postępowania administracyjnego i ubezpieczeń społecznych, popartej
udokumentowaniem zatrudnienia w odpowiednich instytucjach (np. ZUS, KRUS,
Urząd Skarbowy itp.) oraz szeroko rozumianych zdolności właściwej
interpretacji i stosowania prawa. Mile widziane doświadczenie w pracy na
stanowiskach kierowniczych.
Wykształcenie: wyższe ekonomiczne lub prawnicze oraz co najmniej
dziesięcioletni staż pracy. Wskazane posiadanie aktualnego "Poświadczenia
bezpieczeństwa".
Wojskowe Biuro Emerytalne w Lublinie gwarantuje możliwość stabilnej pracy
w kilkunastoosobowym zespole z wynagrodzeniem zgodnym z zasadami
wynagradzania pracowników niebędących członkami korpusu służby cywilnej
zatrudnionych w urzędach administracji rządowej i pracowników innych
jednostek. Zapewniamy możliwość rozwoju zawodowego poprzez możliwość
uzyskania skierowania na szkolenia właściwe dla zakresu odpowiedzialności.
Dokumenty potwierdzające wskazane wymagania wraz z listem motywacyjnym
prosimy kierować na adres biura z dopiskiem na kopercie "REKRUTACJA"
terminie do siedmiu dni od daty ogłoszenia.
Konkursy szumnie ogłaszane w Biuletynie Słuzby Cywilnej w znaczacej mierze są z
góry ustawiona farsą. z moich doswiadczeń wynika, ze ok. 70 % konkursów słuzy
wyłacznie przeprowadzeniu procedury przejścia do korpusu słuzby cywilnej przez
osoby juz zatrudnione na stabnwisku objętym konkursem.
takie ogłoszenia łatwo rozpoznac po dziwnych wymaganiach,np. nie jest wymagane
wykształcenie wyzsze prawnicze lecz jakiekolwiek wyzsze, co oznacza że jest juz
faworyt, ktory właśnie skonczył zaocznie administaracje na tajnych kompletach w
filii wieczorowej szkoly w systemie eksternistyczno-zaocznym. Jesli wymagany
jest 5 letni staz na podobnym stanowisku to w ogole nie warto skladac podanie.
Jesli kwalifikacje z bardzo waskiej dziedziny,np. szkolenie w zakresie
prowadzenia kancelarii tajnej -podobnie.
pozdrawiam i zycze powodzenia w konkursach
Nie po to pracuje się w urzędzie, żeby łykać coś na boku - cóż to za
słownictwo? - urzędnicy dorabiają, ja np. przez 5 lat na umowę zlecenie uczyłam
języka obcego, bo brakowało mi pieniędzy. Problemem są niekompetentni szefowie,
ja mam szczęście - ta sama kompetentna szefowa od kilku lat, inni mają gorzej -
partyjni kolesie co rok, czy dwa to norma. Drugi problem jest innej natury:
brak przejrzystego systemu awansowania, wynagradzania, szkolenia (we Wrocławiu
powoli się zmienia, ponieważ przyjęli osobę odpowiedzialną za organizowanie
szkoleń), brak motywatorów pozapłacowych. Ale po cóż to komu? Na kadencję?
Powinien być korpus służby cywilnej na każdym poziomie - także w samorządach
(jestem pracownikiem samorządowym), wtedy byłoby czytelniej i uczciwiej.
Przepraszam, po co to komu? Chyba tylko tym, którzy nie są z klucza partyjnego
i pracę traktują poważnie (to między innymi ja). Pozdrawiam, Agata
Nowa klasa
Wyimek z dokumentacji jednego przetargu:
"Informator w nakładzie 15 000 sztuk, skierowany będzie do
dyrektorów generalnych urzędów administracji rządowej, kierowników
komórek kadr i szkolenia, członków państwowego zasobu kadrowego i
członków korpusu służby cywilnej"
Slowem creme de la creme.
Mamy ponad 15 tys. samej smietanki rzadowej.
Probuje sobie wyobrazic spod tej piramidy.
A teraz wiekszosc z nich dostanie odprawy i wiekszosc z tych
stanowisk zaludni sie od nowa.
Wbrew głoszonej przez estońskich weteranów zbrodniczej Waffen SS obłudnej
legendy, iż ich służba w SS to "obrona" Europy przed bolszewizmem, legiony
ochotników z krajów nadbałtyckich brały udział nie tylko w walkach frontowych z
Armią Czerwoną, uczestniczyły one w akcjach zagłady Żydów oraz w działaniach
skierowanych przeciw partyzantce antyhitlerowskiej.
SS Hauptamt sformował z ochotników estońskich w drugiej połowie 1942 r. w
ramach Waffen SS tzw. legion estoński, a w ślad za nim legion łotewski. W 1943
r. przekształcono je w "Estnische SS-Freiwillige Brigade" i "Lettische SS-
Freiwillige Brigade". W 1944 r. dwie dywizje łotewskie utworzyły " SS-
Freiwilligen Armee Korps". Wszystkie one brały one udział w akcjach policyjno-
pacyfikacyjnych przeciwko partyzantom i ludności cywilnej na okupowanych
obszarach Europy wschodniej.
Jak wiadomo, jednostki kolaboranckie uczestniczyły także w walkach z naszym
zbrojnym podziemiem, również w akcjach pacyfikacyjnych powstania w getcie
warszawskim. W osławionym raporcie (sporządzonym dla Himmlera) SS-
Brigadefuehrer Juergen Stroop zachwala waleczność żołnierzy owych jednostek SS
określanych tamże jako "Trawniki-Maenner", lub szyderczo "Askaris". Owi
cudzoziemscy SS-mani, w liczbie 160, wykonywali najbrudniejszą "robotę" -
mordowanie powstańców i ludności.
N.b. w pacyfikacji powstania w getcie warszawskim uczestniczyła również ta sama
liczba (160) polskich policjantów "garnatowych" (patrz np. "Fernschreiben
15.5.1943").
Liczne cudzoziemskie jednostki SS, głównie rosyjskie (RONA) i kaukaskie, ale i
złożone z kolaborantów z krajów nadbałtyckich, uczestniczyły w pacyfikacji
Powstania Warszawskiego; w składzie korpusu (Korpsgruppe) von dem Bacha były
bataliony II. i III. 34. pułku policji ochronnej (Schutzpolizei) złożonej z
kolaborantów (łącznie 533 kolaboranckich żołnierzy SS). Warszawiacy aż nadto
dobrze pamiętają, iż kolaboranckie jednostki SS należały do najbardziej
okrutnych.
Kolaboranckie jednostki SS wchodziły również w skład załóg wartowniczych w
hitlerowskich obozach zagłady i koncentracyjnych. Wcześniej odbywali oni
szkolenie w specjalnej szkole i obozie koncentracyjnym w Trawnikach
(Lubelskie).
Przyczyna błędnych decyzji organów podatkowych w duzej mierze są sami
pracownicy aparatu skarbowego. w Urzedach skarbowych panuje nepotyzm, a ludzie
tam zatrudniani nie musza wykazac się wykształceniem i kompetencjami lecz
znajomościami.
Pochodna tego stanu rzeczy jest słaba, niewykształcona kadra, łasa na łapówki i
splendory. Często decyzje, od których zalezy byt przedsiebiorstwa i praca setek
ludzi wydaja sfrustrowane Paniusie, które aby się dowartosciowac musza
skorzystać z kompetencji władczych.
mamm wielu znajomych absolwentów wydziałów prawa, którzy ukończyli conajmniej
jeden kierunek studiów podyplomowych w zakresie prawa podatkowego, bankowego,
itp, a mimo to przegrywaja konkursy na stanowiska pracy w urzedach skarbowych.
Przegrywaja z kolegami i kolezankami naczelników, po mwieczorowych tajnych
kompletach lub nieposiadajacymi wyższego wykształcenia.
Konkursy szumnie ogłaszane w Biuletynie Słuzby Cywilnej w znaczacej mierze są
z
góry ustawiona farsą. z moich doswiadczeń wynika, ze ok. 70 % konkursów służy
wyłącznie przeprowadzeniu procedury przejścia do korpusu słuzby cywilnej przez
osoby juz zatrudnione na stabnwisku objętym konkursem.
Takie ogłoszenia łatwo rozpoznac po dziwnych wymaganiach,np. nie jest wymagane
wykształcenie wyzsze prawnicze lecz jakiekolwiek wyzsze, co oznacza że jest juz
faworyt, ktory właśnie skonczył zaocznie administaracje na tajnych kompletach w
filii wieczorowej szkoly w systemie eksternistyczno-zaocznym. Jesli wymagany
jest 5 letni staz na podobnym stanowisku to w ogole nie warto skladac podanie.
Jesli kwalifikacje z bardzo waskiej dziedziny,np. szkolenie w zakresie
prowadzenia kancelarii tajnej -podobnie.
Do czasu kiedy nie zostanie przywrócony należny Służbie Cywilnej prestiż, nie
stanie sie faktycznie niezależna od wpływów politycznych a konkursy nie bedą
przeprowadzane według ostrych kryterów kwalifikacyjnych, trafne i wyważone
decyzje organów podatkowych, uwzględniaja ce zywotny interes podatnika
pozostaną mrzonką przyszłości.
Marek Redecki
Zgodnie z ustawą o służbie cywilnej, ścieżka w administracji (tzw. rządowej) zaczyna się właśnie od naboru, o którym informacja musi być podana do wiadomości publicznej. Są to stanowiska merytoryczne,w ramach korpusu służby cywilnej. Tak przyjęta osoba z czasem (po nabyciu praktyki i po odbyciu szkoleń związanych z pracą w administracji publicznej) staje się tzw. pracownikiem służby cywilnej. Jeśli staż tej osoby w korpusie służby cywilnej wynosi 3 lata, a jednocześnie ma ona wykształcenie wyższe i ma zdany egzamin z języka obcego (język UE) na poziomie (chyba) wyższym, to może startować do egzaminu na urzędnika służby cywilnej. Do takiego egzaminu może podejść po upłynięciu 2 lat, ale za zgodą dyrektora generalnego urzędu w którym pracuje.
Oprócz tzw. stanowisk merytorycznych są tzw stanowiska techniczne, pn. operator urządzeń przygotowywania danych. Dziwacznie się nazywa ale tak naprawdę zakres obowiązków tej osoby nie różni się od zakresu osoby na stanowisku merytorycznym. Ścieżka awansu, w ramach stanowisk technicznych, jednak nie istnieje. Rozwój zawodowy takiej osoby może ruszyć z miejsca z chwilą ogłoszenia naboru na stanowisko w korpusie służby cywilnej (do wydziału, w którym ta osoba akurat pracuje), o czym była mowa na początku. Taki wymóg narzuca po prostu ustawa. Wiem, że jest to fikcja, bo jak już padło stwierdzenie, taka rozmowa w jakimś sensie jest ustawiona. Jednak popatrz na to z drugiej strony. Ktoś kto pracuje już jakiś czas tam, posiada już praktykę w danym urzędzie, sprawdziła się w różnych sytuacjach.Jakbyś była na miejscu pracodawcy, to kogo byś wybrała?
Jednak nie jest to regułą, bo znam masę osób, które startowały z zewnątrz i się dostały, bo pokazały że są fachowcami w danej dziedzinie.
Może warto wystartować do któregoś z ministerstw.Podobno jest tam niedobór kadr, z uwagi na dużą rotacja pracowników. Z pewnością w CV ładnie wygląda staż pracy w takich urzędach :)
Użytkownik "Telesfor Baudot" <Tele2@poczta.onet.plnapisał:
Mam nadzieje, że nie zostane wykęty za objętośc tego materiału
Zdecydowanie nie przeze mnie. :-)
Aby zbytnio nie rozwlekać, to skupię się wyłącznie na najciekawszych
pozycjach (kwotach).
- zadań z zakresu telefonizacji z przeznaczeniem na sfinansowanie
kosztów ekspertyz, opracowań, opinii i konsultacji w dziedzinie
telekomunikacji oraz rozwoju technologii informatycznych
(...) organizacji krajowego seminarium (...) - 487 tys. zł,
Kwota warta zastanowienia. U kogo oni te expertyzy robili, ile ich było i
co dokładnie było rozumiane pod pojęciem przygotowania seminarium.
4246 tys. zł (zakupy materiałów biurowych i wyposażenia,
usługi remontowe, ekspertyzy, usługi naukowo-badawcze,
opłaty pocztowe, telefoniczne, czynsze lokalowe, opłaty za
ubezpieczenia majątku, odpisy na ZFŚS, wpłaty na PFRON,
podróże służbowe krajowe, szkolenia członków korpusu służby cywilnej)
Też ciekawe. Coś drogich mają tych expertów, pomieszczenia wynajmują chyba
w jakimś WFC, zaś podróże służbowe krajowe to pewnie tylko EuroLOT.
Szkolenia SC to już inna bajka, o nadużyciach w
http://www.sluzbacywilna.gov.pl/ za czasów Pana Pastwy opisywane były w
prasie nie raz i nie dwa.
- współpracy naukowo-technicznej z zagranicą - 2529 tys. zł
Nieźle!
Może fundusz reprezentacyjny?
koszty podróży służbowych zagranicznych i tłumaczenia aktów
prawnych, w tym związanych z integracją z UE w kwocie 433 tys. zł
Tłumacze wyraźnie pracowali za bardzo atrakcyjne stawki, zaś latano pewnie
conajmniej biznesklasą, o ile nie first.
tj. utrzymanie sprzętu techniczno-wojskowego,
Zapewnie nikt nie powie, co się pod tym kryje, ale ja jestem bardzo ciekaw!
:-P
Część 76 - Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty
- funkcjonowanie (w/w) 58 159 tys. zł
remontów oraz konserwacji samochodów i sprzętu
technicznego (1855 tys. zł)
Czyżby patent Panów Łapińskiego i Kaczmarka z Pegueotami 606?
Jaki sprzęt jeszcze konserwowano za takie kwoty?
Przecież nie windy!
zakupów materiałów biurowych i administracyjnych, czasopism,
wydawnictw, paliwa, środków czystości (2020 tys. zł)
Spore te koszta kancelaryjne....
usług telekomunikacyjnych, pocztowych, transportowych,
konsultingowych, ekspertyz, prac naukowo-badawczych
(18 449 tys. zł)
To znów ci sami, najdroźsi eksperci, jeżdżenia taxówkami chyba i jakieś
bezowocne prace naukowo-badawcze typu 'zawartość cukru w cukrze'.
Tyle kasy!
- Ëpozostałe wydatki obronneË obejmujące
m.in. zakupy specjalistycznych wydawnictw, czasopism,
materiałów eksploatacyjnych i techniczno-biurowych
Przecież to już było i kosztowało 2020 tys.
szkolenia z zakresu spraw obronnych, obrony cywilnej i telekomunikacji
Znów służba cywilna zapewne, ale któż szkolił z zakresu telekomunikacji i
kogo?
Zapewne ludzie dobrani z klucza partyjnego do URTiP niezbyt orientowali
się, co to jest ta telekomunikacja, więc z jakiegoś rządowego centrum
pewnie przyciągnięto fachowców, którzy wytłumaczyli, cóż to jest PSTN, POTS
i za to tłumaczenie wzięli parę tysiączków do rączki.
tłumaczenia dokumentów wynikających ze współpracy z Komitetem
Planowania Łączności Cywilnej NATO oraz dokumentów normatywnych
międzynarodowych organizacji dotyczących bezpieczeństwa i
obronności państwa - 144 tys. zł.
ZTCP to jest coś takiego, jak Rada Telekomunikacji, w której zasiada paru
generałów, zatem może oni powinni zająć się wyjasniniem tych kwestii?
W ramach tej kwoty zaplanowano wydatki na zakupy
inwestycyjne sprzętu informatycznego z oprogramowaniem (882 tys. zł)
Tja......
oraz na utworzenie bazy danych o elementach infrastruktury
telekomunikacyjnej dla potrzeb Centralnej Bazy Danych HNS
Ktoś coś wie na ten temat? Bardzo mnie interesuje, cóż to takiego?
oraz wyposażenie techniczne stanowiska kierowania prezesa URTiP
(515 tys. zł).
Tutaj komentarz jest już zbyteczny!
Willę jak się patrzy można postawić za tę sumę!
(ciekawe, czy takowej nie postawiono? ;-)